Moim zdaniem sedno nie leży w zabieraniu ryb, a w stanowczym egzekwowaniu zasad i regulaminów. U ma nic z tego, na razie, nie będzie. Znam prywatne łowiska, gdzie montowane są systemy kamer, zarządca siedzi w wojskową lornetką, a i tak właściciel narzeka, ze mu ryby kradną, wynoszą pod koszulą, przerzucają przez płot itd. itp. Sprawa dotyczy mentalności Polaków, a tej nikt na razie nie zmienił. Co z tego, ze wprowadzimy zakaz, jak dziadek z wnuczkiem wezmą wszystko co im się na haczykach uwiesi, a dziadek jeszcze wnuczka pochwali, że taki zaradny. Prawo, jakiekolwiek, bez egzekucji i nieuchronności kary nie jest prawem. To samo będzie z zakazem zabierania ryb.