Rzeczywiście, jak wielokrotnie pisał Luk, dobrym rozwiązaniem jest wystawienie małej ilości antenki i wtedy przy większych odległościach lepiej (bardziej wyraziście) widać brania podnoszone.
Są jednak minusy takiego wystawienia spławika. Często przynętę chwyta drobna ryba (która jest przez nas niechciana). Drobnica zwykle agresywnie chwyta za koniec przynęty i po chwili zaraz ją puszcza. W takiej sytuacji wystawiony na 3-5 mm spławik natychmiast się zanurza pod wodę. Kiedy ryba puszcza przynętę spławik, będąc jeszcze pod wodą, zaczyna powracać do powierzchni wody. Wędkarz jeszcze spławika nie widzi i tak naprawdę nie wie czy ryba wciąż trzyma przynętę czy też już ją dawno wypluła. Następuje - zazwyczaj puste - zacięcie.
Reasumując, małe wystawienie antenki nie pozwala odróżnić szybkiego skubnięcia od przytrzymania.
To możemy odróżnić jedynie wystawiając większą ilość antenki.
Po drugie, kiedy łowimy z dna i mamy prąd (/falę) minimalne wystawienie spławika jest niemożliwe, bo szurająca po dnie śrucina/przynęta zawsze przynurzać będzie trochę spławik.
Dla mnie najlepszym rozwiązaniem są dwukolorowe paski na antence. Drennan w niektórych modelach stosuje dodatkowy biały pasek poniżej czerwonego, ale dla mnie nie jest to wystarczające, dlatego sam je sobie maluję odpowiednią farbą. Kiedy człowiek nauczy się tych pasków, to wtedy bardzo dokładnie (nawet z większej odległości) można ocenić co dzieje się pod wodą: kiedy cięższa przynęta (jak kukurydza) osiadła już na dnie, kiedy jest branie podnoszone, kiedy zestaw się zaplątał itp.
Bardzo fajne paski posiadają spławiki z serii
Glow Tip Peacock, ale wiadomo, że spławik z pióra nigdy nie dorówna plastikom jeśli chodzi o zasięg i celność rzutów oraz powtarzalność gramatury i trwałość.