Autor Wątek: Mięsiarskie groźby  (Przeczytany 24873 razy)

Offline Wiecho

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 785
  • Reputacja: 392
  • Płeć: Mężczyzna
  • Nie znoszę chamstwa i prostactwa
  • Lokalizacja: Katowice
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Mięsiarskie groźby
« Odpowiedź #15 dnia: 02.03.2018, 09:52 »
Myślę , że takie groźby były , są i będą.  Niby są limity ale wiadomo jak są traktowane. Wielu członków PZW uważa że wykupiło coś w rodzaju "licencji na zabieranie 5 kg ryb dziennie"  w związku z tym tłuka ile wlezie bo przecież na ryby chodzą tylko raz w tygodniu, a ryba nie zawsze bierze.   Wydaje im się że sumienie mają czyste i naprawdę nie pojmują o co chodzi.   Tu nie ma co liczyć na zaostrzanie limitów i samoograniczenie.
Kontrole nad wodą na większosci wód są bardzo rzadkie.  Jak zapytasz to odpowiedź najczęściej brzmi : paaanie ostatni raz kontrolowali mnie 3 lata temu.  Zresztą ja wiem gdzie wieszać siatkę z rybkami. 
Wydaje mi się że problemem jest nie sam limit ile zmiana sposobu myślenia o wędkarstwie.  Złamanie paradygmatu "łowię po to aby jeść złowione przez siebie ryby" jest niezwykle trudne.  Trzeba koniecznie próbować.  Myślę że właśnie powstawanie łowisk "no kill" jest dobrym rozwiązaniem.  Marzę o tym aby dwa największe stawy w Katowicach Kajakowy i Łąkę objęto tą zasadą.  Najpierw byłby wielki wrzask a potem coraz więcej wędkarzy mogłoby na własnym przykładzie pojąć przez proste porównanie że najważniejsze jest samo łowienie na rybnych wodach, a jeść  tych ryb wcale nie muszę.
Wiem że nie napisałem niczego nowego ale trzeba to konsekwentnie i bez przerwy tłuc ludziom do głów bo kropla drązy kamień.
Wiesiek

Offline rufi

  • Aktywny użytkownik
  • ***
  • Wiadomości: 165
  • Reputacja: 13
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Radom
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: Mięsiarskie groźby
« Odpowiedź #16 dnia: 02.03.2018, 09:54 »
Ja opłacam kartę tylko dlatego,że lubię kontakt z dziką przyrodą,a niestety łowiska komercyjne w większości to "łyse polany" i ludź koło ludzia.Na komercję jadę, jak wody Pzw już mnie bardzo wynudzą.Chciałbym doczekać dzikiego łowiska "no kil" w moim okręgu,ale obserwując co siędzieje na łowiskach pzw ,to chyba nierealne..
Wędkarska Pasja 🎣

Offline DarekM

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 546
  • Reputacja: 67
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Łódź / Burzenin
  • Ulubione metody: gruntówka + sygnalizator
Odp: Mięsiarskie groźby
« Odpowiedź #17 dnia: 02.03.2018, 09:55 »
Wprowadzać górne wymiary ochronne ryb :thumbup: - priorytet (żal ściska gdy ktoś wali 6kg. karpia)
Zmniejszać limity dobowe zabieranych ryb :thumbup: (w granicach rozsądku)
Nadawać poszczególnym wodom status "no kill" :thumbup:
Uświadamiać i jeszcze raz uświadamiać :)

To moim zdaniem trzeba robić, natomiast do tych tzw. "mięsiarzy" czy jak napisał Koń "wędkarzy przemysłowych" nie trafią niestety żadne argumenty. Wprowadzisz limity, dalej będą przetrzebiać wody, czy to zgodnie z regulaminem czy też nie. To ma dla takich ludzi drugorzędne znaczenie tak naprawdę :(

Pozdrawiam Darek

Chub

  • Gość
Odp: Mięsiarskie groźby
« Odpowiedź #18 dnia: 02.03.2018, 09:56 »
Dla mnie to jest śmiech taki argument: nie zmienimy nic bo ludzie odejdą.
A odejdą dokąd?
Przed telewizor,na komercję czy do rybnego, gdzie ktoś kto chce ryby powinien trafić od razu ?
A może Ci co odejdą zrobią " dobrze" tym co zostaną i wtedy Ci drudzy będą płacić więcej za to, że są ryby co w ostatecznym rachunku wyjdzie na + ?

