Autor Wątek: Gdzie ta ryba?  (Przeczytany 61669 razy)

Offline matchless

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 167
  • Reputacja: 356
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ulubione metody: tyczka
Odp: Gdzie ta ryba?
« Odpowiedź #90 dnia: 06.04.2018, 23:41 »
Lucjan, ale dlaczego nie zrobić porządku na swoim podwórku, zrealizować rzeczy istotnych z punktu widzenia dobrego gospodarza i zrobić rzeczy, które już od nas nie zależą, tudzież zmiana przepisów, lobbowanie za nową ustawą, odpowiednim podejściem do operatów etc.

Ja tutaj ostatnio na forum czytam, olejmy to, co się dzieje na dole, w kołach, działajmy odgórnie bo to ma sens, bo tak rozwalimy system.
No kuźwa, zanim Wy rozwalicie system, to w kołach, gdzie są ludzie z głową na karku będą mieli do dyspozycji wody na miarę europejskich zbiorników.
I ja wcale nie twierdzę, że te odgórne zmiany, te sprawy wykraczające poza przeciętnego wędkarza, poza koła, poza działaczy niskiego szczebla nie są istotne.
Tylko nie rozumiem tej retoryki, która zmierza ku temu, że wędkarz ani nie jest niczemu winny ani też nic nie może. Bo to nie prawda.
Wędkarz nie tylko jest winny wielu złym rzeczom, które obecnie są bardzo widoczne w wielu kołach, podobnież jego bierność pomimo jego rozsądnego rozumienia pewnych spraw sprawia, że to jego koło, jego wody nadal stoją daleko w tyle za tymi, którzy pewne sprawy zaczęli sobie organizować i załatwiać sami.

A szeroko pojęty SYSTEM to rzecz, którą nazwał bym drugą szyną. Jedna szyna to wędkarze i koło, druga szyna to cała organizacja, zagadnienia prawne i rozwiązania systemowe.
Jeśli to idzie w parze, to można mówić o pozytywnej zmianie, bo ona będzie realna. Jeśli zaś ktoś nie widzi tego pierwszego, istotnego elementu, tej pierwszej szyny, to popłynie.


I skończcie mi pisać, że wędkarze nie są niczemu winni. Są winni. Albo swojej postawy, złej postawy. Albo winni bierności.
Większość lubi sobie ponarzekać, ale jak przychodzi co do czego, to w niedzielę woli popatrzeć na TV zamiast przyjść na zebranie i zagłosować za dobrymi rozwiązaniami.
Jaki wniosek? Widocznie im tak bardzo nie zależy. A głos zabierają Ci, którym zależy bardzo, czyli mięsiarze. A później wszyscy się dziwią, że okręgi czy ZG PZW podejmuje takie czy inne decyzje.
A na jakiej podstawie ma podejmować inne? Na podstawie anonimowych głosów na forum SiG, czy też może na podstawie pikiety, przeprowadzonej przez kilkunastu niezadowolonych wędkarzy OM.

Serio? :o
Grzegorz

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 563
  • Reputacja: 1978
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: Gdzie ta ryba?
« Odpowiedź #91 dnia: 06.04.2018, 23:53 »
Lucjan, ale dlaczego nie zrobić porządku na swoim podwórku, zrealizować rzeczy istotnych z punktu widzenia dobrego gospodarza i zrobić rzeczy, które już od nas nie zależą, tudzież zmiana przepisów, lobbowanie za nową ustawą, odpowiednim podejściem do operatów etc.

Ja tutaj ostatnio na forum czytam, olejmy to, co się dzieje na dole, w kołach, działajmy odgórnie bo to ma sens, bo tak rozwalimy system.
No kuźwa, zanim Wy rozwalicie system, to w kołach, gdzie są ludzie z głową na karku będą mieli do dyspozycji wody na miarę europejskich zbiorników.
I ja wcale nie twierdzę, że te odgórne zmiany, te sprawy wykraczające poza przeciętnego wędkarza, poza koła, poza działaczy niskiego szczebla nie są istotne.
Tylko nie rozumiem tej retoryki, która zmierza ku temu, że wędkarz ani nie jest niczemu winny ani też nic nie może. Bo to nie prawda.
Wędkarz nie tylko jest winny wielu złym rzeczom, które obecnie są bardzo widoczne w wielu kołach, podobnież jego bierność pomimo jego rozsądnego rozumienia pewnych spraw sprawia, że to jego koło, jego wody nadal stoją daleko w tyle za tymi, którzy pewne sprawy zaczęli sobie organizować i załatwiać sami.

A szeroko pojęty SYSTEM to rzecz, którą nazwał bym drugą szyną. Jedna szyna to wędkarze i koło, druga szyna to cała organizacja, zagadnienia prawne i rozwiązania systemowe.
Jeśli to idzie w parze, to można mówić o pozytywnej zmianie, bo ona będzie realna. Jeśli zaś ktoś nie widzi tego pierwszego, istotnego elementu, tej pierwszej szyny, to popłynie.


I skończcie mi pisać, że wędkarze nie są niczemu winni. Są winni. Albo swojej postawy, złej postawy. Albo winni bierności.
Większość lubi sobie ponarzekać, ale jak przychodzi co do czego, to w niedzielę woli popatrzeć na TV zamiast przyjść na zebranie i zagłosować za dobrymi rozwiązaniami.
Jaki wniosek? Widocznie im tak bardzo nie zależy. A głos zabierają Ci, którym zależy bardzo, czyli mięsiarze. A później wszyscy się dziwią, że okręgi czy ZG PZW podejmuje takie czy inne decyzje.
A na jakiej podstawie ma podejmować inne? Na podstawie anonimowych głosów na forum SiG, czy też może na podstawie pikiety, przeprowadzonej przez kilkunastu niezadowolonych wędkarzy OM.

Serio? :o

Grzegorz, ale jak możesz pisać, że wędkarze są winni. Chcesz aby wszyscy przyszli na zebranie? Przecież wtedy zatriumfuje mięsiarstwo właśnie!

Ja nie uważam, ze są bez winy, ale jeżeli mowa o odpowiedzialności, to jest ona pośrednia. Wyobraź sobie, że w UK wędkarze też się nie udzielają w kołach, nawet bardziej niż w Polsce. Dlaczego oni jednak mają tak wiele? Bo nie są robieni w bambuko przez działaczy, którzy zrobili sobie koryto.

Co do łowisk, to czekam kiedy powstaną takowe na modłę zachodnią. Póki co jest Bażyna - lepsza niz masa komercji w UK, ale czy o to Ci chodzi? Czy może uważasz, że będą rybne wody, z których się ryby zabiera? W to nie uwierzę. Jeżeli zrobisz lepszą wodę u siebie i dowiedzą się o tym 'kormorany w buciorach', to ci ją wyrównają.

