Spławik i Grunt - Forum

ORGANIZACJE WĘDKARSKIE => PZW, czyli Polski Związek Wędkarski... => Wątek zaczęty przez: mjmaciek w 19.09.2018, 11:33

Tytuł: Jak długo jeszcze...
Wiadomość wysłana przez: mjmaciek w 19.09.2018, 11:33
Po raz kolejny jawny przejaw robienia nas w konia....

https://www.facebook.com/kujavyfishingteam/?hc_ref=ARRXrikeNHOgB_HgMIYnQg9ZCT48Tl9hca5RpLgjWkSqqUP1pUpzSD3UrYsdHzbcnyw&fref=nf&hc_location=group
Tytuł: Odp: Jak długo jeszcze...
Wiadomość wysłana przez: e-MarioBros w 19.09.2018, 11:36
:'( -----> >:O >:O
Tytuł: Odp: Jak długo jeszcze...
Wiadomość wysłana przez: Ryba1987 w 19.09.2018, 11:52
Ich wymiary i limity nie obowiązują, wszystko jest jak należy.. :-\
Tytuł: Odp: Jak długo jeszcze...
Wiadomość wysłana przez: makaro w 19.09.2018, 11:59
Jakie piękne karasie >:O :facepalm:
Głupota nie boli, a powinna.
Tytuł: Odp: Jak długo jeszcze...
Wiadomość wysłana przez: koras w 19.09.2018, 12:11
I pomyśleć, że się dorzucam do tego burdeliku :facepalm:
Tytuł: Odp: Jak długo jeszcze...
Wiadomość wysłana przez: Tench_fan w 19.09.2018, 12:12
Mój Boże ! :'( >:O
Tytuł: Odp: Jak długo jeszcze...
Wiadomość wysłana przez: Jędrula w 19.09.2018, 12:16
Pięknie nas wędkarzy ruchają! Kiedyś myślałem, że wystarczy wymienić w PZW ludzi, potem już pójdzie.
Teraz już wiem, że nie ma na to czasu. Trzeba już, natychmiast rozwalić ten burdel!
Niech się dzieje co chce, gorzej być nie może.
Tytuł: Odp: Jak długo jeszcze...
Wiadomość wysłana przez: Mati C w 19.09.2018, 12:24
Płacić i płakać panowie. Nic się nie zmieni póki nie powiecie dość, póki będziecie płacić, oni będą was doić z kasy i z ryb.
Wiem wiem bez PZW nie będzie nic... Rybacy przejmą wody i nie będzie gdzie łowić, albo każą płacić krocie! Idzie nowy sezon, zastanówcie się czy dalej chcecie być dojeni...
Tytuł: Odp: Jak długo jeszcze...
Wiadomość wysłana przez: koras w 19.09.2018, 12:26
Nie wszyscy mają wybór...
Tytuł: Odp: Jak długo jeszcze...
Wiadomość wysłana przez: Mosteque w 19.09.2018, 12:37
Pier... szmaty >:O
Tytuł: Odp: Jak długo jeszcze...
Wiadomość wysłana przez: Ryba1987 w 19.09.2018, 12:38
Nie wszyscy mają wybór...

Kiedyś pzw nie było i ryby były.. bez naszych składek na logikę nie będzie z czego zarybiać więc nie będzie czego odlawiać.
Tytuł: Odp: Jak długo jeszcze...
Wiadomość wysłana przez: Laur77 w 19.09.2018, 12:45
Co za masakra. Takich powinno się tępić albo ich w sieci zaplątać i do wody.....
Tytuł: Odp: Jak długo jeszcze...
Wiadomość wysłana przez: Kozi w 19.09.2018, 12:46
Wszystko zależy od okręgu, w niektórych to faktycznie niezła patologia niestety.
Tytuł: Odp: Jak długo jeszcze...
Wiadomość wysłana przez: Mati C w 19.09.2018, 12:47
Kiedyś pzw nie było i ryby były.. bez naszych składek na logikę nie będzie z czego zarabiać więc nie będzie czego odlawiać.
[/quote]
O to chodzi. Trzeba im odciąć tlen! Bez waszej kasy mogą pakować kram i wypier... złodzieje!
Tytuł: Odp: Jak długo jeszcze...
Wiadomość wysłana przez: Mosteque w 19.09.2018, 12:47
Bez naszej kasy nawet nie poczują różnicy.
Tytuł: Odp: Jak długo jeszcze...
Wiadomość wysłana przez: Piker w 19.09.2018, 13:25
Ale ja poczuję się mniej ru**any.. jeśli miałem jakieś wątpliwości, to już nie mam.
Ku*wa, ten gatunek powinno się chronić! :facepalm:
Tytuł: Odp: Jak długo jeszcze...
Wiadomość wysłana przez: selektor w 19.09.2018, 13:29
Znacie mnie i moje wpisy, więc znacie też moje stanowisko, ale nie rozumiem płaczu Kujavy Fishing Team. To co wcześniej nie było odłowów kontrolnych? Dopiero teraz ktoś zobaczył na czym to polega? Ci z OM pewnie zaraz napiszą, że w ten sposób walczą z eutrofizacją w myśl cennych rad płynących z Instytutu Rybactwa Śródlądowego ::) I jeszcze jeden z drugim w PZW płaci na to, aby ci z IRŚ zasiadali w Radzie Naukowej PZW ;D ;D ;D Ale co tam się przejmować jak u niego pod domem w stawie PZW są ryby.

Jeszcze do niedawna myślałem, że da się coś z tym "fantem" zrobić, że da się zreformować PZW (bynajmniej nie z pozycji członka koła). Jednak teraz uważam, że to wszystko nie ma sensu. Na zmiany nie pozwala zarówno polski system prawny w zakresie przepisów dotyczących rybactwa (bo przecież w 2018r., kilkadziesiąt lat po upadku komuny, nadal nie ma czegoś takiego jak legalna definicja wędkarstwa, czy też wędkarza w ustawie i nikomu w PZW to nie przeszkadza ;D).

Na zmiany nie pozwala również mentalność członków tego związku. W tym miejscu chciałbym z góry przeprosić tych wszystkich, którzy poczują się urażeni moim dalszym wpisem , ale...uważam, że w tym związku jest masa kretynów. Nie wiem czy w innych stowarzyszeniach w Polsce jest ich taka ilość, ale w PZW jest ich naprawdę pokaźna liczba. Tym kretynom wydaje się, że powinni płacić jak najmniej i mieć ryb jak najwięcej, bo za komuny to się nałowili. Tylko nikt nie myśli skąd w ogóle się bierze ryba (te limity, wymiary ochronne ustalone przez PZW to sobie można w tyłek wsadzić), nikt nie myśli że od upadku komuny minęło kilkadziesiąt lat i rozwój cywilizacyjny (sprzęt, ilość wędkarzy, dojazd na łowiska) oraz kwestie związane z ochroną środowiska, spowodowały ogromne zmiany w naszym otoczeniu. Chyba Lucjan napisał, że PZW wychowało sobie debili. Ja tak nie uważam. Ja uważam, że masa kretynów przystąpiła do tego związku, bo ten związek przyjmował i przyjmuje każdego chętnego...nawet kretyna.

Jednak również sam ustrój PZW, zbudowany w myśl najgorszych przykładów płynących z ery socjalizmu, nie pozwoli na żadne zmiany. Dostosowanie ilości okręgów do reformy administracyjnej państwa z 1975 r. i pozostawienie tej liczby okręgów oraz związanej z nimi biurokracji w dobie gospodarki rynkowej, jest jednym z przykładów tego, że to się wszystko w końcu rozwali. Trzeba tylko potulnie czekać, aż to walnie.  W żadnym innym stowarzyszeniu w demokratycznym kraju nie ma tylu oddziałów stowarzyszenia i tylu osób w organach zarządzających stowarzyszeniem i jego oddziałami w terenie, co jest w PZW. W żadnym.

I teraz najśmieszniejsze. Wszyscy szarzy członkowie PZW są przeciwni rybactwu na wodach PZW. Wszyscy. Kujavy Fishing Team też się teraz raptem obudziło i jest temu przeciwne. Tylko czemu nikt nie widzi tego, że to właśnie dzięki rybactwu ten związek w ogóle istnieje. On nie istnieje dzięki Waszym składkom. Mnie najbardziej bawi to jak osoba, która uiszcza składkę wysokości stu kilku złotych chce łowić i jeszcze zabierać ryby (bo czyni to zgodnie z debilnym limitem) w całej Polsce. Jeszcze czuje się okradana przez rządzących PZW :) Taka osoba nigdy nie zrozumie tego, że PZW w takiej formie jaka jest obecnie istnieje WYŁĄCZNIE dzięki sieciowaniu i sprzedaży ryb oraz dzięki pozyskiwanym środkom publicznym na ten cel. Ten u którego w okręgu nie sieciują powinien być wdzięczny okręgom w których sieciują, bo przecież to dzięki tym okręgom ten związek w ogóle funkcjonuje i on ma jeszcze gdzie łowić.

Ludzie w PZW muszą w końcu zrozumieć, że bez sieciowania ich własnych wód nie mieliby nawet połowy wód, które obecnie posiada PZW. Aktualnie sieciowanie przy istniejącym w Polsce systemie prawnym i związkowej biurokracji jest wymogiem koniecznym  tego, aby nadal wiele wód było we władaniu PZW. Pominę już kwestię tego, że PZW systemowo marnotrawi kasę, tak jak czyniło to wiele podmiotów powstałych w dobie socjalizmu i co było powodem tego czemu ten system w końcu upadł. 

Sieciowanie jest KONIECZNE jeżeli chcecie mieć wody oraz związek takie jak dotychczas. Jak chcecie zmian w sieciowaniu jezior, rzek, zbiorników zaporowych musicie zmienić związek i przejść do innego stowarzyszenia albo spokojnie czekać na to, aż to wszystko walnie.

