Na razie krótko opiszę jak jest obecnie w Polsce jeżeli chodzi o regulacje dotyczące kwestii kłusowania. Jak zbierzemy jakieś propozycje to opiszę własne odczucia w tym zakresie. Chciałem ogólnie zacząć od tego jak jest w Czechach odnośnie kłusownictwa ryb, ale zacznę od Polski
Kwestie dotyczące kłusownictwa znajdują się w art. 27a i następnych ustawy z dnia 18 kwietnia 1985 r. o rybactwie śródlądowym. Każdy więc może sobie rzucić okiem na ten koszmarek legislacyjny i sprawdzić też kary i środki karne.
Swego czasu wśród sędziów toczyła się dyskusja na temat regulacji np. środka karnego w tej ustawie.
https://www.ebos.pl/zdaniem-sedziego/5048-srodek-karny-w-ust-o-rybactwie-srodladowym.htmlKilka cytatów z sędziowskiego forum:
-„Uzasadnienie tego jest #@%$#%@&*&(^# na skandalicznie żenującym poziomie, ktoś @#%$&^*&# chyba nie wiedział, co wprowadza”
-„bardziej koszmarnej ustawy dawno nie widziałem i zachodzę w głowę co za lobby za tym stało, bo posłowie (edit. mod. mimo wszystko to wybrańcy narodu) na pewno nie wiedzieli za czym głosują; nie chciało mi się szukać, ale dzięki Romiemu znam już ratio legis i gdybym ja tak uzasadniał wyroki jak oni projekty ustaw....
a i tak najlepszy jest zakaz składania ofert na użytkowanie obwodu rybackiego, który okrutnie dotyka naszych drobnych kłusowników
orzekam te różne głupoty wypisane w tej ustawie, ale na szczęście nie zajmuję się wykonawstwem”
- „faktycznie, poziom legislacji porażający”
-„a może lepiej nie orzekaj tego czegoś skoro nie wiadomo co to jest”
-„Artykuł podesłany przez Alicję ma w miarę spójną koncepcję, co oczywiście nie pozbawia ustawy znamion idiotyzmu.”Odbiegając od tematu wielu z nas zazdrości myśliwym m.in. statusu, lobbingu PZŁ. Nie dziwię się sam ostatnio usłyszałem od znajomego myśliwego, czy kupiłem już sobie nowe gumofilce i wiadro do połowów płotek na wodach PZW, podczas gdy on chwalił się tym co udało mu się w zeszłym roku ustrzelić. Ma się czym chwalić, bo przynajmniej u niego w kole dba się o zwierzynę. Nie wpierdziela się do gara wszystkiego co się rusza, tak jak to bywa na wielu wodach PZW. Nie oczekuje się od PZŁ tylko „dej mi więcej za jak najmniej”, bo choć komunizm upadł i półki sklepowe uginają się od towarów, to dalej pokutuje mentalność, że najważniejsze to przynieść ryb jak najwięcej do domu, co by na później starczyło dla rodziny i dla kota oraz co by dodatkowo karta się już zwróciła w miesiącu kwietniu. Niereformowalny debilizm
(i mówię to jako przeciwnik wprowadzania bezwzględnego No kill w Polsce).
A teraz proszę znajdźcie mi podstawową różnicę dlaczego inaczej traktuje się myśliwych, a inaczej rybaków, czyli również nas wędkarzy. Taką podstawową, niekoniecznie kluczową, bo różnic jest wiele i nie chodzi o to, że wielu traktuje nas jako gumofilców, a ich jako facetów z bronią.
Ta różnica wynika już z regulacji systemowej. Znajduje się ona… w pierwszym artykule ustawy dotyczącej rybaków, czyli nas wędkarzy i ustawy dotyczącej myśliwych.
Art. 1 ustawy z dnia 13 października 1995 r. Prawo łowieckie (czyli ustawy wydanej w 1995r. już w nowym systemie politycznym
)
„Łowiectwo, jako element ochrony środowiska przyrodniczego, w rozumieniu ustawy oznacza ochronę zwierząt łownych (zwierzyny) i gospodarowanie ich zasobami w zgodzie z zasadami ekologii oraz zasadami racjonalnej gospodarki rolnej, leśnej i rybackiej.”Za to nasz art. 1 ustawy z dnia 18 kwietnia 1985 r. o rybactwie śródlądowym brzmi następująco:
„Ustawa określa:
1)zasady i warunki ochrony, chowu, hodowli i połowu ryb w powierzchniowych wodach śródlądowych, zwanych dalej „wodami”, w wodach znajdujących się w urządzeniach wodnych oraz w obiektach przeznaczonych do chowu lub hodowli ryb;
2)właściwość organów administracji publicznej, sposób ich postępowania, a także zadania i obowiązki jednostek organizacyjnych i osób, związane z wykonywaniem przepisów…
2. Za chów ryb uważa się działania zmierzające do utrzymywania i zwiększania produkcji ryb, a za hodowlę - chów połączony z doborem i selekcją, w celu zachowania i poprawienia wartości użytkowej ryb.
