Autor Wątek: Gdzie ta ryba?  (Przeczytany 62264 razy)

Offline RafałOrłoś

  • Aktywny użytkownik
  • ***
  • Wiadomości: 128
  • Reputacja: 19
  • Płeć: Mężczyzna
  • Zarząd G. PZW też posiada "teczki", dlatego rządzi
  • Lokalizacja: Poznań, Eindhoven (NL)
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Gdzie ta ryba?
« Odpowiedź #120 dnia: 09.04.2018, 11:12 »
Jeszcze jedno. Okręgi muszą też ustalić ulgi dla niezrzeszonych (tak jak dla członków PZW). Już widzę te rzesze rodaków chętnych do społecznej pracy w PZW, gdy usłyszą informację o tym, że jako niezrzeszeni będą mogli sobie nieźle połowić za naprawdę nieduże pieniądze. A jak jeszcze usłyszą informację o tym, że w danym zbiorniku jest dużo ryb, to bicie w limicie zacznie się na całego :(  Zero odpowiedzialności za dobro wspólne. Płacę i wymagam w najczystszej postaci. I teraz co zrobić aby zmobilizować członków do dalszego pozostawania w PZW, już nie mówię do aktywnej pracy w kole?   

Witam,
jeśli dyskutujemy merytorycznie, bez napinki, to chciałbym jednak odnieść się do tego co zaznaczyłem, skoro ogólnie większość zgadza się, że na wodach użytkowanych przez PZW jest mało ryb to z tym "nieźle połowić" bym dyskutował.
Drugi cytat na czerwono.
Przepraszam bardzo, wiele lat łowiłem w Holandii, na zasadzie wykupienia składki związkowej tkz Vispass, cena tam jest jedna, dla wszystkich, niezależnie czy ktoś udziela się w kole-klubie czy też nie. Właśnie na tym to tam polega. Kluby zakładają ludzie z lokalnej społeczności, którzy chcą zorganizować wędkarski wypoczynek dla siebie i sąsiadów, dbają o łowisko i otoczenie, organizują zawody wędkarskie, imprezy dla rodzin, młodziezy itd ale jednocześnie nie ograniczają możliwości połowienia dla osób które nie chcą bądź nie mogą czynnie się udzielać. Od tych osób wymaga się przestrzegania regulaminu, opłacenia zezwolenia i to wszystko...W Polsce jest też wiele łowisk lokalnych stowarzyszeń gdzie działa to identycznie. Zatem sorry ale nie rozumiem za bardzo dlaczego osoby z tych stowarzyszeń zapraszają "obcych" na swoje łowisko i nie robią problemu a osoby w PZW wręcz przeciwnie.

Offline selektor

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 5 281
  • Reputacja: 1399
  • Lokalizacja: Catch & w Łeb & Realese on Patelnia
  • Ulubione metody: waggler method
Odp: Gdzie ta ryba?
« Odpowiedź #121 dnia: 09.04.2018, 11:37 »
Jeszcze jedno. Okręgi muszą też ustalić ulgi dla niezrzeszonych (tak jak dla członków PZW). Już widzę te rzesze rodaków chętnych do społecznej pracy w PZW, gdy usłyszą informację o tym, że jako niezrzeszeni będą mogli sobie nieźle połowić za naprawdę nieduże pieniądze. A jak jeszcze usłyszą informację o tym, że w danym zbiorniku jest dużo ryb, to bicie w limicie zacznie się na całego :(  Zero odpowiedzialności za dobro wspólne. Płacę i wymagam w najczystszej postaci. I teraz co zrobić aby zmobilizować członków do dalszego pozostawania w PZW, już nie mówię do aktywnej pracy w kole?   

Witam,
jeśli dyskutujemy merytorycznie, bez napinki, to chciałbym jednak odnieść się do tego co zaznaczyłem, skoro ogólnie większość zgadza się, że na wodach użytkowanych przez PZW jest mało ryb to z tym "nieźle połowić" bym dyskutował.