Tytuł: Odp: Jak długo jeszcze...
Wiadomość wysłana przez: masters w 19.09.2018, 14:13
Wielu z nas musi wykupować kartę bo inaczej nie mieli by gdzie łapać.
Ryb jest jeszcze trochę w jeziorach, wiec przez parę lat PZW i tak będzie ciągnąc kasę z tego, nawet jak wielu sie zbuntuje i nie opłacą kart.
Najlepszym rozwiązaniem dla nas jest utworzenie zbiorników klubowych tak jak to jest w UK czy Francji i olanie PZW.
Bedą nas dymać do póki z tego będzie kasa, im mniej kasy, tym z czasem będą się pozbywać zbiorników, a dzięki temu będzie można zakładać kluby i dzierżawić niestety już pewnie puste wody.
Ja sie staram co kilka msc jeździć po agencjach rolnych, nadleśnictwach itd i się pytam czy maja jakieś wolne zbiorniki do dzierżawy, niestety ale nic godnego uwagi na razie nie znalazłem, ale jak tylko coś wpadnie to z kilkoma znajomymi zakładamy klub i będziemy sie to woda opiekować.
Tytuł: Odp: Jak długo jeszcze...
Wiadomość wysłana przez: Świtek w 19.09.2018, 15:07
Moim zdaniem PZW nie upadnie do puki będzie miało w posiadaniu większość wód w Polsce.
Po prostu, tak jak napisał Selektor, straty ze składek spowodowane mniejszą liczbą członków będą sobie rekompensować większymi odłowami sieciowymi. W końcu dojdzie do tego że składka będzie wynosiła 500 PLN i powiedzmy połowa członków, która jest obecnie, będzie łowić tylko w wyznaczonych miejscach gdzie nie łowią rybacy.
PZW i tak wyjdzie na swoje.

Jedyny sposób to odebrać im wody.
Tytuł: Odp: Jak długo jeszcze...
Wiadomość wysłana przez: Mati C w 19.09.2018, 15:57
Nie o samą kasę się rozchodzi. Jak będzie wyglądał  Polski związek wędkarzy bez wędkarzy? Może ktoś z zewnątrz by się tym zaineresował a póki co mamy płacz i zgrzytanie zębami.
Tytuł: Odp: Jak długo jeszcze...
Wiadomość wysłana przez: Piker w 19.09.2018, 16:10
Nie o samą kasę się rozchodzi. Jak będzie wyglądał  Polski związek wędkarzy bez wędkarzy? Może ktoś z zewnątrz by się tym zaineresował a póki co mamy płacz i zgrzytanie zębami.
On z nazwy tylko jest wędkarski :)
Tytuł: Odp: Jak długo jeszcze...
Wiadomość wysłana przez: Zbigniew Studnik w 19.09.2018, 16:17
Nie opłacanie składek nie jest żadnym rozwiązaniem . Bo większa część ludzi i tak je opłaci .Po za tym mimo że zdarza mi się jeździć na komercje nie wyobrażam sobie łowienia tylko na nich bo większość z nich to niestety tylko wanny z karpiami a na te lepsze to miejsca rezerwowane z 2 tygodnie wcześniej i doba 50 zł + Jedyną sensowną alternatywą wydaje się zrzeszanie wędkarzy no kill z okolicznych miast w jednym kole i tworzenie jak najwięcej zbiorników no kill. Co z tego że dzięki sieciowaniu mamy masę wód w których ryby jak na lekarstwo. Wolę 10% tego co jest ale za to rybnych zbiorników. Nie wiem jak wygląda to w innych krajach ale na pewno jest kilka sensownych modeli które można by zastosować.
Tytuł: Odp: Jak długo jeszcze...
Wiadomość wysłana przez: Shreku82 w 19.09.2018, 16:22
Jawna k...a kpina Robią z Nami co chcą, bo wiedzą że nikogo nad sobą nie mają

Wysłane z mojego SM-T705 przy użyciu Tapatalka

Tytuł: Odp: Jak długo jeszcze...
Wiadomość wysłana przez: selektor w 19.09.2018, 17:02
Nie o samą kasę się rozchodzi. Jak będzie wyglądał  Polski związek wędkarzy bez wędkarzy? Może ktoś z zewnątrz by się tym zaineresował a póki co mamy płacz i zgrzytanie zębami.
On z nazwy tylko jest wędkarski :)

Dokładnie. Ten komunistyczny twór stworzony w roku w którym komuniści zlikwidowali samorząd terytorialny, tworząc w jego miejsce rady narodowe oraz w roku w którym została uchwalona ustawa wprowadzająca nakaz pracy, a tym samym i likwidacja klas społecznych, nawet swój statut ma oderwany od rzeczywistości. Statut został tak napisany, aby te wszystkie cele wędkarskie zostały niejako na marginesie dając ogromne pole do działania tym wszystkim, którzy żyją z rybactwa w PZW. To sieciowanie jest nie tylko zgodne z prawem, ale i również ze statutem tego pseudo wędkarskiego związku.

Płakać i płacić. To powinna być maksyma tego związku. Można to też olać i nie płacić. Jak ktoś jest młody to pewnie doczeka się wówczas zmian i jest to też jakiś sposób na zmiany ;)
Mnie boli najbardziej ludzka krótkowzroczność, czyli że u mnie w okręgu jest fajnie bo nie ma rybaków, mam wiele łowisk no kill. Jednak na ten fakt ogromny wpływ ma to, że w innych okręgach sieciują. Sądzę, że ludziom organizującym  na swoim terenie wędkarstwo żyłoby się znacznie lepiej poza strukturą PZW i rozwój tych regionów pod względem wędkarskim byłby znacznie szybszy (vide Opole).

Obecnie szansę na zmianę PZW na związek typowo wędkarski oceniam na 0%. Nie da się tego zrobić nie zmieniając prawa.
A na zmianach prawa nikomu nie zależy, bo trzeba byłoby zmienić najpierw ludzką mentalność, a tej nie da się w pewnym wieku zmienić.

To tak jakbym powiedział do partyjnego nominata obejmującego właśnie daną funkcję w zarządzie państwowej spółki tego typu tekst:
- Panie ta spółka funkcjonuje źle, chyli się ku upadkowi. Ja i wielu innych pracowników mamy pomysł jak ją wyprowadzić na prostą. Tylko najpierw należy wyznaczyć kompetentne osoby, które będą lobbować za zmianą prawa u Pana kolegów w rządzie, aby ułatwić pracę spółki. Do tego trzeba zwolnić setki pracowników, zlikwidować większość oddziałów spółki. Następnie należy zlikwidować większość stanowisk w zarządzie, w tym również i Pana stanowisko. I to są jedynie podstawowe kwestie, które wymagają natychmiastowych działań, a lista kolejnych działań jest znacznie dłuższa. Zgadza się Pan z tym dyrektorze, że należy tak zrobić, aby wyprowadzić spółkę na prostą ? ;D

Na całym świecie zasada jest prosta. Nikt tak nie zadba o wodę jak lokalna społeczność, lokalne stowarzyszenia i fundacje. Jak lokalna społeczność ma w nosie tą wodę, to wówczas pojawia się przedsiębiorca widzący "interes" w posiadaniu tej wody. Jak nikt nie chce danej wody to znaczy, że jest ona wędkarsko nieatrakcyjna.
Tytuł: Odp: Jak długo jeszcze...
Wiadomość wysłana przez: Logarytm w 19.09.2018, 17:41
Tytuł: Odp: Jak długo jeszcze...
Wiadomość wysłana przez: Jędrula w 19.09.2018, 17:57
Darek trafnie podsumował >:O :(
Tytuł: Odp: Jak długo jeszcze...
Wiadomość wysłana przez: Mosteque w 19.09.2018, 18:18
Ja proponuję powołać do życia Polski Związek Grzybiarzy.
Od przyszłego roku składka okręgowa wynosić będzie 250 zł za okręg. Oczywiście każdy członek przed otrzymaniem legitymacji musi zdać egzamin ze znajomości grzybów, co by nie zatruł siebie i innych...
Będziemy pobierać składki, za które w sezonie grzybowym będziemy wynajmować brygady zbieraczy z Ukrainy. Grzyby do skupu, kasa do naszych kieszeni. Kto w to wchodzi?

Aha, oczywiście jeszcze potrzebny nam jakiś ośrodek naukowy, który prowadził będzie badania nad zbawiennym skutkiem zbierania grzybów w celu ochrony lasów państwowych. Potrzebujemy kilku prac, które niezbicie dowiodą, że wyczesanie lasów do czysta z grzybów to droga ku odrodzeniu drzewostanu i zatrzymaniu nieuchronnego starzenia się puszczy.
Tytuł: Odp: Jak długo jeszcze...
Wiadomość wysłana przez: robson w 19.09.2018, 18:20
Interesujące, że proszą o nagłośnienie sprawy przez Wiadomości Wędkarskie. Może jeszcze do samego Teodora Zabawnego pójdą... A Związek sam siebie zbeszta.
Tytuł: Odp: Jak długo jeszcze...
Wiadomość wysłana przez: Luk w 19.09.2018, 21:03
Dla mnie kilka rzeczy jest ciężkich...

Pierwsza. Odłowy kontrolne muszą być. Mowa o takich prawdziwych, normalnych, gdzie odławia się ryby w ciągu dnia, na szybko, i wypuszcza, tak aby większość przeżyła. To nie odłowy kontrolne są złe, ale sposób w jaki się je przeprowadza. I tu rodzi się pytanie. Dlaczego wędkarze nie potrafią walczyć o odłowy na żywej rybie? Dlaczego potrafią tylko płakać nad rozlanym mlekiem? To mnie ostatnio dobija. Bo to nic innego, jak pozwalać 'im' (czyli decydentom), na robienie tego samego w koło Macieju. K...a mać, dlaczego wędkarze nie potrafią zadbać o tak proste rzeczy? I to co jest tutaj straszne, to fakt, że wielu krzyczy, że odłowy są złe. Nie, nie są! Po prostu są robione w zły sposób, tak aby ktoś przy okazji zarobił, prawdopodobnie ekipa która je przeprowadza ( i jakiś lokalny bonza z PZW). Pozyskiwanie tarlaków tez nie jest złe samo w sobie. Ważne, aby było to kilka, kilkanaście sztuk, które najlepiej jeżeli powrócą do wody. Ale wędkarze są nieuświadomieni :(

Sprawa druga. Ja poddaję się jeżeli chodzi o reforme PZW. Łudziłem się, ze takich jak ja jest wielu, ale okazuje się, że nie. Podobnie (do mnie) myślą karpiarze, których wg mnie należy popierać na maksa, gdyż łowiska no kill to coś, co powstaje w 90% dzięki nim. W samym gronie reformatorów PZW jest totalny chaos. Zdumiałem się, jak wiele jest opcji 'naprawy'. Jeden reformator na ten przykład uważa, że należy odbudować stada tarłowe i polegać na tarle naturalnym. Super. Jest jednak szkopuł. Jest przeciwko zarybieniom (wszelkim) oraz uważa zabieranie za normalne. To jakby chcieć zjeść jabłko i je dalej mieć. Cudów trzeba! Kolejny to miszczunio działania lokalnego. Ten z kolei twierdzi, że aby było dobrze, wystarczy przychodzić na zebrania. Wg niego wszystko można tam ustalić. Nie sprecyzował dokładnie co, zwłaszcza, że pytałem jak zmienić prawo lub operaty na zebraniu walnym koła, lub co by było, gdyby wszyscy się pojawili na zebraniu. Mięsiarze zagłosowaliby za tym co trzeba oczywiście :P Ten gość, który jest prostakiem, chamskim w obyciu,  chce aby na niego głosować (takich nam trzeba w PZW, nieprawdaż?). Jego program w skrócie to 'wystarczy nie kraść'. Masakra. Typ trzeci to osoba, która uważa, że trzeba działać i walczyć, ale jak pada propozycja aby wystawić się na targach wędkarskich Rybomania, z programem, ulotkami (aby legalnie trafiać do ludzi), zrobić konferencję tam (jest taka możliwość), to nagle stwierdza, że pomysł jest do bani, bo na targach się chleje i jest lans. Typów jest więcej :) Każdy chce czegoś innego... Rozmowy z takimi ludźmi drenują psychicznie straszliwie. Stwierdziłem jedno - aby pojazd jechał, koła musza być skierowane w tym samym kierunku, jeżeli każde jest ustawione w inną stronę, nie pojedzie się nigdzie.

