Nie wiem czy dobre miejsce ale może jest ktoś obeznany kto może mnie "uświadomić" co się dzieje w jednym stawie.
Mianowicie z miesiąca na miesiąc coraz gorzej z braniami. Łowię w nim od marca kiedy to brały i leszcze, płotki, liny, jazie, szczupaki, krąpie. Z tygodnia na tydzień jednak coraz mniej brań. Jeszcze na początku czerwca na bata małe bo małe ( okolice 15-30cm) rybki brały ochoczo i nie można było się nudzić. Wczoraj w ciągu 2h tylko jedna płoteczka 10cm.
Był problem z dużą ilością glonów z brzegu. Wycięte i usunięte dały się przebić liliom i rogatkowi. Teraz lilie się rozrastają, a w słoneczny dzień widać że przez staw pod wodą przez środek jak i po bokach gdzie nie gdzie są jakby brązowe/brunatne place.
Są amury które widać czasem jak płyną przy powierzchni - nie biorą. Są wedle zapewnień karpie, ale tylko jednego udało się komuś złowić przez okres kilku miesięcy.
W związku z tym, że lustro wody opadło od "normalnego stanu" o około metr przez ostatnie lata czy to może być przez niedobór tlenu?
Jest też małe i płytkie tarlisko około 20x20m i tam najczęściej widać że ryba się czasem "rzuci" o taflę" i tam ta większa stoi.
Głębokość stawu oscyluję w okolicy 2 metrów.
W zeszłym roku była przyducha. Pompowano wodę pompą strażacką. Podobno po tygodniu pompowania ryba się ruszyła i przez kolejny tydzień było dużo brań.
Zarybienia w tym roku nie było z powodu obniżonego stanu wody.
Wędkarze raczej ryb nie zabierają bo ciężko coś złapać a do tego by miało wymiar...a i przez połowę tygodnia jest nokill.
Ktoś podpowie o co chodzi?
Ja się na tym nie znam, więc liczę na tych co się znają...