Ale ogólnie wychodzi na to, że warto robić i jedno i drugie(walczyć w kołach i odgórnie), tak ? :thumbup: Zgadzam się. Powinno się robić i jedno ui drugie, bez mówienia że jeden sposób działania lub drugi jest bez sensu. Są równie ważne :)
Lucjan

Offline matchless

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 167
  • Reputacja: 356
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ulubione metody: tyczka
Odp: Gdzie ta ryba?
« Odpowiedź #92 dnia: 07.04.2018, 07:50 »

Grzegorz, ale jak możesz pisać, że wędkarze są winni. Chcesz aby wszyscy przyszli na zebranie? Przecież wtedy zatriumfuje mięsiarstwo właśnie!

Mogę, bo zaniechanie to ogromny grzech. Nie, nie wszyscy. Ale już Ci, którzy grzmią wszędzie, że im źle, to chyba powinni, co?


Ja nie uważam, ze są bez winy, ale jeżeli mowa o odpowiedzialności, to jest ona pośrednia. Wyobraź sobie, że w UK wędkarze też się nie udzielają w kołach, nawet bardziej niż w Polsce. Dlaczego oni jednak mają tak wiele? Bo nie są robieni w bambuko przez działaczy, którzy zrobili sobie koryto.

I tak i nie. Jak spojrzysz sobie na statystyki zarybień zbiorników, ja tutaj podaję szczególnie jako przykład łowiska w mojej okolicy, to niejedno angielskie łowisko ma na noc. To problem złożony, i na pewno gdzieś, którymś elementem są działacze. Ale kultura wędkarska ma tutaj kluczowe znaczenie nie bagatelizował bym jej.

Co do łowisk, to czekam kiedy powstaną takowe na modłę zachodnią. Póki co jest Bażyna - lepsza niz masa komercji w UK, ale czy o to Ci chodzi? Czy może uważasz, że będą rybne wody, z których się ryby zabiera? W to nie uwierzę. Jeżeli zrobisz lepszą wodę u siebie i dowiedzą się o tym 'kormorany w buciorach', to ci ją wyrównają.


Nie koniecznie. Kluczem jest dobra reklama i komercyjne podejście. W zeszłym roku na moich wodach zarybienia były tak dobre, że wędkarze nie dali rady przerobić tych ryb. Niektórzy łowili lepiej niż na komercjach. Efekt jest taki, że pomimo podwyżki cen wędkarzy przybywa i ściągają z różnych okolic. Przy dużej sumie na zarybienie, możesz sobie pozwolić na sypianie ryb co miesiąc, tak że nigdy jej nie zabraknie, choć będzie na bieżąco wyławiana. Przy okazji, zarybiasz również gatunkami, które zawsze były traktowane marginalnie. Efekt jest taki, że wędkarze łowią i są zadowoleni i łowisko zyskuje, bo im więcej wędkarzy i pieniędzy, tym większe możliwości zarybieniowe.



Ale ogólnie wychodzi na to, że warto robić i jedno i drugie(walczyć w kołach i odgórnie), tak ? :thumbup: Zgadzam się. Powinno się robić i jedno i drugie, bez mówienia że jeden sposób działania lub drugi jest bez sensu. Są równie ważne :)

No takie jest moje zdanie. Uważam, że wędkarze muszą się zmobilozować i przede wszystkim jeśli chcą pewnych zmian to próbować to osiągnąć w sposób, który umożliwia im statut i przepisy PZW. Bo bardzo wiele już obecnie tracą, często nawet nie wiedząc, że podejście innych wędkarzy czy zarządów kół się zmienia. Ktoś natomiast trwa w mylnym przekonaniu, czuje się bezradny i zaniecha swoich praw, podczas gdy w wielu przypadkach jego głos w obecnych czasach mógłby się już spotkać z aprobatą wielu wędkarzy. Wbrew pozorom, coraz więcej wędkarzy oczekuje normalności i przede wszystkim możliwości realizacji swojego hobby.
Grzegorz

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 563
  • Reputacja: 1978
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: Gdzie ta ryba?
« Odpowiedź #93 dnia: 07.04.2018, 08:53 »
Grzegorz, a powiedz mi, czy Wasze wody są własnością państwa czy sami się rządzicie? Bo jeżeli zarybiacie pstrągiem, nie jest to zwykły operat, co?

Widzisz, na Śląsku jeszcze z 10 lat temu, a 20 to już w ogóle, kopalnie, huty sporo 'dawały' wędkarzom. Walono rybę w wielkich ilościach do wody (bo wody były własnością kopalni), teraz zarybienia to skromna część tego. Jak jednak dokonać takich zarybień na wodzie z operatem? Jest to niemożliwe. Dlatego większe zarybienia to świetne rozwiązanie teraz. Ale tego nie przegłosujesz w swoim kole, bo operat to operat. Najlepiej widoczne jest to w sąsiednim okręgu bielskim, o czym pisał Maciek. Tam zarybienia ograniczono do małych kwot, i z rybą jest krucho, do tego stopnia, że na zaporówkach jest kiepsko. Niby ten karp taki straszny, ale jakoś w Polsce nie ma wód które by ten zniszczył. Natomiast lwia część łowisk PZW jest zdegradowana nadmiernymi odłowami. O ile dawniej byłem przeciwny karpiowi, to teraz wolę model czeski, gdzie jest i karp i inne gatunki. Bo jak chorujesz na zapalenie płuc to się nie przejmujesz trądzikiem, ważniejsze jest pokonać groźniejsza chorobę. W polskich realiach karp musi być, od ludzi zależy jak mądrze go dystrybuować, jednocześnie wzmacniając rodzime gatunki.

Nie ruszy się jednak takich rzeczy bez zmian w PZW. Piszesz, że DD można było uczynić wodą no kill dzięki wędkarzom. Tak, takie rzeczy przejdą, bo państwo na tym nie traci, jednak my mówimy o zmianach gdzie łowiska są rybne i rybę można zabierać. Trudno w większości okręgów na zebraniach namawiać wędkarzy aby nie brali tyle, więcej zarybić bowiem się raczej nie da. To jest rzucanie się z motyką na księżyc praktycznie. Nie  każdy ma silę i chęci na stawianie czoła tym, którym karta musi się zwrócić. Ty akurat masz naturę wojownika, jednak nie każdy się dobrze czuje w takiej roli. Dlatego działanie w kołach jest OK, ale tam dokonywanie rewolucji jest praktycznie niemożliwe lub bardzo trudne. Dlatego nie przerysowujmy, że obecność na zebraniach wszystko zmieni. Nie każdy też chce być we władzach koła i spędzać 300 godzin na pracy w nim. Absolutnie nie zarzucałbym więc tutaj ludziom tego, ze nie działają lub się nie poświęcają. Robią to co robią normalni ludzie.

