Autor Wątek: Odłowy kontrolne są złe czy tez może wędkarze nie potrafią działać?  (Przeczytany 2191 razy)

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 655
  • Reputacja: 1980
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odłowy kontrolne lub pozyskujące tarlaki to coś, co dla wielu polskich wędkarzy brzmi bardzo źle. Kojarzy się z odławianiem ryb w celu ich sprzedania, gdzie uzyskanie informacji o stanie rybostanu lub też pozyskanie ikry jest zasłoną dymną. To fakt, w wielu przypadkach robi się to w PZW aby zarobić, zabrać do domu. Tym co zyskuje najczęściej jest jakiś 'włodarz' lokalny PZW lub grupa ludzi, czasem dochodzi do grubszego przekrętu, jak na przykład odławianie tysiąca szczupaków z jeziora na Mazurach, aby 'pozyskać' ikrę i wyprodukować narybek. Oczywiście starcza do tego killkanaście sztuk, ale ktoś może zarobić tu przed Wielkanocą... :)

To, co mnie najbardziej 'wzrusza', to ten płacz wędkarzy, że takie rzeczy mają miejsce. Jednak zastanówmy się, kto i dlaczego niby nakazuje robić odłowy kontrolne związane z zabiciem ryb lub dlaczego ktoś odławia dużo więcej tarlaków niż potrzebuje? Sprawa jest prosta, robią to jakieś 'szpece' co wiedzą jak zarobić trochę grosza lub coś dostać - ale dlatego, że wędkarze się po prostu tym nie interesują, nie działają. Wyobraźmy sobie kogoś, kto zostawia otwarte drzwi do garażu, i potem narzeka, ze znowu go okradziono. Tak, aby nas nie okradano, trzeba się zabezpieczyć! W przypadku odłowów należy tak zadziałać, aby te miały miejsce na żywej rybie, w przypadku zaś tarlaków aby pozyskano ich tylko tyle ile potrzeba (i o ile można aby powróciły do wody z której je wyjęto). Na co narzekają więc wędkarze? Na to, że nie potrafią sami zadbać o swoje interesy? Niezła sprawa, klasyka dżezu w Polsce 8)

  Odłowy kontrolne są potrzebne i powinny mieć miejsce, kilka ryb powinno być zabitych aby pobrano jakieś próbki, reszta natomiast może wrócić do wody. Ważne, aby dowiedzieć się o stanie ichtiofauny w danej wodzie. Rejestry połowów nie są tutaj wystarczające jako dane, gdyż nie ma odpowiedniej ilości kontroli - przez co wędkarze nie wypełniają ich rzetelnie. Jeżeli operaty sa robione raz na 10 lat, jak mamy je prawidłowo dopasować do danej wody bez zebrania odpowiednich danych? No właśnie...

 Odłowy pozyskujące tarlaki są znów potrzebne, aby mieć materiał odpowiedni do wprowadzenia do danej wody. Ryby z wody stojącej nie powinny być wprowadzane do rzek i na odwrót (np. płoć), powinno się rozmnażać ryby z wody X aby je wpuścić do tego zbiornika właśnie! Jeżeli tego się nie robi, często zarybienia są strzałem w kolano, gdyż populacja ryby z innego zbiornika wpłynąć może niekorzystnie na populację rodzimą, narybek może ginąć. Więc odpowiednie zarybienia mają sens, i to wielki, odłowy często są nieodzowne aby uzyskać satysfakcjonujący efekt. Pytanie więc dlaczego wędkarze tego nie rozumieją, dlaczego sami nie chcą robić takich odłowów, brać w nich udziału, kontrolować je?

Panie i Panowie, aby robiono odpowiednie zarybienia, odłowy w Waszych okręgach, musicie o to zadbać sami. Nie narzekajcie, że mleko się wylało, skoro sami na to pozwoliliście. Działajcie, zapobiegajcie, lobbujcie. W Waszych kołach na zebraniach walnych można poruszyć taki temat, można wyznaczyć komisję, co będzie pilnowała takich rzeczy. Nie należy nigdy ufać tym co zarybiają, czy są z PZW czy też jest to prywatny zakład zarybieniowy,  wszystko trzeba sprawdzić, zaś odłowy kontrolne na Waszych wodach mogą być robione na żywej rybie. Trzeba tylko tego przypilnować, na przykład mieć dwóch gości, co pomagają na łodzi ważyć, mierzyć i wpisywać ryby do rejestru, oczywiście pilnując 'rybaków' lub ichtiologów.

