Nad moją starą odrą, w "złotych" latach 90tych zainstalowano nad wodą śmietniki. Głównie stare metalowe beczki. Dogadali się z pobliskim zakładem komunalnym i raz, może dwa razy w miesiącu przyjeżdżał ciągnik i śmieci zabierał.
Część beczek nadal stoi, ale po tych dwudziestu latach już przegniły, no i od około 15tu nikt ich nie opróżniał...Chociaż tutaj paradoksalnie mały to problem, bo wędkarzy już prawie nie ma...
Z dużym problem śmiecenia spotkałem się nad Odrą kilka lat temu.
Ten problem staraliśmy się rozwiązać z kolegą we własnym zakresie. Po prostu zaczęliśmy sprzątać. Butelki, puszki zabieraliśmy ze sobą. Reszta wieczorami na ognisko.
No i też zaczęliśmy zwracać uwagę innym wędkującym. Po prostu gdy widzieliśmy że ktoś się już zwija, a śmieci z daleka są widoczne, to podchodzimy i grzecznie ale i stanowczo prosimy o zabranie ich ze sobą. Dział niemal zawsze, tylko trzeba dojść do pewnej wprawy.
Nie chwaląc, przerabiałem ten sposób wielokrotnie będąc sam nad wodą. Potrzebne jest tylko zdecydowanie, pewność, ale jednak żadnej agresji. Taka grzeczna stanowcza prośba.
Efekty były widoczne. Nad wodą, zapewniam Was że było zdecydowanie czyściej. A rozmawiamy o około 1,5-2 km odcinku rzeki.
Aha, mieliśmy jeszcze inny sposób.
Gdy przyjeżdżaliśmy razem nad wodę, i zastawaliśmy śmietnisko, to między sobą w niewyszukany sposób komentowaliśmy sytuację: "a to świnie cholerne" "co za syfiarze" "ale bydło" itp.
Oczywiście sens ma to jedynie wtedy gdy nad wodą są inni wędkarze
Sposób jest dobry. Chyba się nie zdarzyło, aby po takiej akcji, ktoś na sąsiednie główce zostawił śmietnik.