Macie zupełną rację. Należy zmienić statut, i to mocno. Z drugiej strony i ten jest dobry, pytanie czy warto coś w nim zmieniać, jeżeli się go i tak nie przestrzega?
Zobaczcie - w PZW urosły przede wszystkim nam wielkie struktury, czym się one zajmują? Połowa rzeczy to jakieś mało znaczące rzeczy. Przyjrzyjcie się ostatnim uchwałom ZG, z grudnia tego roku. W jednej jest podany skład komisji. I mamy: Komisja d/s Sportu ma 12 osób, a gdzie kapitanaty i tak dalej? Po co tylu gości tam? Wyobrażacie sobie jak mozolnie odbywają się prace takich komisji? Na dodatek każdy zapewne ciągnie w swoja stronę.
Ogólnie chodzi więc o to, aby zredukować ilość etatów i diet w PZW, zwłaszcza w sporcie. Jeżeli wody są fatalne, to trzeba się nimi zająć w pierwszym rzędzie, nie zaś wędkarstwem rzutowym czy mistrzostwami okręgu w jakimś feederze dla 20 osób. Niech Mistrzostwa Polski odbywają się poprzez cykl eliminacji i finał, niech robią to firmy wędkarskie a nie PZW. PZW ma użyczyć wody i zapodać fajny regulamin, i po sprawie. A tutaj mamy typowe dojenie kasy, działacze się nachapią, cholera wie jakie kulisy
są spraw jeżeli chodzi o sponsoringi. Nie ma co ukrywać, że tracą sami wyczynowcy. Na dodatek są okręgi małe i są wielkie. W ogóle rezygnacja z MO na rzecz kwalifikacji regionalnych byłaby o wiele lepszym rozwiązaniem. A jeżeli ludzi byłoby dużo, wtedy można robić imprezy i okręgowe, ale bez sztywnego narzucania.
Wyobraźcie sobie, że podczas opłacania składek, pyta Was skarbnik. Czy chcecie zapłacić składkę na sport, dodatkową? Wtedy mogę się na coś takiego zdecydować, dobrowolnie. Teraz jednak oni przymusem zabierają nam tę kasę. Ryb w wodzie nie ma, ale są zawody za to
To co trzeba robić, to uświadamiać wędkarzom, na co idzie ich kasa. Utrzymujemy nierobów w PZW, ściemniaczy, którzy nie potrafią wypełnić zadań statutowych. Tam panują zasady rodem z PRL, nie rozlicza się nikogo z zadań jakie ma wykonać, nie ma prawdziwych celów, które by związek powinien sobie wyznaczać. Tam jest kadencja i walka o stołki. Każdy okręg musi mieć kogoś 'swojego', aby łatwiej było coś 'załatwić'. Po prostu masakra!