Chcecie rybnych wód, to o to walczcie, bez płaczu i gadania bzdur. Bo głosy, że odłowy kontrolne lub pozyskujące tarlaka są złe tylko dają broń do ręki takim rybackim naukowcom z IRŚ, którzy mogą z satysfakcją wskazać komuś z organizacji rządowych, politykom, że wędkarze to kompletni ignoranci. Oczywiście, trzeba się zebrać, zadziałać. Ale samo się nie zrobi. Tak jak ryba sama nie wskoczy nikomu do podbieraka, nieprawdaż? Aby skutecznie łowić, trzeba zrobić wiele rzeczy :) Skończcie więc z tym płaczem i biadoleniem - ale róbcie coś, bez gadania szkodliwych dla Was samych rzeczy!

Czy na pewno działacie tutaj odpowiednio? Czy interesujecie się co się dzieje z Waszymi wodami? No właśnie :) W wielu okręgach PZW pewne patologiczne zachowania, jak odłowy kontrolne i sprzedaż złowionych ryb, stały się tradycją. Warto więc to zatrzymać. Przepraszam za ten ton wypowiedzi, ale trudno mi kierować te słowa w inny sposób. Zapraszam do dyskusji natomiast, chciałbym dowiedzieć się, co o tym wszystkim sądzicie :)
Lucjan

Offline pr00

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 995
  • Reputacja: 259
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Łódź
  • Ulubione metody: waggler i feeder
A ja mam taki krótki komentarz:

Nawet jak mój garaż jest otwarty to nie znaczy, że ma ktoś wejść i wziąć sobie co nie jego...

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 655
  • Reputacja: 1980
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Zgadzam się z Tobą, jednak to jest realny świat a nie koncert życzeń :) Jestem pewien, że takich rzeczy nie robisz tak naprawdę, bo wiesz co się może wydarzyć, jacy są ludzie, którzy nie szanują własności innych osób. Tak samo jest w PZW. Ktoś sobie wymyślił, że ma prawo tak robić, że mu się należy. Robi tak, bo nikt mu praktycznie nie przeszkadza. Sati pokazał, że on i kilka osób mogą takie odłowy zamienić własną obecnością w takie na żywej rybie ;) Ale Sati to nie Superman co się pojawi na naszej wodzie aby nas bronić. Sami musimy to robić. I nie mówmy, że płacimy to wymagamy lub czegoś oczekujemy po tych co rządzą kołem, okręgiem czy są w ZG. Trzeba samemu zadbać. Wystarczy się zebrać, ze 100 ludzi wyznaczyć chętnych, co będą obecni przy takich odłowach, ktoś napisze pismo do okręgu itd.

I jeszcze jedno. To jest PZW a nie idealne społeczeństwo :)

Lucjan

Offline pr00

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 995
  • Reputacja: 259
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Łódź
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Ja myślę że tutaj musi zająć zmiana mentalności i to nie jest krótki proces. Obecnie każdy PZ jest dnem i nie ważne czy zarządza piłka nożna czy wodami. Potrzeba zmiany w prawie. Moim zdaniem coś na zasadzie niezależnej lokalnej spółdzielni, obecnie ludzie traktują to jak licencja na połów i mało kto się interesuje resztą. Oczywiście oburzają się jeśli coś jest nagłośnione ale sami mało robią. Trzeba w jakiś sposób wymazać zarządzanie na zasadzie rentowności i zarobku. Kolejnym krokiem powinno być ustawienie strasznie wysokiego taryfikatora (np. 100zl za centymetr).

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 655
  • Reputacja: 1980
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Zgadzam się z Tobą, podajesz jednak rozwiązania dalekosiężne, może trudne do realizacji. Natomiast naprawdę nie trzeba wiele aby sprawić, że odłowy odbędą się na żywej rybie. Podstawą jest pilnowanie własnej wody. Na każdej, dzierżawionej od PZW, trzeba takie przeprowadzić raz na jakiś czas, warto aby przygotowac pod to grunt. Bo kto na mniejszym akwenie będzie chciał zaberetowac ryby? Tylko na większych będą to jacyś wyżej postawieni ludzie, na wodzie koła będa to raczej ci co robią te odłowy (np. ichtiolog okręgowy), władze koła. Wielu pracując 'społecznie' uważa, że im się coś należy.

