Mowa raczej o wodach stojących. Jeżeli są spore stada leszczy, to można je utrzymać dobrym tempem zarzucania zestawu. Ludzie łowiący z alarmami zaś, większe sztuki, walą na kilka godzin po wiadrze towaru aby ryby zatrzymać, i to działa.
Na rzece mam podobnie Artur, jednak jest problem z nęceniem, rzeczne leszcze są spore i na rzece nauczone, żeby się przemieszczać na konkretnych dystansach. Trudno robić dywan zanętowy, tak aby ich nie płoszyć.
Na pewno trzeba mieć na uwadze apetyt tych ryb i fakt, że trudno je zatrzymać samą zanętą. Normalne leszczówki mają niby grube frakcje, ale to nie to samo.
Możesz spróbować łowić normalnie, na hak zaś dodawać torebki z PVA z czymś. Mi to na pewno dawało więcej ryb.