Właśnie o to mi chodzi. Dlaczego pochylamy się nad groźbami tych, których w działającym na normalnych zasadach związku wędkarskim w ogóle nie powinno być?

Bo jak pokazała porażka No kill Wrocław jeszcze :


Online mirek

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 234
  • Reputacja: 80
Odp: Mięsiarskie groźby
« Odpowiedź #19 dnia: 02.03.2018, 10:00 »
Niech odchodzą,ja zapłacę dwa razy tyle,ale pod warunkiem.
Podwyższeniem wymiarów
Określenie ile można zabrać ryb w miesiącu,roku i jakie gatunki,dla tych co rybę jedzą.
Stała procentowo kwota z składki na zarybianie zostaje w okregu (zespół ludzi którzy odpowiadali by za zarybienie,obowiązek filmowania zarybień,powszechny wgląd do faktur).
Zmiana prawa,przepisów,ale sam mam wątpliwości czy w obecnym PZW można to przeprowadzić.


Offline Wonski81

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 700
  • Reputacja: 933
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Tarnowskie Góry
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: Mięsiarskie groźby
« Odpowiedź #20 dnia: 02.03.2018, 10:01 »
Mięsiarz to raczej taki, który bierze bez opamiętania, jakby jutra nie było.
Chodzi głównie o rozsądek, przynajmniej mi się tak wydaje i tego się trzymam. Jeśli człowiek ma dobre branie, łowi przykładowo 10 niezłych leszczy i jednego lub dwa sobie weźmie, to nie jest to jakaś straszna tragedia.
Inny delikwent w tej samej sytuacji bierze wszystko, zje 3, a resztę mrozi lub zaniesie sąsiadce, na dodatek na drugi dzień jest na rybach w tym samym miejscu i odławia dalej. To się kwalifikuje na mięsiarstwo.
Tak ja to widzę.
Z przykrością stwierdzam, że takich osób jest całkiem sporo, w moich okolicach na pewno większość... Mieszkam na Śląsku, tak jak i Wiesiek dla przykładu. Zapewniam, że rybaków i sieci tu nigdy nie było (chyba, że ze strony kłusowników), a większość wód to pustynia...

Michał ciekawy temat poruszył.
Myślę, że do takiej sytuacji doprowadził związek, a w zasadzie jego władze. Co to konkretnie ma na celu- nie wiem. Ochrona swoistego monopolu jaki ma PZW? Liczba członków robi wrażenie, może być kartą przetargową. Duże składki oznaczają mniej członków i utratę pewnego statusu wielkiego stowarzyszenia. Tak tylko gdybam...
Takie straszenie rzeczami, które nie są straszne jest dość popularne w naszym kraju ;)
Nie podniesiemy składek, bo ludzi odejdą i będą się buntować. Jak ceny paliwa, masła, Zusu czy Vat idą w górę to jakoś nikt buntu nie wznosi ;) Coś tam pomarudzą, pokrzyczą i płacą dalej nie? To czemu PZW nie podnosi opłat? 8)
Czesiek

Offline DarekM

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 546
  • Reputacja: 67
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Łódź / Burzenin
  • Ulubione metody: gruntówka + sygnalizator
Odp: Mięsiarskie groźby
« Odpowiedź #21 dnia: 02.03.2018, 10:09 »
Takie straszenie rzeczami, które nie są straszne jest dość popularne w naszym kraju ;)

