Dziś recenzja konstrukcji nowej i interesującej, mianowicie Cresta Advantor wielkości 5000 - taki egzemplarz wpadł w moje ręce.
Oferowany jest także w wielkości 4000 i 6000.
Z opisów producenta wynika, że wielkość 4000 i 5000 będzie niemal taka sama, różnicę stanowią szpule, być może też rotory. Wielkość 6000 to już maszyna przekraczająca dobrze 450g masy, więc całkiem spora.
Jeśli opisy nie są błędne, to wychodzi na to, że wszystkie wielkości oferują płytkie szpule i pojemność 150m żyłki 0,23.
Zresztą szczegóły techniczne można znaleźć już w internecie.
Parę słów ode mnie?
Kołowrotek wygląda ładnie i nowocześnie. Całkiem przyjemne dla oka barwy i kształty, dość mały korpus (ale nie malutki), spora szpula i rotor. Może się podobać, a owszem
Gdy weźmiemy do ręki, to poczujemy ładną i równą pracę, solidną korbkę i dość duży uchwyt.
Na zdjęciu można dostrzec również dobry metalowy klip (jest na sprężynce) oznaczenie pojemności na szpulach, a także informację o nawoju, podaną w cm.
Druga strona
Spora niespodzianka, czyli wkręcana bezpośrednio w koło napędowe korba. Jest plus, spory plus. Lepsza transmisja mocy, kasacja niektórych luzów.
Malutka, złota naklejeczka nie wygląda dobrze. Nie znaczy to jednak, że jej brak na innych kołowrotach, to inny kraj produkcji
Odnośnie rotora mam dość mieszane uczucia. Wykonany jest z jakiegoś tworzywa, być może kompozytów węglowych, jak gdzieś wyczytałem w necie- ciężko jednoznacznie stwierdzić, bo kołowrotem jest w całości polakierowany.
Co z rotorem? O ile wytrzymałość w trakcie pracy, w trakcie obrotów jest może i dobra, to sprawia to wrażenie nieco mało solidnego. No bo jednak może nam kołowrotek upaść, można go niezdarnie czymś obciążyć pakując auto. Nie wiem sam, nieco się obawiam wytrzymałości na ewentualne, przypadkowe urazy.
Hamulec.
Mamy tutaj kombinację podkładek nasączanych środkiem smarnym oraz jedną węglową. Węglowa jest na samym dnie szpuli. Coś było nie tak i owa podkłada jakby przywarła do szpuli. Nie była przyklejona, ani nie był to smar - widać czarny ślad po niej. Nie wiem czy to reguła, czy akurat w tym egzemplarzu coś było nie tak. Nieco mnie to martwi i warto zajrzeć do szpuli po zakupie. Pod podkładkami miejsce na łożyska, by szpula ładniej i równiej się kręciła podczas pracy hamulca. Budżet jednak nie wytrzymał tego kosztu i mamy metalowe tulejki. Hamulec jest w porządku. Pokrętło daje dobry zakres regulacji. Pomimo dużej średnicy podkładek i sporej powierzchni ciernej hamulec nie ma zbyt wielkiej mocy. Jest wystarczający do wędkowania i nawet grubszych linek, ale myślałem, że będzie jednak większy power
Budowa rolki prowadzącej żyłkę jest bardzo prosta. Kręci się to normalnie, minimalny luz, łożysko jest jednak dość słabe jakościowo.
Nie do końca dobrze wykończona "dupka", która to zamyka tył obudowy napędu. Generalnie nie widać tego za bardzo po złożeniu wszystkiego w całość, ale małe niedoróbki są. "Posrebrzony" plastik też mógł być nieco lepszej jakości, sztywności.
To nieco też budzi moje obawy. Po odkręceniu "dupki" dość duża dziura w obudowie, przez którą może sporo rzeczy bez problemu wpadać wprost do napędu. Zdaję sobie sprawę, że tylna maskownica (owa dupka) przylega dość dobrze i całość wydaje się szczelna. Jednakże woda, bardzo miałki piasek, nieco drobnych paproszków może dostać się wprost do napędu. Oczywiście nie znaczy to, że tak będzie się działo. Budzi to jednak pewne wątpliwości i trzeba zwrócić na to uwagę.
Tu też niezły bajer co? Blaszka, która trzyma w koszu łożyska wygląda jakby nie z tego kołowrotka. Spełnia swoje zadanie, ale wygląda nieco dziwnie. Możliwe, że została zaadoptowana z innego modelu, lub też jest zakładana we wszystkich wielkościach, stąd więcej dziurek i taki kształt. Śrubki/wkręty, którymi przykręcono blaszkę bardzo miękkie, przez co już mają objechane gniazda na wkrętak- to nie moja robota, tak wyjechało to z fabryki...
Tak prezentuje się po otwarciu, wiele nie widać, bo widok zasłania spore koło napędowe. Smar jakiś jest, nie za dużo, ale jednak akceptowalna ilość.
Po wyjęciu koła widać rozwiązanie posuwu szpuli, które jest dość oryginalne, aczkolwiek niegdyś było stosowane. Wszystko na zębatkach, jednak przez zastosowanie jednej więcej zredukowano obroty. Nawój jest lepszy, a całość zajmuje mało miejsca. Sprytny ruch, dobry.
Zdjęcie niemal to samo, co wyżej. Chcę jednak zwrócić uwagę na inny szczegół. Mianowicie hybrydową konstrukcję. Jak można dostrzec wewnątrz obudowy z tworzywa znajduje się odpowiednich kształtów obudowa z metalu, która to trzyma częściowo elementy napędu i obudowuje kosz.
Podsumowanie.
Tak, doczepiłem się kilku detali w konstrukcji, mam świadomość. Wykonanie mogłoby być nieco lepsze, kilka detali, ze 2 podkładki więcej, lepsze łożyska. Gdyby cena była o 30-50zł wyższa, a małe minusy zostałyby usunięte, to byłoby świetnie.
Może z góry określono budżet i dlatego mamy małe "oszczędności" ?
Ale, ale!
Za cenę blisko 400zł (która pewnie nieco spadnie) dostajemy nowoczesny i ładny młynek.
Praca jest naprawdę ładna i równa, moc na przyzwoitym poziomie dzięki wkręcanej korbie, niezbyt duże przełożenie. Spora szpula( niestety nie zmierzyłem średnicy
), niezbyt głęboka, druga tej samej jakości w komplecie. Ładne rozwiązanie posuwu szpuli zapewnia fajny nawój. Całość jest w miarę lekka i sztywna dzięki hybrydowej konstrukcji.
Naprawdę ciekawa pozycja na rynku!
Jeśli cena nieznacznie spadnie można "doinwestować" młynek i cieszyć się świetnym produktem.
Możliwe, że owego "chińczyka" zaczną oferować też inne firmy, pod swoimi barwami, nieco zwiększając cenę i jakość produktu, co też wyjdzie na dobre konstrukcji, jak i nam - użytkownikom