Jak zobaczysz moje posty to z nich wynika, iż również stoję na stanowisku, że na wodach PZW to raczej trudno jest "nieźle połowić". Tak przynajmniej jest na znanych mi wodach. Jednak są tu osoby, które mają inny pogląd na tą kwestię i ja to szanuje, bo nawet dwie podobne wody w jednej gminie mogą się ze sobą różnić jeżeli chodzi o rybostan i to w sposób znaczący. Dlatego nie ma co uogólniać. Jedni mają, drudzy nie. Jednak często u tych drugich jest tak, że nawet jakby chcieli wprowadzenia zmian - tak aby "mieć" - to nie mogą tego wprowadzić w życie.


W Polsce jest też wiele łowisk lokalnych stowarzyszeń gdzie działa to identycznie. Zatem sorry ale nie rozumiem za bardzo dlaczego osoby z tych stowarzyszeń zapraszają "obcych" na swoje łowisko i nie robią problemu a osoby w PZW wręcz przeciwnie.


Bo jak poczytasz forum, to tu wiele osób traktuje pracę społeczną wszystkich członków stowarzyszenia jako podwalinę jego funkcjonowania i możliwość jego rozwoju.  A że składki, limity, kontrole, mentalność łowiących jest taka a nie inna, to trudno mieć pretensje do osób, które poświęcają swój wolny czas i pieniądze, że nie chcą obcych na swoich łowiskach


Offline basp28

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 866
  • Reputacja: 97
Odp: Gdzie ta ryba?
« Odpowiedź #122 dnia: 09.04.2018, 11:41 »
Zatem sorry ale nie rozumiem za bardzo dlaczego osoby z tych stowarzyszeń zapraszają "obcych" na swoje łowisko i nie robią problemu a osoby w PZW wręcz przeciwnie.
Mylisz się i to bardzo.
I PZw i Stowarzyszenia działają identycznie - nie ma różnicy w "zapraszaniu", A jesli już, to w 2gą stronę - PZw wita wszystkich z otwartymi rękami. To Stowarzyszenia nie zapraszają "obcych", lub ich ilość ograniczają.
Stowarzyszenie gdzie ja należałem miało 300 pozwoleń rocznych i tylko tylu członków mogło być, ani szt więcej. Pozwoleń rocznych zawyczaj było 1000 dniówek + 500 weekendówek + do 100 tygodniówek.
Prace społeczne to były 3 dni rocznie po 8h (oczywiście w tym integracja kiełbaski itd.) w tym 1 raz trzeba było być obowiązkowo (pod groźbą wywalenia) za dwa dni można było zapłacić po 120zł/dzień (ok 15zł/h - zwykła stawka pracownika fizycznewgo)

Zresztą stawki dla niezrzeszonych są wyższe niż dla członków, w większości krajów europejskich, a przynajmniej wiem, że są wyższe w Czechach, Anglii, Niemczech.

Offline RafałOrłoś

  • Aktywny użytkownik
  • ***
  • Wiadomości: 128
  • Reputacja: 19
  • Płeć: Mężczyzna
  • Zarząd G. PZW też posiada "teczki", dlatego rządzi
  • Lokalizacja: Poznań, Eindhoven (NL)
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Gdzie ta ryba?
« Odpowiedź #123 dnia: 09.04.2018, 12:11 »
Zatem sorry ale nie rozumiem za bardzo dlaczego osoby z tych stowarzyszeń zapraszają "obcych" na swoje łowisko i nie robią problemu a osoby w PZW wręcz przeciwnie.
Mylisz się i to bardzo.
I PZw i Stowarzyszenia działają identycznie - nie ma różnicy w "zapraszaniu", A jesli już, to w 2gą stronę - PZw wita wszystkich z otwartymi rękami. To Stowarzyszenia nie zapraszają "obcych", lub ich ilość ograniczają.
Stowarzyszenie gdzie ja należałem miało 300 pozwoleń rocznych i tylko tylu członków mogło być, ani szt więcej. Pozwoleń rocznych zawyczaj było 1000 dniówek + 500 weekendówek + do 100 tygodniówek.
Prace społeczne to były 3 dni rocznie po 8h (oczywiście w tym integracja kiełbaski itd.) w tym 1 raz trzeba było być obowiązkowo (pod groźbą wywalenia) za dwa dni można było zapłacić po 120zł/dzień (ok 15zł/h - zwykła stawka pracownika fizycznewgo)

