Autor Wątek: Dokąd zmierza wędkarstwo  (Przeczytany 2894 razy)

Offline Świtek

  • Aktywny użytkownik
  • ***
  • Wiadomości: 166
  • Reputacja: 34
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: lubelskie
Dokąd zmierza wędkarstwo
« dnia: 12.11.2018, 09:17 »
Do napisania tego tematu skłonił mnie wątek "Co liczy się dla nas w wędkarstwie?"

Otóż na początku lat 90-tych jak widziałem w gazetach wędkarskich zdjęcie wędkarza z dużym karpiem, to w głowie miałem tylko jedną myśl.
Fachowiec - na pewno długo nęcił ziemniakiem albo pszenicą, musiał poznać zbiornik i zwyczaje karpi w nim żyjących. Na pewno umie czytać wodę i dobrze zna swoje łowisko. Hol na pewno też był emocjonujący bo ówczesne żyłki miały tyle wytrzymałości co grubości.

Teraz jak widzę takie zdjęcie to co myślę?
Kolejny amator karpi który pojechał nad wodę, przesondował swoją łódką za kilka tysięcy zbiornik, poznając jego dno i prawdopodobne miejsca żerowania ryb. Po czym wrzucił na miejscówkę kilkanaście kilogramów kulek za kolejne kilkaset PLN. Wywiózł zestawy i kolejne kilkanaście godzin siedział w ciepłym namiocie pijąc browarki i czekając na branie.

Rzecz sprowadza się do tego że kiedyś wędkarstwo było dziedziną w której wszyscy mieli równe szanse.  A obecnie resztki ryb jakie zostały w polskich wodach wyławiają ci którzy mają więcej pieniędzy.
Nie rozumiem jaka jest przyjemność z łowienia pod lodem, gdzie wycina się dziesięć przerębli wzdłuż zbiornika, po czym wpuszcza się do każdego echosondę i patrzy gdzie są ryby.

Tafla wody już przestała być granicą oddzielającą świat wędkarza i ryb, gdzie tylko jego wyobraźnia widziała co się pod powierzchnią dzieje.

Moim zdaniem technologia wkrótce pójdzie dalej i wędkarz już nie będzie musiał spędzać godzin na obserwacji wody i poznawaniu zbiornika. Już nie będzie musiał się interesować jak się gotuje groch czy pęczak. Takie wynalazki jak deeper zostaną zminiaturyzowane do wielkości spławika albo obciążenia przy koszyczku i będziemy mieli obraz z łowiska na żywo w dużej rozdzielczości.
Wtedy ci, których będzie na to stać jako piewszych, wyłowią tą resztkę ryb jaka w polskich wodach pozostała.

Po prostu technologia zabije to co w wędkarstwie najpiękniejsze. Tak jak mi kiedyś dziadek opowiadał że miał żyłkę z końskiego włosia i jak mu brała ryba to się modlił aby nie była większa jak kilogram bo nie wyjmie, tak ja zapewne kiedyś będę opowiadał synowi że kiedyś to  i w Polsce brały ryby większe jak kilogram.  :(





Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 563
  • Reputacja: 1978
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo
« Odpowiedź #1 dnia: 12.11.2018, 09:34 »
Ja nie widzę tego w tak czarnych barwach. Mam deepera, którego użyłem kilka razy trzy lata temu, i sondy nie potrzebuję. Do tego większość moich znajomych też daje sobie radę bez tego. Większość łowi z rzutu, bez łódek zanętowych i jakiś pomocy.

Na pewno wędkarstwo jest teraz bardziej zaawansowane, ryby mają mniejsze szanse ale... No właśnie, wypuszczając je, powodujemy, że stają się ostrożne. Nawet na komercjach, gdzie ryby jest sporo i konkurencja pokarmowa jest znaczna, nie każdy połowi, byłem świadkiem tego wiele razy. Trzeba się więc wysilać. To o czym piszesz, ja widzę zwłaszcza po przyjeździe do Polski. Każdy karpiarz praktycznie ma łódkę lub łowi z wywózki. Na kilku zbiornikach byłem w szoku co się tam wyprawiało. A w Czechach widziałem jak z pontonu nęcono ryby. Kilka prosiaków by tego nie zeżarło co oni tam wsypali :)