Dlatego tak ważne jest aby PZW dopasować do rzeczywistości, a nie rzeczywistość dopasowywać do PZW. Należy nam się o wiele lepsza organizacja, podobnie jak i powinniśmy więcej dawać, głównie pieniędzy. Sytuacja gdzie za 250 zeta składki można brać do kilkuset kilo ryb rocznie, jest nieporozumieniem. Ktoś to źle zorganizował, źle przemyślał, ustanowił niewłaściwie limity, nie zorganizował kontroli wędkarzy nad wodami. To mogą zrobić koła, jak się im da władzę nad wodami. Ale ta władza nie może oznaczać, że łowić tam może każdy z okręgu, bo wykupił składkę. Koło samo powinno się zorganizować i jeżeli zechce, zamknąć wody dla innych. Wtedy dopiero można mówić o gospodarzeniu po swojemu.

Lucjan

Offline MarioG

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 4 126
  • Reputacja: 312
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Prawie pod Warszawą
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: Gdzie ta ryba?
« Odpowiedź #94 dnia: 07.04.2018, 17:21 »
Temat biegał w różne strony więc i ja sobie poplywam po różnych tematach.

Na początek może przypomnę o jednym.
PZW jest stowarzyszeniem.
Ktoś wstępujacy w jego szeregi powinien wiedzieć jak ono działa i błędem jest podejście płacę i wymagam.
Czemu? Poczytajcie.


Komercjalizacja wody nie jest też taka dobra. Bo wtedy każdy chce zarobić a dobro wędkarza schodzi na dalszy plan. Przynajmniej takie mam czasem odczucia. Był ostatnio temat o Batorówce. Ponoć świetne łowisko które chciałem nawet odwiedzić w tym roku. Jednak jak widać teraz większość wekendów to zawody. I może być tego wiecej. Ja rozumiem podejscie włascicieli bo jest logiczne. Ale dobro zwykłego wedkarza spadło gdzieś daleko w otchłań. Bo liczy się....kasa.

A okreslenia "płacę i wymagam" nie działa nigdzie. Jeśli ktoś zapłaci te swoje 20zł za jednodniowe łowienie i wystartuje do własciciela zbiornika że płaci i wymaga to dostanie swoje 20zł i słowo "spier...." na drogę.

A teraz napiszę że jaranie się komercją nic nie daje. Komercje są nudne. Przewidywalne i nienaturalne.
Taka jest prawda.

Własciciele podobnie jak PZW karmią Klientów tym czego oni chca. Coraz większe ryby a w PZW coraz wiecej mięsa. W jednym i drugim przypadku karpie.
Niewiele jest komercji gdzie mógłbym połowić duże leszcze czy płocie. Karp, amur czy jesiotr.
Czemu małe dziecko zabiera sie własnie na PZW na naukę? Bo tylko tam da radę sobie z rybkami. Potrzepie sobie uklejek czy płoteczek na bacika. Bez ryzyka ze coś porwie dziecko razem z wędką.

Jednak nie jestem przeciwnikiem komercji. Bo fajnie jest połowić wieksze okazy. Zmęczyć się itp. Lubię tam połowić.

Jedno i drugie powinno funkcjonować rownolegle.

A krytyka PZW nie jest do końca własciwa. Oni naprawdę spełniają wolę większości swoich czlonków. Gdy wola członków kół zaczyna się zmieniać zmieniają się również realia wkoło.
PZW się zmienia. Zmienia się świadomość ludzi.
Jednak dalej króluje nasza polskość. Przykombinowanie. Wzbogacenie się kosztem innych. Twierdzenie, że jeśli coś jest wspólne to niczyje.
Jednak tak naprawdę jeśli nie będziemy dbali o dobro wspólne to nic z tego nie będzie. Pomyslcie o kole jak o dziecku. Mozna mu poswiecić czas i siły by cieszyć się za jakiś czas a można też dać dziecku komorkę, komputer i tv. I niech bawi się samo. To tak jak wpłata skladki i odwrócenie się plecami.



I może by tak dokonywać swiadomych wyborów i na wieczór kawalerski nie wybierać się do baru mlecznego by potem narzekać że w tym barze nie było tancerek na rurach :-)

Poplynąlem po róznych tematach ale tak to widzę wszystko. Bo jesli nie zmienią się ludzie to nie zmieni się nic. A nie ukrywajmy że normą jest ogół a nie margines.

Wysłane z mojego SM-G920F przy użyciu Tapatalka


Mario
Mazovia Fishing Team

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 563
  • Reputacja: 1978
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: Gdzie ta ryba?
« Odpowiedź #95 dnia: 07.04.2018, 23:42 »
Temat biegał w różne strony więc i ja sobie poplywam po różnych tematach.

To ja pobiegam po tym co napisałeś i pokomentuję :)


Na początek może przypomnę o jednym.
PZW jest stowarzyszeniem.
Ktoś wstępujacy w jego szeregi powinien wiedzieć jak ono działa i błędem jest podejście płacę i wymagam.
Czemu? Poczytajcie.

Tylko zapominasz o jednym, jest tylko PZW i nic więcej. To nie pasaż w centrum handlowym, gdzie masz wiele sklepów do wyboru. Tu wybór jest tylko jeden. I nie chodzi o 'płacę i wymagam' (cudów - wianków), bardziej 'chcę zapłacić za przyzwoitą jakość'. Jaką? Za taką, jaką mają wszystkie inne kraje sąsiadujące z Polską i w UE. Czy to jest wygórowane żądanie? Nie sądzę :)

I nie przesadzajmy z tym, że statut PZW to jakaś konstytucja lub Pismo Święte. Jego zapisy są w większości z PRL, i dawno powinny ulec zmianie, jak i zasady funkcjonowania związku ;)


Komercjalizacja wody nie jest też taka dobra. Bo wtedy każdy chce zarobić a dobro wędkarza schodzi na dalszy plan. Przynajmniej takie mam czasem odczucia.

Oddanie kołom wód w zarządzanie to nie komercjalizacja, to danie im wolnej ręki. Nie rozumiem dlaczego należy przypuszczać, że koła wędkarskie chciałyby zarabiać. ideą stowarzyszenia się jest zapewnienie sobie jak najlepszych warunków do wędkowania, do tego po jak najmniejszych kosztach. I to byłoby realizowane. Oczywiście ci którym karta się ma zwrócić byliby zawiedzeni, chociaż po pewnym czasie i oni mogliby więcej zabrać. Bo problemem obecnie w Polsce jest beznadzieja na wszystkich wodach. Gdyby ryby się pojawiły wszędzie, nie byłyby wszędzie wyłowione. Oczywiście mowa o wersji gdzie kontrolujemy zbiorniki, a to robiliby wędkarze. Komercjalizacja o której piszesz BAtorówki to zupełnie coś innego. Tam ktoś robi biznes, którego celem nie jest zapewnienie sobie jak najlepszych warunków do wędkowania, ale zarabianie pieniędzy. Więc nie powinno się wrzucać tego do jednego wora. Na komercji interesy wędkarza i właściciela zazwyczaj zawsze będą sprzeczne. Wędkarz chciałby miec spokój i być w miarę sam, włąściciel zaś preferuje ruch i ścisk, co daje mu największe zyski. W przypadku kół wszyscy grają do tej samej bramki. No chyba, ze ktoś z zarządu będzie kręcił własne lody, jak teraz niektórzy prezesi okręgów. Ale nie powinni mu na to pozwolić wędkarze :)

A teraz napiszę że jaranie się komercją nic nie daje. Komercje są nudne. Przewidywalne i nienaturalne.
Taka jest prawda.