Ja uważam, że trzeba walić w ZG i się nie przejmować...ale uderzać WYŁĄCZNIE merytorycznymi argumentami (a tych naprawdę nie brakuje). Jak będziesz się awanturował, rzucał tekstami, że ZG PZW to k...y, ch..e i takie tam, mówił że nie zarybiają, że kradną to nikt
Cię na poważnie nie weźmie, bo nikt nie bierze na poważnie awanturników, tym bardziej że wśród organów państwowych, jak i społeczeństwa nie panuje jakaś negatywna opinia na temat związku. Dobrym przykładem negatywnego odbioru związku jest obecnie Polski Związek Kolarski. Wycofali się sponsorzy, zapowiedziany jest brak dotacji z ministerstwa, więc jest to tylko kwestia czasu kiedy zmieni się prezes i zarząd, który sam nie chce odejść. Dlatego uważam też, że wszelkie pikiety pod budynkiem ZG, czy też blokowanie dróg jak na Mazurach to o kant tyłka można rozbić. Internet, media to w dzisiejszych czasach potężna rzecz. Robić na youtubie cykliczne programy o "ciekawych" działaniach w PZW. Obecnie rewolucje zaczynają się na facebookach, twitterach. Ludzie z natury są leniwi i nawet jak ich wali ZG PZW, to jak im będzie się ciągle pokazywać na co idzie ich kasa w okręgach, jak i co robi z ich kasą ZG, to w końcu się wk..ią i ruszą tyłki, aby coś zrobić, bo tu problemem jest ludzka leniwość - idąc dalej słabość ludzkiej natury. Każdy by chciał mieć jak najwięcej ryb w wodach, płacić jak najmniej i najlepiej aby nic więcej w tym kierunku nie musieć robić. Tylko tak się nie da. Ważne jednak jest również to, że informacja o działaniach w PZW to nie ma być informacja skierowana wyłącznie do pasjonatów wędkarstwa, bo to nic nie da. To, że opublikujemy takie newsy na facebooku np. na profilach złotej rybki, czy też spławikigrunt to nic nam to nie da. Tu trzeba dotrzeć do świadomości ogółu. Dlatego przykład Polskiego Związku Kolarskiego jest dobrym przykładem. Po tych aferach jest tam teraz jedna wielka nagonka medialna na zarząd i prezesa, którzy twardą stoją przy swoim. Przekładając to na naszą sytuację. Lokalna prasa na Mazurach może nam sprzyjać. Do tego pomocna może być publikacja w dużym dzienniku pokroju np. Rzeczpospolitej na temat działań ZG w zakresie sieciowania, uznawania się za związek sportowy przez wiele lat bez żadnych prawnych podstaw, pobierania składek od członków jak związek sportowy, odnośnie zarządu głównego stowarzyszenia składającego się z 33 osób (sic!)+zarządów w okręgach - te "przewinienia" można mnożyć. Pogadać z jakimś dziennikarzem. Podsunąć mu gotowy temat, wręcz mu napisać artykuł na ten temat.
Dziadkom z ZG środki z Unii Europejskiej przesłoniły cele dla których został powołany ten związek. To jest związek wędkarzy, a nie rybaków.Czy po to ktoś kiedyś powołał ten związek? Skoro w wodach naszych południowych, zachodnich i północnych sąsiadów, jest bogactwo ryb i prężnie kwitnie turystyka wędkarska przynosząca miejscowym potężne dochody, to czemu taka sytuacja nie miała być u nas - mając tak piękne rzeki i jeziora, których posiadaniem możemy się szczycić?
Obecnie gro inwestycji PZW idzie w infrastrukturę rybacką. Nadal w głównych komisjach PZW zasiadają ludzie z IRŚ. Z sieciowania wód "wybrańcy" mają kasę. Idę o zakład, że jakby był przeprowadzany właściwie audyt w ZG PZW to wyszłoby, że większość środków kierowanych na utrzymanie tej komunistycznej biurokracji pochodzi z działalności rolniczej, czyli sprzedaży ryb. Nasłać kontrolę (właściwą, a nie taką jaką NIK w 2013 r. przeprowadził) na np. GR PZW w Suwałkach w zakresie wydatkowania pieniędzy z programów unijnych i wierzcie mi...wypłyną naprawdę ciekawe rzeczy. Tylko trzeba chcieć, a to właśnie z tym "chceniem" jest problem. Ludzie myśleli, że powołanie nowego ZG coś zmieni. Jednak każda kolejna uchwała nie tylko nie pozostawia nadziei na jakieś pozytywne zmiany, ale jest wręcz gorzej vide kwestia rozpoczęcia rządów od podniesienia sobie diet. W tym miejscu milczeniem pominę średnią wieku członków ZG. Jednak mentalność ludzką na pewnym etapie ciężką zmienić. Do tego tam gdzie jest łatwa kasa z sieciowania wód, tam rodzi się pokusa, że skoro już tu jestem to może i dla mnie znajdzie się kawałek tortu, i jak już dostanę ten kawałek tortu ...to chcę go więcej.