Sprawa trzecia. Najważniejsza. Na co komu zmiany? O co walczyć? Jeżeli ludzie nie chcą zadbać o własny interes, to po co to wszystko? Jaki jest sens szerokiego działania jeżeli ludziom chce się co najwyżej ponarzekać? Jak nie dorośli do posiadania rybnych wód, co oznacza kiwnąć palcem tu i tam czasem, to co, robić należy wszystko za nich? Może właśnie ludzie musza się nauczyć na własnych błędach? Im więcej komercji tym większa różnica, chyba dobrze każdemu widoczna, w tym co można mieć.  Niech widzą, jak się zarządza na normalnych wodach, a jak na związkowych. Wnioski niech sami wyciągną i rusza doopę. Bo samo się nie zrobi!

Sprawa czwarta. Jak się okazuje, wielu wędkarzy, w tym reformatorów, chce zabierać ryby. Nie chcą słyszeć o limitach dopasowanych do możliwości każdego łowiska. Chcą reform, czytaj cudów, które sprawią, że ryb będzie dużo, jednocześnie każdy będzie je zabierał. To ewenement. Natomiast co najmniej polowa wędkarzy, choć niektórzy legitymują się wyższym wykształceniem, chce zabierać ryby i mieć ich spor w łowisku :) A skąd się ryby biorą, to już myśleć nie chcą. Mają być, za 200 zeta na rok. Po prostu rewelacja. To jest właśnie coś takiego - większość woli płacić mniej, aby móc więcej zabrać, mieć opcję 'obłowienia się'. Doskonale zdają sobie sprawę, że tylko w PZW można nabrać tyle ryb, zapełnić nimi zamrażarę. Na komercji kilogram ryby jest drogi jak cholera, w PZW jest tanio.

Wnioski. Według mnie należy myśleć o lokalnym działaniu, na PZW położyć lagę, życzyć, aby padło to wszystko jak najszybciej. Niech nawet związkowe wody, ich część, wezmą rybacy, prywaciarze. Gorzej raczej być nie może. Tylko rzek szkoda, choć nie wiadomo, czy pod opieka kogoś innego niż PZW, nie odżyją. W lepszych okręgach rozważałbym opcję secesji, ustanowienia niezależnego okręgu wędkarskiego (np. opolskiego, katowickiego). Na co komu ZG? Stado wąsatych dziadów i rybaccy naukowcy.  Takie Opole powinno się odłączyć, i wszyscy wyszliby na tym bardzo dobrze. Bez 'warszawki' to jakby bez kuli u nogi, można rozwinąć skrzydła. 

Ogólnie jednak załamany jestem poziomem świadomości wędkarzy. Wielu nie rozumie na jakich zasadach to wszystko działa, nie zdają sobie sprawy kto ich dyma. Tak w ogóle, to nie rozumieją, że sami dymają siebie, swoim postępowaniem. Panuje powszechny populizm, mięsiarstwo i ogólny brak rozumnego myślenia. Polski wędkarz to często szkodnik, niszczyciel, zapatrzony w mięso i własny zysk (nie można wypuścić bo inny zabierze). Chce brać, chce aby mu dawano, od siebie zaś nie da nic, poza składką. I mamy to co mamy. 

Nie czarujmy się, polscy wędkarze nie dorośli do tego, by mieć rybne wody. Sami je niszczą, nie chcą działąć tam gdzie trzeba aby to zatrzymać. Ci co walczą są jednostkami, a nie ma sensu prowadzić walki jak większość nie chce ruszyć tyłka z miejsca. Przykład Opola, gdzie karpiarze zadziałali tak skutecznie, pokazuje, że lokalnie można coś zrobić. I to jest jakiś kierunek (wody no kill). Grubszych zmian  póki co nie będzie, bo typowy wędkarz chce zabierać i płacić mało za wędkowanie. A tak się nie da mieć rybnych wód, bo wszystkie są zdegradowane mniej lub bardziej. Trzeba je wpierw naprawić, odbudować, samo to się nie zrobi. A naprawy nasz typowy wędkarz nie chce. Więc 'dobrze' nie będzie, to proste.

Tytuł: Odp: Jak długo jeszcze...
Wiadomość wysłana przez: Luk w 19.09.2018, 21:14
Chyba Lucjan napisał, że PZW wychowało sobie debili. Ja tak nie uważam. Ja uważam, że masa kretynów przystąpiła do tego związku, bo ten związek przyjmował i przyjmuje każdego chętnego...nawet kretyna.

Ja jednak sądzę, że tylko w PZW można zostać takim głupolem. Bo w stowarzyszeniu każdy wie co można a czego nie, rozumie po co się robi pewne rzeczy. A tutaj? :)

Brak działalności uświadamiającej, patologiczne rzeczy jak pozwalanie na odławianie karpia zaraz po jego wpuszczeniu, pieprzenie w bambus, że ryby trzeba brać - to wszystko sprawia, że w PZW rosną barany. Niestety, większość nie rozumie podstawowych rzeczy, jak analfabeta, co niczego nie czytał, a wiedzę czerpie z tego co powiedzą koledzy, znajomi lub ktoś z rodziny. Takich mamy wędkarzy, smutna prawda. Jest ich większość, i tylko pocieszające jest to, że są to głównie najstarsze pokolenia. Młodzież myśli inaczej, na szczęście. Jest ich jednak o wiele mniej, na dodatek się boją przeciwstawić 'miszczom' z własnych kół. Trzeba więc czekać, aż te wąsate dziady odejdą. Może za 10 lat będą już lepsze warunki?
Tytuł: Odp: Jak długo jeszcze...
Wiadomość wysłana przez: Shreku82 w 19.09.2018, 21:32
Obawiam się Lucjan że te 10 lat to za mało... Raczej młodsze pokolenie może coś zdziałać ale też zbyt mocno w to nie wierzę... Ogólnie każdy myśli o sobie i o tym by jemu było dobrze w myśl zasady "każdy sobie rzepkę skrobie"...
I dopóki takie podejście jest nic się nie zmnieni
Tytuł: Odp: Jak długo jeszcze...
Wiadomość wysłana przez: Luk w 19.09.2018, 21:44
Obawiam się Lucjan że te 10 lat to za mało...

Shreku, ale musi się coś wydarzyć :) Składki w PZW idą do góry, ryb coraz mniej, a komercje mają coraz lepsza ofertę. Jak powstaje stowarzyszenie, ludzie odchodzą z PZW. W końcu musi nastąpić przesilenie. Ten system musi zbankrutować, jak realny socjalizm poległ. Pamiętajmy, że emeryci mają 50% zniżki, pełno jest 'zasłużonych' z jakimiś Krzyżami Żelaznymi z liśćmi dębu, co są zwolnieni ze składek. Co roku mniej kasy wpływa do PZW, a koszta rosną. To musi pieprznąć :) No chyba, że okręgi zaczną prowadzić działalność rybacką jak ZG z Gospodarstwem Rybackim w Suwałkach.
Tytuł: Odp: Jak długo jeszcze...
Wiadomość wysłana przez: Shreku82 w 19.09.2018, 22:07
Dlatego ja już się poddałem i PZW nie opłacam już od ładnych paru lat. Zresztą przy moim chronicznym braku czasu to pojechanie 8-10 razy w ciągu roku nad wodę graniczy z cudem :facepalm:
Wolę zapłacić i pojechać nad wodę, gdzie ryba jest i mogę sobie jakoś odpocząć w towarzystwie rybek, a nie po długim wyczekiwaniu pojechać i  ślęczeć nad wodą cały dzień owyczekując kilku podleszczaków przy dobrych wiatrach :facepalm:
Będąc kiedyś aktywnym we władzach PZW na szczeblu koła próbowałem razem z kolegą coś zmienić ale niestety z Leśnymi Dziadkami nie było szans...
Zrezygnowałem z członkostwa bo nie widziałem już szans na zmiany, a ułatwiła mi to praca której niestety muszę poświęcać większość czasu
Tytuł: Odp: Jak długo jeszcze...
Wiadomość wysłana przez: RafałOrłoś w 19.09.2018, 22:20
Łudzicie się panowie, PZW nie padnie przez wiele lat, jak nie ze składek to z rybaczenia będą żyli, a jak nie z rybaczenia to z dotacji unijnych. Ten twór będzie gnił i gnił... No i druga sprawa, wędkarze. Sorry jestem ale jak do mnie podchodzi facet i bez żadnego Ahoj, cześć, dzień dobry czy witam coś tam zaczyna bredzić w stylu Lecha Bolka i za chwilę okazuje się że to dumny wiceprezes koła czy inny Bruce Lee znawca wszelakich form ichtiologicznych czy flory i fauny obszarów okolicznych lub inny geniusz, to czego się spodziewacie? To nie są orły. Żadnej reformy nie zrobią, bo to tak jakby wymagać od szerokiej społeczności zrozumienia mechaniki kwantowej. A oni, jak sami twierdzą, chcą tylko uciec od starej ale też nie wrócić z niczym co by stara jeszcze bardziej nie zrzędziła. To nie są wędkarze, to są rybacy z wędką...
PZW to samo spełniająca się przepowiednia, bo po trzecie primo ☺️ nawet zawodowi wędkarze, czyli ci wszyscy którzy mają sklepy, kanały na yu i są zawodnikami jednocześnie, spora część z nich, podtrzymuje ten twór, bo przecież w przeprowadzaniu zawodów typu łapanie rybek po 150 punktow na spławik nie przeszkadza brak średnich i dużych ryb.
Od dawna twierdzę, a i zgadzam się z Lukiem teraz, podmiotowość prawna na poziomie koła, czy założenie stowarzyszenia, lokalna działalność, to jedyna droga i światełko w tunelu. Łowię od kilku lat już tylko na takich wodach.
Tytuł: Odp: Jak długo jeszcze...
Wiadomość wysłana przez: Logarytm w 19.09.2018, 22:29
Prawym dopływem Wisły powyżej Warszawy jest rzeka Świder. Rzeka naprawdę urokliwa, piękna, niezbyt duża, kręta i płytka, posiadająca nierzadko miejsca głębsze. Rzeka została objęta programem „Natura 2000” i PZW nie dopełniło jakichś formalności pozwalających na łowienie w niej ryb. To sprawa sprzed kilkunastu lat. Wiem z pewnego źródła, że są tam teraz pstrągi, szczupaki, brzany i inne ryby. Rzeka jest kontrolowana przez służby, żeby nie kłusować (choć na temat kłusowania też różne historie słyszałem), ale co najciekawsze można w niej łowić!!! Trzeba tylko wystąpić do Głównej Dyrekcji Ochrony Środowiska z wnioskiem o wydanie zezwolenia na możliwość wykonywania czynności podlegającym zakazom w stosunku do „dziko występujących lub innych niż dziko występujących gatunków zwierząt objętych ochroną”. Można w Świdrze wędkować tylko metodą muchową lub spinningową i tylko na haki bezzadziorowe, no i oczywiście każdą złowioną rybę należy niezwłocznie wypuścić. Szkoda, że tylko takie metody są dopuszczalne. Wędkarz jest zobowiązany do corocznego sprawozdania na temat złowionych ryb.  Za zezwolenie trzeba zapłacić 82 zł.
Jedyny minus Świdra to spływy kajakowe – które działają na analogicznej zgodzie z GDOŚ.

