Autor Wątek: Powołanie Zespołu m.in. do spraw Gospodarki Wędkarskiej, a nowy ZG PZW  (Przeczytany 5592 razy)

Offline ptaku_1

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 894
  • Reputacja: 145
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Jabłonna
  • Ulubione metody: feeder
Luk w gruncie piszesz o tym samym tylko bardziej ostrożnie, sam napisałeś ze trzeba komercjalizacji wedkarstwa :) tylko ja widzę to na większa skale. Nie da się utrzymać okręgów tak aby wszyscy byli zadowoleni i nie przy takich składkach. Uważam że aby to sensownie działało tzn brak rybaków i dużo ryb, to aby utrzymać na przyzwoitym poziomie wody całego okręgu to składka powinna być 4 cyfrowa, taniej po prostu się nie da. Czasy społecznego sponsoringu dawno minęły a takie PZW to relkit.
Trzeba wody podzielić oddać gminom/klubom/itd. One same zdecydują co z tymi wodami zrobić kto będzie chciał postawi na rybactwo zarobi na tym parę osób i tyle a po paru latach nie będzie już rybactwa i dochodów bo nie będzie ryb.
Ci mądrzejsi postawia na wędkarstwo zrobi się komercjalizacja i opłaty za wstęp nad wodę czy opląty roczne/miesięczne ale na jeden zbiornik (np taka Wersmina) na tym wszyscy zarobią.
Nie rozumiem czemu mamy się trzymać opłat okręgowych i jakiś związków, ok może być jakiś związek który będzie dbał o interesy przemysłu wędkarskiego (lobby wędkarskie składające się z producentów, hotelarzy, dzierżawców) ale niech oni nie mieszają się w gospodarowanie wodami.
To tak coś w wielkim uproszczeniu jak z autostradami czy infrastrukturą narciarską, chcesz korzystać płać, chcesz mieć fajne wody dobrze zagospodarowane płać inaczej się nie da, nie oczekujmy cudów.
I teraz będzie nie politycznie ale w dupie mam dziadków i innych co będą podnosić larum ze nie stać ich, mnie na grę w golfa tez nie stać a bym chciał.
Pzdr. Paweł

"PZW jest jak ZUS, płacisz i nic z tego nie masz, jeśli potrzeba to i tak się leczysz na komercji"

Lubię zegarki https://www.youtube.com/playlist?list=PL6Tg8Td6x60FxfdbXAUGGYUyv0nzDZtAP

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 650
  • Reputacja: 1980
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Nie do końca się z Tobą tu zgodzę. Ja lubię komercje, nie mam nic przeciwko, ze ktoś zarabia na nich, że o nie dba i oferuje mi wody. Jadnak chcę, podobnie jak wielu Polaków, wód, które należą bardziej do nas, gdzie zarządza się w ten sposób, że robi się wszystko po kosztach. Rozumiesz różnicę? Tak działają kluby wędkarskie w UK. Nie po to aby ktoś na tym zarabiał, ale aby organizować wędkarstwo dla swoich członków. I tak własnie ma działać PZW. WIele lunkcji musi byc płatnych, jednak kasa musi być dysponowana w rozsądny sposób.

Zapewniam, że o wiele krótszą drogą jest reforma samego PZW, zrzucenie odpowiedzialności na koła wędkarskie, połączenie okręgów, w kilkanaście dużych. Tworzenie wód no kill, wyodrębnianie takich odcinków na rzekach i kanałach. To wszystko da się zrobić, nie uważasz? Z pozostawieniem operatów, rejestrów i RZGW. PZW to spory majątek jaki państwo przekazało związkowi, dlatego nie ma sensu dążyć do jego likwidacji. Dbajmy o swoje interesy jako wędkarze, wa wyjdziemy na tym najlepiej. Kopniemy w rzyć rybaków - tam gdzie trzeba, i sami będziemy się gospodarzyć. To jest prosta droga. Oczywiście samo PZW musi przejść reorganizację. Tu jest największy problem, aby odchudzić ten cały aparat działaczy, prezesów, przewodniczących. Niech zostanie twardy rdzeń, bazujący na danej kwocie ze składek, resztę niech załatwiają same koła i powiększone okręgi. Proste? I tak i nie :D

