Opowiem wam pewną historię.
Dawno to już było, bo lat jakieś 30 wstecz.
Pamiętam, choć czas już zatarł sporo szczegółów, pewną wyprawę wędkarską.
Wraz z ojcem i nieżyjącym już wujkiem wędkowaliśmy nad Wartą. Nie wiem już nawet jaką metodą, czy to jakieś połowy gruntowe, czy może spławik, dość że rybki wtedy nie brały. Ja jako smarkacz zapewne próbowałem przy pomocy przepływanki skusić jakieś płocie.
Było to letnią porą, było bardzo ciepło i wytchnienie dawały tylko nadrzeczne drzewa.
W którymś momencie wujek oddalił się by zniknąć na jakiś czas. Sporo czasu upłynęło, a gdy do niego dołączyliśmy okazało się ,że wędkuje na pobliskim "dołku" , pewnie fragmencie starorzecza.
I to co mi utkwiło w pamięci, to widok wspaniałych złocistych wzdręg, które zobaczyliśmy w jego siatce.
Piękne, w barwach złota i krwistej czerwieni. Nigdy więcej w takiej ilości nie widziałem tylu okazałych przedstawicielek tego gatunku. Choć to było tak dawno i tak wiele już uleciało w niebyt, to jestem niemal pewny,
że już nigdy nie wróciliśmy w to miejsce ponownie. Po wielu, wielu latach, gdy wróciłem do wędkarstwa, a łowienie linów stało się moją pasją, pomyślałem o odnalezieniu tego miejsca.
Jakieś trzy, a może już cztery lata temu podjąłem taką próbę. Ojciec niestety nie pamiętał tamtej wyprawy, choć ona pozostała gdzieś w mej głowie i targała niepokojem tęsknoty moje serce.
Pojechałem nad rzekę i zostawiwszy samochód, wybrałem się na pieszą wyprawę, w rejon gdzie jak przypuszczałem mogło być to miejsce. Zszedłem jednak sporo kilometrów wzdłuż rzeki, po dość trudnym terenie, ale nie odnalazłem już tego miejsca. Nie powinno mnie to jednak dziwić, gdyż przez ten szmat czasu rzeka i jej okolica zmieniła się i wciąż się zmienia. Serce przepełnione tęsknotą za rzeką dzieciństwa, za poszukiwaniem tych magicznych chwil nie zaznało ukojenia.
Panta rhei, wszystko płynie, by przypomnieć słowa greckiego filozofa Heraklita.
Niepodobna wkroczyć ponownie do tej samej wody, choć ja próbowałem
Lubimy takie wspomnienia, każdy z nas ma takie perełki ukryte gdzieś na serca dnie.
Pisząc mój tekst na forum pod tytułem " Smak herbaty" zawarłem tam inne historie, próbowałem odmalować tam
nienazwany pierwiastek, uchwycić istotę naszej pasji.
Pasji o tak wielu barwach, zarówno bardzo osobistej jak i tożsamej dla wielu z nas.
Skoro to wątek o tak podniosłym tytule
to pozwoliłem sobie na takie "romantyczne" wynurzenia.