Zazwyczaj popełniamy jeden statystyczny błąd w ocenie. Otaczamy się ludźmi na podobnym poziomie i przez to mamy trochę zamazany realny obraz. Taka natura człowieka. Wystarczy jednak wyjść w lud i zobaczymy jak się sprawy mają. Niestety nie mają się dobrze. Podciągając to pod regułę Pareto można powiedzieć, że mamy 20% świadomych i rozwijających się wędkarzy i 80% pseudwędkarzy. Postawiłbym nawet tezę, że te 20 % to i tak zawyżony wynik. Bardzo ciekawa dyskusja toczy się na naszej grupie na FB. Wynika z niej dobitnie, że rozwój wędkarstwa wyczynowego bardzo stopuje sama niechęć wędkarzy do wymiany doświadczeń i patentów. Kompletnie inaczej ma się sprawa w Czechach, Anglii itd. Tam przepływ informacji i wzajemna pomoc jest na porządku dziennym. My mamy nasze polskie piekiełko. Nie powiem, nie pokarzę i będę lał amatorów. Taka postawa ma bardzo negatywny wpływ na wyczyn.
Faktycznie, dyskusja zeszła na wyczyn, podczas gdy jeśli skupimy się na samym feederze, to reguła 80/20 rzeczywiście miałaby idealne zastosowanie. W różnych ustawieniach, na przykład 20% rozwijających się wędkarzy łowi tyle co 80% stojących w miejscu
Ja bym tutaj przede wszystkim zaczął od tego, że feeder w Polsce nie był do dziś traktowany poważnie. PZW skupiło się na spławiku, poświęcając większość 'sportowego' wysiłku na tym właśnie polu. Dziś okazuje się, że jest to wysiłek marny, ludzi łowiących w ten sposób jest kilka tysięcy, mniej niż 1% zrzeszonych w PZW. A wędkarzy w Polsce jest ponad dwa razy więcej niż tych co płacą składki!
Niestety znowu musze ponarzekać
Od początku lat 90-tych mamy do czynienia ze związkiem, który został opanowany na 'górze' przez ludzi pokroju generała MO, pracownika SB, Edka Grabowskiego. Tajni współpracownicy, ludzie władzy PRL mniejszego szczebla, wskoczyli na ciepłe posadki i pokazali co potrafią (czyli czego nie potrafią raczej). Wyczyn szedł przez pewien czas siłą rozpędu, po czym dostał zadyszki i podupadł, na tyle, że nie może powstać z kolan. Jak się okazuje szefów PZW nie interesował rozwój wyczynu, bardziej kasa jaką można na tym zarobić, nie wspomnę już o biznesie rybackim. Wyciągać rękę po kasę z ministerstwa sportu i jednocześnie prowadzić rybacki biznes, nazywając wszystko związkiem sportowym - to jest kpina niesamowita...
Polska jest krajem 'kapitalistycznym', jednak PZW jest związkiem praktycznie takim jak za PRL. Więc wyczyn się musiał w końcu rozbić o skały rzeczywistości. Bez sponsoringu firm robi się kiepsko, walczy się o puchary i jakiś tam prestiż, kasy jednak jakoś nie ma. Więc się robi wąska nisza. Do tego polski wyczyn sam sobie kręcił stryczek, wszystko było owiane tajemnicą, dowiedzieć się czegoś było bardzo trudno. Polacy startowali w zawodach, wygrywali ważne imprezy, ale o tym jak to robili wiedzieli nieliczni. Niebywałe. Nie ma się więc co dziwić, że wędkarze przestali się interesować wyczynem, do tego ryby coraz mniej, nagrody marne, opłaty i wydatki spore. I jest coś jakby ślepy zaułek.
Uwolnienie nastąpiło z 10 lat temu, może z osiem. W pewnym momencie sporo pojawiło się artykułów o nowych technikach wędkarskich, na portalach, popularność zdobyły sobie media społecznościowe, Facebook. Sprzęt z zagranicy zrobił się ogólnodostepny. W oka mgnieniu zachodnie firmy wbiły się w polski rynek, i pomimo wysokich cen sprzedawały sporo. Zaczęły rozwijać się komercje... Co ciekawe ten rozwój odbywał się poza PZW, jest to jakby ruch poboczny. Wędkarskie Wiadomości przez wiele lat prezentowały mocno żenujący poziom, zastanawiałem się zawsze dlaczego sprzedaje się tego pisma dwa razy więcej niż Wędkarskiego Świata czy kilka razy więcej niż WMH.
Możemy więc zaobserwować rozwój feedera - który się rozwijał niezależnie. Dopiero kilka lat temu na wnioski wędkarzy, bo gdzież tam fahofcuf z kapitanatu, zrobiono rozgrywki feederowe, za rok po raz pierwszy polska ekipa będzie na MŚ w RPA. I do sedna. Skoro PZW nie edukuje wędkarzy, robiąc im wodę z mózgu, wpierając pogląd, ze ryby trzeba zabierać, promując jakby model rybaka z wędką, dając masom karpia, którego odławia się natychmiast po wpuszczeniu, to co mówić tu o nowoczesnym wędkarstwie? I tak dobrze, że zawody odbywają się na żywej rybie
Całe szczęście zacofanie spowodowane postawą związku ustąpiło i teraz feeder rozwija się bardzo szybko. Kwestia czasu jest kiedy Metoda lub skrętka stanie się podstawą, kiedy feedery zastąpią teleskopy. Co najważniejsze, wędkarze zaczną sami myśleć i kombinować. Bez dyskusji o tym którym końcem montować rurkę antysplątaniową. Na niektórych forach takie dysputy filozoficzne ciągnęły się bardzo długo
Szkoda, że polskie firmy nie wchodzą w feederowy wyczyn mocno. Jeżeli się zaangażują, organizując mocne zawody, robiąc wyższej jakości sprzęt, wtedy może i u nas zaczną powstawać wynalazki, i to my Polacy będziemy jednym z krajów wyznaczających kierunki rozwoju. Jednak zaległości nadrabiamy bardzo szybko, przynajmniej młodsze pokolenia