Dlaczego u nas odłowy się przeprowadza w pewien sposób, oznaczający śmierć ryb? Bo to jest komuś na rękę, kto nie spotyka oporu ze strony wędkarzy. Teraz jest im i tak trudniej, jednak wędkarze płaczą po fakcie. Wzrusza mnie już to, że jakiś okręg ogłasza możliwość zakupu ryb przed odłowami kontrolnymi, podaje nawet ceny :facepalm: To już powinno spowodować bunt i skargi, a tak nie jest. Co ciekawe tam gdzie są wody no kill, wędkarze są tak świadomi tego co można a czego nie, że na takie odłowy nie pozwalają. Nie chodzi o no kill wcale, ale o to, że za takim łowiskiem stoi grupa zapaleńców, mających mocną SSR, nie dająca wcisnąć sobie kitu.

Trzeba też rozumieć to, że w PZW od lat prezes okręgu i inni robili różne machloje, aby mieć dobrą pozycję i wsparcie, musieli oni dawać 'coś' swoim poplecznikom. Bo aby prezesować w okręgu trzeba mieć swoich akolitów, ci zaś nie udzielą wsparcia za darmo. Zrobią to za diety, fuchy przy zawodach, różne przysługi, dodatki i cholera wie co jeszcze. To jest skorumpowane środowisko, w którym taki Wojciech Duraj z Bielska-Białej jest czymś całkiem nowym, rzadkim zjawiskiem. On chce działać dla wędkarzy, nie zaś dla 'związku'. Dlatego nie spodziewajmy się cudów po PZW, rządzą wciąż działacze i goście co wskoczyli w PZW po 1990 roku. To jest klika, w dużym stopniu post PZPRowska. Prezes Eugeniusz Grabowski, SBek, generał milicji, był prezesem prawie 24 lata. PZW szło na dno za jego rządów, a on trwał na stanowisku. Odsunięto go jak już nie ogarniał spraw, jednak zostali ci co się paśli za jego 'panowania'. To dlatego taki Bedyński robi folwark sobie w OM. Jest po tych samych pieniądzach co Grabowski. Wygrał u siebie wybory w okręgu rok temu w cuglach. Kto go wybrał? :) Wielu zapomniało kto kieruje PZW, kto to wszystko zrobił, kto uruchomił gospodarkę rybacką w związku wędkarskim. Niektórym się wydaje, że PZW to organizacja społeczna ;D ;D ;D Nie, nie jest. To jest związek, gdzie grupa uprzywilejowanych ludzi na stanowiskach organizuje wędkarstwo masom. To wielka różnica. W innych krajach EU coś takiego nie miałoby racji bytu ;)
Lucjan

Online Mosteque

  • Moderator Globalny
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 32 442
  • Reputacja: 1972
  • Płeć: Mężczyzna
  • MFT
  • Lokalizacja: Jaktorów
  • Ulubione metody: method feeder
Zauważcie, że te bezczelne typy nazywają taki "odłów kontrolny", którego celem jest dostarczenie ryb do smażalni, "metodą naukową".
Gdzie się chamie pchasz ze swoim oburzeniem? Głupi jesteś i nie znasz się na nauce!
Krwawy Michał

Purple Life Matters

Offline selektor

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 5 281
  • Reputacja: 1399
  • Lokalizacja: Catch & w Łeb & Realese on Patelnia
  • Ulubione metody: waggler method
Niektórym się wydaje, że PZW to organizacja społeczna ;D ;D ;D Nie, nie jest. To jest związek, gdzie grupa uprzywilejowanych ludzi na stanowiskach organizuje wędkarstwo masom. To wielka różnica. W innych krajach EU coś takiego nie miałoby racji bytu ;)

Bo w wielu krajach Europy system jest inny. U nas jest tak, że uprawniony do rybactwa jest zobowiązywany przez państwo i jego instytut (podkreślam instytut rybacki) do zarybień określonymi gatunkami, ilością oraz określoną wartością tych ryb. Dla wszystkich uprawnionych do rybactwa liczy się wówczas przede wszystkim ekonomia, czyli to jakie będę miał z zarybień przychody (sprzedaż ryb, sprzedaż zezwoleń wędkarskich, dotacje).

