Panowie za nie długo pakując się nad wodę będziemy sprawdzać czy obok wędek i podbieraka mamy ze sobą gaz i paralizator...
Niestety, tutaj wiele winy ponosi samo PZW, które już dawno powinno zmienić RAPR, tak aby wiele zachowań wykluczyć. Oprócz tego, że za takie zachowanie powinien grozić dożywotni ban z PZW, to dodatkowo przepisy powinny określać jasno jak należy zachowywać się nad wodą, jak wywozić zestawy, w jakiej odległości i tak dalej.
A za nieodpowiednie zachowanie pod wpływem alkoholu powinny być też srogie kary. Jak ktoś nie umie pić to niech siedzi w domu i robi z siebie zwierzaka, zamiast zakłócać innym spokój i ryzykując swoim życiem. Do tego w UK na wielu wodach zakazano użycia łódek zanętowych, między innymi aby zapobiec konfliktom, jakie się pojawiają przy dalszych wywózkach. Dzięki temu umiejętności wielu znacząco się podniosły.
Na pewno jednak w UK nie widzę jednego. Modelu wędkarza, który jedzie nad wodę aby się nachlać, gdzie łowienie to zazwyczaj pretekst aby spędzić czas z dala od domu, aby móc się nałoić z kumplami lub bez żony, która by dała po pysku (lub po nim dostała). Angielscy karpiarze namiętnie za to palą marihuanę, ale wg mnie to nie jest problem, bo są spokojni jak trusie
Polacy i Litwini za to mają alkoholowy problem. Wg mnie wielu moich znajomych go ma, i często nie potrafią spędzić nocki bez flaszki lub silnej baterii piw.