Ptaku, i nie licz na polityków, ze zrobią coś pod Ciebie. Politycy robią zazwyczaj coś pod siebie, słuchają tych, których opłaca się im słuchać. Skoro rybacki model gospodarki rządzi w Polsce, dlaczego nagle miałby się zmienić bez PZW? Nie liczysz chyba nagle na to, że IRŚ wystąpi z programem tworzenia łowisk no kill, zacznie chronić karasia pospolitego, przepchnie wprowadzenie górnych wymiarów ochronnych :) To jest science - fiction. Zrobią dokładnie na odwrót! Dlatego brońmy się i walczmy o swoje, nie pozbawiajmy się najmocniejszego z atutów!
Lucjan

Offline mjmaciek

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 15 166
  • Reputacja: 892
    • Galeria
  • Lokalizacja: Polska
  • Ulubione metody: feeder
A tutaj macie miejsce gdzie można uczestniczyć w posiedzeniu gdzie istnieje choć cień szansy... na zmiane operatu - to ciężka i długa droga przez mękę.... ale dla osób przejawiajacych stosowny zapał link...
http://www.infish.com.pl/content/operaty-rybackie-termin-posiedzenia-%E2%80%93-02-02-2018

Jeżeli uw osoby bysie zdecydowały to w pierw trzeba dowiedzieć się kiedy interesujaca was woda bedzie rozpatrywana na takim spotkaniu...
Maciek

Offline ptaku_1

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 894
  • Reputacja: 145
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Jabłonna
  • Ulubione metody: feeder
Luk rozumiem i nawet tak myślę tylko używam innych słów ja pisze komercjalizaja a Ty klub i po kosztach. Na jedno wychodzi. :)
Tak jak pisałem wcześniej np takie Zegrze jest w opiece jednego koła/klubu czy jak to tam nazwać i to oni tym zarządzają (ustalają wymiary czy jest i gdzie NK) i nawet jeśli to będzie po kosztach to nie wierze ze da się to taniej zrobić na taki duży akwen niż 500zł/rok zakładając ze będzie tam około 1000 członków plus wpływy z jednorazowych licencji/łódek itd.....
Utrzymanie wody na poziomie to pewnie kosmiczne koszty podejrzewam ze sam zalew to już 7 cyfrowe kwoty, ochrona, monitoring, zarybienia, od czasu do czasu badania, utrzymanie stanicy to wszystko kosztuje.

P.S. Nie liczę na polityków tylko bardziej na to ze kiedyś coś się stanie z PZW (albo rewolucja albo upadek) i wtedy wody podzielą się na niezależne koła/kluby czy nawet gminy wezmą je pod opiekę i same będą sprzedawały licencje. Uważam że tak jak jest teraz czyli jedna składka za X akwenów nie ma sensu bo to za mało $$$ na jakikolwiek standard i duże pole do nadużyć. Kasa powinna iść bezpośrednio do licencjodawcy czyli koła/klubu/zrzeszenia itd....
Pzdr. Paweł

"PZW jest jak ZUS, płacisz i nic z tego nie masz, jeśli potrzeba to i tak się leczysz na komercji"

Lubię zegarki https://www.youtube.com/playlist?list=PL6Tg8Td6x60FxfdbXAUGGYUyv0nzDZtAP

Offline mjmaciek

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 15 166
  • Reputacja: 892
    • Galeria
  • Lokalizacja: Polska
  • Ulubione metody: feeder
A oto wnioski nie omylnych guru życia w naszych wodach... 8)
http://www.infish.com.pl/content/operaty-rybackie-informacje-dotyczy-posiedzenia-z-dnia-01-12-2017-0

Polecam przesledzenie - i gdzie przedstawiciele PZW na takich posiedzeniach ze swoimi argumentami... że nie ma ryb ... - NIMa... Bo przecież pzw nie zna się na gospodarce rybacko wedkarskiej - od tego ma IŚR....

Jedene wniski jakie przechodzą to ze strony GDOŚ  .... ( generalna dyrekcja ochrony środowiska)....

I chytry plan - musiał by być gośc ( lub istycucja znajaca prawo - czy istnieje mozliwość forsowania zmian w operatach jako strona społeczna... , nie pzw bo oni tego nie robia w symbolicznych przypadkach...)

A czemu PZW tego nie robi -- sprawa jest prosta - bo nie ma KASY ... ( i to nieszcześliwe koło sie zamyka .... czemu nie ma ryb - bo nie ma kasy ... czemu nie ma innego prawa bo pzw nie zależy na zmiane uw prawa...)
Maciek

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 650
  • Reputacja: 1980
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Ptaku, komercjalizacja PZW to odrzucenie rzeczy które są niepotrzebne, i oddanie tego firmom. Na przykład Wiadomości Wędkarskie - po co nam pismo przynoszące straty, na dodatek kojarzące się z tuba propagandową jak za PRL? Po co nam wszelkie sporty i kapitanaty, skoro nie jesteśmy związkiem sportowym? Dlaczego nie dać organizacji Mistrzostw Polski w spławiku czy feeederze jakimś firmom, które same zapewnią godna oprawę i nagrody, PZW zaś użyczy łowisk i wesprze taka imprezę? Po co nam taka masa prezesów i innych pracowników w okręgach, często małych?

