Kolejna zagadka z serii "Fizyka spławika"
Dla uproszczenia podam link do poprzedniej zagadki, bowiem jej treść będzie ściśle związana z tym tematem.
http://splawikigrunt.pl/forum/index.php?topic=1669.0Tym razem powinno być o wiele łatwiej, bo nie będzie żadnych danych liczbowych
Mamy spławik z węglową wstawką i plastikową końcówką antenki.
Będąc nad wodą, wyważamy sobie ten spławik. Zakładamy główne obciążenie oraz śrucinę sygnalizacyjną i okazuje się, że udało nam się od razu tak trafić z obciążeniem, że nad wodę wystaje tylko sama plastikowa końcówka.
Zaczynamy łowienie. Przynętę kładziemy na dnie, zaś kilka centymetrów nad dnem zawieszona jest śrucina sygnalizacyjna.
W pewnym momencie mamy branie wystawiane. Widzimy wyraźnie, że wynurza się niemal cała węglowa wstawka. Zacinamy - pudło.
Po kilku takich niezaciętych braniach postanawiamy nieco dłużej poczekać. Spławik wyjeżdża do góry... Czekamy. Mimo upływu czasu spławik nadal pozostaje wynurzony. Nie wytrzymujemy - przecież ryba musi mieć przynętę w pysku - i zacinamy. Znowu pudło.
Jaka jest najprawdopodobniej przyczyna opisanych wyżej niepowodzeń w rejestracji brań wystawianych?
Oczywiście, jako że pytanie dotyczy fizyki spławika, pomijamy tu inne kwestie, mogące być przyczyną nieskutecznych zacięć (źle dobrana przynęta, haczyk itp.).