Według mnie bardziej jarająca jest komercja z rybami, niż bezrybie na PZW. Wody związku również są przewidywalne i nienaturalne, zazwyczaj łowi się niewiele i są zdegradowane, mają zaburzony rybostan. Przywołując Batorówkę, jest to bliższa 'naturze' woda niż sąsiednie wody PZW. Oczywiście zależy co uważamy za naturę :) W takiej Francji, Włoszech wody są tak rybne, że porównywanie do nich polskich łowisk może zaowocować teorią, że nasz kraj nawiedziła jakaś klęska ekologiczna (nawiedziła - jest nią myśl naukowa rybakoznawców z Olsztyna).

A krytyka PZW nie jest do końca własciwa. Oni naprawdę spełniają wolę większości swoich czlonków. Gdy wola członków kół zaczyna się zmieniać zmieniają się również realia wkoło.

W PZW 95% wędkarzy jest niezadowolona z tego co oferuje im członkostwo, do tego masa osób opuściła szeregi związku. Więc pisanie, że oni spełniają wolę większości członków, to przegięcie. Mariusz, gdzie to widzisz u Ciebie? Czy wędkarze chcą rybaków na Zegrzu? Fileciarni i patroszalni? Tak naprawdę to nawet w PZW włodarze nie potrafią dać tym co zabierają ryb. Według mnie gdzie nie spojrzeć to jest albo źle albo kiepsko. Sposób zarządzania jest fatalny, i zajmują się tym ludzie często oderwani od rzeczywistości, nie rozumiejących wędkarzy. Co oni tam robią? Nawet nie potrafią zrobić imprez feederowych tak, aby tysiące wędkarzy zaczęło brać w nich udział, pomimo wielkiej popularności tej metody :facepalm:

Nie spotkałem wędkarza, który byłby zadowolony z PZW. Są tacy, co wierzą w związek, czują przywiązanie, interes... Ale każdy z nich narzeka, i to raczej bardziej niż mniej.

Jednak dalej króluje nasza polskość. Przykombinowanie. Wzbogacenie się kosztem innych. Twierdzenie, że jeśli coś jest wspólne to niczyje.
Jednak tak naprawdę jeśli nie będziemy dbali o dobro wspólne to nic z tego nie będzie. Pomyslcie o kole jak o dziecku. Mozna mu poswiecić czas i siły by cieszyć się za jakiś czas a można też dać dziecku komorkę, komputer i tv. I niech bawi się samo. To tak jak wpłata skladki i odwrócenie się plecami.

Jakbym jakiegoś kaznodzieję słyszał :) Mariusz, nie przesadzaj! O to właśnie chodzi, że Polacy za bardzo nie chcą myśleć o wszystkich, lub też nie mają sił, aby bawić się w doktora Judyma. Jeżeli będą dobre zasady, to w kołach będzie się działo dobrze. Obecnie podstawowym problemem jest to, że opiekowanie się przez koło łowiskiem, oznacza przygotowywanie go dla wszystkich wędkarzy z okręgu. Czyli my harujemy, a inni przychodzą na gotowe. Oni zabierają ryby i śmiecą, a my nie mamy miejsca nad wodą i musimy sprzątać. Sorry, ale to nie zadziała. Dlatego tak ważną rzeczą jest oddanie wód kołom w zarządzanie, ich części. Wędkarze muszą się poczuć faktycznymi gospodarzami, nie zaś klientami.

Tak naprawde lepiej byłoby zapłacić państwu 250 zeta i dać urzędnikom organizowanie wędkarstwa dla obywateli, niż działaczom. Jestem pewien, że mielibyśmy lepsze wody. W sumie to trudno mieć gorsze :)



Mariusz, nie miej mi za złe tych komentarzy, ale skoro już dyskutujemy... :) :-*


Lucjan

Offline MarioG

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 4 126
  • Reputacja: 312
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Prawie pod Warszawą
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: Gdzie ta ryba?
« Odpowiedź #96 dnia: 08.04.2018, 00:48 »
Mariusz, nie miej mi za złe tych komentarzy, ale skoro już dyskutujemy... :) :-*
No pewnie, że nie mam za złe.
Toż to przecież dyskusja. :P

Tylko zapominasz o jednym, jest tylko PZW i nic więcej. To nie pasaż w centrum handlowym, gdzie masz wiele sklepów do wyboru. Tu wybór jest tylko jeden. I nie chodzi o 'płacę i wymagam' (cudów - wianków), bardziej 'chcę zapłacić za przyzwoitą jakość'. Jaką? Za taką, jaką mają wszystkie inne kraje sąsiadujące z Polską i w UE. Czy to jest wygórowane żądanie? Nie sądzę :)
I nie przesadzajmy z tym, że statut PZW to jakaś konstytucja lub Pismo Święte. Jego zapisy są w większości z PRL, i dawno powinny ulec zmianie, jak i zasady funkcjonowania związku ;)
Nie zapominam.
Ale się nie zgadzam. Bo nie jest tylko PZW. Są komercje. Są Stowarzyszenia. Jest w czym wybierać.
A zapisy z PRL bo i większość członków z tamtego okresu.
Nawet na forum średnia wieku to coś pewnie koło 35-40 najsłabiej.

Członkostwo w PZW nie jest obowiązkowe. Masz rację, że statut jest przestarzały ale jest jaki jest i jeśli członkowie nie doprowadzą do zmiany to sam się nie zmieni. Ale znów napiszę, że wstępując do PZW trzeba mieć świadomość co to jest i że tutaj członkowie z zasady powinni wykazywać się aktywnością i pracą społeczną. Ot taki twór.
Nie oceniajmy teraz tego czy słuszny czy nie. Taki jest.
Jeśli wchodzę do Tesco, staję przy samoobsługowej kasie to potem nie piszę w internetach że przy kasie sam produkty na czytnik wrzucałem więc mi się pensja jako kasjerowi należy.