 ;D :beer:
Pozdrawiam Darek

Offline rufi

  • Aktywny użytkownik
  • ***
  • Wiadomości: 165
  • Reputacja: 13
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Radom
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: Mięsiarskie groźby
« Odpowiedź #22 dnia: 02.03.2018, 10:16 »
Podniesienie składek nic nie da,bo Mietek "wędkarz" przy dobrych braniach w krótkim czasie i tak wyjdzie na plus.Niestety dla uczciwego wędkarza ,taka wysoka opłata może być za droga.
Wędkarska Pasja 🎣

Chub

  • Gość
Odp: Mięsiarskie groźby
« Odpowiedź #23 dnia: 02.03.2018, 10:19 »
Zawsze jest rozwiązanie:

Np. ten kto nie ma tyle :money: niech resztę odpracuje społecznie.
A prawda jest taka, że jeśli ktoś czegoś nie chce to argument na NIE zawsze znajdzie.

Offline pit1984

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 001
  • Reputacja: 82
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Warszawa
  • Ulubione metody: feeder
Odp: Mięsiarskie groźby
« Odpowiedź #24 dnia: 02.03.2018, 10:21 »
Za wprowadzeniem wymiarów ochronnych górnych i zaostrzeniem  limitów na forum są wszyscy. Pytanie mam kolegów bardziej z orientowanych w tej materii jak to wprowadzić?
FEEDER KLUB MAZOWSZE

Offline Wonski81

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 700
  • Reputacja: 933
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Tarnowskie Góry
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: Mięsiarskie groźby
« Odpowiedź #25 dnia: 02.03.2018, 10:26 »
Podniesienie składek nic nie da,bo Mietek "wędkarz" przy dobrych braniach w krótkim czasie i tak wyjdzie na plus.Niestety dla uczciwego wędkarza ,taka wysoka opłata może być za droga.

Skąd wiesz?
Równie dobrze Mietek też może się zniechęcić, gdy cena będzie wyższa, a wędkarz uczciwy może widzieć sens w podwyżkach.
Mówiąc "to nic nie da" stoimy w miejscu.
Zresztą tak czy inaczej stoimy, bo "góra" nic zrobić nie chce, a ludzie w kołach mogą dwoić się i troić, by poprawić sytuację, a i tak trzymają ich pewne odgórne przepisy/ograniczenia...

Zmiany muszą przyjść odgórnie, bez tego nic się nie uda. Kłopot w tym jak nacisnąć na władze, skoro myślących rozsądnie jest niewielu, a carewicze się zabetonowali przepisami i uchwałami tak, że ruszyć się ich nie da.
Jeśli zapytamy wędkarzy czy chcą płacić więcej i zabierać mniej, dzięki czemu (daj Boże) rybostan będzie miał szansę się odrodzić za 10 lat, to co odpowiedzą? :P
Czesiek

Offline Mario1988

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 549
  • Reputacja: 122
  • Płeć: Mężczyzna
  • Niemożliwe nie istnieje
    • Galeria
    • Mapa forumowiczów SiG
  • Lokalizacja: Wałbrzych
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Mięsiarskie groźby
« Odpowiedź #26 dnia: 02.03.2018, 10:56 »
Osoby które działają w ramach PZW w ten sposób są w oczywisty sposób niepożądane, chociaż stanowią spełnienie marzeń naszych teoretyków rybactwa śródlądowego. Po pierwsze, osoba która wyciągnie z wody ryby za 1500 zł to jako żywo realizator "rybactwa amatorskiego wędką", co więcej - spełnia on bardzo ważną rolę w teorii, w której rybactwo śródlądowe stanowi ważny element gospodarki i wyżywienia narodu. Ile to przecież słoików idzie narobić. Po drugie, ktoś taki trzebi wodę jak prawdziwy kormoran w buciorach - i idealnie wpasowuje się w drugą hipotezę ,zgodnie z którą to wędkarze są dla wody największym zagrożeniem, i trzeba ich działalność kontrować zarybieniami i jednocześnie odłowami sieciowymi - vide Zalew Zegrzyński. Można zjeść ciastko i mieć ciastko?

