Rozwalasz "system" Lucjan.
Wiesz co będzie w przyszłości
Ja poproszę numery Lotto.
Idąc Twoim tokiem rozumowania to te nowe podajniki są złe i nieużyteczne.
1. Rurka będzie pękała bo tak było w poprzednich konstrukcjach Drennana.
2. Mocowanie PVA będzie wypychało towar z foremki ze względu na ukierunkowanie nacięć w dnie, a jeżeli tego nie zrobi to haczyk będzie plątał się w mocowanie.
3. Na pierwszy rzut oka widać, że materiał z jakiego wykonany jest podajnik będzie kruszał po bardzo krótkim czasie. Może wytrzyma dwa rzuty?
4. Generalnie lepiej samemu robić amortyzatory bo te sprzedawane w sklepach są zleżałe, szybko parcieją i się do niczego nie nadają.
Montując samemu mamy pewność, że założony amortyzator jest świeży i wytrzyma bardzo długo.
itd...
Ty też rozwalasz
Bo ja pisałem o tych podajnikach a nie o Drennanach
Ogólnie chodzi o podajnik duży, do łowienia na sporych dystansach. Tutaj wolę osobiście konkretny rozmiar, tak aby tonął właściwie, aby pakunek można było lekko spłaszczyć. Drennan tego nie zrobi, jak nie robił wcześniej, Preston i Matrix z Korumem również. O ile w UK można to jeszcze jakoś zrozumieć, gdyż scena wyczynowa jest jaka jest, łowiska i podział ryb również, to w Polsce taki duży podajnik się przyda. U nas sporo ludzi wyraża chęć łowienia w ten sposób, nie przywiązuje się do karpiowego podejścia. W UK wystarczy pogadać z karpiarzami - jedyni którzy chcą stosować podajniki do Metody, to praktycznie ci, co je reklamują na filmach
A chodzi między innymi o to, aby podajnikiem z pakunkiem zarzucić na 70-80 metrów. Musi mieć spory ciężar i rozmiary aby to zrobić. Taki Preston ma podajnik large w opcji 60 i 90 gramów, ale jest on zbyt mały do dużych pakunków. Gdyby podajniki XL z ich serii miały by taką wagę, a nie kończyły się na 45 gramach, byłoby super. Co tu zadziwia, to fakt, że Avid Carp, karpiowa firma córka Prestona, zamiast adoptować podajnik XL własnie, zrobiła inny typ, wg mnie kiepski i się nie spredający, pomimo foremki z przyciskiem.
Ogólnie można snuć różne wnioski, wg mnie jednak podajniki do torebek PVA dają i więcej brań, są też łatwiejsze w użyciu niż zestawy karpiowe z 'kiełbaskami' czy też workami PVA. Są idealne jeżeli chodzi o ich aromatyzowanie, nasączanie atraktorami, smużącymi tym bardziej. Gorzej za to łowi się spore sztuki, gdyż montaż dużych przynęt jest utrudniony. Jednak do ryb do kilkunastu kilo są idealne. Montaż nowej torebki zajmuje mało czasu, można w ogóle często przerzucać zestaw. W przypadku worków PVA jest to koszmar wręcz, sporo zabawy. A jako, że łowienie takie to głównie noc, to najszybsza i najprostsza w 'ładowaniu' wersja wygrywa. I jeszcze jedno. Małe podajniki do Metody łowią duże ryby bo...te chcą połknąć całość! Tutaj jednak mamy do czynienia z sytuacją, gdzie pelletów jest więcej, i ryba raczej wybiera przynętę. To też ważny szczegół wg mnie. Podajnik ma nie być zasysany przez rybę, gdy ta pożera pellety lub przynętę, a tak się dzieje z wersjami np. 30 gramowymi o małej powierzchni.
Co do amortyzatora. Nie wiem czy używasz go często, ale normalną rzeczą jest to, że parcieje, w tyczkach jest schowany wewnątrz topa, a trzeba go smarować co jakiś czas. Takie Guru schowało go w rurce aby go uchronić przed wpływem słońca i wody, jednak gdy będzie na zewnątrz cały czas, jego dni są policzone. Dlatego Drennan też w swoim podajniku schowa go w środku. Ale do torebek PVA musi być on na zewnątrz. Dlatego lepiej samemu go mocować, zwłaszcza, że naciągamy go też pod siebie. W zależności od wielkości torebek. Zbyt mocno naciągnięty przy dużej torebce spowoduje jej ząłamanie w środku, przez co brzegi idą do góry i aerodynamika jest o wiele gorsza. Dobre jest dlatego rozwiązanie Konia