W PZW 95% wędkarzy jest niezadowolona z tego co oferuje im członkostwo, do tego masa osób opuściła szeregi związku. Więc pisanie, że oni spełniają wolę większości członków, to przegięcie. Mariusz, gdzie to widzisz u Ciebie?
Taki z Nas naród, że narzekamy i świętujemy co ważniejsze klęski.
Ja napisałbym, że 95% ale wędkarzy z tego forum. Choć chyba nawet też nie.
Nie widzę tej masy wędkarzy opuszczających szeregi PZW. Za to widzę tych chwalących się wypuszczaniem ryb....na komercjach. Gdzie puszczają dlatego, że albo trzeba słono płacić albo wcale zabrać nie można. Widzę też świeżo nawróconych fanatyków świętszych od papieża a takich to już się boję.

Jeśli chodzi o mnie to u siebie widzę zmiany na lepsze. Widzę zbiornik no kill. Widzę porządek nad wodą. Pomosty.

Moim zdaniem inteligentny człowiek jeśli jest niezadowolony z czegoś to robi tak by być zadowolonym. Więc albo rezygnuje albo robi coś by zmienić zastany stan rzeczy. Powtórzę. REZYGNUJE LUB DZIAŁA.
Ludzie narzekający a nic nie robiący i tkwiący w tym co dla nich złe kojarzą mi się wyłącznie z patologią i prostymi ludźmi nie mającymi perspektyw i pomysłów na zmiany w życiu.

Nie pasuje mi PZW. Jeżdzę sobie na komercję przez cały rok 20zł x 365 dni (7300zł) i każdego dnia cieszę się czystością wkoło, spokojem i mega rybnymi wodami. Drogo? Cóż....luksus kosztuje :P
Choć z drugiej strony Ci sami dla których wejście na komercję nie wydaje się drogie mają wymagania i oczekiwania płacąc 200zł w PZW za dostęp do wielu, wielu zbiorników. Choć w sporej części przebranych.
Ale czy napewno aż tak przebranych? Z Mostkiem łowimy na tym samym zbiorniku często. Ja tam złowiłem sporo linów a on ich raczej nie widywał. Mógł twierdzić że ich tam nie ma. A co ciekawsze łowił tam częściej i więcej niż ja.

Sposób zarządzania jest fatalny, i zajmują się tym ludzie często oderwani od rzeczywistości, nie rozumiejących wędkarzy. Co oni tam robią? Nawet nie potrafią zrobić imprez feederowych tak, aby tysiące wędkarzy zaczęło brać w nich udział, pomimo wielkiej popularności tej metody :facepalm:
Owszem. Jest fatalny. Zajmują się tym ludzie oderwani od rzeczywistości. Ale zaraz...mówimy o PZW czy o kraju. Bo w obu przypadkach jest tak samo. Co ciekawe ujmując to trochę ogólnie powiem "sami sobie ich wybraliśmy". My wędkarze, my naród.

Zawody ? Nie wypowiadam się bo nie orientuję się w tym temacie.

Oddanie kołom wód w zarządzanie to nie komercjalizacja, to danie im wolnej ręki. Nie rozumiem dlaczego należy przypuszczać, że koła wędkarskie chciałyby zarabiać. ideą stowarzyszenia się jest zapewnienie sobie jak najlepszych warunków do wędkowania, do tego po jak najmniejszych kosztach. I to byłoby realizowane. Oczywiście ci którym karta się ma zwrócić byliby zawiedzeni, chociaż po pewnym czasie i oni mogliby więcej zabrać.
To byłaby komercjalizacja.
Etaty dla zaangazowanych władz i strażników. Etat= kasa. Jeśli komuś płacimy to oczekujemy efektów i zaangażowania. Zaangażowanie tych którzy mieliby to robić musiałoby być adekwatne do zarobków. Każdy chce zarabiać jak najwięcej. Więcej kasy w kole więcej dla etatowców. To zawsze tak działa. Wszędzie. I branża wędkarska nie byłaby wyjątkiem na rynku pracy.
Koło stało by się przedsiębiorstem. Nastawionym na zysk. No chyba że ktoś zgłosiłby się do pracy na 8 lub 10 godzin dziennie, zdecydowałby się na to by go krytykować, rozliczać i bluźnić za darmo. Ale tacy to tylko w PZW. A Ci ponoć są nieudolni więc nikt by ich nie chciał.

Na komercji interesy wędkarza i właściciela zazwyczaj zawsze będą sprzeczne. Wędkarz chciałby miec spokój i być w miarę sam, włąściciel zaś preferuje ruch i ścisk, co daje mu największe zyski
Pisałem o tym i choć przywołujesz powyższe jako przykład czegoś innego to świadczy dokładnie o tym o czym mówiłem.

Jeśli Koło ma zbiornik na 50 wędkarzy to wiadomo, że nie może mogłoby sobie pozwolić tylko na 50 członków. Bo tych 50 nie byłoby w stanie wyżywić zarządu, strażników, pracowników fizycznych i innych takich. A przecież musiałby być Zarząd, jakaś ksiegowa, firma lub ludzie do ochrony, fizyczni do zarybiania i sprzątania itp.
Przcież ludzie jakby płacili to by i wymagali.
To ilu ludzi by trzeba zatrudnić? I dajmy im tylko po 3000zł brutto (choć kto brałby na siebie taką odpowiedzialność za tak niewielkie pieniądze). Przemnóżmy te 3000zł przez ilość osób które musiałby PRACOWAĆ na rzecz Koła. A potem pomnóżmy to przez ilość miesięcy w roku. Dodajmy do tego opłaty za wynajęcie lokalu, opłaty za prąd, wodę, śmieci.
Otrzymaną kwotę podzielmy przez liczbę członków Koła.
Jak to wyjdzie?
3 osoby w Zarządzie plus 1 księgowa, plus 3 osoby do pilnowania (zmiany po 24h), 2 osoby do sprzątania i innych prac. 9 osób x 3000zł x 12 miesięcy = 324 tys rocznie. A gdzie inne koszty o których wspomniałem wcześniej ? Niech wyniosą tylko 26000.
To zakładając że dbamy by członkowie mieli swoje miejsca i nie było tłoku i mamy ich 50 daje nam opłatę roczną 7000zł za jedną osobę. Ale zapomnieliśmy o zarybieniach czy innych takich. O kosztach utrzymania czy dzierżawy wody.
Tylko kto nam tyle zapłaci ? Trzeba zwiększyć ilość członków. Może do 500 ? Wychodzi składka 700zł. To już lepiej. No ale mając 500 osób które chcą łowić na 50 wolnych miejsc pojawiają sie tarcia i problemy. Przychodzi wekend i mamy 10 chętnych na jedno miejsce nad wodą. A skoro tyle płacą to uważają że im się należy. Pojawiają się skargi. Narzekania. Żeby połowić w niedzielę to od środy trzeba na miejsce czekać.
Bawię się trochę cyframi ale powyższe wyliczenia wcale nie są wyrwane z kosmosu. To są rzeczy które pojawiały się w wielu innych wątkach. Choćby to że zamiast robić samemu to lepiej wynająć lub płacić etatowym.
Jeśli chcemy się bawić w samodzielność Kół i w to, że płacę i wymagam to trzeba liczyć się z kosztami i z tym, że skarg i narzekań nie zabraknie. A ludzie nie będą już robić i działać za darmo wiedząc że funkcjonuje tam normalny model biznesowy.
A jeśli musielibyśmy zwiększać liczbę członków by utrzymać Koło to czy nie było tak jak w cytowanym wyżej fragmencie?
.... interesy wędkarza i właściciela zazwyczaj zawsze będą sprzeczne. Wędkarz chciałby miec spokój i być w miarę sam, włąściciel zaś preferuje ruch i ścisk, co daje mu największe zyski

