Nie rozumiem za bardzo dlaczego niektóre osoby na tym forum robią z siebie znawców we wszystkich możliwych zagadnieniach nie mając o tym bladego pojęcia. Lubię czytać, proszę mi w takim razie podać jakieś publikacje na temat rzekomo lokalnych poulacji leszcza, krąpia, płoci, które to miałyby być genetycznie przystosowane do waruków lokalnych?
Sam jesteś tutaj znawcą już, piszesz jak stary wyga
Co do płoci to poczytaj o Avon Roach Project. Sam poszukaj, jesteś w UK 15 lat, więc nie sprawi ci to problemów, mi się nie chce. I ważna sprawa. Płoci nie ratuje EA ale wędkarze, ruszający z własnym projektem.
Mieszkam od 15 lat w UK i tak naprawdę jest jeden powód dlaczego łowimy tutaj (jeszcze) większe ryby - ryb się nie zabiera - tylko tyle i aż tyle.
Skoro wiesz tyle, to napisz mi proszę o pstrągu i jego populacji, zarówno potokowym jak i tęczowym. Te ryby można zabierać i są. Dlaczego? Ponieważ się działa w odpowiedni sposób. Gdyby ryby zabierano jak w Polsce, byłoby tutaj odpowednie działanie, tak jak ze pstrągami. Poza tym poczytaj o czym ja piszę. Mianowicie o organizacji wędkarstwa, które jest na najwyższym poziomie. Dla ciebie to może tylko sprowadza się do nie zabierania ryb, jednak jak dla mnie świadczy o lekkim poznaniu tematu. Nie widzę żadnej wiedzy jakiej byś tu używał, żadnej literatury. Może nie lubisz Angoli i się męczysz w UK? Tak to wygląda
Dyskutować można w nieskończoność o różnicach pomiędzy łowiskami w Polsce i UK ale tak naprawdę czy takie porównywanie ma sens?
Same łowiska w tych dwóch krajach są całkowicie odmienne. W UK naturalnych wód stojących prawie nie ma. A ile tych okazów łowionych z UK pochodzi z tych naturalnych łowisk? Większość ryb spokojnego żeru jest łowiona w łowiskach całkowicie komercyjnych.
A ile wód naturalnych stojących masz w Polsce? Mieszkam w Opolu i ile mam naturalnych wód? Turawa, Otmuchów, Nysa - zaporówki, reszta to wyrobiska, glinianki, żwirownie. Nie róbmy więc z Polski krainy jezior, ta jest w pewnej części kraju, połowa obszaru Polski jest podobna do UK.
Co do okazów ryb spokojnego żeru, to wcale nie są łowione na komercjach. Śmiało, napisz jakich. Prenumeruję gazety wędkarskie i wiem co w trawie piszczy. Większość dużego leszcza i lina pochodzi ze żwirowych łowisk, nie komercji, podobnie ze wzdręgą. Płoć jest łowiona (okazy) i tu i tam. Co mamy jeszcze? Reszta to ryby rzeczne - kleń, brzana.
Jeśli chodzi o drapieżniki to (...)
Sandacz - ciężko o okazy, ilościowo można się czasem nałowić na takim np Rutland (niedawno były tam Mistrzostwa Świata), ale tak naprawdę w Polsce mamy lepsze sandaczowe łowiska.
Sandacz pojawił się tu w latach 60tych, więc czego się można spodziewać? Że będą wszędzie i to wielkie? Poza tym okazy są w rzekach, w Severn, Trencie ale mało kto je łowi. Mieszkam nad Trentem i wiem ilu gości tu łowi sandacza. Prawie nikt.
Szczupaki - nie licząc syndykatów i komercji to metrówka jest rzadkością, ale średnich ryb jest sporo - tylko i wyłącznie efekt nie zabierania ryb.
Jasne, ze metrówek nie ma tutaj na pęczki, to przecież wielka, stara ryba. Jednak wcale nie na komercjach jest jej najwięcej, nie wiem skąd to bierzesz. Szczupaka jest sporo na wszelkich zaporówkach, w rzekach, przy czym na takiej Tamizie jest go mniej, bo tępią go przybysze między innymi z Polski. Byłoby go więc jeszcze więcej, gdyby nie imigranci, którzy najbardziej (jak w Polsce) tępią właśnie szczupaka. Ile szczupaków wyjechało z wody od 2004 roku? Cała masa... I znów powiem o Trencie. Tutaj mało kto łowi szczupaka. Dlaczego? Bo większość odcinków jest klubowych, jest dobrze pilnowanych, w przeciwieństwie do Tamizy, która od Staines jest odcinkiem wolnym , wcześniej zaś jest sporo 'free stretch'ów'.
To co Anglicy robią ze swoimi wodami nie świadczy o niczym, moim zdanie w tym kraju jest totalna amatorka jeśli chodzi o gospodarkę wodami.
Są oczywiście pewne sensowne przedsięwzięcia ale one w zasadzie nie dotyczą wędkarzy bo chodzi tutaj o np. ochronę węgorza czy nieudaną próbę restytucji łososia do Tamizy.
Mam wrażenie, że przez te 15 lat nie interesowałeś się zbytnio wędkarstwem od strony organizacji, tego co się robi. Po tym co napisałeś widzę to bardzo dobrze. Skoro nie wiesz co się tu robi, to dla ciebie jest to amatorka, proste. Napisz więc gdzie jest profeska
Chętnie się dowiem.
Badźmy sensowni i nie nazywajmy wpuszczenia kilku karpi czy linów do komercyjnej kałuży osiągnięciem w zarządzaniu łowiskami wędkarskimi.
Hm, po tym zdaniu mam natomiast wrażenie, że rozmawiam z kimś kto po prostu nie wie co pisze. Jakby co to ja jestem też w UK 15 lat, leci mi 16 rok. Należę do Angling Trust, orientuję się co robią, czytam prasę wędkarską regularnie, bo prenumeruję dwie pozycje od wielu lat. Należę do kilku klubów.
Nie ma sensu z tobą dyskutować, bo jesteś ignorantem. Kompletnym. Do tego chyba złym na Anglików, może też przekonany jesteś o swojej zajebistości i jako Polak czujesz wyższość. Powodzenia! Nie będzie lepiej wrócić do Polski i się nie męczyć tutaj?