Autor Wątek: Czy uzależnienie od wędkarstwa może doprowadzić do rozpadu rodziny?  (Przeczytany 6421 razy)

Offline Shreku82

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 8 010
  • Reputacja: 704
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Grybów
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Znaczna część pytań i ich powtarzalność ma na celu określenie Twojej wiarygodności  :-X

Wypełniając czułem się jakbym zaś psychotesty do prawa jazdy robił :facepalm:
Patryk

Życie jest zbyt krótkie, by nie jeździć na ryby 😀

Offline żonawędkarza

  • Nowy użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 12
  • Reputacja: 4
  • Płeć: Kobieta
  • Ulubione metody: spinning
Panowie,
Dodam tu kobiecy punkt widzenia :)
W moim odczuciu wędkarstwo uzależnia i to bardzo, jednak jest "bezpiecznym" narkotykiem. Jak najbardziej może doprowadzić do rozpadu rodziny, związku, ale jeśli tak się stało, to sądzę, że nie samo wędkowanie temu winne. Jeśli facet ucieka na ryby, na piwo, do kolegów, gdziekolwiek to ja bym się zastanowiła - dlaczego ucieka? I czy uzależni się od wędkarstwa, alkoholu, gier komputerowych lub czegokolwiek innego - nie to jest głównym problemem. Problem tkwi u źródła, czyli w tymże związku, a dokładniej w relacji - co się dzieje między małżonkami, partnerami, że on/ona ucieka do innego, do alkoholu, do wędkarstwa etc.
W zdrowym związku facet może sobie jeździć na ryby i nie powinno być to problemem, a jeśli jest, to nie wędkarstwo, a ucieczka.
Nie wiem czy się Panowie zgodzicie z tym, ale już sobie przemyślcie. To mój punkt widzenia.

Zgodzę się z tym, że jeśli druga połowa nie ma swoich pasji to z czasem wędkarstwo męża za pewne stanie się problemem. Ale to my wybieramy, z kim żyjemy ;)

Dziękuję, że uzupełniacie ankiety, bo to mój mąż wędkarz będzie się zmagał z tymi badaniami, a co za tym idzie - im więcej osób pomoże, tym szybciej Mariusz skończy pracę i będzie miał więcej czasu dla swojej rodziny i na ryby :D

I dodam jeszcze (pewnie mąż nie będzie zachwycony, że tu nas obnażam :D) - nasz związek swego czasu się rozpadł i to na długo i myślałam wtedy, że przez te ryby właśnie, ale jakoś tak się losy ułożyły, że jadnak się zeszliśmy i budujemy rodzinę, już w trójkę :) i Wam powiem, że to nie ryby były winne.. Powiem więcej, to ode mnie facet uciekał i to ja potrzebowałam się zmienić, a nie wędkarstwo wykluczać.

A na koniec - wszystko jest dla ludzi - wszystko z umierem.

Pozdrawiam :sun:


Offline pylson

  • Użytkownik
  • **
  • Wiadomości: 79
  • Reputacja: 2
Dokładnie jest tak jak piszesz.

Każde uzależnienie, o ile nie powstało przed związkiem, często może być ucieczką od problemów w związku.

Jeśli mowa o samym wędkarstwie jako o uzależnieniu, to wydaję mi się, że tutaj na miejscu jest potocznie używane sformułowanie "widziały gały co brały", jeśli partner/partnerka godzą się na to przed związkiem, to nie powinny zmieniać swoich partnerów po ślubie. Nie jest to niebezpieczne, a raczej traktowane prawie jak sport, który tak naprawdę nie jest obarczony większym ryzykiem (jeśli argumentem jest obawa o zdrowie) dlatego nie można tego porównywać do uzależnienia np. alkoholowego.

Niemniej małżeństwo to odwieczny kompromis, ale jeśli wszystko robimy z umiarem i potrafimy pogodzić hobby z życiem codziennym, to moim zdaniem partnerzy powinni się cieszyć i wspierać zamiast ograniczać.