jasne że tak, zawsze można podać przykład że czarne jest czarne a białe jest białe, łowię na wodach kilku stowrzyszeń i te akurat zapraszają, spotkałem się za to też z kilkoma wodami PZW gdzie pomosty są na kłódkę i to wszystkie.

Offline matchless

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 167
  • Reputacja: 356
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ulubione metody: tyczka
Odp: Gdzie ta ryba?
« Odpowiedź #124 dnia: 09.04.2018, 12:13 »
A to mogę łowić na wodach tego stowarzyszenia, nie będąc ich członkiem? W jakiej kwocie przygotowali dla mnie zezwolenie?
Jak kiedyś lowiłem w takim stowarzyszeniu, to musiałem być ich członkiem. Nie mogłem nie być członkiem i sobie łowić, płacąc za zezwolenie.
Czyli, większość tych stowarzyszeń, które są takie super, nie tylko nie jest lepsza od PZW ale i jest pod tym względem gorsza, bo nawet nie zakłada i nie pozwala u siebie łowić osobom niezrzeszonym.
Grzegorz

Offline basp28

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 866
  • Reputacja: 97
Odp: Gdzie ta ryba?
« Odpowiedź #125 dnia: 09.04.2018, 12:18 »
Zatem sorry ale nie rozumiem za bardzo dlaczego osoby z tych stowarzyszeń zapraszają "obcych" na swoje łowisko i nie robią problemu a osoby w PZW wręcz przeciwnie.
Mylisz się i to bardzo.
I PZw i Stowarzyszenia działają identycznie - nie ma różnicy w "zapraszaniu", A jesli już, to w 2gą stronę - PZw wita wszystkich z otwartymi rękami. To Stowarzyszenia nie zapraszają "obcych", lub ich ilość ograniczają.
Stowarzyszenie gdzie ja należałem miało 300 pozwoleń rocznych i tylko tylu członków mogło być, ani szt więcej. Pozwoleń rocznych zawyczaj było 1000 dniówek + 500 weekendówek + do 100 tygodniówek.
Prace społeczne to były 3 dni rocznie po 8h (oczywiście w tym integracja kiełbaski itd.) w tym 1 raz trzeba było być obowiązkowo (pod groźbą wywalenia) za dwa dni można było zapłacić po 120zł/dzień (ok 15zł/h - zwykła stawka pracownika fizycznewgo)

jasne że tak, zawsze można podać przykład że czarne jest czarne a białe jest białe, łowię na wodach kilku stowrzyszeń i te akurat zapraszają, spotkałem się za to też z kilkoma wodami PZW gdzie pomosty są na kłódkę i to wszystkie.
Masz szczęście - u nas trzeba płacić, jak się chce łowić na wodach stowarzyszeń, o zapraszaniu to nie ma mowy, i to zazwyczaj płaci się więcej niż ich członkowie - zazdroszczę Ci też bym chciał mieszkać w takiej okolicy.
A na zaproszenie to ide do kolegi połowić na jego staw ale to więcej picia niż łowienia :)