Może właśnie tędy droga, żeby odbierać, przynajmniej fragmenty rzek, czy niektóre jeziora PZW, choćby pod pretekstem ochrony przyrody. Odbieranie wód PZW to przecież ochrona przyrody. Zobaczcie, Świdra nikt nie zarybia, a jeszcze 15 lat temu to była pustynia PZW. Nikt tam nie łowił.
Oczywiście mieszanie ekologii do wędkarstwa nie jest najlepsze, ale może warto wykorzystać współczese trendy i hasła ekologów na własny sposób.

Szkoda, że duża część Wisły znajduje się również w obszarze „Natura 2000” i PZW wystarało się o dzierżawę jej wód mimo „założenia” rezerwatu. Pewnie zapełniłaby się już rybami od czasu wprowadzenia tego programu.

P. S. Jeśli uważacie, że należy tę wiadomość schować lub usunąć, zróbcie jak uważacie (sam miałem dylemat, czy na publicznym forum pisać o Świdrze)
Tytuł: Odp: Jak długo jeszcze...
Wiadomość wysłana przez: Leszek19161 w 19.09.2018, 22:37
Mi sie wydaje że musi coś wydarzyć. Bo to co się  dzieje od kilku lat to PATOLOGIA, nie ma nigdzie ryb składki co rok to drożej ( nie wykupuje chyba z 5 lat). To co zrobili z Mazurami i Kaszubami ( i nie tylko) to powinni skończyć w kryminałach.
Zastanawia mnie jeszcze jedno czemu żaden rząd się za tych złodziei  nie weźmie co to jest za twór,że nic z tym nie można zrobić?
Tytuł: Odp: Jak długo jeszcze...
Wiadomość wysłana przez: Leszek19161 w 19.09.2018, 22:43
Do Logarytm Słuchaj Ci ekolodzy są przekupni jak cholera im tylko o pieniądze chodzi. Zobacz jak są protesty że tu jakaś żaba, ptak, czy inne zwierze żyje i nie można drug budować, czy innej rzeczy. Spotykają się kasę wezmą i już wszystko można
Tytuł: Odp: Jak długo jeszcze...
Wiadomość wysłana przez: Logarytm w 19.09.2018, 22:48
Nie chodzi mi o to, aby wchodzić z ekoterrorystami w jakiekolwiek relacje, ale aby środowisko wędkarskie wykorzystało postulaty ekologów w tym celu, żeby odbierać PZW wody (jak choćby kawał Wisły, która znajduje się w programie "Natura 2000").
Tytuł: Odp: Jak długo jeszcze...
Wiadomość wysłana przez: Leszek19161 w 19.09.2018, 22:54
Wiem o co chodzi, to byłoby jakieś rozwiązanie. dobrze byłoby nie opłacać składek, ale większość i tak będzie płaciło jak płaci. Idzie nowy sezon może warto pomyśleć  nad płaceniem
Tytuł: Odp: Jak długo jeszcze...
Wiadomość wysłana przez: Luk w 19.09.2018, 23:07
Darek, sęk w tym, że nie ma ludzi myślących podobnie w odpowiedniej liczbie, aby coś takiego zrobić.  Karpiarze mają wspólny cel i im łatwiej jest się zebrać. W przypadku rzek jednak zabraknie takich, co chcą wypuszczać, będą zaś piewcy teorii o tym jak to można zabierać i mieć jednocześnie.

Sprawa jest trudna, bo jeżeli wędkarze w takim 'stowarzyszeniu rzecznym' będą zobligowani do zabrania tylko kilku ryb rocznie, to wszystko będzie miało ręce i nogi. Ale ja nie wierzę, że ci co biorą powstrzymają się przed oszustwem. Zabiorą i tyle :( Po prostu, aby ryby były trzeba o nie zadbać, zabrać tylko tyle ile można. Gdyby taki jeden cep z drugim rozumiał, że im bardziej zadbana woda, im większe stada tarłowe, im lepiej chronione jest tarło, tym więcej można zabrać, byłoby dobrze. Ale to Polska, tu jest zawsze lepszy wróbel w garści. Nie wiem, czy w Europie w jakimś kraju działa się tak głupio, tak krótkowzrocznie, tak bardzo przeciwko własnemu interesowi. Lata komunizmu (realnego socjalizmu raczej), nałożone na nasze cechy narodowe, dają tu wyjątkowo dziwną mieszankę cech, niestety. Słowo rozsądek nie znajduje miejsca w działaniu ludzi związanych z PZW.

Dlatego myślę, że lepiej chronić takie rzeki i nie pisać o nich na forum :) No chyba, że będzie tam zasada no kill. Bardzo żałuję, że w naszym kraju jest mało takich łowisk, zwłaszcza odcinków rzecznych. Mamy tysiące kilometrów rzek, i prawie żadnych odcinków tego typu.
Tytuł: Odp: Jak długo jeszcze...
Wiadomość wysłana przez: Luk w 19.09.2018, 23:20
Wiem o co chodzi, to byłoby jakieś rozwiązanie. dobrze byłoby nie opłacać składek, ale większość i tak będzie płaciło jak płaci. Idzie nowy sezon może warto pomyśleć  nad płaceniem

Problem w tym, że nieopłacone składki uderzają nie w tych co trzeba. Traci okręg, koło, dane wody, a ci co są przy korycie mają tyle samo żarcia. Twardym rdzeniem związku są wędkarze którym karta musi się zwrócić (czy też tacy którzy muszą wszystko zabrać, bo to i tamto), wyrządzający masę szkód wodom. To tacy goście często zostawiają śmieci, chleją. Ci nie odejdą, i stosunek myślących do zakutych łbów zmniejsza się niekorzystnie. Według mnie lepszym rozwiązaniem jest próba wejścia do jednego koła, zebrania się w jednym, tak aby móc coś zrobić konkretnego. Nawet mieszkając w Warszawie można należeć do koła poza nią, i mieć wsparcie oraz wpływ na to jak się prowadzi dany zbiornik. Karpiarze z okręgu opolskiego lub katowickiego zadziałali na tyle skutecznie, że mają swoje wody, dobre. Trzeba być na Śródlesiu lub Dzierżnie, aby zrozumieć jaki potencjał mają takie zbiorniki. Ponadto w takim kole można bruździć działaczom okręgowym, z ZG, słowem tym, co są u koryta, ostro mieszać. Poza PZW jesteśmy pozbawieni głosu.

Bo działania ogólnopolskie nie wypalą. Oprócz tego, ze propozycji działania jest więcej niż wnioskodawców, mamy do czynienia z zawiścią, zazdrością, zwykłą niechęcią czy brakiem umiejętności gry w zespole. Dlatego tam gdzie jest sens działać, to lokalnie. Oczywiście stowarzyszenie też ma sens, wzięcie własnej wody. Kto wie, czy gdyby takich łowisk stowarzyszeniowych nie byłoby więcej, w polskim wędkarstwie nie nastąpiłaby szybsza odwilż.

