Ogólnie stosunek Brytyjczyków do Polaków to jest to temat rzeka. Kilka lat mieszkałem w Edynburgu (tak wiem, że wielu Szkotów by się obraziło za to, że ich zaliczyłem do tej kategorii
) i do tej pory pamiętam pytania kolegi Szkota, gdy zaprosił mnie do swojego domu na obiad z jego rodziną: "Arek powiedz mi czy jest to słuszne, że do miasta mojej mamy liczącego 60 tysięcy mieszkańców w ciągu kilku ostatnich lat przyjechało 10 tysięcy Polaków. Wytłumacz mi jak to jest, że rower który od zawsze stał pod domem bez żadnych zabezpieczeń, został właśnie skradziony. Powiedz mi jak to jest, że moja starsza mama musiała dzwonić na policję, bo obok w domu w nocy Polacy urządzali sobie libację alkoholową tak, że było słychać ich krzyki w całej dzielnicy." Odpowiedziałem, że tak nie powinno być i było mi po prostu głupio. My jako naród mamy dziwne przeświadczenie o swojej "zajebistości". Jednak obojętnie co bym nie robił wówczas, żeby zmieniać postrzeganie Polaków przez Szkotów w ich najbliższym otoczeniu to zawsze znalazł się jakiś debil, który to psuł. Wystarczyło wyjść do pubu, żeby np. zobaczyć odlewającego się na ścianę kamienicy pijanego Polaka, który nie mógł przecież skorzystać z toalety. I nawet wśród wykształconych osób, obytych z innymi nacjami były osoby, które nie cierpiały Polaków, o czym na każdym kroku dawano mi to odczuć. Mamy pogardliwy stosunek do Pakistańczyków, Hindusów nazywając ich "ciapatymi", ale oni dla przeciętnego Szkota byli bardziej do zaakceptowania niż Polacy. Prowadzili te swoje sklepiki, wielu się uczyło/studiowało. Nie zarzucano im, że przez nich są niskie płace. Po prostu nie integrowali się z lokalnym społeczeństwem, ale z drugiej strony nie pokazywali temu społeczeństwu negatywnych cech. A Polacy ? W lokalnej prasie non stop było o jakiś bójkach z udziałem Polaków, kradzieżach, nocnych libacjach, czy też ogólnie o naruszeniach przepisów w zakresie porządku publicznego.
Dlatego podkreślam, że negatywny stosunek Szkotów do Polaków nie wynikał jedynie z kwestii ich wykształcenia a po prostu z tego, że jeden z drugim debilem psuł "nam" opinię. Tylko często prosty człowiek wypierdzieli Ci prosto w twarz (lub poprzez tabliczkę) co o tym myśli, natomiast bardziej "wykształcony" ("obyty ze światem") będzie pierdzielił pod nosem jacy to Polacy są źli.
Z artykułu wynika, że ten burdel robili polscy pracownicy okolicznych farm. Nie oszukujmy się na tych farmach często pracują prości ludzie, którzy mają już swój "wyrobiony" stosunek do życia, jak i do zachowań nazwijmy to pro społecznych ( żeby nie było, że kategoryzuje ludzi, bo uważam, że i wykształcony człowiek obyty ze światem może być chamem i prostakiem mającym za nic normy społeczne). Podam Wam przykład z naszego podwórka. Kolega będący menadżerem w hotelu zatrudnił Ukraińców. Na 20 zatrudnionych 15 osób okazało się bez problemowych, dobrze pracujących, ogólnie tworzących fajny zgrany zespół. Pozostała piątka to jacyś chłopi ze wsi, którzy ledwo co przyjechali to się już najeb..i i zaczęli pracę na ciężkim kacu. Znajomy stwierdził ok raz się może zdarzyć z uwagi na fakt przyjazdu do nowego kraju w poszukiwaniu lepszej przyszłości
, ale jak sytuacja w ciągu tygodnia powtórzyła się kilka razy to zwolnił ich. Wystarczył nie cały tydzień by zdewastowali zajmowane przez nich pokoje. Wśród pracujących tam Polaków poszła więc fama, że Ukraińcy to chlejusy i ogólnie patologia. Jednak nikt nie zauważył, że 15 osób się sprawdziło i tworzy wraz z Polakami fajny zespół razem się dogadując bez problemu. Zawsze więc to co negatywne będzie miało większy posłuch, aniżeli to co pozytywne. Coś jak z telewizyjnymi wiadomościami (nie chodzi o te z TVP
), że lubimy słuchać o wojnach, wypadkach a nie o tym co się ciekawego i fajnego przydarzyło na świecie. Jak ktoś kultury osobistej nie wyniósł z domu to i zagranicą się jej nie nauczy, ale jego czyny będą rzutować na odbiór całej nacji - często nie tylko wśród lokalnego społeczeństwa, i tak było, jest i będzie.