Offline basp28

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 866
  • Reputacja: 97
Odp: Gdzie ta ryba?
« Odpowiedź #126 dnia: 09.04.2018, 12:24 »
A to mogę łowić na wodach tego stowarzyszenia, nie będąc ich członkiem? W jakiej kwocie przygotowali dla mnie zezwolenie?
Jak kiedyś lowiłem w takim stowarzyszeniu, to musiałem być ich członkiem. Nie mogłem nie być członkiem i sobie łowić, płacąc za zezwolenie.
Czyli, większość tych stowarzyszeń, które są takie super, nie tylko nie jest lepsza od PZW ale i jest pod tym względem gorsza, bo nawet nie zakłada i nie pozwala u siebie łowić osobom niezrzeszonym.
Większość Stowarzyszeń jest super, bo są małe - dbają i mają. Ale działają jak PZW tylko skala mniejsza i dzięki temu jest łatwiej. tak jak PZW sprzedają pozwolenia niezrzeszonym.
2017 rok - skrót z regulaminu opłat/pozwoleń gdy się dowiadywałem.
"roczna opłata 450 zł.na rok lub 100 zł weekendowa. Natomiast jedno dniowa  30 zł. . Opłaty roczne są sprzedawane każdego roku do lutego z tym że muszą być jakieś wolne poniewaź pierwszeństwo w zakupie mają stali bywalcy którzy wcześniej dokonywali opłat. Jeżeli do 1.02. Zostają jakieś nie sprzedane wówczas można się o takie ubiegać. "

Offline matchless

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 167
  • Reputacja: 356
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ulubione metody: tyczka
Odp: Gdzie ta ryba?
« Odpowiedź #127 dnia: 09.04.2018, 12:26 »
Trzeba w takim razie powiadomić UOKiK, żeby przyjrzał się wszystkim stowarzyszeniom wędkarskim na terenie RP.

Dzwoniłem przed chwilką do 2 - tam udało się dodzwonić. Pytam, czy mogę zapłacić pełną składkę i łowić u nich, ale nie chcę żadnej deklaracji wypisywać. Odpowiedź taka sama - Nie, żeby u Nas łowić, trzeba być członkiem.

Wejdźcie z resztą na strony różnych stowarzyszeń. Okazuje się, że tam nigdzie nie przewidują opłat dla niezrzeszonych. To jest w ogóle patologia. Natomiast, stowarzyszenia podaje się jako PRZYKŁADNIE działające.
Ot, kolejna hipokryzja. Ale co tam, stowarzyszenia są okej, PZW natomiast złe, bo opłaty dla niezrzeszonych ma wyższe niż dla zrzeszonych.

Nie robić więc opłat dla niezrzeszonych i tym samym patologią dorównać do innych stowarzyszeń. To jest wyjście!
Grzegorz

Offline RafałOrłoś

  • Aktywny użytkownik
  • ***
  • Wiadomości: 128
  • Reputacja: 19
  • Płeć: Mężczyzna
  • Zarząd G. PZW też posiada "teczki", dlatego rządzi
  • Lokalizacja: Poznań, Eindhoven (NL)
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Gdzie ta ryba?
« Odpowiedź #128 dnia: 09.04.2018, 12:32 »
Jeszcze jedno. Okręgi muszą też ustalić ulgi dla niezrzeszonych (tak jak dla członków PZW). Już widzę te rzesze rodaków chętnych do społecznej pracy w PZW, gdy usłyszą informację o tym, że jako niezrzeszeni będą mogli sobie nieźle połowić za naprawdę nieduże pieniądze. A jak jeszcze usłyszą informację o tym, że w danym zbiorniku jest dużo ryb, to bicie w limicie zacznie się na całego :(  Zero odpowiedzialności za dobro wspólne. Płacę i wymagam w najczystszej postaci. I teraz co zrobić aby zmobilizować członków do dalszego pozostawania w PZW, już nie mówię do aktywnej pracy w kole?   

Witam,
jeśli dyskutujemy merytorycznie, bez napinki, to chciałbym jednak odnieść się do tego co zaznaczyłem, skoro ogólnie większość zgadza się, że na wodach użytkowanych przez PZW jest mało ryb to z tym "nieźle połowić" bym dyskutował.

Jak zobaczysz moje posty to z nich wynika, iż również stoję na stanowisku, że na wodach PZW to raczej trudno jest "nieźle połowić". Tak przynajmniej jest na znanych mi wodach. Jednak są tu osoby, które mają inny pogląd na tą kwestię i ja to szanuje, bo nawet dwie podobne wody w jednej gminie mogą się ze sobą różnić jeżeli chodzi o rybostan i to w sposób znaczący. Dlatego nie ma co uogólniać. Jedni mają, drudzy nie. Jednak często u tych drugich jest tak, że nawet jakby chcieli wprowadzenia zmian - tak aby "mieć" - to nie mogą tego wprowadzić w życie.