Ludzi łowiących ryby można generalnie zakwalifikować tak:
  • kłusowników - łowiących wbrew przepisom, czy to z pogardą dla okresów ochronnych, limitów połowu czy łowienia metodami niedozwolonymi - tych powinno się tępić z całą mocą, są jednoznacznym zagrożeniem dla wód
  • "wędkarzy przemysłowych" - wyławiających ile tylko się da, ale zgodnie z przepisami. Ich działalność jest niewiele mniej szkodliwa niż kłusowników, ale działają zgodnie z prawem. I tak jak są niepożądani w związku, tak dopóki nie zostaną zmienione przepisy to trzeba ich tolerować. Można najwyżej apelować do ich rozsądku, ale przeliczenie na złotówki argumentów o słuszności "niewalenia" wszystkiego w łeb, da raczej wiadomy wynik
  • wędkarzy rekreacyjnych - biorących rybkę, bo mogą, ale w rozsądnej ilości i wymiarze - narzucających sobie samym limity, dzięki którym stan wody nie ulegnie pogorszeniu, a może i nawet się poprawi. Moim zdaniem powinniśmy obecnie dążyć do tego, żeby tej grupy było najwięcej, bo jest też teoretycznie najliczniejsza. I tą grupę powinno się uświadamiać o wpływie zabierania ryb na wodę, ale broń boże nie demonizować tego że cokolwiek z niej wyjmują! Trzeba ich nauczyć "gospodarności" ich wodami, i wtedy wszyscy będą szczęśliwi. W gorszym roku będzie się zabierać mniej, dzięki czemu kolejne lata już gorsze nie będą
  • nokillowców - którzy ryb nie biorą wcale, i już. Nie ma co z nich (nas) robić nie wiadomo jakich męczenników za dobro wspólne. Każdy z tej grupy dobrowolnie i świadomie rezygnuje z zabierania ryb, ale to nie daje mu moim zdaniem prawa do potępiania ludzi, którzy zabierają rozsądnie. Za to ta grupa powinna najbardziej pracować nad pokazywaniem innym, że wypuszczanie bardzo często popłaca ;)

Poza tym uważam, że udział w stowarzyszeniu, z samego jego charakteru powinien nieśc za sobą coś więcej niż "płacę mało, biorę dużo". U podstaw stowarzyszania się leży jakaś idea tworzenia wspólnoty, działania na rzecz wspólnego dobra. Zatem ludzie którzy chcą wycisnąć wodę, koło czy związek jak cytrynę, nie powinni w nim się znajdować, a pozostali powinni aktywnie działać na rzecz zmiany ich podejścia, albo jeśli się to nie uda, wykluczenia ze stowarzyszenia. I dotyczy to zarówno "przemysłowców", jak i różnej maści krętaczy na stanowiskach. Tyle że tych pierwszych można ograniczyć obecnie tylko zmianą prawa - zmniejszanie stopniowe limitów nie zaboli zbyt mocno, a głowę dam że i oni zacisną zęby, poklną, a kartę i tak opłacą.

Tak w ogóle, to uważam że obecne limity dzienne powinny zostać zmienione na tygodniowe. Tłuczenie po kilka kilogramów ryb dziennie przez jednego (!) wędkarza to paranoja, ale widać bardzo pasująca władzom związku - bo napędza ich maszynkę do kręcenia lodów.

Dla mnie to jest śmiech taki argument: nie zmienimy nic bo ludzie odejdą.
A odejdą dokąd?
Przed telewizor,na komercję czy do rybnego, gdzie ktoś kto chce ryby powinien trafić od razu ?
A może Ci co odejdą zrobią " dobrze" tym co zostaną i wtedy Ci drudzy będą płacić więcej za to, że są ryby co w ostatecznym rachunku wyjdzie na + ?

Tu jest niestety pewne ryzyko - że tacy ludzie nie odejdą przed telewizor, a na bazar po siatę. Bo w końcu "przemysłowca" od kłusownika często nie różni wcale skala, tylko wykupiona karta i bicie w limicie ;) Ale takimi przechrztami powinni się zajmować strażnicy.