3. Ryby i inne organizmy wodne żyjące w wodzie stanowią jej pożytki.
4. Przepisy ustawy nie naruszają postanowień umów międzynarodowych dotyczących gospodarki rybackiej w wodach granicznych.”Art. 6 ustawy z dnia 18 kwietnia 1985 r. o rybactwie śródlądowym (zwróćcie uwagę na kolejność poszczególnych zapisów)
„1. Uprawniony do rybactwa w obwodzie rybackim jest
obowiązany prowadzić racjonalną gospodarkę rybacką.2. Racjonalna gospodarka rybacka polega na
wykorzystywaniu produkcyjnych możliwości wód, zgodnie z operatem rybackim,
w sposób nienaruszający interesów uprawnionych do rybactwa w tym samym dorzeczu, z zachowaniem zasobów ryb w równowadze biologicznej i
na poziomie umożliwiającym gospodarcze korzystanie z nich przyszłym uprawnionym do rybactwa.”
Na marginesie odnośnie racjonalnej gospodarki rybackiej a dokładniej jej braku:
Art. 181. § 1 Kodeksu Karnego „ Kto powoduje zniszczenie w świecie roślinnym lub zwierzęcym w znacznych rozmiarach, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.”Na gruncie art. 181 k.k. odpowiedzialności karnej podlega użytkownik rybacki, który prowadzi nieracjonalną gospodarkę rybacką !!! - To nie jest mój pogląd…a pogląd prof. W. Radeckiego, reprezentującego rybaków
(patrz aktualny komentarz do kodeksu karnego pod redakcją Mariana Filara)
Jak może już wiecie polski Kodeks karny zawiera oddzielny rozdział „Przestępstwa przeciwko środowisku”. Jednak przestępstw kłusowniczych w nim nie ma. Czemu tego tam nie ma? Nie wiem. Mogę tylko gdybać. Sądzę, że jest to nieoczekiwany efekt silnego lobby rybaków w naszym kraju. Z jednej bowiem strony ustawodawca w kolejnych nowelizacjach już w nowym systemie prawnym zaostrzył odpowiedzialność karną w ustawie o rybactwie za czyny kłusownicze…jednak zaostrzył ją głównie jeżeli chodzi o „wędkarzy”, a nie rybaków. Z drugiej zaś strony potraktował ryby jak rzecz ruchomą, która spełnia rolę towaru, a nie elementu środowiska. Nie ma się czemu dziwić skoro w samej ustawie o rybactwie jest mowa o:
- poprawie wartości użytkowej ryb,
- zwiększaniu produkcji ryb.
- wykorzystywaniu produkcyjnych możliwości wód zgodnie z operatem rybackim w sposób:
* nienaruszający interesów uprawnionych do rybactwa w tym samym dorzeczu
* na poziomie umożliwiającym gospodarcze korzystanie z nich przyszłym uprawnionym do rybactwa
Inaczej więc niż w ustawie o myślistwie gdzie jest mowa o tym, że łowiectwo jest elementem ochrony środowiska przyrodniczego i gospodarowania w zgodzie z zasadami ekologii, tu w pierwszej kolejności mówi się o chowie i hodowli ryb. Dlatego też lobby rybackie może winić wyłącznie siebie za to, że przestępstwa i wykroczenia wędkarskie wyglądają tak jak teraz.
W Czechach w tamtejszym kodeksie karnym jest tak (podaję za W. Radeckim):
§304 (1) Kto bezprawnie złowi ryby o wartości przekraczającej nieznaczną albo ukrywa, przejmuje dla siebie lub innej osoby albo przechowuje bezprawnie złowione ryby o wartości większej niż nieznaczna, podlega karze pozbawienia wolności do lat 2, zakazu działalności albo przepadku rzeczy lub innej wartości majątkowej.
(2) Karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 5, grzywny albo przepadku rzeczy lub innej wartości majątkowej podlega sprawca:
a) jeżeli popełni czyn wskazany w ust. 1 jako członek zorganizowanej grupy,
b) jeżeli uzyska przez taki czyn dla siebie lub innej osoby większa korzyść,
c) jeżeli popełnia taki czyn jako osoba obciążona szczególnym obowiązkiem ochrony środowiska,
d) jeżeli popełnia taki czyn w sposób wymagający szczególnego potępienia, w sposób masowo skuteczny lub w czasie ochronnym, albo
e) jeżeli był za taki czyn w ostatnich trzech latach skazany lub ukarany.
