Wiechu, Ja, tu zaraz kilku(set) forumowiczom podpadnę, ale dla Mnie, Fluorocarbon, to pomyłka. Może i on jakiś super niewidzialny jest. Może i mniej ścieralny. Ale by był na tyle wytrzymały co żyłka, musi być sporo grubszy, a w tedy i ta żyłka jest mniej ścieralna. Starą ścierą mi jedzie ta ścieralność!
Fluorocarbon jest dobry do przyponów rzecznych, ma idealne właściwości, lepiej tonie, układa się na dnie i jest bardziej odporny na uszkodzenia. Przy łowieniu większych ryb wytrzymuje całkiem sporo, w przeciwieństwie do żyłki, która się odgina i odkształca. Używając na rzece 6.4 lb i 8 lb, czasami 10 lb, można holować spore ryby, ja daję radę brzanom do 6 kilo, co oznacza bardzo ostry hol na mocnym uciągu.
Czy chodzi tu o niewidzialność? Nie do końca... Przypon z żyłki, co z tego, że ciut cieńszej nie wytrzyma nigdy takich obciążeń (chodzi o odporność na odkształcenia), po holu nawet leszcz potrafi go odgiąć, jak ryba fiknie w podbieraku. Zakłóca to prezentację przynęty właśnie! Fluorocarbon daje tu radę i się nie odkształci, można go też 'prostować'.
Co do Metody to ten materiał jest raczej pomyłką. Jak pisze Wiesiek, jego sztywność powoduje, że przynęta odskakuje od podajnika. O wiele lepiej używać więc żyłki lub plecionki. Ta ostatnia po znalezieniu odpowiedniego materiału jest zwłaszcza dobra, bo nie uszkadza się tak jak żyłka, choć też się zużywa.