W wielu krajach kryterium ekonomiczne w ogóle nie ma znaczenia, gdyż tam cały ciężar zarybień biorą na siebie instytucje państwowe, często we współpracy z organizacjami pozarządowymi (stowarzyszeniami itp.). I wówczas miejsce na jakiekolwiek kombinacje, jeżeli chodzi o odłowy kontrolne, jest dużo mniejsze aniżeli w Polsce, gdzie z góry istnieje ryzyko tego, że przecież mogę jeszcze zarobić na kontroli tego co jest w wodzie :facepalm:

Okręg Mazowiecki tłumacząc się z masakry karasiów złocistych w trakcie odłowów "inwentaryzacyjnych" nad jeziorem Ostrowąs napisał w oficjalnym stanowisku coś takiego:

Co się wydarzyło nad jeziorem Ostrowąs (Plebanka) - czyli dlaczego i w jaki sposób prowadzimy inwentaryzacje stanu ichtiofauny użytkowanych wód

Jednym ze statutowych celów związku jest nabywanie i użytkowanie wód i prowadzenie w nich racjonalnej gospodarki wędkarskiej i rybackiej (Rozdział II, §7 Statutu Polskiego Związku Wędkarskiego). Wiedza na temat struktury ichtiofauny występującej w użytkowanych zbiornikach jest niezbędna w celu określenia ich stanu i zmian zachodzących w ekosystemach. Pozwala ona stwierdzić, czy prowadzone działania gospodarcze przynoszą zamierzony efekty, czy też należy poddać je korekcie.
Podstawowym narzędziem służącym określeniu struktury ichtiofauny jest jej inwentaryzacja przeprowadzana zgodnie z opracowaną metodyką opierającą się na podstawach naukowych. W przypadku wód płynących inwentaryzacje przeprowadza się za pomocą elektrycznych atestowanych narzędzi połowowych zgodnie z Polską Normą PN-ER 14011. W wodach stojących prowadzi się ją specjalistycznymi sieciami wystawianymi w toni wodnej (wontony pelagiczne) i przy dnie (wontony denne) o oczkach w panelach od 5 do 55 mm (12 różnych oczek) tzw. „zestawy nordyckie” – norma NEN-EN 14757. Okręg stosuje uproszczony monitoring gospodarczy opierający się na wystawianiu zestawów panelowych (7 sieci w panelu , oczka od 25 do 70 mm) tzw. „metoda panelowa”, jest o wiele prostsza w przeprowadzeniu i nie szkodzi stadiom młodocianym ryb. O ile przy elektropołowach ryby nadają się do wypuszczenia z powrotem do środowiska, to ryby z sieci do wypuszczenia się nie nadają (większa część nie żyje, a jeszcze żywe po ich wyplątaniu, zważeniu i zmierzeniu w przypadku ich uwolnienia „uśnie” w środowisku).
Przeprowadzane przez Okręg inwentaryzacje są w pełni transparentne. Każdorazowo przed ich rozpoczęciem pracownicy Okręgu powiadamiają Zarząd Koła opiekujący się daną wodą o planowanych połowach. Bardzo często przeprowadza się je również na wniosek Kół, które są zaniepokojone stanem ichtiofauny danej wody i oczekują działań służących jej poprawie. Inwentaryzacje prowadzone są w obecności przedstawicieli koła. Ryby złowione z wód stojących nie będących w pobliżu OR Wierzbica czy ZR Janowo (ośrodki PZW posiadają chłodnie i mogą przyjąć ryby na magazyn) są przekazywane członkom koła biorącym udział w odłowach. Z każdej inwentaryzacji sporządzane są raporty, które przedstawiają szczegółowo uzyskane wyniki. Są one podstawą sporządzenia rzetelnych operatów rybackich opierających się na solidnych, naukowo popartych danych. Operaty realizowane są przez okres 10 lat. W tym czasie badanie stanu ichtiofauny powinno zostać przeprowadzone co najmniej dwukrotnie.


Z tego wybrałem najciekawsze:

"Podstawowym narzędziem służącym określeniu struktury ichtiofauny jest jej inwentaryzacja przeprowadzana zgodnie z opracowaną metodyką opierającą się na podstawach naukowych."