W Polsce jest też wiele łowisk lokalnych stowarzyszeń gdzie działa to identycznie. Zatem sorry ale nie rozumiem za bardzo dlaczego osoby z tych stowarzyszeń zapraszają "obcych" na swoje łowisko i nie robią problemu a osoby w PZW wręcz przeciwnie.


Bo jak poczytasz forum, to tu wiele osób traktuje pracę społeczną wszystkich członków stowarzyszenia jako podwalinę jego funkcjonowania i możliwość jego rozwoju.  A że składki, limity, kontrole, mentalność łowiących jest taka a nie inna, to trudno mieć pretensje do osób, które poświęcają swój wolny czas i pieniądze, że nie chcą obcych na swoich łowiskach

chwila moment, a kto tu komu broni pracy społecznej, właśnie na tym polega praca społeczna, że nie oczekuje się za to zapłaty, apanaży i "tylko dla swoich" itd, PZW w 99% przypadków użytkuje wody publiczne, gdyby te osoby działały na prywatnym stawie kupionym przez PZW to oczywiście mogliby wprowadzić zasadę TYLKO DLA CZŁONKÓW, co ma piernik do wiatraka? szanuję pracę społeczników ale nie rozumiem jak można obrażać się na fakt że ktoś kto wykonuje pracę społeczną na nie swojej, prywatnej własności miałby ograniczać dostęp do tej własności innym uprawnionym? to nie jest pytanie ile kto wątków poczytał na tym forum tylko o zasady.

Nie chodzi też o pretensje do kogokolwiek tylko o zrozumienie o czym dyskutujemy, a ciężar tej dyskusji powinien być przesunięty na pytanie dlaczego to "swoi" nie chcą "obcych"

Moim zdaniem problem tkwi w niskiej kulturze wędkarskiej, małej świadomości ochrony środowiska, zasad typu, że karta musi się zwrócić, niskich zarobkach społeczeństwa, braku edukacji etycznych zachowań nad wodą i pewnie wielu innych, o indywidualnych przypadkach nie wspominając.

Uważam że zrównanie opłat za korzystanie z własności publicznej jest pozytywne i logiczne.

Pozdrawiam.

Offline matchless

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 167
  • Reputacja: 356
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ulubione metody: tyczka
Odp: Gdzie ta ryba?
« Odpowiedź #129 dnia: 09.04.2018, 12:36 »
Jeszcze jedno. Okręgi muszą też ustalić ulgi dla niezrzeszonych (tak jak dla członków PZW). Już widzę te rzesze rodaków chętnych do społecznej pracy w PZW, gdy usłyszą informację o tym, że jako niezrzeszeni będą mogli sobie nieźle połowić za naprawdę nieduże pieniądze. A jak jeszcze usłyszą informację o tym, że w danym zbiorniku jest dużo ryb, to bicie w limicie zacznie się na całego :(  Zero odpowiedzialności za dobro wspólne. Płacę i wymagam w najczystszej postaci. I teraz co zrobić aby zmobilizować członków do dalszego pozostawania w PZW, już nie mówię do aktywnej pracy w kole?   

Witam,
jeśli dyskutujemy merytorycznie, bez napinki, to chciałbym jednak odnieść się do tego co zaznaczyłem, skoro ogólnie większość zgadza się, że na wodach użytkowanych przez PZW jest mało ryb to z tym "nieźle połowić" bym dyskutował.

