Naprawdę brakuje mi merytorycznych argumentów gdy art. 10 w SPOSÓB JASNY I WYRAŹNY
stanowi, że: zabrania się "wprowadzania do obrotu ryb pochodzących z
amatorskiego połowu ryb" a ktoś to interpretuje, w ten sposób, że marszałek musi wyrazić zgodę na sprzedaż ryb przez zawodowego rybaka poławiającego siecią.
Wtedy to i Jezusowi ze Świebodzina by się zapaliły wszystkie te anteny, które ma w koronie ... od nadmiaru bezsensownych argumentów.
A dlaczego zabijają tarlaki? Jest to po prostu biznes. Zobacz ile kosztuje obiad w restauracji np. na Mazurach dla 4 osobowej rodziny z takiej siei, sielawy, czy też szczupaka. Auchan chce daną ilość to Auchan dostaje. Makro zaopatrujące hotele i restauracje życzy sobie określoną ilość sztuk, to dostaje tyle ile chce, bo jak nie uzyska od jednego gospodarstwa rybackiego to zwróci się do drugiego, a tamto gospodarstwo straci zawsze wypłacalnego kontrahenta.
Z drugiej strony nie wszystko idzie na handel. Część wraca do wody, a część po prostu nie przeżywa.
W tej całej niszy odnalazło się również PZW ze swoimi smażalniami, hotelami. Masz miejsce gdzie ulokujesz swoich kolegów ze związku, ich rodziny, znajomych. Do tego dochodzi kasa z LGR-ów dla wszystkich znajomych osób należących do danej LGR. Opłaca się być w PZW.
Dlatego tak ważne jest oddzielenie rybactwa od wędkarstwa, niech rybacy mają swoje wody, a wędkarze swoje. Jak części się nie da utrzymać to trudno. To będzie świadczyć o tym, że członkom nie będzie zależeć na utrzymaniu lokalnej wody.
To co aktualnie robi PZW w tym zakresie jest działaniem na szkodę własnych członków. Jednak żeby być fair trzeba jasno podkreślić, że PZW istnieje w takiej formie jak teraz, wyłącznie dzięki rybactwu. Takie kuriozum.