Tytuł: Odp: Jak długo jeszcze...
Wiadomość wysłana przez: Tomba w 19.09.2018, 23:53
Aleś nam Lucjan przysrał :(
Że co? Że sami mamy się zabrać do roboty zamiast biadolić? A od czego są władze? Niech ONI wezmą się do roboty i nie kradną ale zrobią, żeby ryby były dla wędkarzy. Płacimy składki i chcemy mieć za to ryby w wodach. I nie będziemy płacić grubej kasy za każdą zabraną rybę, jak na komercjach prywaciarzom. Bo przecież wody PZW to NASZE wody, bo należymy do PZW i płacimy składki. Chcemy móc zabierać wszystkie złowione ryby, nawet jakbyśmy ich sami nie przejedli albo nawet jeśli nam nie smakują. Rozdamy je wtedy sąsiadkom albo nakarmimy nimi koty, żeby się nie zmarnowały.
Tobie to dobrze. Znasz języki i wyjechałeś sobie do Anglii, gdzie zarabiesz kupę kasy i łowisz sobie w wodach klubowych pełnych ryb. Ty przecież nic nie musisz robić, żeby sobie połowić to dlaczego my mamy coś robić? My żyjemy tu, w Polsce, bo to nasz kraj i po to wybieramy władze, żeby dobrze rządziły i żeby było nam dobrze. Ale oni są za głupi, to nie są żadne orły, nic nie potrafią zrobić.
A my musimy na to wszystko patrzeć i nic nie możemy zrobić. Musimy płacić składki, bo nie moglibyśmy łowić wcale.
 :P    :P    :P
A teraz poważnie.
Twój głos jest głosem wołającego na puszczy ale wołaj, może do kogos to w końcu dotrze. Nasze społeczeństwo nie jest nauczone brać samemu sprawy w swoje ręce. Przez lata skutecznie nam to wybito z głowy. Chcemy wszystko dostawać, bo nam się należy. Wszelka przedsiębiorczość jest źle widziana i piętnowana. Bogacze, wykształciuchy i lemingi to żli ludzie, bo mają to, co mi też się należy, żołądki przecież mamy równe. Prawdziwy Polak siedzi w kapciach przed telewizorem, rajcuje się oglądając jak zabiera się dorobek ludzi, którzy zdobyli go uczciwie, jednocześnie daje się okradać ludzom wmawiającym mu, że robią wszystko tylko dla jego dobra. Tłumaczy ich, że to przecież nie orły, że są głupi, że nie wiedzą co i jak, że to inni są winni i do głowy mu nie przyjdzie, że to ludzie inteligentni, przebiegli i zakłamani budujący swoja pozycję, władzę i bogactwo na ich naiwności. I ci ludzie nie dadzą sobie tego łatwo zabrać ani wprowadzić jakiejś kontroli nad tym, co kombinują.
Na każdego, kto im zagrozi napuszczą rozjuszony tłum naiwnych, "kapciowych" Polaków.
Tytuł: Odp: Jak długo jeszcze...
Wiadomość wysłana przez: Logarytm w 20.09.2018, 00:14
Darek, sęk w tym, że nie ma ludzi myślących podobnie w odpowiedniej liczbie, aby coś takiego zrobić.
Czy ja wiem? Może jakby założyć stowarzyszenie ekologiczne (nie wędkarskie) o nazwie np. "Ekolodzy Patrioci",  to i dzisiejsza władza popatrzyłaby okiem otwartym ;) :P Chodzi o to, że PZW doprowadziło na terenie rezerwatu "Natura 2000" (patrz: WIsła) do dramatycznego zniszczenia fauny wodnej. Normalnym krokiem w normalnym kraju powinno być odebranie tej wody Związkowi (tak, uważam Polskę za nienormalny kraj i to nie okresowo, ze względu na bieżące okoliczności polityczne, ale stale. W większości mamy coś w głowach nie w porządku - przepraszam, jeśli kogoś uraziłem).

Ja rozumiem, że przeprowadzając taką akcję skutecznie, człowiek byłby przeklinany przez 90% wędkarzy mieszkających na danym terenie, ale przecież mogliby na starych zasadach łowić gdzie indziej.

Piszę o Wiśle, bo z rzeki niezwykle rybnej stała się pustą wodą (mam na myśli warszawski jej odcinek). W tym roku jest bardzo niewielu wędkarzy nad rzeką, a ryb jak na lekarstwo. Jeszcze tak nie było.
Tytuł: Odp: Jak długo jeszcze...
Wiadomość wysłana przez: selektor w 20.09.2018, 00:15
Łudzicie się panowie, PZW nie padnie przez wiele lat, jak nie ze składek to z rybaczenia będą żyli, a jak nie z rybaczenia to z dotacji unijnych. Ten twór będzie gnił i gnił...

Dotacje unijne się skończą. Unia Europejska nie dotuje w nieskończoność "przebranżowiania" konkretnego zawodu. Do tego dochodzi polska polityka względem UE. Rybactwo morskie, jeziorowe i rzeczne umiera w Europie. Jasne, nadal jest popyt na ryby w  turystycznych miejscowościach i ten popyt zawsze będzie, dlatego też w tych miejscowościach dalej będzie się przemysłowo sieciować, bo to się tam będzie opłacać. Jednak przyszłość to akwakultura. Z tego jest jeszcze jakaś kasa. Potrzebowałem sporo czasu aby zrozumieć, że np. na takich Mazurach nic się nie zmieni, póki będzie tam gospodarzyło PZW. Gospodarstwo Rybackie w Suwałkach daje bowiem kasę nie tylko dla rządzących Okręgiem Mazowieckim, ale ono daje życie całemu związkowi w takiej formie w jakiej ono aktualnie funkcjonuje.   

Uważam, że znaczna ilość członków PZW jest wyłącznie na papierze. Co raz bardziej przekonuje się też do poglądu, że brak uiszczania składek chociażby w takim Okręgu Mazowieckim jest sposobem, który na przestrzeni wielu lat może spowodować pozytywne zmiany. Po prostu pewne pokolenie odejdzie, a drugie pomimo dopływu kasy z rybactwa nie będzie w stanie podjąć walki z powstającymi komercjami i wodami stowarzyszeń. Problem będzie z rzekami.

Sądzę też, że obecnie znaczna część członków w ogóle nie uiszcza składek i ogólnie ma w d..pie PZW. Kontrole są sporadyczne, więc po co mają płacić. Sądzę również że struktura wiekowa PZW jest zbliżona do średniej, coś około 55 roku życia. Młodzi nie garną się do tego związku. Nawet szkolenia, edukacja wędkarska dzieci związkowych działaczy nie zastąpi odpływu członków. Do tego jest cała masa zwolnień, medali honoru, krzyży zasług i ogólnego wyrą..nia, bo kto skontroluje. Kolega? Powstające komercje będą gwoździem do trumny dla PZW. Coraz więcej osób stać na łowienie na komercjach. Coraz więcej łowisk no kill to kolejny gwóźdź do trumny dla PZW. Co mądrzejsi działacze PZW wiedzą, że wody no kill doprowadzą ten związek do upadku. Nie da się mieć wód no kill i funkcjonować jako związek wędkarsko-rybacki przy obecnych przepisach, naukowych wytycznych państwowego instytutu, jak i nie posiadając żadnego wpływu na zmianę tych regulacji. Jest to kolejny czynnik dla którego to całe PZW walnie.

RZGW (a teraz Wody Polskie) oraz inne uprawnione organy udają że kontrolują PZW, a PZW udaje że zarybia ilościami wskazanymi w operatach. Sądzę, że gdyby państwo przez swoje organy rzeczywiście kontrolowało PZW to ten związek by w ciągu 2-3 lat upadł.  Jednak rządzący mają błędne przekonanie, że skoro na papierze jest tylu wędkarzy zrzeszonych w PZW to należy się z tym związkiem liczyć, bo jeszcze zagłosują na konkurenta. A to jest błędne myślenie.

Jest jeszcze jedna kwestia warta podniesienia. PZW dało idiotom szansę stania się kimś ważnym. Jako idiota możesz zostać nawet wybrany do związkowych władz, zaś jako szary członek za 100 kilka złotych masz prawo wymagać i ciągle narzekać, nie dając nic od siebie. Jednak masa tych idiotów ma rację, że te ich składki idą na rzeczy, na które nigdy nie powinny pójść. Większą część związkowej kasy pochłania bowiem biurokracja. Nawalili okręgów, w których jest kilkadziesiąt osób odpowiedzialnych za nawet absurdalne rzeczy. Rodzinne i koleżeńskie powiązania. Kolega tu, Kolega tam. Jak w socjalizmie.Tylko jakoś na kontrole nie ma kasy. No i masa zarybień jest na papierze.

Nikt idiocie nie przetłumaczy tego ile np. dane zarybienia kosztują, bo on myśli że skoro on płaci tą marną składkę i jego 50-ciu znajomych też to robi, to będzie ich stać na to aby zgodnie z operatem zarybić całe jezioro lub rzekę w obwodzie rybackim szczupakami, sandaczami, linami, węgorzami, pstrągami itp. I do tego taki idiota jeszcze chce łowić dzień po zarybieniu. Ba. On chce zabierać te ryby, bo przecież płaci. Najlepiej żeby było jak najwięcej zarybień za tą jego marną kasę i żeby mógł zabierać jak najwięcej. Ryby przecież rosną tak szybko, że przybierają po kilka kilogramów  już w przeciągu pierwszych 2 lat swojego życia. Taki jest obraz przeciętnego polskiego wędkarza podbudowany "naukowymi" twierdzeniami jednego z państwowych instytutów, którego nikt w świecie europejskiej nauki nie bierze na poważnie o czym świadczy chociażby fakt, że nawet międzynarodowej konferencji nie potrafią zorganizować u siebie, tylko muszą ściągać ludzi oglądających zagraniczne targi :facepalm: 

Jak czytam w internecie to co ludzie wypisują na grupach poświęconych PZW to uważam, że w tym kraju nic się nie zmieni. Zbyt duża ilość idiotów nie mająca pojęcia nie tylko na czym polega wędkarstwo jako forma łowiectwa, skąd się biorą ryby, jak długo rosną, ale przede wszystkim nie mająca wiedzy o tym czym jest stowarzyszenie, jakie są jego cele i po co oni w ogóle w nim są. Wszędzie tylko: "kradno" "nie zarybiajo" "PZW to k..y i złodzieje" "karta się musi zwrócić" "jak wypuszczę to rybak wyłowi lub jakiś inny wędkarz albo kormoran złapie i zje" "chcą wód no kill żeby nas nadal okradać i zabierać nam nasze ryby". Z tą mentalnością nie da się wygrać i nie ma sensu jej zmieniać. 

