Cześć,
jakiś czas temu Siwy feeder wrzucił na forum film z tego łowiska. Moim zdaniem nie oddaje on w pełni jego charakterystyki więc napiszę parę słów dla osób zainteresowanych. Dodam, że udało mi się tam złowić tylko kilka ładnych płoci
Łowisko jest pięknie położone i można powiedzieć, że dzikie. Teren jest zarośnięty, roślinność nienaruszona, można spotkać bobry, węże i całą menażerię gryzoni
. Łowisko ma ok. 120 cm głębokości (normalnie więcej ale susza hydrologiczna robi swoje). Z tego co mówi właściciel - Pan Marcin, jest dość równe a różnice oscylują w granicach 0,5 metra. Na całość kompleksu składa się pięć stawów ale obecnie do wędkowania nadaje się jeden z nich (całkiem spory, z wyspą, zwalonymi drzewkami, otoczony w części drzewami). Zgodnie z informacjami, które przekazał Pan Maciek, od 16 lat stawy nie były ani odławiane ani zarybiane. Jedyne co zrobiono, to przeniesiono część odłowionych sumów do innego zbiornika. Jest ok. 12 stanowisk z dość dobrym dostępem do wody. Na łowienie trzeba się umówić telefonicznie. Generalnie można się poczuć jak na całkowicie dzikiej wodzie. Byłem tam wczoraj i obok mnie łowił tylko sympatyczny chłopak z Ukrainy. W wodzie są duże karpie i amury (wszystko powyżej 5 kg), pełna gama drapieżnika i pozostały białoryb, z tym że populację lina i leszcza ograniczył niestety sum. Są bardzo duże płocie i wzdręgi, jest karaś złocisty itd.
Najbardziej charakterystyczną cechą "Słodkiej rybki" jest jednak podejście do ryb jej właściciela. Na łowisku można użyć tylko 200 gr zanęty/pelletu na dobę. Nie można używać również ziaren do nęcenia. Nieograniczone jest korzystanie z wszelkiej maści robactwa, ziemi i glin (ziemia z kretowiska dostępna na miejscu). Pan Marcin preferuje łowienie w starym stylu. Nie chce przyzwyczajać ryb do konkretnych smaków, kolorów ani zanęt. Łowisko jest oczywiście no kill. Musze przyznać, że jest to podejście kontrowersyjne, aczkolwiek wszystkiego dowiecie się podczas rozmowy z właścicielem, przy rezerwacji łowiska (warto zarezerwować sobie 15 minut:). Osobiście szanuję taką wizję Pana Maćka. Przypuszczam jednak, że z czasem będzie się ona trochę liberalizować bo wielu ludzi przyzwyczaiło się już do nowych metod i nie koniecznie będzie chciała łowić w stawach z użyciem gliny i ziemi. Łowisko ma też na pewno mniejszy rybostan niż tradycyjne komercje, tak więc zwolennicy łowienia sportowego też tam raczej nie poćwiczą. Można też swobodnie porozmawiać z właścicielem, który ma sporą wiedzę o rybach i ich zwyczajach. Trochę czułem się tak, jakbym cofnął się w czasie o 25 lat, przeniósł na Mazury i rozmawiał z miejscowym opiekunem jakiejś dzikiej wody. Ci co kiedyś jeździli na Mazury będą wiedzieć o co chodzi.
Ja łowiłem tam z użyciem małych woreczków PVA wypełnionych pelletem ale chyba skuteczniej byłoby użyć małych kulek, które wolniej rozpuszczają się w wodzie. Na pewno można próbować tam łowić wagglerem i klasyczym feederem. Warto jednak poczekać na dni ze stabilnym ciśnieniem bo złowienie dużych amurów i karpii nie jest tam proste. (od soboty nikt nic nie złowił). Ryby na pewno są bo można zobaczyć je wyskakujące z wody (amury) i od czasu do czasu spławiające się w różnych zakątkach łowiska. Nie polecam do metody.
W użytku są obecnie trzy stawy. Oprócz opisanego jest jeden mniejszy, z podobnym rybostanem oraz staw z drapieżnikiem, głównie dla spinningistów.
W przyszłości ma powstać staw sumowy (już pływają tam sztuki do 2 metrów), staw komercyjny z możliwością zabrania ryby i staw na którym będzie można uczyć się i trenować muszkarstwo. Z tego co mówił właściciel, to z powodu restrykcji panujących na łowisku, wylewa się na niego sporo hejtu. Sam opowiadał historię jak o drugiej w nocy wyrzucał karpiarza, który pod osłoną nocy wrzucał worki z ziarnem do wody. Szanujmy czyjąś własność. Nie jest to łowisko dla każdego i stąd mój wpis.
P.S.
Jak ktoś lubi wyzwania to pływa tam ponoć lin 74 cm
Więcej na stronie łowiska:
https://www.facebook.com/slodkarybka/