Jakbym jakiegoś kaznodzieję słyszał :) Mariusz, nie przesadzaj! O to właśnie chodzi, że Polacy za bardzo nie chcą myśleć o wszystkich, lub też nie mają sił, aby bawić się w doktora Judyma. Jeżeli będą dobre zasady, to w kołach będzie się działo dobrze. Obecnie podstawowym problemem jest to, że opiekowanie się przez koło łowiskiem, oznacza przygotowywanie go dla wszystkich wędkarzy z okręgu. Czyli my harujemy, a inni przychodzą na gotowe. Oni zabierają ryby i śmiecą, a my nie mamy miejsca nad wodą i musimy sprzątać. Sorry, ale to nie zadziała. Dlatego tak ważną rzeczą jest oddanie wód kołom w zarządzanie, ich części. Wędkarze muszą się poczuć faktycznymi gospodarzami, nie zaś klientami.
Nie mam powodów by myśleć, że wędkarze będą przestrzegać zasad.
Próby kradzieży ryb z komercji.
Regularne podkradnie z pracy. Tu papier, tam długopis czy co się tam da.
Płacąc nigdy nie poczujesz się gospodarzem a właśnie Klientem.
Spójrz na postawy choćby na forum. Płacę i wymagam. Klient czy gospodarz?

Jeśli w tym durnym PZW pójdę na głosowanie. Wybiorę zarząd, sprzątnę nad swoim zbiornikiem. Zbiję pomost. Przegonię kłusownika. Jestem gospodarzem.

Czyż nie o tym piszesz?

Mario
Mazovia Fishing Team

Offline mjmaciek

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 15 050
  • Reputacja: 889
    • Galeria
  • Lokalizacja: Polska
  • Ulubione metody: feeder
Odp: Gdzie ta ryba?
« Odpowiedź #97 dnia: 08.04.2018, 07:03 »
Matchles odpowiedz na jakich wodach twoje koło gospodaruje......?
Czy one są własnościa rzgw...... ?
Maciek

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 563
  • Reputacja: 1978
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: Gdzie ta ryba?
« Odpowiedź #98 dnia: 08.04.2018, 08:20 »

Oddanie kołom wód w zarządzanie to nie komercjalizacja, to danie im wolnej ręki. Nie rozumiem dlaczego należy przypuszczać, że koła wędkarskie chciałyby zarabiać. ideą stowarzyszenia się jest zapewnienie sobie jak najlepszych warunków do wędkowania, do tego po jak najmniejszych kosztach. I to byłoby realizowane. Oczywiście ci którym karta się ma zwrócić byliby zawiedzeni, chociaż po pewnym czasie i oni mogliby więcej zabrać.
To byłaby komercjalizacja.
Etaty dla zaangazowanych władz i strażników. Etat= kasa. Jeśli komuś płacimy to oczekujemy efektów i zaangażowania. Zaangażowanie tych którzy mieliby to robić musiałoby być adekwatne do zarobków. Każdy chce zarabiać jak najwięcej. Więcej kasy w kole więcej dla etatowców. To zawsze tak działa. Wszędzie. I branża wędkarska nie byłaby wyjątkiem na rynku pracy.
Koło stało by się przedsiębiorstem. Nastawionym na zysk. No chyba że ktoś zgłosiłby się do pracy na 8 lub 10 godzin dziennie, zdecydowałby się na to by go krytykować, rozliczać i bluźnić za darmo. Ale tacy to tylko w PZW. A Ci ponoć są nieudolni więc nikt by ich nie chciał.

Przesadzasz. Ja nie mówię o tym, aby ludziom w kołach płacić. Należę do kilku klubów w UK, i wszędzie ludzie robią wszystko za darmoszkę. Oprócz może zadań związanych z utrzymaniem łowisk w odpowiednim stanie. Za remonty, wycinanie krzaków, koszenie trawy, naprawy bieżące płaci się jakimś osobom, ale często jest to i tak 'po znajomości' - a więc bardzo tanio. Nie wyobrażam sobie aby w polskim kole był prezes co dostaje pensję :D :D :D Czy są stowarzyszenia wędkarskie gdzie prezesi biora kasę? No właśnie. Dlatego nie ma mowy o komercjalizacji w takim ujęciu. Na pewno ludzie garnęliby się do pracy w kole, nie byłoby sytuacji, że jakiś osobnik odmawia kontroli, ze względu na jego 'prawa konstytucyjne'. Jak się komuś nie podoba regulamin koła, to niech idzie łowić gdzie indziej ;)

I to jest właśnie danie wolności kołom, zrobienie rywalizacji pomiędzy nimi. Obecnie wielu wędkarzy wybiera opcję opłacenia składek blisko domu lub w siedzibie PZW, byle było szybko. W nosie mają do jakiego koła należą, bo mają wszędzie dostęp. Tutaj jednak każdy musiałby wybierać, zaś władze kół walczyłyby o wędkarza. WALCZYŁYBY O WĘDKARZA! Robiąc ofertę pod niego, mając świadomość, że więcej kasy to więcej możliwości, przejęcie dodatkowych wód etc. Rzecz obecnie niespotykana w PZW :)

Jeśli Koło ma zbiornik na 50 wędkarzy to wiadomo, że nie może mogłoby sobie pozwolić tylko na 50 członków. Bo tych 50 nie byłoby w stanie wyżywić zarządu, strażników, pracowników fizycznych i innych takich. A przecież musiałby być Zarząd, jakaś ksiegowa, firma lub ludzie do ochrony, fizyczni do zarybiania i sprzątania itp.
Przcież ludzie jakby płacili to by i wymagali.
To ilu ludzi by trzeba zatrudnić? I dajmy im tylko po 3000zł brutto (choć kto brałby na siebie taką odpowiedzialność za tak niewielkie pieniądze). Przemnóżmy te 3000zł przez ilość osób które musiałby PRACOWAĆ na rzecz Koła. A potem pomnóżmy to przez ilość miesięcy w roku. Dodajmy do tego opłaty za wynajęcie lokalu, opłaty za prąd, wodę, śmieci.
Otrzymaną kwotę podzielmy przez liczbę członków Koła.
Jak to wyjdzie?
3 osoby w Zarządzie plus 1 księgowa, plus 3 osoby do pilnowania (zmiany po 24h), 2 osoby do sprzątania i innych prac. 9 osób x 3000zł x 12 miesięcy = 324 tys rocznie