Pytanie brzmi, czy musimy tak łowić jak inni? Oczywiście, że nie! Ja preferuję kierunek łowienia bez pomocy urządzeń i mi to strasznie odpowiada. Nie jestem testerem firm, którzy robią wszystko aby połowić i wrzucać zdjęcia, nie muszę niczego, w tym udowadniania światu jaki to ze mnie dobry herbatnik :) Robię to co mnie kręci i dobrze mi z tym. Dlatego dobrze jest  się samemu odnaleźć i nie ulegać presji. Bo w Polsce mam wrażenie, że wielu karpiarzy wpada w pułapkę tego, ze jeżeli chcą być trendy, to muszą mieć łódki zanętowe, pontony i inne cuda wianki. W UK natomiast jest pokaz bogactwa, wielu wędkarzy ma w trzech zestawach (wędki z kołowrotkiem), alarmach, namiocie i wyposażeniu majątek w wysokości ponad 5 tysięcy funtów. Szok... Najlepiej jest nie musieć się wkupiać w niczyje łaski i być sobą :)

Co jest też ważne, nie jest wcale taką dobrą rzeczą być testerem jakieś firmy, produktów. Niektórzy o tym marzą, jednak rzeczywistość jest inna. O ile nie jest to sposób na życie, często jesteśmy zmuszani do czegoś, i w ten sposób nie mamy przyjemności z łowienia. Pamiętam jak miałem przynęty do testowania. Ryby tego nie chciały i zamiast łowić skutecznie, stawałem na rzęsach aby mieć jakieś brania. A bez tego robimy co chcemy, mamy wszelkie możliwości aby działać skutecznie. Wyobraźmy sobie zanęty do testów, co nie dają wcale dobrych wyników. Męka i tyle :)
Lucjan

Offline rafa84

  • Użytkownik
  • **
  • Wiadomości: 91
  • Reputacja: 8
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ulubione metody: gruntówka + sygnalizator
Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo
« Odpowiedź #2 dnia: 12.11.2018, 09:49 »
Tak jak pisze Luk, nie ma co popadać w paranoje. Dla mnie tacy z cyrkiem nad wodą nie są wędkarzami i tyle. Można mieć echo, czy tam co inne żeby poznać ukształtowanie dna, ale to powinno służyć tylko do tego - a nie żeby wejść rybom do domu.

Agresywny marketing robi swoje i ludzie wierzą w to, że bez tego nie połowią, i kupują. Nie ma co ulegać tej chorej modzie. Robić swoje i koniec.
Rafał

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 563
  • Reputacja: 1978
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo
« Odpowiedź #3 dnia: 12.11.2018, 09:56 »
Przykładem agresywności rynku wędkarskiego jest Deeper. Jestem w szoku jak się reklamują i jak wielu wędkarzy kupiło te sondy. Tak naprawdę jednak nie jest to coś co musimy mieć :) Wielu moich znajomych, co kupiło ten produkt, uzywało go często na początku, po czym coraz rzadziej i rzadziej... Ale to tylko skromna sonda. Co innego jednak łódka zanętowa. Wielu wędkarzy traci zdolność do łowienia z rzutu, uzależniając się całkowicie od tej rzeczy. Dziwna sprawa ???
Lucjan

Offline Koń

  • Moderator Globalny
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 3 606
  • Reputacja: 530
Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo
« Odpowiedź #4 dnia: 12.11.2018, 10:04 »
A ja sobie Deepera cenię za to, że bardzo dobrze pokazuje roślinność i twardość dna. O ile twardą i mocno zawadzającą roślinność jak grążele łatwo "sprawdzić", to już różnicę między dnem z lekkim namułem, a miękkim dywanem z roślinności nie jest tak łatwo wyczuć, rzucając podajnikiem czy ciężarkiem. I gdy na typowe łowienie go nie zabieram, to na dłuższe wypady, czy zupełnie nieznane wody już tak - bo tam dodatkowy, mocny kij do rzutów sondą nie jest wielkim obciążeniem. Zaledwie kilka rzutów pokazuje mi charakterystykę dna, i pozwala wytypować jakieś sensowne miejsca. Później i tak sobie je gruntuję tradycyjnie, z ciężarkiem albo markerem ze spławika, żeby mieć już dokładny obraz, i móc precyzyjnie zaklipować odległości.

Offline Świtek

  • Aktywny użytkownik
  • ***
  • Wiadomości: 166
  • Reputacja: 34
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: lubelskie
Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo
« Odpowiedź #5 dnia: 12.11.2018, 10:24 »
Zaledwie kilka rzutów pokazuje mi charakterystykę dna, i pozwala wytypować jakieś sensowne miejsca. Później i tak sobie je gruntuję tradycyjnie, z ciężarkiem albo markerem ze spławika, żeby mieć już dokładny obraz, i móc precyzyjnie zaklipować odległości.