Uważam, że bardzo fajnie i mądrze napisane ;) Poszła  :thumbup: I się z tym zgadzam :)
Łączy nas pasja :) No i zloty SiG :D

Mapka forumowiczów<= Link do mapki :)

Offline selektor

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 5 281
  • Reputacja: 1399
  • Lokalizacja: Catch & w Łeb & Realese on Patelnia
  • Ulubione metody: waggler method
Odp: Mięsiarskie groźby
« Odpowiedź #27 dnia: 02.03.2018, 11:42 »
Koń :thumbup:

Ja też nie jestem zwolennikiem bezwzględnego no kill, ale limity limitami, wymiary wymiarami,jednak brak kontroli spowoduje, że wszystko to pójdzie na marne. Gdyby tylko ograniczyć ten komunistyczny twór w postaci ZG i ZO składający się łącznie z kilkudziesięciu, jak nie kilkuset osób to znalazłyby się środki w kołach na kontrolę (wystarczy rzucić okiem na sprawozdania finansowe aby zobaczyć ile kasy pochłania związek utrzymywanie tego tworu). I tu znowu mówimy o gruntownych zmianach statutu.

Chub zwrócił uwagę na ciekawą kwestię dotyczącą prac społecznych. W innych stowarzyszeniach w Polsce, ale również i zagranicą jest tak, że płacisz tyle po to, aby mieć głęboko w d...e to co się dzieje w stowarzyszeniu - tak aby nic w nim nie robić, a tylko korzystać z przywilejów uczestnictwa. Tak aby te kilka osób robiło to za Ciebie i na tym zarabiało.

To nie jest tak, że do stowarzyszeń wstępują same altruistyczne jednostki. Część wstępuje z myślą, że nie będzie nic robić. Jednak na takie jednostki jest proste rozwiązanie. Jak Cię nie stać na opłaty to masz obowiązek wykonywać prace społeczne na rzecz stowarzyszenia. Jak nie będziesz płacił ani wykonywał prac społecznych to Panu dziękujemy za współpracę.

W PZW wielu się wydaje, że można nic nie robić, zabierać wszystko i jeszcze mieć pretensję do władz, że tak mało dają. Z tą komunistyczną mentalnością się nie wygra i można edukować w nieskończoność, ale pewnych zachowań nie zmienisz przepisami. Zmienić je mogą wyłącznie kary, ale żeby kary były skuteczne musi być skuteczna kontrola. Bez kontroli nie ma skutecznego karania, a tym samym wpływania na zachowania nie tylko tego ukaranego członka stowarzyszenia np. groźba wydalenia (prewencja szczególna), ale również i innych osób w stowarzyszeniu (prewencja ogólna). Przecież można np. informować raz w roku o osobach wykreślonych ze stowarzyszenia za konkretne przewinienia obowiązujące wewnątrz tego stowarzyszenia. Myślicie, że nie podziała to na wyobraźnie co niektórych ancymonów, że 50 osób zostało wywalonych na zbity pysk, w tym 3 jego kolegów. Pomysłów jest naprawdę wiele, ale nigdy oddolnie nie wygra się z betonem, który będzie tylko chciał brać jak najwięcej za jak najmniej i dodatkowo jeszcze miał pretensję do całego świata o swój nędzny los. Do tego potrzeba kogoś na górze.

Offline Paulus

  • Użytkownik
  • **
  • Wiadomości: 58
  • Reputacja: 3
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Polska, Kielce woj. świetokrzyskie
  • Ulubione metody: spinning
Odp: Mięsiarskie groźby
« Odpowiedź #28 dnia: 02.03.2018, 12:17 »
Masz rację Michał, to nie jest żaden argument. Mnie martwi coś innego, mianowicie zastosowany w tym temacie również przez Ciebie tak mocny podział na tych co biorą i na tych co nie biorą. Określenie "mięsiarz" - co ono właściwie oznacza? Jeśli ktoś zabierze raz na jakiś czas niewielką ilość to ja pytam, jaką szkodę on wyrządza? Widać w ostatnim czasie jak to forum się radykalizuje pod tym względem, jak często używa się słowa mięsiarz. No kill jest dobre i nic więcej. Nie chcę by ktoś pomyślał, że bronię tu którejś z postaw. Zwracam tylko uwagę na to, że zapomina się o złotym środku moim zdaniem tj. racjonalnym zabieraniu ryb i po prostu zdrowym myśleniu.