Jak zobaczysz moje posty to z nich wynika, iż również stoję na stanowisku, że na wodach PZW to raczej trudno jest "nieźle połowić". Tak przynajmniej jest na znanych mi wodach. Jednak są tu osoby, które mają inny pogląd na tą kwestię i ja to szanuje, bo nawet dwie podobne wody w jednej gminie mogą się ze sobą różnić jeżeli chodzi o rybostan i to w sposób znaczący. Dlatego nie ma co uogólniać. Jedni mają, drudzy nie. Jednak często u tych drugich jest tak, że nawet jakby chcieli wprowadzenia zmian - tak aby "mieć" - to nie mogą tego wprowadzić w życie.


W Polsce jest też wiele łowisk lokalnych stowarzyszeń gdzie działa to identycznie. Zatem sorry ale nie rozumiem za bardzo dlaczego osoby z tych stowarzyszeń zapraszają "obcych" na swoje łowisko i nie robią problemu a osoby w PZW wręcz przeciwnie.


Bo jak poczytasz forum, to tu wiele osób traktuje pracę społeczną wszystkich członków stowarzyszenia jako podwalinę jego funkcjonowania i możliwość jego rozwoju.  A że składki, limity, kontrole, mentalność łowiących jest taka a nie inna, to trudno mieć pretensje do osób, które poświęcają swój wolny czas i pieniądze, że nie chcą obcych na swoich łowiskach

chwila moment, a kto tu komu broni pracy społecznej, właśnie na tym polega praca społeczna, że nie oczekuje się za to zapłaty, apanaży i "tylko dla swoich" itd, PZW w 99% przypadków użytkuje wody publiczne, gdyby te osoby działały na prywatnym stawie kupionym przez PZW to oczywiście mogliby wprowadzić zasadę TYLKO DLA CZŁONKÓW, co ma piernik do wiatraka? szanuję pracę społeczników ale nie rozumiem jak można obrażać się na fakt że ktoś kto wykonuje pracę społeczną na nie swojej, prywatnej własności miałby ograniczać dostęp do tej własności innym uprawnionym? to nie jest pytanie ile kto wątków poczytał na tym forum tylko o zasady.

Nie chodzi też o pretensje do kogokolwiek tylko o zrozumienie o czym dyskutujemy, a ciężar tej dyskusji powinien być przesunięty na pytanie dlaczego to "swoi" nie chcą "obcych"

Moim zdaniem problem tkwi w niskiej kulturze wędkarskiej, małej świadomości ochrony środowiska, zasad typu, że karta musi się zwrócić, niskich zarobkach społeczeństwa, braku edukacji etycznych zachowań nad wodą i pewnie wielu innych, o indywidualnych przypadkach nie wspominając.

Uważam że zrównanie opłat za korzystanie z własności publicznej jest pozytywne i logiczne.

Pozdrawiam.

Czyli jak prowadzisz działalność, jak dzierżawisz coś od Skarbu Państwa, to znaczy, że ja też tam sobie mogę robić co chcę, bo to nie Twoje tylko dzierżawione?


Ostatnio jeden facet wydzierżawił kawał gruntu (prywaciarz), między innymi ze stawkiem, który jest własnością Skarbu Państwa. Ja tam chciałbym połowić, ten natomiast ustawił tablicę - zakaz wstępu.


Gdybym ja sobie wydzierżawił kawałek rzeki, płacił za niego. To nie mogę tej rzeki eksploatować tylko sam? Jakim prawem nie mogę? Może chcę płacić i łowić tylko ja razem z rodziną. Bo mnie stać.
Na jakiej podstawie mam udostępniać to innym? Bo to własność "publiczna"? A co mnie to obchodzi? Jak publiczna, to niech mi tego nie oddają w dzierżawę. Jak wydzierżawili, to ja tam jestem panem na włościach.
Grzegorz

Offline basp28

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 866
  • Reputacja: 97
Odp: Gdzie ta ryba?
« Odpowiedź #130 dnia: 09.04.2018, 12:37 »
.

Offline basp28

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 866
  • Reputacja: 97
Odp: Gdzie ta ryba?
« Odpowiedź #131 dnia: 09.04.2018, 12:38 »
Trzeba w takim razie powiadomić UOKiK, żeby przyjrzał się wszystkim stowarzyszeniom wędkarskim na terenie RP.