Właśnie o to typowanie miejsca mi chodzi.

Kiedyś na starorzeczu którego dno porastała moczarka, wziąłem ponton i wydarłem w niej dziurę grabiami, Taką aby postawić dwie wędki. Przez pierwsze dni nie łowiłem aby nie wydeptywać miejsca tylko nęciłem. Wiedziałem że nikt mnie nie podsiądzie bo z brzegu nie było widać jest wygrabiona roślinność.

Gdyby wtedy ktoś pojawił się z Deeperem to moja praca poszłaby na marne.

Obecnie nawet przez głowę mi nie przechodzi robienie miejscówek i kilkudniowe nęcenie.

Offline Koń

  • Moderator Globalny
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 3 606
  • Reputacja: 530
Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo
« Odpowiedź #6 dnia: 12.11.2018, 10:32 »
No widzisz, a ja nie mam pontonu, więc mógłbym mówić, że mam mniejsze szanse niż ktoś z pontonem :) Bo w takim starorzeczu w ogóle bym sobie nie mógł takiej miejscówki przygotować.

A szansa na to, że ktoś przyjdzie nad wodę i będzie rzucał i rzucał cały dzień, żeby zrobić mapę, jest niewielka. A na większych zbiornikach w ogóle zerowa. Ja najpierw sobie typuję miejsce obserwując wodę, potem 6-10 rzutów sondą i gruntowanie. Przenoszę się tylko, jeśli jest absolutny dramat. I wydaje mi się, że znaczna większość posiadaczy deepera używa go własnie w ten sposób, jeśli łowi z brzegu.

I jeśli mam oceniać, co stanowi w rękach wędkarza większe zagrożenie dla ryb, to śmiem twierdzić że groźniejszy od Deepera jest podajnik do metody albo fach przy łowieniu koszykiem ;)

Offline Świtek

  • Aktywny użytkownik
  • ***
  • Wiadomości: 166
  • Reputacja: 34
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: lubelskie
Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo
« Odpowiedź #7 dnia: 12.11.2018, 10:47 »
No widzisz, a ja nie mam pontonu, więc mógłbym mówić, że mam mniejsze szanse niż ktoś z pontonem :) Bo w takim starorzeczu w ogóle bym sobie nie mógł takiej miejscówki przygotować.

To normalne że nie masz. Po co komu Deeper i jeszcze ponton, który kosztuje tyle samo. Albo się miejscówkę robi, albo się jej szuka.

Kiedyś nie było Deepera to trzeba było ją zrobić. I to właśnie było piękne w wędkarstwie, że trzeba było wytypować sobie miejsce, zatargać ponton nad wodę i go nadmuchać. Ale przyjemność z wyciągania ryb z własnoręcznie zrobionej miejscówki, w którą się włożyło tyle pracy, to było coś wspaniałego.

Offline mjmaciek

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 15 049
  • Reputacja: 889
    • Galeria
  • Lokalizacja: Polska
  • Ulubione metody: feeder
Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo
« Odpowiedź #8 dnia: 12.11.2018, 11:06 »
Do napisania tego tematu skłonił mnie wątek "Co liczy się dla nas w wędkarstwie?"

Otóż na początku lat 90-tych jak widziałem w gazetach wędkarskich zdjęcie wędkarza z dużym karpiem, to w głowie miałem tylko jedną myśl.
Fachowiec - na pewno długo nęcił ziemniakiem albo pszenicą, musiał poznać zbiornik i zwyczaje karpi w nim żyjących. Na pewno umie czytać wodę i dobrze zna swoje łowisko. Hol na pewno też był emocjonujący bo ówczesne żyłki miały tyle wytrzymałości co grubości.

Teraz jak widzę takie zdjęcie to co myślę?
Kolejny amator karpi który pojechał nad wodę, przesondował swoją łódką za kilka tysięcy zbiornik, poznając jego dno i prawdopodobne miejsca żerowania ryb. Po czym wrzucił na miejscówkę kilkanaście kilogramów kulek za kolejne kilkaset PLN. Wywiózł zestawy i kolejne kilkanaście godzin siedział w ciepłym namiocie pijąc browarki i czekając na branie.

Rzecz sprowadza się do tego że kiedyś wędkarstwo było dziedziną w której wszyscy mieli równe szanse.  A obecnie resztki ryb jakie zostały w polskich wodach wyławiają ci którzy mają więcej pieniędzy.
Nie rozumiem jaka jest przyjemność z łowienia pod lodem, gdzie wycina się dziesięć przerębli wzdłuż zbiornika, po czym wpuszcza się do każdego echosondę i patrzy gdzie są ryby.