Ogólnie jednak chodzi o to, ze komercja lub łowisko prywatne ma właściciela, który pobiera opłaty, aby zarobić. W przypadku kół PZW, chodzi o to, aby działac po kosztach. A więc robimy dobre łowiska, ale nie ma zysku. Różnica bardzo duża, zwłaszcza gdy mamy opcję darmowej siły roboczej, którą wniosą wędkarze. W takim układzie koło może zadbać nie o jedną lub dwie wody, ale o 10, 20... Im lepiej zorganizowane tym lepsze wody, za rozsądną cenę.

Kolejna rzecz to 'płacę i wymagam'. W PZW powinno być jak w Czechach - ze masz do odpracowania pewną ilość godzin nad wodami, np. 20 w ciągu roku. Jeżeli nie chcesz pracować - płacisz ekwiwalent. DO tego muszą być limity ilościowe. I wtedy możesz wymagać. W obecnej sytuacji, trudno wymagać, bo samemu nie wkładasz tego co powinieneś jako członek PZW. Państwo dało wody związkowi nie po to aby na nich zarabiał, ale aby zorganizwoał wędkarstwo w pewnych ramach. I to pokracznie próbuje się robić.

Wielkim błędem jest żądanie, aby łowiska brali prywaciarze, aby nie było PZW. Wpierw musi być dobre prawo, aby taki samorząd mógł inwestować. Póki co tego nie ma, więc upadek PZW byłoby prawdopodobnie naszą wielką klęską. Na dzień dobry pozbawieni bylibyśmy połowy łowisk, RZGW zaś w panice oddawałoby wody byle komu, w tym rybakom, którzy korzystając z funduszy UE, przejęli by zbiorniki pod swoją rybacką pieczę.

PZW to związek zrzeszający 600 tysięcy wędkarzy. To potężna siła, trzeba umieć z tego skorzystać. Oczywiście wpierw trzeba zrobić, aby prezesi i ZG nie tuczyli się na wędkarzach, aby zaczęli wreszcie działać w naszym interesie. Jak to się zmieni, będziemy mogli bardzo dużo, zapewniam. Każda partia polityczna będzie nam wchodzić do tyłka, obiecując złote góry. Widzę to w UK, przed każdymi wyborami Angling Trust dogaduje się z politykami każdej partii (oprócz zielonych oszołomów) i utrzymuje wysoki stan posiadania.
Lucjan

Offline Mati C

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 915
  • Reputacja: 68
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Irlandia
  • Ulubione metody: feeder
Teraz widać dlaczego "warszawa" bez walki oddała ostatnie wybory. Wszyscy wpadli w euforię a oni za chwilkę powołują kółko wzajemnej adoracji żeby dalej kręcić swoje lody.
PZW powinno oddać wszystkie wody na których jest rybak i pozwolić mu się tam gospodarzyć we własnym zakresie. Bez zarybień ze składek Kowalskiego! Tylko wtedy będzie można pokazać ich "zbawienny" wpływ na polskie wody.

Offline matchless

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 167
  • Reputacja: 356
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ulubione metody: tyczka

Kolejna rzecz to 'płacę i wymagam'. W PZW powinno być jak w Czechach - ze masz do odpracowania pewną ilość godzin nad wodami, np. 20 w ciągu roku. Jeżeli nie chcesz pracować - płacisz ekwiwalent. DO tego muszą być limity ilościowe. I wtedy możesz wymagać. W obecnej sytuacji, trudno wymagać, bo samemu nie wkładasz tego co powinieneś jako członek PZW. Państwo dało wody związkowi nie po to aby na nich zarabiał, ale aby zorganizwoał wędkarstwo w pewnych ramach. I to pokracznie próbuje się robić.