.... a no właśnie zdroworozsądkowe myślenie jak o nie trudno w naszym kraju.

Moje zdanie na ten powyższy temat:
Jaki rybostan (bezrybie) mamy w wodach PZW to nikomu nie trzeba wyjaśniać. Uważam osobiście, iż w aktualnych realiach rybostanu naszych wód nie powinno się zabierać (zabijać) żadnych złowionych ryb. Kto robi inaczej działa na szkodę własną i  nas wszystkich. Nasze hobby tym rożni się od np. łowiectwa, że myśliwy jak trafi zwierzynę to jej życia nie zwróci, nawet wtedy jak go dopadną wyrzuty sumienia. My wędkarze możemy dokonać świadomego wyboru: wypuścić czy zabić (dlatego jestem wędkarzem, a nie myśliwym). Każde hobby kosztuje, również wędkarstwo. Jeśli natomiast ktoś idzie nad wodę po to aby złowione i zabite ryby zwróciły mu opłaty poniesione na składkę PZW, a może i pieniądze zainwestowane w sprzęt wędkarski, no to taki koleś niech się zastanowi nad tym co robi. 
Jak by na to nie patrzył, to wnoszone przez nas opłaty (składki ) na PZW uprawniają nas w pierwszej kolejności do wędkowania na wodach należących do skarbu państwa, a dopiero w dalszej kolejności do pozyskiwania ryb. Czym jest wędkarstwo bez łowienia ryb pewnie tym samym co całowanie się z dziewczyną przez szybę. Na PZW jako organizację reprezentującą polskich wędkarzy  w zakresie poprawy rybostanu liczyć nie możemy i tego smutnego faktu nie zmienimy. Natomiast sami mamy znaczący wpływ na to, jaka satysfakcję będzie nam dawało wędkarstwa poprzez złowienie choć jednej wymiarowej rybki na zasiadce i mam cichą nadzieję jej wypuszczenie. Ileż razy wracamy z łowiska w Polsce bez kontaktu z złowiona wymiarową rybą. Jestem przekonany, ze zbyt czesto.
Uważam, ze pogląd iż, zabranie jednej lub kilku rybek w sezonie nie jest niczym nagannym, to właśnie takie myslenie już jest w mojej ocenie"mięsiarstwem", bo przecież nie znam ani jednego wędkarza który byłby wygłodzony, a złowiona rybka miała by go uratować od głodowej śmierci.
Dlaczego w Brytanii, Holandii, Czechach są ryby i wędkarze tam maja satysfakcje z swojego hobby, ano dlatego, że szanują to co w w wodzie pływa, a złowiona ryba trafia z powrotem tam skąd została wyłowiona, a jak pan wędkarz ma ochotę zasmakować rybiego mięsa to idzie do sklepu i kupuje.

Paweł

PS. Osobiście nie zabieram ryb od 2002 roku.
Ryb nie zabijam - wypuszczam i z tym mi dobrze.

Offline zgrozik

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 588
  • Reputacja: 140
  • Płeć: Mężczyzna
    • Galeria
    • Debeściaki
  • Lokalizacja: Warszawa
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Mięsiarskie groźby
« Odpowiedź #29 dnia: 02.03.2018, 12:29 »
To i ja dorzucę do ognia - no comments :facepalm:
Informacja ze strony OM PZW
LGD - Lokalna Grupa Działania

Informacja dotycząca gospodarki rybackiej oraz udziału Okręgu Mazowieckiego w LGD – Zalew Zegrzyński
Rybacy działający na zlecenie Okręgu Mazowieckiego Polskiego Związku Wędkarskiego mogą budzić emocje i wywoływać dyskusje w mediach społecznościowych oraz prasie wędkarskiej. Od dłuższego czasu można przeczytać opinie, które niestety wielokrotnie mijają się z prawdą.  Często wskazuje się jedynie na część faktów,  które w oderwaniu od całości, nie dają prawdziwego obrazu sytuacji  w jakiej znajdują się  nasze wody.