Tafla wody już przestała być granicą oddzielającą świat wędkarza i ryb, gdzie tylko jego wyobraźnia widziała co się pod powierzchnią dzieje.

Moim zdaniem technologia wkrótce pójdzie dalej i wędkarz już nie będzie musiał spędzać godzin na obserwacji wody i poznawaniu zbiornika. Już nie będzie musiał się interesować jak się gotuje groch czy pęczak. Takie wynalazki jak deeper zostaną zminiaturyzowane do wielkości spławika albo obciążenia przy koszyczku i będziemy mieli obraz z łowiska na żywo w dużej rozdzielczości.
Wtedy ci, których będzie na to stać jako piewszych, wyłowią tą resztkę ryb jaka w polskich wodach pozostała.

Po prostu technologia zabije to co w wędkarstwie najpiękniejsze. Tak jak mi kiedyś dziadek opowiadał że miał żyłkę z końskiego włosia i jak mu brała ryba to się modlił aby nie była większa jak kilogram bo nie wyjmie, tak ja zapewne kiedyś będę opowiadał synowi że kiedyś to  i w Polsce brały ryby większe jak kilogram.  :(

Krótko i na temat - skwituję to następująco. Piszesz głupoty.

Jak myślisz, że echo łowi ryby, lub łódka, albo kulasy... To jesteś w innym świecie. Po prostu po co pisać wywody, skoro nie ma się do czynienia z tym, o czym piszesz.

Stara zasada - echo ryb nie daje, a jeśli ktoś tak myśli, to jest w błędzie. Owszem to pomoc, ale technologia nie łowi. Ile o tym trzeba pisać by ludzie zrozumieli.
Maciek

Offline Wiecho

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 785
  • Reputacja: 392
  • Płeć: Mężczyzna
  • Nie znoszę chamstwa i prostactwa
  • Lokalizacja: Katowice
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo
« Odpowiedź #9 dnia: 12.11.2018, 11:08 »
Macie rację z tą agresywnością rynku. Ciągle pojawia się coś nowego, fajnego i ciekawego, co chciało by się mieć. Moja żona twierdzi, że dorosły mężczyzna różni się od chłopczyka głównie ceną zabawek, i coś w tym jest. Prawie każdy hobbysta jest w większym lub mniejszym stopniu kolekcjonerem (ja w stopniu większym i to znacznie). Ale na tym polega ten biznes.

Najważniejsze jednak aby nie dać się zwariować, i nie zatracić się w gadżeciarstwie. Widywałem wędkarzy którzy bez Deepera i łódki (zostały w garażu) byli nad wodą bezradni, i łazili po brzegu szukając kogoś, kto mógłby im te zabawki na chwilę pożyczyć. Ewidentnie przegięli...

Są i inne przegięcia. Trafiłem w ubiegłym roku na niewielką komercję Osmolice Dwór. Okazało się, że głodnych karpi 3-6 kg jest tam pełno. Brały na wszystko, natychmiast po zarzuceniu zestawu, bez nęcenia. Takie polowanie na dziki w chlewiku. Zero satysfakcji jak dla mnie, i uczucie niesmaku. A tu okazuje się, że tam jeździ wielu wędkarzy i zachwycają  się wynikami. Dosłownie tuż obok (40 m) są przepiękne zakola meandrującego Wieprza. Kiedy tam nad rzeką usiadłem w urokliwym miejscu, przyszło takich dwóch przyjezdnych biznesmenów i namawiało mnie na tę komercję... "co się pan będziesz tymi gównianymi jazikami onanizował?  My tam panie za każdym razem skolko ugodno karpie łowimy. 20 zł panu żal, a samochodem pan jeździsz? My tu panie z samej Warszawy połowić rybki przyjeżdżamy". 
Nie mam nic przeciw łowiskom komercyjnym, nie raz na nich łowiłem, ale tamto łowisko (a raczej wanna z rybami) to było dla mnie zdecydowane przegięcie. A jednak tym facetom takie łowienie dawało satysfakcję.
Mam nadzieję, że wędkarstwo nie pójdzie nigdy w łatwiznę bo zabijemy to co w nim najpiękniejsze. Pogoń za niewiadomą z nadzieją na sukces w serduchu.
Wiesiek