Jest niby ten czyn, śmieszna kwota 32 zł (o. Katowice). Liczy się ludziom 4 zł za godzinę i mnoży przez 8 godzin do "odpracowania". Powinno być 8 godzin ale według średnich stawek w kraju. I za to opłacać ludzi. Jak się zamek zepsuje w siedzibie koła - wezwać ślusarza. Jak trzeba trawkę skosić przy zbiorniku - firmę od pielęgnacji zieleni. Jak jest brudno - zapłacić sprzątaczkę. Jak śmiecie wkoło łowiska - zapłacić pracowników niech zbierają. Za wszystko płacić. A na rybę zostawić to, co zostanie. Wtedy oczka zaspanych "stowarzyszeniowców", którzy są w letargu jeszcze i myślą, że są klientami, może się otworzą. Oni wszyscy myślą, że zarząd jest od pracy. Jakiej pracy ja się pytam? Zarząd jest od zarządzania. Zbiera się w ustalonych terminach i podejmuje decyzje istotne dla funkcjonowania koła. Kompetencje i obowiązki są z resztą ściśle opisane. Nigdzie nie wyczytałem o takich pracach jak zbieranie śmieci, mycie okien, wycieranie, zamiatanie, koszenie trawy, malowanie, remontowanie, palenie w piecu (zimą - w końcu ludzie opłacają to chcą mieć ciepło), i wielu wielu innych, które w ciągu tygodnia, miesiąca czy roku cyklicznie należy wykonywać. Powinna być opłata co najmniej 100 złotych lub odpracowanie 8 godzin, i z tych pieniędzy albo opłacać odpowiednich pracowników albo wypłacać stawki godzinowe (diety) członkom kół. I wcale nie piszę tego, z tego powodu, że chcę zarabiać, zdaję sobie sprawę, żę to może być kontrowersyjne. Uważam, jednak, że taka forma była by jedyną, która w sposób skuteczny sprawiła by, że pozostała część stowarzyszona w danym kole wędkarskim rzeczywiście brała by udział w jego życiu. I nie jest to istotne, że z przymusu. Skoro ktoś chce się stowarzyszać to niech weźmie też na siebie promil tej gorszej części działalności. Bo aktualnie wędkarze "opłacają" i mają wszystko w nosie. A to nie jest stowarzyszenie. Opłaty, śmiesznie małe jakby nie było w skali rocznej, wynikają właśnie z tego stowarzyszania. Jeśli czujesz się tylko klientem, płać stawki komercyjne, 20 zł/dzień wędkowania, rocznie 1000 zł. I gwarantuję, nagle albo zyskamy żywych i aktywnych członków koła, albo wody staną się żyzne i podobne do tych komercyjnych. Póki co wody mamy stowarzyszeniowe ze stowarzyszeniowym rybostanem, w dużej cześci kół czy okręgów działaczy towarzyszy (bez st), członków stowarzyszeniowych tylko pod względem opłat i mięcha z roszczeniem komercyjnym - no to daleko nie zajedziemy.
Nie będzie też nigdy dobrze pod względem należytej opieki wód, kłusownictwa, okradania wędkarza przez innego wędkarza. Bo jeśli ktoś nie czuje wspólnoty i współodpowiedzialności za pewne sprawy, za wody, za rybostan, to nigdy nie będzie kradzież ryby uważana przez niego jako zły występek, naruszenie jakiejś normy społecznej. Bo skoro stowarzyszenie, którego jest członkiem nic dla niego nie znaczy to też niczego bądź nikogo nie da się okraść. Zdaje się mu, że okrada system, coś, czego nie ma. I bez tej świadomości i poczucia wspólnoty, poczucia wspólnej pracy także poza przyjemnością z wędkowania - nie będzie raczej przyszłości dla PZW w formie jaka jest obecnie. Bo skoro stowarzyszenie staje się fikcją w pewnym momencie, przejmując rolę przedsiębiorstwa, to już nie możemy mówić, że coś dobrze funkcjonuje. A później dziwimy się, że w okręgach powstają etaty, ludzie są zatrudniani, działacze wypłacają sobie diety. No tak, bo skoro garstka ludzi przejmuje ciężar wspólnoty na swoje barki, to dlaczego też mamy się dziwić, że jest jak jest? Jedynie w kołach działacze od dawna traktowani są jak woły do roboty i nie dostają złamanego grosza za to, co robią, również biorąc na siebie obowiązki całej wspólnoty, całej społeczności koła. Na tym dole również, tej pracy, tej takiej najbardziej trudnej i wymagającej jest najwięcej. To nie tylko praca z członkami, z ludźmi, organizacja pracy koła ale też liczne zobowiązania wobec zarządu okręgu, który jako organ nadrzędny wymaga, wymaga, wymaga.
Napiszę jeszcze raz. Albo to działa jak stowarzyszenie albo jak komercja. Bo na komercji właściciel zarabia, Pani, która sprzedaje zezwolenie zarabia, gospodarz zarabia a cena za wędkowanie wynosi nierzadko kilkadziesiąt złotych dziennie, jeszcze bez prawa zabierania ryb. Jeśli więc robimy komercję, to ja jestem pierwszy, który podniesie rękę za. W końcu, jak tylu wędkarzy zapłaci odpowiednie stawki, które sfinansują wszystko i sprawią, że ryb będzie od groma - mogę się tylko uśmiechnąć.
Grzegorz