Trzeba tworzyć małe stowarzyszenia, do których wstęp będzie po spełnieniu szeregu warunków. Inwestować w kontrole i wywalać na zbity pysk łamiących regulamin. Należy wspierać rządzących, aby wprowadzali ułatwienia dla lokalnych samorządów mające na celu przejęcie wód od tego komunistycznego tworu PZW. Temu podmiotowi nie da się pomóc. On jest jak ćpun na głodzie, który nie chce się poddać leczeniu. Póki ma pieniądze na towar jakoś funkcjonuje. Jednak gdy pieniądze będą maleć, a tym samym działka kupionego towaru będzie mniejsza, tym częściej pojawiać się będą problemy. Aż w końcu zgaśnie światło.   
Tytuł: Odp: Jak długo jeszcze...
Wiadomość wysłana przez: Luk w 20.09.2018, 00:44
Darek, problem w tym, że nie widzę aby móc udanie łączyć no kill, Naturę 2000 na danej rzece i wytyczne rybackich naukowców. Tutaj musi dojść do jakiegoś spięcia. Jeżeli mało osób łowi na danym akwenie, lub mało o nim wie, to pal licho. Ale jak się dowie o tym duża grupa, a teraz przecież dzięki mediom społecznościowym w dzień można dotrzeć do tysięcy ludzi, to jest katastrofa. Sam jestem ciekaw jak to funkcjonuje na tym Świdrze, i dlaczego takie podejmuje się decyzje. Bo jak dla mnie to są jak najbardziej słuszne, jednak coś mi nie gra, bo to Polska. Albo powinni zakazać łowienia (sadyzm - podstawowy argument przeciwko no kill) albo zezwolić na zabieranie ryb w jakiś limitach. Cholera, a może tam są jacyś myślący ludzie? :beg:

Arek, dobrze wiesz, że PZW musi za jakiś czas upaść. Dojdzie do przesilenia, pewne okręgi nie wydolą. Wędkarze, jeżeli odpadną jakieś wody, a nie starczy na 'operaty', będą mieli do płacenia tyle samo lub więcej za jeszcze gorszą ofertę. To równia pochyła. Wpływy się zmniejszają, obciążenie się zwiększa, ludzi ubywa (demografia). Tych, co rządzą, lub kolesi z okręgu mazowieckiego, nie ruszą takie rzeczy, bo oni mają swoje źródła finansowania. Problemy będą miały inne okręgi. Niestety, życie PZW przedłużac będą zbiorniki no kill. Bo będzie ich coraz więcej, władze okręgów będą je robić, bo nie będą miały wyjścia. To co tragiczne, to że wszyscy uprzywilejowani, no może zdecydowana większość, będzie żądała prawa do 'bicia w limicie'. Będą płacić mniej lub prawie w ogóle, natomiast zabiorą dużo, a ich głos się liczy najbardziej, to oni rządzą w kołach, okręgach.
Jest też scenariusz pozytywny, że władze w PZW przejmą reformatorzy. Ale to za 10 lat minimum.

Również jak Ciebie, poraża mnie głupota mas w PZW. Tutaj w UK lokalni wędkarze nie są w stanie zrozumieć w ogóle o czym się do nich rozmawia :) Nie wyobrażają sobie, aby takie zachowanie było możliwe. Wcale nie twierdzę, że to jakieś 'anioły' i przykłady do naśladowania. Są po prostu normalni, myślą. Ale to wędkarze, a w Polsce mamy rzeczywiście do czynienia z rybakami z wędką :facepalm:
Tytuł: Odp: Jak długo jeszcze...
Wiadomość wysłana przez: koras w 20.09.2018, 11:30
Niestety, gdy sprawa zostaje postawiona na ostrzu noża, ludzie zapadają na syndrom sztokholmski. Wystarczy zajrzeć do tego wątku:
http://splawikigrunt.pl/forum/index.php?topic=11990.0

Sam się na to złapałem :facepalm: PZW zgodnie z prawem niemal straciło zbiornik, ale wędkarze jakimś sposobem, legalnym lub nie, przekonali niedoszłego nowego gospodarza zbiornika do zrezygnowania z dzierżawy zbiornika za śmieszne pieniądze.
Strach przed zmianami jest niestety silniejszy niż niezadowolenie ze związku.
Tytuł: Odp: Jak długo jeszcze...
Wiadomość wysłana przez: mirek w 20.09.2018, 13:17
To że pzw się rozpadnie to jest kwestia czasu,natomiast jest ważne kto te wody przejmie.Jak będą czuli koniec to sami po cichu będą kombinować jak przejmować wody i zakładać własne interesy a wędkarzy zostawią na pastwę losu.Jak będzie po ptokach to dopiero będą dyskusje że trzeba było coś robić,jak pisał selektor :beer: prawo mamy jakie mamy i praktycznie nic nie możemy nic zrobić tak przynajmniej zrozumiałem.
Tytuł: Odp: Jak długo jeszcze...
Wiadomość wysłana przez: Jędrula w 20.09.2018, 14:59
Prezes PZW zwany ''NIC NIE MOGĘ'' odniósł się do tych odłowów :facepalm: >:O

Podzielam niepokój i zrozumiały sprzeciw wędkarzy, którzy są światkami tego, że ryby pozyskane podczas celowych odłowów inwentaryzacyjnych trafiają na brzeg, a nie z powrotem do wody.

Informacje uzyskane od pracowników Działu Zagospodarowania i Ochrony Wód Okręgu Mazowieckiego PZW:
- w dniu 19.09 br. na zbiorniku Plebanka odbyły się odłowy inwentaryzacyjne, przeprowadzone przez ichtiologów z okręgu oraz członków miejscowego Koła PZW;
- o mających się odbywać odłowach Okręg Mazowiecki powiadomił Państwowa Straż Rybacką i Policję oraz zarząd koła opiekującego się wodą;
- Okręg Mazowiecki PZW jest uprawnionym do rybactwa – użytkownikiem rybackim obwodu jeziora Ostrowąs (Plebanka)
- zgodnie z umową zawartą ze Skarbem Państwa oraz zaleceniami Kujawsko-pomorskiego Urzędu Marszałkowskiego - Ocena z prowadzenia racjonalnej gosp. Ryb z dnia 31.05.2016 RW.II.Ś.7141.1.4.2.2016, (kontrolującego prawidłowość prowadzenia racjonalnej gospodarki rybackiej) użytkownik rybacki został zobowiązany do prowadzenia min. co 5 lat odłowów kontrolnych (inwentaryzacyjnych) w danym obwodzie rybackim.
- odłowy inwentaryzacyjne prowadzone są przy zastosowaniu opracowanej naukowo metody, która ma za zadanie w najmniej inwazyjny sposób (uszczuplający zasoby danego akwenu) dostarczyć jak największej ilości wiarygodnych danych,
- Ponadto w roku 2020 upływa termin ważności operatu rybackiego i dane będą niezbędne do sporządzenia nowego operatu rybackiego.
- W dniu dzisiejszym przygotowywane jest stanowisko Okręgu Mazowieckiego, które będzie opublikowane na ich stronie internetowej.




https://www.facebook.com/teodor.rudnik/posts/1892441674176130?__xts__
Tytuł: Odp: Jak długo jeszcze...
Wiadomość wysłana przez: Logarytm w 20.09.2018, 15:06
Ocena z prowadzenia racjonalnej gosp. Ryb z dnia 31.05.2016 RW.II.Ś.7141.1.4.2.2016, (kontrolującego prawidłowość prowadzenia racjonalnej gospodarki rybackiej) [...]

Najbardziej mnie k...wa [!!!] denerwuje używanie terminu "racjonalna gospodarka rybacka". Te barany z PZW nawet nie wiedzą, co znaczy słowo "racjonany". Niech tu Rybal, albo Kotwic nam wyjaśnią znaczenie tego terminu, którym na co dzień szafują bez umiaru.
Tytuł: Odp: Jak długo jeszcze...
Wiadomość wysłana przez: Mosteque w 20.09.2018, 15:10

- odłowy inwentaryzacyjne prowadzone są przy zastosowaniu opracowanej naukowo metody, która ma za zadanie w najmniej inwazyjny sposób (uszczuplający zasoby danego akwenu) dostarczyć jak największej ilości wiarygodnych danych,

https://www.facebook.com/teodor.rudnik/posts/1892441674176130?__xts__

Bezczelne bydlaki! >:O

Niech Kotwic i Rybal już tu lepiej się nie wypowiadają, bo nie ręczę za siebie. Na tego typu argumenty odpowiedzią może i musi być jedynie strzał w pysk.
Tytuł: Odp: Jak długo jeszcze...
Wiadomość wysłana przez: selektor w 20.09.2018, 15:14
To jest dobre "odłowy inwentaryzacyjne prowadzone są przy zastosowaniu opracowanej naukowo metody, która ma za zadanie w najmniej inwazyjny sposób (uszczuplający zasoby danego akwenu) dostarczyć jak największej ilości wiarygodnych danych"

Ciekawe do której smażalni pójdą ryby w ramach dostarczania wiarygodnych danych :) Jaki związek taki prezes, jaki instytut rybacki takie naukowe metody dostarczania danych o rybach  :beer: 
Tytuł: Odp: Jak długo jeszcze...
Wiadomość wysłana przez: Jędrula w 20.09.2018, 15:18

- odłowy inwentaryzacyjne prowadzone są przy zastosowaniu opracowanej naukowo metody, która ma za zadanie w najmniej inwazyjny sposób (uszczuplający zasoby danego akwenu) dostarczyć jak największej ilości wiarygodnych danych,

https://www.facebook.com/teodor.rudnik/posts/1892441674176130?__xts__

Bezczelne bydlaki! >:O

Niech Kotwic i Rybal już tu lepiej się nie wypowiadają, bo nie ręczę za siebie. Na tego typu argumenty odpowiedzią może i musi być jedynie strzał w pysk.




Ja już też wysiadam, to jest jakiś matrix :facepalm:
Tytuł: Odp: Jak długo jeszcze...
Wiadomość wysłana przez: Shreku82 w 20.09.2018, 15:26
Tyle że strasznie realny ten matrix Jędrula

Wysłane z mojego SM-T705 przy użyciu Tapatalka

Tytuł: Odp: Jak długo jeszcze...
Wiadomość wysłana przez: selektor w 21.09.2018, 12:26
Oficjalne stanowisko OM PZW:

"Co się wydarzyło nad jeziorem Ostrowąs (Plebanka) - czyli dlaczego i w jaki sposób prowadzimy inwentaryzacje stanu ichtiofauny użytkowanych wód