Offline maciek_krk

  • ⚡⚡⚡⚡⚡
  • Moderator Globalny
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 7 434
  • Reputacja: 519
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: TG/KRK
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo
« Odpowiedź #10 dnia: 12.11.2018, 11:09 »
A ja jestem zdania, że wszystko jest dla ludzi. Nie przeszkadza mi to, że ktoś używa najdroższego sprzętu, jak i nie przeszkadza mi fakt, że ktoś używa najtańszego. Na szczęście mamy wybór i możemy dopasowywać sprzęt do własnych potrzeb i możliwości. Nie mam nic przeciwko deeperom i innym tego typu gadżetom. Jeżeli ktoś lubi z nich korzystać, sprawia mu to przyjemność, to dlaczego nie? Jeżeli ktoś chce używać łódki zanętowej, to droga wolna. Warunek jest według mnie jeden: korzystanie z tych gadżetów nie może utrudniać i odbierać przyjemności z wędkarstwa innym.

Twierdzisz, że technologia zabije w wędkarstwie to co najpiękniejsze. Póki co to ludzie zabijają to co najpiękniejsze. Brak ryb w wodach, co chwilę słyszymy o zatruciu jakiejś rzeki, tony śmieci na brzegach, kłusownictwo.... można by długo wymieniać. To nie sonda czy łódka jest winna... Winni są niestety ludzie, a w wielu przypadkach wędkarze, czyli osoby dla których dobro wód i ryb powinno być najważniejsze.

Reasumując: wędkujmy tak, aby mieć jak najwięcej przyjemności. Szanujmy przyrodę i innych ;)

Pozdrawiam,
Maciek

Offline tomasz 38

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 6 958
  • Reputacja: 542
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ulubione metody: feeder
Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo
« Odpowiedź #11 dnia: 12.11.2018, 11:23 »
Panowie krótko i na temat, sprzęt nie łowi ;) W naszym ukochanym hobby ważne są inne rzeczy, np. czytanie wody, umiejętna obserwacja wody, i to co lubię najbardziej - kombinowanie nad wodą, żeby skusić rybki do żerowania :)

Offline mjmaciek

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 15 049
  • Reputacja: 889
    • Galeria
  • Lokalizacja: Polska
  • Ulubione metody: feeder
Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo
« Odpowiedź #12 dnia: 12.11.2018, 11:26 »
Cytuj
No właśnie, wypuszczając je, powodujemy, że stają się ostrożne.
Lucek, nie spodziewałem się, że kiedyś to od ciebie usłyszę.
Maciek

Offline Świtek

  • Aktywny użytkownik
  • ***
  • Wiadomości: 166
  • Reputacja: 34
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: lubelskie
Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo
« Odpowiedź #13 dnia: 12.11.2018, 11:26 »
Krótko i na temat - skwituję to następująco. Piszesz głupoty.

Jak myślisz, że echo łowi ryby, lub łódka, albo kulasy... To jesteś w innym świecie. Po prostu po co pisać wywody, skoro nie ma się do czynienia z tym, o czym piszesz.

Stara zasada - echo ryb nie daje, a jeśli ktoś tak myśli, to jest w błędzie. Owszem to pomoc, ale technologia nie łowi. Ile o tym trzeba pisać by ludzie zrozumieli.

Widzę, że karpiarz się odezwał :) Jak to mówią "Uderz w stół, a nożyce się odezwą".


Najważniejsze jednak aby nie dać się zwariować, i nie zatracić się w gadżeciarstwie. Widywałem wędkarzy którzy bez Deepera i łódki (zostały w garażu) byli nad wodą bezradni, i łazili po brzegu szukając kogoś, kto mógłby im te zabawki na chwilę pożyczyć. Ewidentnie przegięli...

Tymi słowami ująłeś wszystko co chciałem przekazać.

Offline mjmaciek

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 15 049
  • Reputacja: 889
    • Galeria
  • Lokalizacja: Polska
  • Ulubione metody: feeder
Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo
« Odpowiedź #14 dnia: 12.11.2018, 11:33 »
Widzę, że karpiarz się odezwał :) Jak to mówią "Uderz w stół, a nożyce się odezwą".

O tym co piszesz nie masz pojęcia.

Wychowałem się wędkarsko nad dwoma zaporami i dwoma rzekami. Wody uczyłem się nie z echa, lecz z tafli. Dziesiątki dni pływałem ze stukadełkiem i miarką na sznurku, by poznać topografę łowisk. Łowiłem w czasach, gdy echo znali na kutrach rybackich, a gps to chyba w armii. A ty mi tu chłopie wyskakujesz z "uderz w stół".

Po raz kolejny podkreślę, nie masz pojęcia o czym piszesz.
Maciek