Nikt z forum nie spotkał się z ZG PZW, nie zadał pytań na tematy, które budzą kontrowersje i są tutaj wielokrotnie wałkowane. Tutaj jest temat, dyskusja, kłótnie albo wzajemne przyklaskiwanie i ... i na tym się kończy.
Grzegorz, jako człowiek uważający się za inteligentnego, wiem, że to nie ma sensu. Jeżeli prezes Rudnik popiera grupy rybackie, to co chcesz z nim omawiać? Przecież to jest jakby jasna deklaracja, że nie zostaną ruszone żadne ważne kwestie. Aby zmienić PZW, trzeba wypowiedzieć posłuszeństwo naukowcom rybackim z IRŚ i UWM i ich zaatakować, należy zakwestionować słuszność zrównoważonej gospodarki rybackiej i od tego zacząć zmiany. Aby odbudować stada tarłowe, należy więcej zarybiać, należy zmienić organizację wędkarstwa w Polsce, dać wody kołom w zarządzanie, jak i odpowiedzialność za nie.
Według mnie chcesz kijem zawrócić Wisłę. Nie starczy ci sił, wspieram Twoje poświęcenie i działanie w Twoim kole, ale to zbyt mało aby dokonać prawdziwych zmian. A może myślimy w innej skali? Bo ja myślę o wodach całej Polski, nie tylko o swoim kole. I nie myśl, że to jakiś zarzut pod Twoim adresem. Po prostu - aby coś było solidne i mocne, musi mieć silne i trwałe fundamenty. Dlatego nie podoba mi się wizja budowania czegokolwiek na chwiejnych i słabych podstawach. ZG, finansowany częściowo rabunkowa gospodarka rybacką na Mazurach (sieciowane są wody tamtejszych członków PZW!), liczący 33 osoby, plus liczne komisje, nie jest w stanie uchwalić wielkich zmian. Nie po to wybrano Rudnika na prezesa, aby odciął ZG od kasy, nieprawdaż? Więc o czym z nim rozmawiać? Czy można na coś tutaj liczyć? Przecież prawda jest taka, że pewna grupa odstawiła inna grupę od koryta. Tak ja to postrzegam, widząc co się dzieje.
A teraz coś więcej. Uważam, że wcale nie jest tak, że nic nie robimy. Wiele zrozumieliśmy, doszliśmy do naprawdę ciekawych wniosków. Im więcej wiemy, tym bardziej t3 może pomóc w dalszych staraniach. Te zarzuty tutaj o 'nie-działanie' mają wiele wspólnego z polską historią. Dwa pokolenia Polaków, w 1830 i 1863 roku zerwały się do walki z zaborcą, bez przygotowania, bez zaplecza, bez pomysłu. I dwa razy poniesliśmy olbrzymie klęski, mające wpływ na całe pokolenia, na naród. Obecnie mało kto patrzy na Powstanie Listopadowe i Styczniowe jako głupotę, a taką było właśnie. Jeszcze gorszą rzeczą było Powstanie Warszawskie, do dziś odnosimy skutki tej klęski.
Podobnie widz tendencję tutaj, wielu chciałoby aby rzucać się z szablą na czołg, ewentualnie dowalić tym, co tego ne robią. Rozmawiać z ZG? O czym... O kolejnym łowisku no kill, podczas gdy w okręgach pojawiają się nowe grupy rybackie? Mamy pomóc obecnemu prezesowi licząc, że coś dobrego zrobi? Ale co, skoro sam się zarzeka, ze nic nie może?
Może więc lepiej być realistami?
Liczyć siły na zamiary? To się właśnie odbywa. Jakie siły, takie zamiary
Czy ktoś z Was się zastanowił, dlaczego Wędkarski Świat niewiele zmienił? Myślicie, że jak Kolendowiczowi nie wychodzi, wielkiej gazecie, portalowi, to jest to łatwe, i winni na forum są ci, co tylko 'gadają'?
Ja nie mam pretensji, ze nie działamy razem, bardziej zastanawiam się, dlaczego tak jest, że nie zależy nam na tym, co dla nas ważne. Jest to ciekawe zagadnienie dla socjologów. Jako naród pozwalamy sobie odbierać wiele wolności, dawać się sterować. Wspólne działanie następuje w chwilach ostatecznych, niestety, historycznie często były to nasze największe klęski - jak Powstanie Warszawskie czy postawienie się Hitlerowi w 1938/1939 roku. Może już od dziecka jesteśmy tak uczeni? Zauważcie, że nie wpaja się nam wiedzy, że większość powstań czy pójście w stronę konfliktu z Niemcami w 1939 roku, okazało się fatalne w skutkach. Jesteśmy z tego dumni, pomimo strasznych przegranych, byliśmy moralnymi zwycięzcami. Zamiast uczyć się, że nie należy tak robić, trwa gloryfikacja takiego postępowania. To chyba procentuje...