Dzwoniłem przed chwilką do 2 - tam udało się dodzwonić. Pytam, czy mogę zapłacić pełną składkę i łowić u nich, ale nie chcę żadnej deklaracji wypisywać. Odpowiedź taka sama - Nie, żeby u Nas łowić, trzeba być członkiem.

Wejdźcie z resztą na strony różnych stowarzyszeń. Okazuje się, że tam nigdzie nie przewidują opłat dla niezrzeszonych. To jest w ogóle patologia. Natomiast, stowarzyszenia podaje się jako PRZYKŁADNIE działające.
Ot, kolejna hipokryzja. Ale co tam, stowarzyszenia są okej, PZW natomiast złe, bo opłaty dla niezrzeszonych ma wyższe niż dla zrzeszonych.

Nie robić więc opłat dla niezrzeszonych i tym samym patologią dorównać do innych stowarzyszeń. To jest wyjście!
Matchless - co w tym patologicznego ?.
Moja woda, ja ustalam zasady - nie podoba Ci się ? to nie łów u mnie, idź sobie gdzieś indziej - to chyba oczywiste.
Podobnie na PZW nie podobają się zasady PZW to wypad - idź gdzieś indziej.
To nie patologia to prostu oczywistość - klient - sprzedawca.
A na niektórych stowarzyszeniach można łowić nie będąc członkiem, płacąc (jak w PZW) więcej niż zrzeszony - tak sobie ustalili i już - co pan to swoje zasady.
A jak kolega wyżej pisał są stowarzyszenia co zapraszają każdego żeby sobie połowił, co prawda nie dopisał czy darmo czy nie, ale jesli inaczej niż w PZW to chyba darmo 

Offline RafałOrłoś

  • Aktywny użytkownik
  • ***
  • Wiadomości: 128
  • Reputacja: 19
  • Płeć: Mężczyzna
  • Zarząd G. PZW też posiada "teczki", dlatego rządzi
  • Lokalizacja: Poznań, Eindhoven (NL)
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Gdzie ta ryba?
« Odpowiedź #132 dnia: 09.04.2018, 12:48 »
Trzeba w takim razie powiadomić UOKiK, żeby przyjrzał się wszystkim stowarzyszeniom wędkarskim na terenie RP.

Dzwoniłem przed chwilką do 2 - tam udało się dodzwonić. Pytam, czy mogę zapłacić pełną składkę i łowić u nich, ale nie chcę żadnej deklaracji wypisywać. Odpowiedź taka sama - Nie, żeby u Nas łowić, trzeba być członkiem.

Wejdźcie z resztą na strony różnych stowarzyszeń. Okazuje się, że tam nigdzie nie przewidują opłat dla niezrzeszonych. To jest w ogóle patologia. Natomiast, stowarzyszenia podaje się jako PRZYKŁADNIE działające.
Ot, kolejna hipokryzja. Ale co tam, stowarzyszenia są okej, PZW natomiast złe, bo opłaty dla niezrzeszonych ma wyższe niż dla zrzeszonych.

Nie robić więc opłat dla niezrzeszonych i tym samym patologią dorównać do innych stowarzyszeń. To jest wyjście!

i tu się zgadzam, patologie dotyczą nie tylko PZW, a że to największy użytkownik wód publicznych, no trudno.
W przypadku stowarzyszeń sens dyskusji byłby większy gdyby połączone to było z informacją czy woda stowarzyszenia jest ich własnością czy użytkowaniem wody publicznej.

Patologie podzielone na grupy:

wody płynące publiczne, podlegające pod RZGW, wg ustawy wymagana karta wędkarska + zezwolenie użytkownika w kwocie dowolnie ustalonej na dany obwód rybacki.
patologie: różne kwoty zezwoleń, w ustawie o stowarzyszeniach wyraźnie jest że nie można dyskryminować ze względu na przynależność lub jej brak

wody stojące publiczne (władza samorządowa), wg ustawy wymagana tylko karta wędkarska...
patologie: zezwolenia, regulaminy itd, opłaty, no tutaj to jest bałagan do kwadratu

uwaga ogólna, na wodach publicznych obowiązuje regulamin dla wędkarzy, jest on zdefiniowany w ustawie, to nie jest tak ze wody publiczne stojące są bezpańskie i mozna tam wyrabiać co się chce.