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 650
  • Reputacja: 1980
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Teraz widać dlaczego "warszawa" bez walki oddała ostatnie wybory. Wszyscy wpadli w euforię a oni za chwilkę powołują kółko wzajemnej adoracji żeby dalej kręcić swoje lody.
PZW powinno oddać wszystkie wody na których jest rybak i pozwolić mu się tam gospodarzyć we własnym zakresie. Bez zarybień ze składek Kowalskiego! Tylko wtedy będzie można pokazać ich "zbawienny" wpływ na polskie wody.

Ale jak to zrobić, skoro połowa bodajże budżetu ZG pochodzi z sieciowania Mazur? Na dodatek okręgiem mazowieckim, największym i najbardziej wpływowym dalej zarządza beton zbrojony z baronem Bedyńskim na czele. Co może zrobić prezes PZW w takiej sytuacji? Usunąć rybaków, zawalić budżet PZW, olać umowy odnośnie gospodarzenia wodami, podpisane z RZGW?

Ja uważam, że zbyt szybko nastąpiły zmiany w PZW. Wędkarze nie są przygotowani merytorycznie na to, aby było lepiej. Tu nie można zastosować techniki byłej premier Szydło, że 'wystarczy nie kraść'. Mamy skomplikowany system zależności, układów, powiązań. To jak operacja, której pomyślny przebieg nie może polegać na szybkim wycięciu czegoś. Często nie da się tak zrobić, trzeba działać stopniowo.  Dlatego musimy pilnować, aby zmiany dokonywały się oddolnie, aby przerzucić część sił na koła i okręgi właśnie. Póki co jest to jednak niemożliwe. Dla mnie prostym przykładem jest feeder i jego organizacja. Wędkarze sami tworzą sobie sport niszowy, z głupim regulaminem i co najgorsze - z poleganiem na kapitanatach, działaczach, sędziach, strukturach. Tak się tworzy tę ośmiornicę, swojego rodzaju 'biurokrację'. Ilość ludzi w ZG to kolejna katastrofa. Nie wiem po co tyle ciał, komisji, rozbudowanych struktur. Typowa pozostałość po PRL. Zamiast menadżerów rozwijających wędkarstwo, mamy sitwę działaczy, z których każdy ciągnie w swoją stronę. Wystarczy zobaczyć o czym dyskutuje się na zebraniach, po prostu szok. Po jakiego grzyba ładować kasę związku czyli wędkarzy w sport, w wyjazdy za granicę? Po co to komu? Na co komuś świetny wynik polskich wędkarek seniorek, czy juniorów U-21, U-16 i cholera wie co ta jeszcze wymyślą? Dlaczego nie znaleźć strategicznego partnera - takiego MIkado czy innego Trapera - który zasponsoruje kadrę, zrobi dobre zawody? Tak jest w UK własnie, nie marnuje się tu kasy na takie bzdury. Dlatego mówię o komercjalizacji właśnie! Zapewniam, że sport wyczynowy mocno by się dzięki niej rozwinął, firmy zaś same chętnie szukałyby reklamy w promocji poprzez sponsoring zawodów, teamów, kadry.



Lucjan

Offline ptaku_1

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 894
  • Reputacja: 145
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Jabłonna
  • Ulubione metody: feeder
matchless bardzo dobrze powiedziane, w dzisiejszych czasach łodzią trudno się wybrać na ryby bo mało czasu więc wola płacić :) A w obecnej chwili to wędkarze oszukują że płacą a PZW oszukuje ze coś robi :)

Wydaje mi się ze w PL 90% ludzi wybrało by dopłatę niż latać nad wodą i sprzątać w czasie wolnym, dlatego stowarzyszenia to tak jak przedmówca napisał to tylko nazwa.
Pzdr. Paweł

"PZW jest jak ZUS, płacisz i nic z tego nie masz, jeśli potrzeba to i tak się leczysz na komercji"

Lubię zegarki https://www.youtube.com/playlist?list=PL6Tg8Td6x60FxfdbXAUGGYUyv0nzDZtAP