Mamy tam więc:
1) odpowiedzialność za bezprawne złowienie, ukrycie, przechowanie ryby
2) poszczególne czyny kłusownicze są zagrożone albo karą pozbawienia wolności
do lat 2 albo do lat 53) surowsza odpowiedzialność wiąże się np.:- z recydywą
- z kłusowaniem w zorganizowanej grupie przestępczej (czyli w Polsce antidotum na grupowe, wielokrotne kłusowanie)
- z kłusowaniem przez osobę obciążoną szczególnym obowiązkiem ochrony środowiska (bardzo dobre rozwiązanie prawne, biorąc pod uwagę to jak naukowcy z IRŚ aktualnie podkreślają kwestie rybaczenia jako przejaw ochrony środowiska)
- gdy kłusowanie wymaga szczególnego potępienia (kolejne świetne rozwiązanie, również jeżeli chodzi np. o polskich rybaków chroniących naturalne środowisko lub członków PZW)
- gdy kłusowanie było masowo skuteczne (super rozwiązanie )
- gdy kłusowanie było w czasie ochronnym (jeszcze lepsze rozwiązanie)
Mamy tam więc zagrożenie karą pozbawienia wolności do lat 5 dla wszystkich tych co bezprawnie złowią ryby o wartości większej niż nieznaczna w okresie ochronnym, gdy kłusowanie było masowo skuteczne, gdy kłusowanie wymaga szczególnego potępienia, gdy kłusowanie było w zorganizowanej grupie przestępczej – czyli wszystko to co uderzałoby w Polsce zarówno w „wędkarzy”, ale również i w zawodowych rybaków. A jak jest u nas?
O tym niżej.
1) Za naruszenie zakazów,
które są identyczne dla wędkarzy i rybaków, czyli:
- wymiarów ochronnych,
- połowu w okresie ochronnym,
- naruszenia limitu połowu zgodnie z art. 27b ust. 1 pkt 1 ustawy o rybactwie grozi
kara ograniczenia wolności albo kara grzywny nie niższa niż 200 zł (czyli zwykle w dolnej granicy sędzia orzeknie, bo mu jest najłatwiej to zrobić i umotywować tak aby nikt się doczepił)
To jest paranoja by rybak, który "kosi" siecią wszystko co się rusza w okresie ochronnym i wbrew wymiarom ochronnym odpowiadał tak jak gość z wędką w ręku. Paranoją jest również to, że
obaj będą ponosić wówczas odpowiedzialność za WYKROCZENIE, A NIE ZA PRZESTĘPSTWO !!!! (sic!) To się proszę Państwa nazywa ta sławetna racjonalna gospodarka rybacka i ochrona środowiska naturalnego przez rybaków.
Idźmy dalej.
2) Kłusownikiem zgodnie z regulacjami ustawy o rybactwie
nigdy nie będzie osoba faktycznie poławiająca na rzecz uprawnionego do rybactwa, nawet jeśli nie ma jego upoważnienia (odpowiada ona wówczas wyłącznie za wykroczenie z art. 27b ust. 1 pkt 6)
3) Idąc jeszcze dalej zauważyć należy, że kłusownikiem rybackim na gruncie ustawy
NIGDY nie będzie uprawniony do rybactwa, bądź osoba poławiająca na jego rzecz, bowiem takim kłusownikiem może być wyłącznie inna osoba niż uprawniony do rybactwa.
4)
W szczególnie rażących przypadkach sąd może orzec względem użytkownika rybackiego zakaz składania oferty do konkursu ofert na oddanie w użytkowanie obwodu rybackiego, na okres od roku do 3 lat – jest to regulacja za którą autor powinien dostać nagrodę Nobla w dziedzinie tworzenia nowych rozwiązań prawnych. Brawo dla autora. To się nazywa dopiero „mieć łeb”.
5) Sąd może również podać orzeczenie o ukaraniu do publicznej wiadomości, na koszt ukaranego (co ciekawe nie tylko w przypadku przestępstwa, ale również i wykroczenia. I to jest bardzo dobre rozwiązanie …lecz martwe. Martwe, bo albo w ogóle się go nie orzeka w przypadku rybaków albo też orzeka wobec „wędkarzo-kłusoli” najczęściej poprzez np. wywieszenie kartki z wyrokiem w urzędzie gminy.
Teraz ręka do góry kto słyszał, aby Sąd Rejonowy w którymś z miast położonych na Mazurach orzekł ten środek karny i nakazał publikacje w lokalnej prasie, że np. sąd orzeka podanie orzeczenia o skazaniu Pana X z gospodarstwa rybackiego Y za……).
6)
groźba kary pozbawienia wolności do lat 2 występuje jedynie za nieliczne przestępstwa np. połów prądem. U nas 2 lata można dostać z połów raka szlachetnego lub błotnego, nic będąc do tego uprawnionym, ale już kara pozbawienia wolności do lat 2 nie będzie grozić za sieciowanie jeziora w okresie ochronnym, czy wyławianie poniżej wymiarów ochronnych lub niezgodnie z limitem połowu.
I podobnie jest z kłusownikiem wędkarskim, bo obaj odpowiadają jedynie za wykroczenie, a nie za przestępstwo, które to wykroczenie jak już wspominałem jest zagrożone karą ograniczenia wolności albo karą grzywny nie niższą niż 200 zł.
Jest jeszcze odpowiedzialność karna za kradzież ryb. Jednak występuje ona w zależności od wartości ryb, więc stanowi albo wykroczenie albo przestępstwo na szkodę określonego pokrzywdzonego.
http://www.rp.pl/artykul/1039401-Sad--kto-nielegalnie-zlowil-ryby--odpowiada-i-za-polow-i-za-kradziez.html