"O ile przy elektropołowach ryby nadają się do wypuszczenia z powrotem do środowiska, to ryby z sieci do wypuszczenia się nie nadają (większa część nie żyje, a jeszcze żywe po ich wyplątaniu, zważeniu i zmierzeniu w przypadku ich uwolnienia „uśnie” w środowisku). "


Mamy więc naukowe metody inwentaryzacji opracowane przez IRŚ, które to metody zdaniem OM kończą się śmiercią ryb :)

Kilka dni temu dzięki znajomemu wszedłem w posiadanie sprawozdania finansowego Instytutu Rybactwa Śródlądowego za 2017 r.
Dla chcących poczytać:
https://gospodarkamorska.bip.gov.pl/instytuty-badawcze/149008_sprawozdanie-finansowe-instytutu-rybactwa-srodladowego-w-olsztynie.html
 
Najbardziej śmieszy mnie określenie tego co jest głównym przychodem IRŚ-u :) Zobaczcie też jaki mają z tego tytułu wzrost przychodów w 2017r. w porównaniu z 2016r. Handel rybami to podstawa działalności IRŚ :facepalm:

 Z drugiej strony jeszcze śmieszniejsze jest to, że pewni debile z PZW wprowadzili gości z IRŚ do związku wędkarskiego. I teraz naukowcy z IRŚ, będąc w PZW, wyznaczają wędkarzom w tym kraju wędkarskie standardy :facepalm: To jest dopiero kuriozum :)





 

Online Mosteque

  • Moderator Globalny
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 32 442
  • Reputacja: 1972
  • Płeć: Mężczyzna
  • MFT
  • Lokalizacja: Jaktorów
  • Ulubione metody: method feeder
Niektórym się wydaje, że PZW to organizacja społeczna ;D ;D ;D Nie, nie jest. To jest związek, gdzie grupa uprzywilejowanych ludzi na stanowiskach organizuje wędkarstwo masom. To wielka różnica. W innych krajach EU coś takiego nie miałoby racji bytu ;)

Bo w wielu krajach Europy system jest inny. U nas jest tak, że uprawniony do rybactwa jest zobowiązywany przez państwo i jego instytut (podkreślam instytut rybacki) do zarybień określonymi gatunkami, ilością oraz określoną wartością tych ryb. Dla wszystkich uprawnionych do rybactwa liczy się wówczas przede wszystkim ekonomia, czyli to jakie będę miał z zarybień przychody (sprzedaż ryb, sprzedaż zezwoleń wędkarskich, dotacje).

W wielu krajach kryterium ekonomiczne w ogóle nie ma znaczenia, gdyż tam cały ciężar zarybień biorą na siebie instytucje państwowe, często we współpracy z organizacjami pozarządowymi (stowarzyszeniami itp.). I wówczas miejsce na jakiekolwiek kombinacje, jeżeli chodzi o odłowy kontrolne, jest dużo mniejsze aniżeli w Polsce, gdzie z góry istnieje ryzyko tego, że przecież mogę jeszcze zarobić na kontroli tego co jest w wodzie :facepalm:

Bo w Polsce IRŚ nie stoi, jak to głośno krzyczy, na straży środowiska naturalnego i utrzymania ekosystemów wodnych dla przyszłych pokoleń. Nie. Oni ze zbiorników naturalnych robią sobie stawy hodowlane. I to jest główny cel tej całej hucpy. Ekonomia, jak piszesz - przychody ze sprzedaży ryb. Nie z turystyki, wędkarstwa i tak dalej. Z mięsa. Bo do tego służą im polskie wody - do hodowli mięsa.
Krwawy Michał

Purple Life Matters

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 655
  • Reputacja: 1980
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Arek, w takiej Francji czy UK gospodarka wodami należy do państwa ale nie jest to coś co odbywa się za 'darmo'. W UK każdy wędkarz, nieważne czy łowiący na komercji czy wodzie klubowej, musi zapłacić za licencję roczną (lub dzienną, tygodniową), tak samo jest we Francji, przy czym tam wody są bardziej ogólnodostępne, ale składka jest też odpowiednio wyższa. W UK jest to niecałe 30 funtów za rok za dwie wędki, we Francji prawie 100 euro. Tak więc państwo ma kasę na opiekę nad rzekami, do tego pamiętajmy, że wędkarstwo to spore obroty i odpowiednie podatki jakie państwo tu otrzymuje.