Offline JKarp

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 386
  • Reputacja: 87
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Legionowo
  • Ulubione metody: wędkarstwo karpiowe

Kolejna rzecz to 'płacę i wymagam'. W PZW powinno być jak w Czechach - ze masz do odpracowania pewną ilość godzin nad wodami, np. 20 w ciągu roku. Jeżeli nie chcesz pracować - płacisz ekwiwalent. DO tego muszą być limity ilościowe. I wtedy możesz wymagać. W obecnej sytuacji, trudno wymagać, bo samemu nie wkładasz tego co powinieneś jako członek PZW. Państwo dało wody związkowi nie po to aby na nich zarabiał, ale aby zorganizwoał wędkarstwo w pewnych ramach. I to pokracznie próbuje się robić.


Jest niby ten czyn, śmieszna kwota 32 zł (o. Katowice). Liczy się ludziom 4 zł za godzinę i mnoży przez 8 godzin do "odpracowania". Powinno być 8 godzin ale według średnich stawek w kraju. I za to opłacać ludzi. Jak się zamek zepsuje w siedzibie koła - wezwać ślusarza. Jak trzeba trawkę skosić przy zbiorniku - firmę od pielęgnacji zieleni. Jak jest brudno - zapłacić sprzątaczkę. Jak śmiecie wkoło łowiska - zapłacić pracowników niech zbierają. Za wszystko płacić. A na rybę zostawić to, co zostanie. Wtedy oczka zaspanych "stowarzyszeniowców", którzy są w letargu jeszcze i myślą, że są klientami, może się otworzą. Oni wszyscy myślą, że zarząd jest od pracy. Jakiej pracy ja się pytam? Zarząd jest od zarządzania. Zbiera się w ustalonych terminach i podejmuje decyzje istotne dla funkcjonowania koła. Kompetencje i obowiązki są z resztą ściśle opisane. Nigdzie nie wyczytałem o takich pracach jak zbieranie śmieci, mycie okien, wycieranie, zamiatanie, koszenie trawy, malowanie, remontowanie, palenie w piecu (zimą - w końcu ludzie opłacają to chcą mieć ciepło), i wielu wielu innych, które w ciągu tygodnia, miesiąca czy roku cyklicznie należy wykonywać. Powinna być opłata co najmniej 100 złotych lub odpracowanie 8 godzin, i z tych pieniędzy albo opłacać odpowiednich pracowników albo wypłacać stawki godzinowe (diety) członkom kół. I wcale nie piszę tego, z tego powodu, że chcę zarabiać, zdaję sobie sprawę, żę to może być kontrowersyjne. Uważam, jednak, że taka forma była by jedyną, która w sposób skuteczny sprawiła by, że pozostała część stowarzyszona w danym kole wędkarskim rzeczywiście brała by udział w jego życiu. I nie jest to istotne, że z przymusu. Skoro ktoś chce się stowarzyszać to niech weźmie też na siebie promil tej gorszej części działalności. Bo aktualnie wędkarze "opłacają" i mają wszystko w nosie. A to nie jest stowarzyszenie. Opłaty, śmiesznie małe jakby nie było w skali rocznej, wynikają właśnie z tego stowarzyszania. Jeśli czujesz się tylko klientem, płać stawki komercyjne, 20 zł/dzień wędkowania, rocznie 1000 zł. I gwarantuję, nagle albo zyskamy żywych i aktywnych członków koła, albo wody staną się żyzne i podobne do tych komercyjnych. Póki co wody mamy stowarzyszeniowe ze stowarzyszeniowym rybostanem, w dużej cześci kół czy okręgów działaczy towarzyszy (bez st), członków stowarzyszeniowych tylko pod względem opłat i mięcha z roszczeniem komercyjnym - no to daleko nie zajedziemy.
Nie będzie też nigdy dobrze pod względem należytej opieki wód, kłusownictwa, okradania wędkarza przez innego wędkarza. Bo jeśli ktoś nie czuje wspólnoty i współodpowiedzialności za pewne sprawy, za wody, za rybostan, to nigdy nie będzie kradzież ryby uważana przez niego jako zły występek, naruszenie jakiejś normy społecznej. Bo skoro stowarzyszenie, którego jest członkiem nic dla niego nie znaczy to też niczego bądź nikogo nie da się okraść. Zdaje się mu, że okrada system, coś, czego nie ma. I bez tej świadomości i poczucia wspólnoty, poczucia wspólnej pracy także poza przyjemnością z wędkowania - nie będzie raczej przyszłości dla PZW w formie jaka jest obecnie. Bo skoro stowarzyszenie staje się fikcją w pewnym momencie, przejmując rolę przedsiębiorstwa, to już nie możemy mówić, że coś dobrze funkcjonuje. A później dziwimy się, że w okręgach powstają etaty, ludzie są zatrudniani, działacze wypłacają sobie diety. No tak, bo skoro garstka ludzi przejmuje ciężar wspólnoty na swoje barki, to dlaczego też mamy się dziwić, że jest jak jest? Jedynie w kołach działacze od dawna traktowani są jak woły do roboty i nie dostają złamanego grosza za to, co robią, również biorąc na siebie obowiązki całej wspólnoty, całej społeczności koła. Na tym dole również, tej pracy, tej takiej najbardziej trudnej i wymagającej jest najwięcej. To nie tylko praca z członkami, z ludźmi, organizacja pracy koła ale też liczne zobowiązania wobec zarządu okręgu, który jako organ nadrzędny wymaga, wymaga, wymaga.
Napiszę jeszcze raz. Albo to działa jak stowarzyszenie albo jak komercja. Bo na komercji właściciel zarabia, Pani, która sprzedaje zezwolenie zarabia, gospodarz zarabia a cena za wędkowanie wynosi nierzadko kilkadziesiąt złotych dziennie, jeszcze bez prawa zabierania ryb. Jeśli więc robimy komercję, to ja jestem pierwszy, który podniesie rękę za. W końcu, jak tylu wędkarzy zapłaci odpowiednie stawki, które sfinansują wszystko i sprawią, że ryb będzie od groma - mogę się tylko uśmiechnąć.
Uf...przeczytałem.
Mówiąc krótko - wędkarstwo to hobby. Każde hobby jest stosunkowo drogie. Dlatego wolałbym opłacić jeden zbiornik dobrze zarządzany i tam łowić niż mieć do dyspozycji okręg mazowiecki ( sprawdźcie ile jest wód :facepalm: , tylko że ryb to tam w większości nie ma ).
JKarp


