Moim zdaniem to i tak ten regulamin, pomimo wielu byków i idiotyzmów, jest prosty. Postawową metodą feederową, od lat był koszyczek. Teraz nagle, zwolennicy rurek, metody, kulek i tysiąca dumbellsów płaczą, bo regulamin jest do bani. Ale jak tak się zastanawiam, to właśnie ten płacz jest nie za prostszą formą a za skomplikowaniem! Dodatkowo, wygrywać będą Ci, którzy mają więcej kasy. Podajniki kosztują, dumbellsy i inne lavy, dipy. Ci, co mają kasę i sponsora pojadą i będą wymiatać. Koleś, który wygra w kole bo dobrze łowi nie ma już szans bo ze swoim koszyczkiem i białym na haku będzie wyglądał jak koleś siedzący na wiaderku z bambusem w ręku wśród tyczkarzy na zawodach spławikowych.
Ja tutaj uproszczenia nie widzę. Widzę bardziej pogoń za nowinkami i kolejnym napompowaniem metody gruntowej tak, że na te zawody ludzie będą jeździć z masą sprzętu, tonami przynęt i różnych rodzajów podajników, koszyczków i innych nowinek. Tutaj regulamin jest skomplikowany, ale właśnie ogranicza w pewien sposób formę, co właśnie nie komplikuje samych zawodów. Tam, gdzie regulamin jest prosty, zaczyna się wyścig szczurów, bo każdy korzysta z możliwości, jakie daje mu ten prosty regulamin.