Witam po krótkiej przerwie spowodowanej zawałem…
Ja haki robiłem sam z drutu sprężynowego. Mam na pamiątkę do dzisiaj (kotwice też). Jeśli nie zapomnę (i znajdę w rupieciach), to pokażę na zdjęciu. To było cudo tego czasu, cynowane, polerowane.
Haki własnej roboty o dzisiejszej numeracji około 3/0 stosowałem na leszcze. Na przypon stosowałem wolfram czarny, który szedł na handel do Niemiec. Był miększy niż ówczesna żyłka gorzowska. A to temu, że robiłem selekcję, do tego nie wziął mi węgorz mniejszy jak 70 cm. Łowiłem na rosówki czyli 2-3 na haku.
Powiem tak (według notatek a prowadzę systematycznie od 1979 roku): w 1981 roku złowiłem 74 węgorze powyżej 70 cm i tylko 4 niemiarowe (moja miara ochronno/zadowalająca wówczas węgorza była 60 cm, czyli te poniżej nie były warte uwagi).
Małe haki i "tęczówka" na przypony, to był rarytas sprowadzany zza granicy.