Offline RafałOrłoś

  • Aktywny użytkownik
  • ***
  • Wiadomości: 128
  • Reputacja: 19
  • Płeć: Mężczyzna
  • Zarząd G. PZW też posiada "teczki", dlatego rządzi
  • Lokalizacja: Poznań, Eindhoven (NL)
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Gdzie ta ryba?
« Odpowiedź #133 dnia: 09.04.2018, 12:53 »
Trzeba w takim razie powiadomić UOKiK, żeby przyjrzał się wszystkim stowarzyszeniom wędkarskim na terenie RP.

Dzwoniłem przed chwilką do 2 - tam udało się dodzwonić. Pytam, czy mogę zapłacić pełną składkę i łowić u nich, ale nie chcę żadnej deklaracji wypisywać. Odpowiedź taka sama - Nie, żeby u Nas łowić, trzeba być członkiem.

Wejdźcie z resztą na strony różnych stowarzyszeń. Okazuje się, że tam nigdzie nie przewidują opłat dla niezrzeszonych. To jest w ogóle patologia. Natomiast, stowarzyszenia podaje się jako PRZYKŁADNIE działające.
Ot, kolejna hipokryzja. Ale co tam, stowarzyszenia są okej, PZW natomiast złe, bo opłaty dla niezrzeszonych ma wyższe niż dla zrzeszonych.

Nie robić więc opłat dla niezrzeszonych i tym samym patologią dorównać do innych stowarzyszeń. To jest wyjście!
Matchless - co w tym patologicznego ?.
Moja woda, ja ustalam zasady - nie podoba Ci się ? to nie łów u mnie, idź sobie gdzieś indziej - to chyba oczywiste.
Podobnie na PZW nie podobają się zasady PZW to wypad - idź gdzieś indziej.
To nie patologia to prostu oczywistość - klient - sprzedawca.
A na niektórych stowarzyszeniach można łowić nie będąc członkiem, płacąc (jak w PZW) więcej niż zrzeszony - tak sobie ustalili i już - co pan to swoje zasady.
A jak kolega wyżej pisał są stowarzyszenia co zapraszają każdego żeby sobie połowił, co prawda nie dopisał czy darmo czy nie, ale jeśli inaczej niż w PZW to chyba darmo

nie miałem na myśli że zapraszają na darmowe łowienie, oczywiście za opłatą, różnica tylko taka że opłata jest taka sama niezależnie czy jesteś czy nie jesteś członkiem stowarzyszenia,
w jednym z stowarzyszeń widziałem też uzasadnienie iż dochody z zezwoleń idą na zarybianie, utrzymanie czystości itd a członkowie stowarzyszenia są zarządcami tych środków i dodatkowo pracując społecznie spełniają swoje potrzeby w tym zakresie, wcale im nie zależy by wszyscy chętni do łowienia byli członkami tego stowarzyszenia, ja się z tym zgadzam, od "obcych" wymagają przestrzegania regulaminu po prostu, tyle i aż tyle.

Offline maszek95

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 178
  • Reputacja: 46
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Starogard Gdański
  • Ulubione metody: waggler method
Odp: Gdzie ta ryba?
« Odpowiedź #134 dnia: 09.04.2018, 13:03 »
Stowarzyszenie może dopilnuje aby obcy przestrzegał regulaminu.  A na pzw kontroli brak.  Cały czas gadamy, że każdy wolałby zapłacić i rzadac. To dlaczego obcy nie ma płacić więcej,i cieszyć się że korzysta z wód, czy pomostow które zrobili spolecznicy z jakiegoś koła?
Mój jest ten kawałek podłogi, nie mówcie mi więc co mam robić!