Offline JKarp

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 386
  • Reputacja: 87
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Legionowo
  • Ulubione metody: wędkarstwo karpiowe
matchless bardzo dobrze powiedziane, w dzisiejszych czasach łodzią trudno się wybrać na ryby bo mało czasu więc wola płacić :) A w obecnej chwili to wędkarze oszukują że płacą a PZW oszukuje ze coś robi :)

Wydaje mi się ze w PL 90% ludzi wybrało by dopłatę niż latać nad wodą i sprzątać w czasie wolnym, dlatego stowarzyszenia to tak jak przedmówca napisał to tylko nazwa.

Ja to bym chciał żeby ta woda była bliżej i to stowarzyszenie. Niby nie tak daleko z Legionowa 150 km.
JKarp


Offline alisowski

  • Zaawansowany użytkownik
  • ****
  • Wiadomości: 315
  • Reputacja: 73
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Wrocław
  • Ulubione metody: tyczka i feeder
Wielu z nas pokłada wielkie nadzieje w zmianie ekipy zarządzającej PZW.Powtarzają się apele żeby objąć nowych ochroną bo inaczej stara ekipa wróci (na pewno knują jak to zrobić).Minęły już ponad dwa miesiące i nic.Rozumiem że nowa ekipa która przejęła włodarzenie PZW szła do wyborów z jakimś programem.Mając większość co pokazały wybory może dokonać bardzo głębokich zmian.Więc oczekiwał bym że nowy Prezes wraz z Zarządem przedstawi wędkarzom jakich zmian chcą dokonać i określić w jakim terminie zostaną one dokonane.Tak żeby za cztery lata ocenić czy zrealizowali to z czym szli do wyborów.Na razie mam wrażenie że zamieniliśmy dźumę na cholerę i jedynym celem całej rewolucji była wymiana ludzi na stołkach ZG tak żeby wędkarzy dalej robić w bambuko i chociaż na jakiś czas uspokoić.Bo to że Prezes jest aktywny na Facebooku ,odpowiedział publicznie na kilka pytań i spotkał się z kilkoma aktywnymi przeciwnikami Dyzia powoduje że piejemy z zachwytu.
Więc może zacznijmy apelować do Pana Prezesa o konkrety a nie o socjologiczne sztuczki.
I tak na koniec żeby było jasne to uważam że ekipa Dyzia to ekipa szkodników bez pomysłu na Związek.Dlatego chciałbym usłyszeć jaki pomysł na Związek ma nowa ekipa.Zeby na ich apel idziemy razem nie odpowiatać to iddźcie.
Andrzej Lisowski