Jak jest w Polsce? U nas jest jak za komuny, nie dokonano odpowiednich zmian. W PRL PZW miało sens, podobnie jak 'zrównoważona' gospodarka rybacka, gdyż był kryzys i brakowało jedzenia, zaś wędkarze brali wszystko. Z jakiegoś powodu po 1990 roku nie ustawiono tutaj wszystkiego w normalny sposób, pomimo coraz gorszego stanu wód. IRŚ i włodarze PZW tu trzymają sztamę, dlaczego? Z jednej strony do PZW przeskoczyli ci co mieliby problemy ze znalezieniem roboty, nie przeszliby bowiem weryfikacji (esbecy, partyjniacy, tajni współpracownicy etc.), sam IRŚ zaś pomylił swoją rolę, i cały czas chciał żywić naród, mając swoje wpływy, co ważne - trzymali się też tego co pisali w swych pracach. Bo to istotne i żałosne-  chłopaki piszą, że ziemia jest płaska i kolejni przychodzący do instytutu powtarzają to samo. Przecież gdyby naświetlić to wszystko, to byłyby niezłe jaja. Bo ktoś normalny profesora Wołosa i jego akolitów pociągnąłby do odpowiedzialności, wywaliłby na zbitą mordę. Bo zdewastowano zdecydowaną większość wód! I to oni odpowiadają za to w pierwszej kolejności. To dlatego tutaj Kotwic z Rybalem udowadniali nam, że ryby są, że wędkarze są źli a kormorany niszczą nasze wody. Guzik prawda :) To właśnie ich zrównoważona gospodarka rybacka jest do rzyci, to ona odpowiada za ten syf. Wystarczającym dowodem jest to, że każdy nasz sąsiad, jak i inne kraje Europy, mają rybne wody. Tylko Polacy są w czarnej doopie, mając model gospodarowania wód nie dostosowany do rzeczywistości.

I tu docieramy do sedna. Jednym z powodów, że wyrybiono wody jest brak kontroli nad wodami. PSR stworzono aby bronić rybackich (RYBACKICH!) interesów, nie zaś aby kontrolowac wędkarzy.  Wędkarze nie płaca państwu ani grosza, pośrednio tylko małe kwoty idą poprzez PZW na opłaty dzierżawne. Kto wymyślił, aby nie płacić państwu, jak w innych krajach w formie licencji? Kto nie pomyślał o tym, że trzeba kontrolować wędkarzy? No właśnie :) To jest właśnie brak realnego spojrzenia ze strony pseudonaukowców z IRŚ jak również interes włodarzy PZW. Zagarnąć kasę, operować nią, zarybiać i 'dbać'. Jesteśmy w sytuacji jak w szkole, gdzie nie ma nauczycieli w klasach i porządku pilnują 'dyżurni'. To nie działa po prostu! Mnie jeszcze dobija, jak jacyś naiwniacy piszą, że nie lubią komercji (to rozumiem) i że oni łowią na dzikich wodach mając na myśli PZW. To tragedia, bo wody PZW są zdegradowane, zniszczone odłowami i zarybieniami, i dzikie są tylko z wyglądu co najwyżej.

Dlatego podstawą zmian jest wprowadzenie przez państwo licencji wędkarskich i rozpoczęcie kontroli wód. To oni musza kontrolować wody, mieć swych ichtiologów, wytyczne. Niestety, blokuje to IRŚ i samo PZW, wielu zaś się wzburza, że będą kolejne opłaty. I mamy polskie piekiełko. Ma być tanio, mamy mieć przywileje i maja być ryby! Niestety, cuda to robił Jezus w Kanie Galilejskiej, w polskich wodach się one nie wydarzą. Trzeba ten bajzel posprzątać, kopnąć w rzyć Bedyńskich, Wołosów posłać na (nie)zasłużoną emeryturę i tworzyć normalne warunki, najlepiej wzorując się na innych krajach, jak np. Czechach.

Wracając do odłowów. Prowadząc łowiska z których się zabiera ryby, trzeba braki uzupełniać. Rejestry połowów nie są wystarczające w warunkach gdy wędkarze nie rozumieją po co one są (brawo PZW, tumany nie potrafili wytłumaczyć tego wędkarzom, że rejestry są w ich interesie!) i oszukują. Trzeba określić co jest w wodzie, do tego część ryb trzeba zabić, tak zabić - aby je zbadać, co jedzą, czy chorują itp. W UK też są takie odłowy, jestem pewny, ze w innych krajach również. Bo ryby nie mówią i nie żalą się co im dolega. Sami zobaczcie - w Polsce wędkarze sami nie rozumieją co robić aby było dobrze. To dobrze nie wróży...
Lucjan