Jednym ze statutowych celów związku jest nabywanie i użytkowanie wód i prowadzenie w nich racjonalnej gospodarki wędkarskiej i rybackiej (Rozdział II, §7 Statutu Polskiego Związku Wędkarskiego). Wiedza na temat struktury ichtiofauny występującej w użytkowanych zbiornikach jest niezbędna w celu określenia ich stanu i zmian zachodzących w ekosystemach. Pozwala ona stwierdzić, czy prowadzone działania gospodarcze przynoszą zamierzony efekty, czy też należy poddać je korekcie.
Podstawowym narzędziem służącym określeniu struktury ichtiofauny jest jej inwentaryzacja przeprowadzana zgodnie z opracowaną metodyką opierającą się na podstawach naukowych. W przypadku wód płynących inwentaryzacje przeprowadza się za pomocą elektrycznych atestowanych narzędzi połowowych zgodnie z Polską Normą PN-ER 14011. W wodach stojących prowadzi się ją specjalistycznymi sieciami wystawianymi w toni wodnej (wontony pelagiczne) i przy dnie (wontony denne) o oczkach w panelach od 5 do 55 mm (12 różnych oczek) tzw. „zestawy nordyckie” – norma NEN-EN 14757. Okręg stosuje uproszczony monitoring gospodarczy opierający się na wystawianiu zestawów panelowych (7 sieci w panelu , oczka od 25 do 70 mm) tzw. „metoda panelowa”, jest o wiele prostsza w przeprowadzeniu i nie szkodzi stadiom młodocianym ryb. O ile przy elektropołowach ryby nadają się do wypuszczenia z powrotem do środowiska, to ryby z sieci do wypuszczenia się nie nadają (większa część nie żyje, a jeszcze żywe po ich wyplątaniu, zważeniu i zmierzeniu w przypadku ich uwolnienia „uśnie” w środowisku).
Przeprowadzane przez Okręg inwentaryzacje są w pełni transparentne. Każdorazowo przed ich rozpoczęciem pracownicy Okręgu powiadamiają Zarząd Koła opiekujący się daną wodą o planowanych połowach. Bardzo często przeprowadza się je również na wniosek Kół, które są zaniepokojone stanem ichtiofauny danej wody i oczekują działań służących jej poprawie. Inwentaryzacje prowadzone są w obecności przedstawicieli koła. Ryby złowione z wód stojących nie będących w pobliżu OR Wierzbica czy ZR Janowo (ośrodki PZW posiadają chłodnie i mogą przyjąć ryby na magazyn) są przekazywane członkom koła biorącym udział w odłowach. Z każdej inwentaryzacji sporządzane są raporty, które przedstawiają szczegółowo uzyskane wyniki. Są one podstawą sporządzenia rzetelnych operatów rybackich opierających się na solidnych, naukowo popartych danych. Operaty realizowane są przez okres 10 lat. W tym czasie badanie stanu ichtiofauny powinno zostać przeprowadzone co najmniej dwukrotnie."


Napiszę tylko jedno. Uiszczanie opłat na rzecz OM PZW nie ma sensu. Ci ludzie nie mają nic wspólnego z wędkarstwem. A najśmieszniejsze jest to, że zasłaniają się badaniami naukowymi oraz przepisami prawa.

W tym miejscu przypomnę fakt, iż operat jak każdy taki dokument można zmieniać w zależności od potrzeb. W przypadku chociażby okoliczności nieprzewidywalnych, bądź innych okoliczności powodujących problemy ze zdobyciem materiału zarybieniowego, a nawet gdy pozytywnie zaopiniowany operat rybacki dopuszcza możliwość  zarybiania wód obwodu materiałem alternatywnym (bo może dopuszczać, to nie jest jakiś problem !) użytkownik obwodu może wystąpić  z wnioskiem o zmianę nakładów rzeczowych wskazanych w operacie !!! Występuje się wówczas do właściwego Dyrektora Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej (w przypadku OM do tego w Warszawie) i on przychyla się do takich wniosków.

Tak zrobił np. Okręg w Sieradzu, który wyłączył z sieciowania na Warcie  zbiornik zaporowy Jeziorsko, a który to zbiornik jest podobnie co Zalew Zegrzyński zagrożony zjawiskiem eutrofizacji. Jednak Jeziorsko pozostaje w małym zainteresowaniu IRŚ i ich kolegów z PZW. Jeziorsko nie było potrzebne działaczom PZW do ustawienia się i ciągłego czerpania kasy z rybactwa jak tym z OM PZW ( unijne dotacje, obsługa smażalni oraz sklepu rybnego w Wierzbicy, jak i całej infrastruktury z tym związanej). Rybacy działający na Jeziorsku byli potrzebni jedynie do założenia lokalnej grupy rybackiej, a tym samym czerpania kasy z unijnych dotacji. Gdy sieciowanie stało się nieopłacalne wprowadzono jego zakaz na tym zbiorniku.

Tym samym w myśl obecnie obowiązujących przepisów prawa istnieją przesłanki wyłączenia możliwości sieciowania chociażby takiego Zalewu Zegrzyńskiego. W tej całej historii najbardziej śmieszne jest to, że według badań IRŚ (badań prowadzonych m.in. przez naszego kolegę z forum Rybala, członka rady naukowej przy ZG PZW) wędkarze wyławiają z Zalewu Zegrzyńskiego znaczne ilości gatunków ryb, które przyczyniają się do tego zjawiska. Zamiast więc wprowadzić i chronić drapieżnika na tym zbiorniku walczy się z eutrofizacją za pomocą sieciowania. I szarym członkom PZW "wciska się kit" że sieciowanie jest konieczne. A nie jest. Odpowiednie badania wskażą właściwą drogę do wydania odpowiednich decyzji.

W przyszłości postaram się napisać artykuł o tym jak założyć lokalne stowarzyszenie i jak spróbować przejąć lokalny zbiornik z rąk PZW, czyli o tym jak wygląda procedura konkursowa i jakie dokumenty należy złożyć.

Tytuł: Odp: Jak długo jeszcze...
Wiadomość wysłana przez: wkz w 21.09.2018, 12:39
Czekamy na Twój artykuł, mam nadzieję, że to będzie początek końca PZW.

Wysłane z mojego SM-A510F przy użyciu Tapatalka

Tytuł: Odp: Jak długo jeszcze...
Wiadomość wysłana przez: e-MarioBros w 21.09.2018, 14:19
Osobiście też myślę, że w naszym "kochanym kraju" stowarzyszenia to jedyna dobra droga ... :thumbup:
Np. stowarzyszenia działające w Rudzie Śląskiej, wiem o dwóch (Lin i Karp) a podobno w tym mieście jest ich więcej. :thumbup:
W "reformację" PZW - nie wierzę, a mendalność mentalność typowych polskich mięsiarzy wędkarzy szybko się nie zmieni. :(
Tytuł: Odp: Jak długo jeszcze...
Wiadomość wysłana przez: selektor w 21.09.2018, 14:25
Tu nic nowego nie odkryje. Nie spowoduję tego, że PZW upadnie. Jednak pokaże, że są szanse na przejmowanie z rąk PZW przez osoby fizyczne, stowarzyszenia (nawet te zwykłe) mniejszych i średnich zbiorników . Wystarczy więc 1 osoba posiadająca kapitał w wysokości kilkunastu-kilkudziesięciu tysięcy złotych albo minimum 3 kolegów, którzy będą wspólnie dysponować niekoniecznie olbrzymim budżetem, aby wejść w posiadanie ciekawego zbiornika. Sam szukam takiego zbiornika, ale jeżeli chodzi o okolice Łodzi to jest tragedia.
Pokaże też jak dojść do dokumentów będących w rękach PZW i właściwych organów państwowych, które pozwolą podważyć prowadzoną przez dany okręg PZW racjonalną gospodarkę rybacką. Powiem jak dokumentować określone zdarzenia, aby mieć dowody, które poprą Wasze stanowisko odnośnie braku racjonalności takiej gospodarki, co w skrajnych przypadkach może skutkować również postawieniem zarzutów karnych osobom odpowiedzialnym za ten stan rzeczy. Tylko na to potrzebuje dłuższego czasu, aby to ubrać w jedną zrozumiałą całość.

Zauważcie, że Ci kretyni z OM  napisali, że prowadzą zgodnie z prawem "inwentaryzacje stanu ichtiofauny użytkowanych wód" i ta "inwentaryzacja" skutkuje tym, że ryby z sieci do wypuszczenia się nie nadają" [/b] [/u] (sic!)

Powiedzcie mi co to jest za inwentaryzacja zwierząt, która kończy się ich śmiercią? Czy jak ekolodzy łapią i znakują ptaki to też je zabijają? Czy jak nadleśnictwo zarządza inwentaryzację zwierzyny w obwodzie łowieckim to nakazuje myśliwym wystrzelanie tej zwierzyny? Czy jak rolnik znakuje krowy to też część ich mu padnie od tego znakowania? Ci kretyni prowadzą czyste odłowy gospodarcze wciskając ludziom konieczność prowadzenia inwentaryzacji. I to są te naukowe metody inwentaryzacji ryb z IRŚ ;D ;D ;D
Tytuł: Odp: Jak długo jeszcze...
Wiadomość wysłana przez: Piker w 21.09.2018, 17:08
W jednej wiadomości piszą o trosce o rozwój ichtiofauny, odłowach kontrolnych, sami sobie strzelają w kolano wspominając o elektropołowach, a na koniec przyznają, że ryby odłowione w "naszych" zbiornikach zostaną po prpstu sprzedane/oddane jakimś kmiotkom. To się k**wa nie dziwię, czemu Okregi same wnioskują o takie inwentaryzacje. :facepalm:
Tytuł: Odp: Jak długo jeszcze...
Wiadomość wysłana przez: selektor w 21.09.2018, 17:16
Kiedyś coś takiego zacząłem pisać i dopiero dziś skończyłem.

Jak czytam w internecie wpisy dotyczące PZW i rybactwa to mi ręce opadają. Nie chce mi się pisać dlaczego to rybactwo jest w PZW, dlaczego daje życie związkowi w formie w jakiej on się aktualnie znajduje i dlaczego obecnie pozwala utrzymać w posiadaniu część wód w PZW oraz jakie są z tego profity dla działaczy. Aktualnie np. porzucenie rybactwa w OM skutkowałoby utratą przez PZW części wód. Okręg Mazowiecki właśnie dzięki rybactwu daje Wam szanse łowienia i narzekania na to, że nie ma ryb, bo Wasze składki przy aktualnej strukturze PZW wystarczyłyby na zagospodarowanie kilku zbiorników, a nie np. takich mazurskich jezior.

Czy tym samym jestem zwolennikiem rybactwa na wodach PZW. No co Wy :P Zwolennikiem sieciowania nigdy nie będę. Jednak bez odgórnych reform PZW (a nie pracy w kole niczym Stanisław Wokulski) aktualnie nie da się „nie sieciować” chociażby takich Mazur. Dlatego też przez najbliższe lata na Mazurach zostanie zachowane status quo jeżeli chodzi o politykę PZW. PZW nadal pozostanie związkiem przede wszystkim rybackim, bo "dziadki w PZW" nie chcą się reformować i oni dobrze wiedzą czemu 8)  I to na pewno nie są wyłącznie zobowiązania PZW względem Państwa, bo tu istnieje jedna wielka ściema ze strony działaczy względem szarych członków, że Państwo/operat/RZGW coś nakazuje.