Offline selektor

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 5 281
  • Reputacja: 1399
  • Lokalizacja: Catch & w Łeb & Realese on Patelnia
  • Ulubione metody: waggler method
Teraz widać dlaczego "warszawa" bez walki oddała ostatnie wybory. Wszyscy wpadli w euforię a oni za chwilkę powołują kółko wzajemnej adoracji żeby dalej kręcić swoje lody.
PZW powinno oddać wszystkie wody na których jest rybak i pozwolić mu się tam gospodarzyć we własnym zakresie. Bez zarybień ze składek Kowalskiego! Tylko wtedy będzie można pokazać ich "zbawienny" wpływ na polskie wody.
Ale jak to zrobić, skoro połowa bodajże budżetu ZG pochodzi z sieciowania Mazur? Na dodatek okręgiem mazowieckim, największym i najbardziej wpływowym dalej zarządza beton zbrojony z baronem Bedyńskim na czele. Co może zrobić prezes PZW w takiej sytuacji? Usunąć rybaków, zawalić budżet PZW, olać umowy odnośnie gospodarzenia wodami, podpisane z RZGW?


Mi tam wychodzi...że będzie tak samo. Problem z sieciowaniem jest taki, że dla ZG PZW jest to kasa z której NIGDY nie zrezygnują. Brak tej kasy wiązałaby się z utratą etatów, wpływów itd. Nie znam w historii przypadku w którym podmiot gospodarczy z własnej nieprzymuszonej woli pozbywałby się działalności gospodarczej, która przynosi mu znaczne dochody. Przecież to nie ma sensu. Dlatego uważam, że jeżeli chodzi o aspekt gospodarki rybackiej w PZW nie zmieni się nic. Uważam też, że nowy ZG MUSIAŁ WIEDZIEĆ o tym kto zostaje z ich ramienia delegowany do Ministerstwa celem tworzenia nowej gospodarki wędkarskiej. I to za ich przyzwoleniem te osoby zostały tam powołane. Nie można liczyć na głębsze zmiany, jeżeli chodzi o ZG, gdy już same podstawy istnienia danego podmiotu są złe. Pierwszy lepszy przykład:
1) Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy – przychody ponad 65 milionów złotych. W skład Zarządu Fundacji wchodzą 4 osoby. Organem kontrolnym jest Rada Fundacji. W jej skład wchodzi 5 osób.
2) Polski Związek Łowiecki - W skład Zarządu Głównego wchodzi Łowczy Krajowy, jako jego przewodniczący, oraz od 2 do 4 członków.
3) Polski Koncern Naftowy ORLEN Spółka Akcyjna - W skład Zarządu spółki wchodzi od 5 do 9 członków. W skład Rady Nadzorczej wchodzi od 6 do 9 członków.

A jak tam w PZW? Zarząd Główny PZW – 33 osoby, Główna Komisja Rewizyjna PZW – 15 osób, Główny Sąd Koleżeński PZW – 9 osób.
Skoro budżet ZG opiera się z sieciowania to może w najbliższych latach celowe byłoby stopniowe wycofywanie się z gospodarki rybackiej przez PZW z jednoczesnym zmianami systemowymi np. w kuriozalnej liczbie członków ZG. Teraz podajcie mi nazwisko członka ZG, który będzie chciał dokonać zmian w statucie i np. ograniczyć liczbę członków ZG do 5 osób. Cisza. Ludzie w kołach mogą więc dalej sobie wypruwać flaki, ale nie zmieni się nic, bo system jest zły. Problem w tym, że jak ktoś jest już u władzy to pragnie zostać tam jak najdłużej, a nie jak najkrócej. Nie myśli o zmianach systemowych, które wiązałyby się m.in. z tym, że mógłby utracić tę władzę. Błędne koło. Rzuci się więc członkom ochłapy w stylu kilku łowisk no kill, górnych wymiarów ochronnych, ale co do reszty nie zmieni się nic...bo nic się zmienić nie może. Po prostu trzeba się pogodzić z tym co jest.

     

Offline alisowski

  • Zaawansowany użytkownik
  • ****
  • Wiadomości: 315
  • Reputacja: 73
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Wrocław
  • Ulubione metody: tyczka i feeder
Zgadzam się z Tobą Arek.Do swoich wyliczeń dodaj jeszcze czterdzieści kilka Okręgów w każdym dwudziestokilkuosobowe Zarządy.I też diety,choć nieco niższe niż w ZG.Tak duże struktury nie są w stanie zarządzć sprawnie czymkolwiek.
Andrzej Lisowski