Ambitne wyliczenia :) Mariusz, nie  byłoby wielkich różnic pomiędzy takim stanem a tym co teraz. Sami wędkarze by pilnowali, sprzątali (śmieci byłoby bardzo mało przy kontrolach), zarybiali. To co wymieniłeś nie istnieje na żadnej komercji. Nie słyszałem o firmach ochroniarskich na jakichś łowiskach ;) Obecnie muszą być przepisy odnośnie SSR, idiotyczne, musi być dwóch strażników. A tutaj obskoczyłby wszystko jeden gość. Oczywiście jest opcja opłacenia jakiegoś stróża co pobiera opłaty i spędza czas nad wodą, pilnując wszystkiego - tak jak na Bażynie. I roczna opłata wynosi tam ponad 300 zeta.

Jeśli w tym durnym PZW pójdę na głosowanie. Wybiorę zarząd, sprzątnę nad swoim zbiornikiem. Zbiję pomost. Przegonię kłusownika. Jestem gospodarzem.

Czyż nie o tym piszesz?

A jak zrobisz to samo dokładnie w swoim kole, na którego wody nie mają dostępu wszyscy z okręgu, to nagle gospodarzem nie jesteś? ;) Dziwne rozumowanie... 

Sprawa jest prosta jak drut. Jeżeli koła dostaną wody w swoje zarządzanie, to wtedy dopiero praca społeczna nabiera sensu. Obecnie jest w tym wszystkim wielka dziura, o której piewcy pracy w kole zdają się zapominać. Otóż koła nie mogą kontrolować wód na tyle skutecznie jakby chciały, do tego mają do czynienia z praca pod wszystkich wędkarzy w okręgu. A tutaj byłoby całkiem inaczej. Łowiliby tylko ci co opłacili składkę  lub mają porozumienia. Akceptujesz regulamin koła? Złapano Cię na jego łamaniu? To pa jak parasol, wywalają Cię na zbity pysk. Do tego nie ma 'obcych', wszyscy są swoi. Diametralnie różna sytuacja.

Na zebraniach jest też inaczej, bo nie ma okręgu, który rządzi i ustala reguły. Tutaj zależność od okręgu byłaby minimalna, a taki jego prezes nie miałby nic do gadania co się dzieje w kole, chyba, że opłacałby w nim składki.

Nie rozumiem w ogóle czego tutaj bronisz Mariusz. Zastanów się co jest ideą zrzeszania się. Na pewno nie jest nią robienie czegoś dla innych, którzy mogą przyjść i owoce Twojej pracy normalnie 'zeżreć'. A tak jest teraz. Mamy do czynienia z pseudo stowarzyszeniem, gdzie reguły w nim obowiązujące są w wielu przypadkach niewłaściwe i niszczą ideę pracy społecznej. Dlaczego więc jest zdziwienie, że ludzie się ie garną do pracy nad własnymi łowiskami? Bo to nie są ich łowiska tak do końca. Jak długo pozwalać się będzie wielu osobom na żerowanie na pracy innych, tak długo nie będzie to działać dobrze. Zapewniam , że koła same szybko wypracowały by schematy, dzięki którym zapanowałby porządek. Przede wszystkim wywołałyby ze swych szeregów tych, co nie umieją się dopasować do społeczności. Do tego też koła same by ustalały składki, ich wysokość, byłyby inwestycje. Obecnie robienie inwestycji lub praca nad poprawą rybostanu może zaowocować szybką jego pacyfikacją, co przy operatach i braku możliwości zwiększania zarybień doprowadza do ciągłej degradacji. Czyli - nie ma ryb.

Mariusz, zastanawiałeś się, dlaczego są ryby na wodach stowarzyszeń? Są, bo tam są zasady, których celem jest budowa rybnej wody. W PZW tego nie ma. Jest chaos i zapaść, czego dowodem jest wyławianie karpia, dopiero co wpuszczonego do wody. Zamiast sobie podhodować taką rybę, aby po roku ważyła dwa razy tyle, pozwala się wędkarzom wszystko praktycznie odłowić w tydzień lub dwa. To jest patologia. Wszechobecna w PZW. Czujesz się tam jak gospodarz? Zbuduj jeszcze pomost takim miesiarzom i pozbieraj śmieci po takim 'karpiobiciu'. Poczujesz się potrzebny i złapiesz wiatr w skrzydła, wiedząc, że robisz coś dla 'ludzi' :)




Lucjan

Offline MarioG

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 4 126
  • Reputacja: 312
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Prawie pod Warszawą
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: Gdzie ta ryba?
« Odpowiedź #99 dnia: 08.04.2018, 09:39 »
Calkowicie zgadzam sie z Tobą że bez aktywnosci i pracy czlonków to można sobie tylko pomarzyć. Ale generalnie proponujesz dalej taką "frajerską" aktywność w kołach jaka powinna funkcjować obecnie.
Choć nie rozumiem czemu zarząd koła miałby robić wiecej niż inni. Wchodzić wedkarzom w tyłek i o nich walczyć. I to za free.
Optymistycznie zakładasz że nagle ludziom którzy prezentują postawę płacę i żądam zacznie się czegoś chcieć.

A tak jak pisałem. Jeden zbiornik. Wielu czlonków. Ciasno. Ciężko też uzbierać lokalnie tylu chetnych by była kasa.
A brak miejsca nad wodą demotywuje.

Zbyt wierzysz w ludzi chyba :-)

Jeśli chodzi o ochronę to wody PZW często są gdzieś z boku. Mięsiarze, kłusownicy i inni tylko czekają. Ktoś musialby pilnować by nocami prądem nie tlukli lub by nie łowili ci bez zezwoleń. Komercje często są przy domach. Pilnowane lub monitorowane. Ogrodzone z zamkniętym dojazdem.

Nie jest tak że bronię PZW. Po prostu doceniam to co robią Ci ktorzy robią i czuję, że większa aktywność oraz świadomość wędkarzy poprawiła by stan wód i funkcjonowanie związku.

Bo PZW jest jak Nasz kraj. Mimo gówna na szczycie lokalnie można poprawiać warunki życia. I sa ludzie ktorzy chcą. Wiedzą jak. Trzeba ich tylko popierać i pomagać. Sa swietne rozwijajace się gminy i koła. Mimo wszystko.