Jak to powiedział jeden angielski filozof „Każda władza deprawuje, a władza absolutna deprawuje absolutnie.” A "dziadki z PZW" po kombinacjach z ordynacją wyborczą i układach koleżeńskich funkcjonujących od lat w PZW, mają właśnie władzę absolutną. Nikt tam nie będzie ograniczał biurokracji tworząc np. 4 okręgi. Nikt tam nie będzie zmieniał limitów, wprowadzał górnych wymiarów ochronnych, reformował systemu składek, przeznaczał znacznych środków na kontrole. Dalej będzie taka powolna agonia.

Jednak wiązanie przyszłości PZW z rybactwem jest błędem, który będzie skutkować tym, że jeszcze wnuki tych „dziadków z PZW” będą odczuwać skutki ich działań.

Przyszła perspektywa finansowa UE nie będzie hojna dla Polaków. Aktualny budżet UE został uchwalony na lata 2014–2020. Brexit, polska polityka względem UE, ale przede wszystkim nasz wzrost gospodarczy skutkować będzie olbrzymim cięciem środków płynących z UE. I jest to fakt, a nie żadne straszenie. Nasz wzrost gospodarczy spowodował to, że powoli doganiamy biedniejsze kraje Europy Zachodniej (przynajmniej jeżeli chodzi o statystyczne kwestie). Zmniejszył się dystans do średniej unijnej, czyli do PKB liczonego na mieszkańca według parytetu siły nabywczej. W tym zakresie mamy najwyższy wzrost w UE. Prawie połowa tego wyniku to zasługa polityki spójności, a więc dotacji unijnych i innych środków finansowych płynących z UE do Polski. Jest to kolejny fakt. Blisko 1/4 naszego wzrostu to efekt funduszy UE. Do tego dochodzi aktualna sytuacja na rynku pracy, która do tej sprzed wielu lat ma się jak dzień do nocy. Polska w ramach aktualnego unijnego budżetu dostanie łącznie ponad 119 miliardów euro. Największą część stanowią pieniądze w ramach Polityki Spójności. To z nich pokrywane są wydatki chociażby na rybactwo i rybołówstwo w ramach środków z Europejskiego Funduszu Morskiego i Rybackiego ( EFMR), w tym i finansowany jest Program Rybactwo i Morze z którego tak ochoczo korzysta PZW inwestując w gospodarkę rybacką.

Aktualnie Komisja Europejska stoi na stanowisku, że Europie Wschodniej wiedzie się na tyle dobrze, że znaczną część środków płynących tam do tej pory można przekierować do bardziej potrzebujących miejsc w UE – do biedniejszych od Polski krajów oraz do regionów dotkniętych kryzysem (również w bogatych krajach), z uwagi chociażby na ucieczkę kapitału do Europy Wschodniej lub Azji. W polskim rządzie wiedzą o tym dobrze. Dlatego też krytykują UE. Jednak po cichu, bez szerokiego informowania ciemnego ludu, starają się temu przeciwdziałać. Przykładowo na początku tego roku dokonano podziału (statystycznego) województwa mazowieckiego na dwa regiony.

https://echodnia.eu/radomskie/podzial-statystyczny-wojewodztwa-mazowieckiego-region-radomski-jest-juz-w-nowym-wojewodztwie-statystycznym/ar/12811152

Po wyodrębnieniu Warszawy i okolic reszta województwa mazowieckiego dalej pozostanie poniżej unijnej średniej, co ułatwi dostęp do środków unijnych w ramach kolejnej perspektywy finansowej.

Walka o kasę z polityki spójności to głównie konieczność zawiązywania sojuszy. Skłócona prawie z każdym krajem UE Polska będzie miała problem z żądaniem przekazania określonych funduszy na własną rzecz. Do tego dochodzi kwestia dziury budżetowej po wyjściu Wielkiej Brytanii z UE. Tak jak wcześniej pisałem aktualny budżet UE został uchwalony na lata 2013–2020. Drugiej takiej kasy w ramach funduszy europejskich nie otrzymamy. Aktualne umowy na wykorzystanie funduszy UE nie obejmują nawet połowy przyznanych Polsce środków z UE. Większość funduszy będzie rozdysponowana dopiero od przyszłego roku, czyli od 2019r. Wszystkie pieniądze z europejskich funduszy należy wykorzystać i rozliczyć najpóźniej do czerwca 2023 roku (co do zasady należy je wykorzystać do 2020r., ale pieniądze mogą być rozliczane do 3 lat dłużej, po starcie ostatnich projektów).

Inaczej mówiąc środki unijne będą jeszcze prze kilka lat spływać do Polski szerokim strumieniem. Ma to duży wpływ na politykę PZW w zakresie dalszego prowadzenia gospodarki rybackiej, a nie wędkarskiej. Jednak środki te w takiej wysokości jak obecnie się skończą już w 2023 r. Bez szerokich reform PZW będzie czekać powolna agonia. Oczywiście nieliczni działacze w PZW jak np. ci z Gospodarstwa Rybackiego Suwałki, znajomi i rodziny działaczy zatrudnione w restauracjach, smażalniach, stanicach PZW, dalej będą zarabiać na rybactwie. Te wszystkie aktualne inwestycje PZW w gospodarkę rybacką, ze środków płynących w ramach programu operacyjnego Rybactwo i Morze, są dobrze przemyślane. Na lata zapewnia się sobie i swoim znajomym infrastrukturę dzięki której można będzie dalej prowadzić działalność gospodarczą w postaci handlu rybami. I tak właśnie zapewnia się wybrańcom w PZW i ich rodzinom dalszy byt.

Nie ma w Polsce chyba drugiej tak znienawidzonej przez swoich członków organizacji. I to organizacji w której członkostwo jest dobrowolne. Niesamowite.
Tytuł: Odp: Jak długo jeszcze...
Wiadomość wysłana przez: Luk w 22.09.2018, 09:20
Arek, co do funduszy, to UK płacić będzie do 2020 roku, a nawet dłużej. Dodatkowo UE nie zmniejszyła swego budżetu, brak brytyjskich składek zastąpią wyższe składki państw unijnych, aby dobić do podobnej kwoty. Jakby jednak nie było Polska będzie otrzymywać mniej, płacić zaś więcej. To co mnie tu bardzo rusza, oprócz tego co napisałeś, to fakt, że w praktyce to podatki Polaków stanowią budżet UE. W pewnym sensie więc sami sobie finansujemy rybactwo, zamiast oprzeć się na wędkarskiej turystyce i rybactwie jednocześnie. Tracimy własną kasę, bo wydawanie pieniędzy w ten sposób to czyste marnotrawienie okazji.

Ważne jest tez to, jaki sposób myślenia pojawia się u niektórych 'reformatorów'. Otóż zaczynają oni myśleć jak pozyskiwać fundusze na różne cele. Zamiast zająć się podstawowym problemem bezrybia, uganiają się za jakimiś pomostami, inwestycjami, kasą na organizowanie zawodów. Brakuje najważniejszego - ryb, szuka się jednak innych 'celów', i dlatego chociażby wchodzi się w spółki rybackie. W praktyce oznacza to, ze wody nie będą lepsze, ze staną się być może jeszcze dużo gorsze, i to w perspektywie wielu następnych lat. Jest to piłowanie gałęzi na której się siedzi, bo porównując PZW do komercji, przesilenie nastąpi jeszcze szybciej.

Na uwagę zasługuje tez celowość obecnej polityki. Według mnie, gdyby PZW miało upaść, Bedyński i jemu podobni spadną na cztery łapy i uwłaszczą się na części wód związkowych. Kto pierwszy tam zakręci, ten będzie miał najlepiej. Wędkarze, przy swoim braku zainteresowania, będą jak zwykle narzekali, płakali nad rozlanym mlekiem. Obym nie wykrakał tu czegoś takiego. Dlatego tak ważne jest wg mnie oczyszczenie szeregów związku z osób nie będących wędkarzami, nie działających w interesie zrzeszonych. Dobre stosunki z IRŚ dają im pole position w wyścigu o wody...
Tytuł: Odp: Jak długo jeszcze...
Wiadomość wysłana przez: selektor w 22.09.2018, 12:30
Na uwagę zasługuje tez celowość obecnej polityki. Według mnie, gdyby PZW miało upaść, Bedyński i jemu podobni spadną na cztery łapy i uwłaszczą się na części wód związkowych. Kto pierwszy tam zakręci, ten będzie miał najlepiej. Wędkarze, przy swoim braku zainteresowania, będą jak zwykle narzekali, płakali nad rozlanym mlekiem. Obym nie wykrakał tu czegoś takiego.

Póki w PZW da się dobrze ustawić siebie, kolegów i rodzinę, póty takie kombinacje będą rzadkie. Jednak z chwilą kryzysu w PZW sytuacja o której piszesz będzie więcej niż prawdopodobna. Ona będzie pewna. Sądzę, że już teraz powstają spółki "wędkarsko-rybackie" złożone z odpowiednich osób przejmujące poszczególne wody.
Do dokumentów dla RZGW musisz dołączyć m.in. oświadczenie o możliwości korzystania z materiału zarybieniowego wskazanego w operacie albo o możliwości wyprodukowania tego materiału zarybieniowego we własnym zakresie albo też pisemne oświadczenie producenta takiego materiału zarybieniowego o zbyciu takiego materiału "starającemu się o daną wodę". Co to za problem mając "know how", dostęp do materiału zarybieniowego i znajomych urzędników przejąć daną wodę przez "słupa" z rodziny?

Tak na marginesie to zobaczcie aktualny cennik RZGW w Warszawie dla materiału zarybieniowego

https://warszawa.rzgw.gov.pl/__data/assets/excel_doc/0018/20637/Cennik-mat.-zaryb.-RZGW-W-wa-2018-r.xls

Na podstawie tego cennika wyliczane są nakłady rzeczowo-finansowe, które użytkownik (np. Okręg Mazowiecki PZW) musi poczynić w danym roku (propozycja zarybień w operacie rybackim).

Jak wędkarzom chciałoby się sprawdzać i badać takie rzeczy, to mając dostęp do operatu można byłoby sprawdzić czym dana woda jest zarybiana i w jakiej ilości, a potem kontrolować to przy rzeczywistych zarybieniach. Wiadomym byłoby wówczas ile kasy z ich składek rzeczywiście ląduje w wodzie, a ile nie.