Wielu z nas nie zdaje sobie sprawy z ogromnej presji wędkarskiej, której poddawane są łowiska w całej Polsce. Często porównujemy się np. do krajów skandynawskich, zadając pytanie „Dlaczego u nas nie może być tak jak tam?”. Odpowiedź jest dosyć złożona, ale przede wszystkim w naszym Kraju jest wielokrotnie więcej wędkarzy niż chociażby w Szwecji czy  Finlandii, a  zasobów wodnych jest kilkukrotnie mniej. Ponadto nasze wody są znacznie bardziej zdegradowane niż wody skandynawskie. Wg danych pozyskiwanych z rejestrów połowu, które od ponad 10 lat są obowiązkowo wypełniane przez wędkarzy OM PZW -  statystyczny wędkarz odławia rokrocznie  około 5 kg ryb (na średnią składają się rejestry wskazujące na bardzo obfite połowy rzędu kilkudziesięciu, a nawet kilkuset kilogramów ryb jak również rejestry nie wykazujące żadnych połowów).  Przy łącznej liczbie ponad 72 tysięcy członków  daje to połów wielkości 360 ton. Dla porównania zarybienia, będące jednymi z największych w naszym Kraju, wynoszą  ponad 100 ton ryb rozliczanych w kilogramach i ponad 29 mln. szt. wylęgów i narybku ryb rozliczanych w sztukach . W każdym budżecie  kwoty rzędu 4 mln. złotych przeznaczone są na uzupełnianie zasobów ichtiofauny naszych wód. Te liczby pokazują ogromna skalę presji wędkarskiej. Dodatkowo należy zauważyć, że wędkarze odławiają przede wszystkim atrakcyjne gatunki ryb z drapieżnikami na czele (połów drapieżników to ponad 30% masy odławianych przez wędkarzy ryb w przypadku zalewu Zegrzyńskiego to 40 %). Gatunki karpiowate, których populacje mają tendencje do nadmiernego wzrostu - takie jak  krąp, płoć czy  leszcz są poławiane w niewystarczającej ilości. Wynikiem  tego są  zachwiania w strukturze gatunkowej ichtiofauny w użytkowanych wodach. Zaburzenia w strukturze gatunkowej ichtiofauny w połączeniu ze zjawiskiem eutrofizacji wód  (potocznie przeżyźnienie wynikające z nadmiaru biogenów występujących w zbiornikach w wyniku zanieczyszczenia wód), powoduje jeszcze większą degradację ekosystemów wodnych. Stąd niezbędne są interwencyjne odłowy rybackie, które są nakierowane na zmniejszenie biomasy „białorybu” odpowiadającego między innymi  za ten przykry stan.  Odłowy ryb karpiowatych narzędziami rybackimi są jedną ze skuteczniejszych  metod  walki z postępującą eutrofizacją (ryby karpiowate stanowią ok 95 % biomasy  połowów rybackich prowadzonych w obwodach rybackich użytkowanych przez Okręg).  Cały czas czynione są  starania,  aby spełniając istotna funkcję w modelowaniu zasobów ryb  nie kolidowały one  z podstawowym celem PZW, czyli dbaniem o interesy wędkarzy. Temu między innymi służy współpraca z takimi podmiotami jak Instytut Rybactwa Śródlądowego w Olsztynie, Polskie Towarzystwo Rybackie w Poznaniu, czy też praca Komisji Zagospodarowania i Ochrony Wód która  działa w strukturach naszego Okręgu.
 
Piotr