Szczerze powiedziawszy ja na prawdę bym chciał, żeby ryby mi smakowały.
Nie potrafię się przełamać, nie smakuje mi i tyle.
Wołowinka, wieprzownika itp. wszystko idzie bez najmniejszego problemu, owoce morza też.
Ryby to już inna kategoria ile razy się nie przełamałem nawet do wigilijnego karpia, to albo czymś mi zajeżdża (już nie mówię o jakiejś mikroskopijnej ości bo wtedy to już dramat)
Tak więc występuje u mnie dziwna sytuacja, wędkarz a ryb nie tyka.