Wysłane z mojego SM-G920F przy użyciu Tapatalka


Mario
Mazovia Fishing Team

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 563
  • Reputacja: 1978
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: Gdzie ta ryba?
« Odpowiedź #100 dnia: 08.04.2018, 11:58 »
Calkowicie zgadzam sie z Tobą że bez aktywnosci i pracy czlonków to można sobie tylko pomarzyć. Ale generalnie proponujesz dalej taką "frajerską" aktywność w kołach jaka powinna funkcjować obecnie.
Choć nie rozumiem czemu zarząd koła miałby robić wiecej niż inni. Wchodzić wedkarzom w tyłek i o nich walczyć. I to za free.
Optymistycznie zakładasz że nagle ludziom którzy prezentują postawę płacę i żądam zacznie się czegoś chcieć.

To jest chyba normalne założenie. Nie słyszałem o stowarzyszeniach, gdzie prezes dostaje kasę :) Po prostu jeżeli coś jest 'nasze', to wtedy mamy chęć aby tam działać. Jeżeli zaś jest 'wspólne' to niewielu chce brać w tym udział. Używasz określenia 'frajerska aktywność'. Ona jak najbardziej nie jest frajerska. Jestem pewien, że taki Grzegorz mógłby zdziałać pięć razy więcej, gdyby wody jego koła były tylko dla jego członków, i gdyby wędkarze musieli akceptować regulamin, zaś jego nieprzestrzeganie kończyłoby się wywaleniem. Przede wszystkim zmieniłaby się struktura koła. Byłoby mniej tych którym karta musi się zwrócić, więcej zaś tych, co sobie cenią dobre warunki nad wodą. Sam Grzegorz zaś otrzymywałby gratyfikację w postaci dobrych słów od wędkarzy, którzy docenialiby wartość tego co robi, gdyż skutkowałoby to podniesieniem jakości 'łowisk'.

Ogólnie moga być trzy modele wędkarstwa - państwo organizuje je nam, jemu płacimy a ono nam zapewnia jakiś poziom, drugi to grupy stowarzyszeń, opiekujące się wodami,gdzie rola państwa jest o wiele mniejsza i wspiera ona wędkarzy i trzeci -model  polski. Jeden związek, w którym rządzą nie wędkarze, ale działacze, co kiedyś może byli wędkarzami, nie rozumieją jednak nowoczesnego wędkarstwa. Sam związek zaś jest stowarzyszeniem ze statutem rodem z PRL, nieżyciowym i nie nastawionym na wędkarza, gdyż wszystko jest pokłosiem zrobienia jednej organizacji, mającej zorganizować wędkarstwo ludziom w socjalistycznym państwie. Jak za PRL, niby wszystko miało byc dla ludzi, jak się okazywało było dla wybrańców, tych co pełnili 'kierowniczą' rolę. O dziwo trwa to do dzisiaj. Szczytem absurdu były odznaczenia dla Ziemieckiego i Bedyńskiego, jakie prezydent Komorowski, wręczył tym dwóm za zasługi dla ochrony środowiska. Pokazuje to, że mamy do czynienia z jakąś paranoją :)

Sam włączyłbym się w działalność takiego koła, widząc tego sens. Obecnie jednak byłoby to ciągłą walką z żądaniami mięsiarzy, co zresztą przeżywa Grzegorz. Jeżeli koło by mi nie odpowiadało, przeniósłbym się do innego, które miałoby ludzi myślących podobnie do mnie, i których wcale nie jest mało. Teraz tego nie ma - należysz do koła, które musi robić coś dla wszystkich wędkarzy w okręgu, nie ma wyboru, nie ma konkurencji kół. To nie może działać, bo każdy wewnętrznie czuje, że to jest niewłaściwe.
Lucjan

Offline MarioG

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 4 126
  • Reputacja: 312
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Prawie pod Warszawą
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: Gdzie ta ryba?
« Odpowiedź #101 dnia: 08.04.2018, 13:11 »
Nie wiem jak obecnie wyglada sytuacja w innych kołach ale o ile mnie pamięć nie myli to były kiedyś zbiorniki w kołach wyłaczone z okregu i przeznaczone tylko dla czlonków danego koła.

Wysłane z mojego SM-G920F przy użyciu Tapatalka


Mario
Mazovia Fishing Team

Offline krzysiekniepieklo

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 516
  • Reputacja: 36
  • Ulubione metody: spinning
Odp: Gdzie ta ryba?
« Odpowiedź #102 dnia: 08.04.2018, 21:44 »
Matchles napisał

Tak zrób. Przedstaw konkretny plan, kosztorys, zakres prac, o których piszesz. Załatw wymagane pozwolenia, dogadaj się z właścicielami terenów, zapewnij pieniądze na wypłaty odszkodowań.
Będziesz miał komplet dokumentów i pozwolenia - masz moje poparcie.

To widzę, że na Twoje poparcie mogę liczyć dopiero, jak zostanę prezesem PZW.
Ja nawet rozumiem Twoją strategię. Lepiej trzymać z tymi, którzy mają władzę.
W ciemno popierać, to ryzyko, bo można przegrać.
http://blog.wiara.pl/krzysiekniepieklo

 i praktycznie jednoosobowe forum       http://prorok.phorum.pl

Offline mjmaciek

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 15 050
  • Reputacja: 889
    • Galeria
  • Lokalizacja: Polska
  • Ulubione metody: feeder
Odp: Gdzie ta ryba?
« Odpowiedź #103 dnia: 08.04.2018, 22:02 »
Z tego co widze szereg wód okregu Katowice należy do rzgw
http://www.gliwice.rzgw.gov.pl/pl/obwrybackie/obwrybackie.
To skoro tak jest to po co piszesz takie głupoty...że samowole możesz robić....
Cyt."Ale... tutaj Cię zaskoczę. W rzeczywistości, na 90% te operaty są fikcją. Koła, okręgi zarybiają tym co mają dostępne i tym czym chcą. "
Jesteś we władach pzw i publicznie informujesz o łamaniu prawa....
Czegoś tu nie rozumiem.... nie mowie o stawach tylko o wodach rzgw...
Maciek

Offline Arunio

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 8 892
  • Reputacja: 521
  • Płeć: Mężczyzna
  • Życie jest krótkie, a łowić się chce!
    • Galeria
  • Lokalizacja: Gorzów Wlkp.
  • Ulubione metody: feeder
Odp: Gdzie ta ryba?
« Odpowiedź #104 dnia: 08.04.2018, 22:28 »
Luk, pytanie, bo przyznaję, że się pogubiłem. To jak to jest w UK? Wody koła, są tylko dla jego członków? Czy również można wykupić dniówkę i powędkować? Bo jeśli uważnie czytam, wykupujesz często licencję na obce wody, czy z automatu wpłacasz składkę i członkostwo?
Arek