Pytań jest znacznie więcej. Według mnie sam wybór osoby na takie stanowisko nie załatwia sprawy. Jak masz malucha, to zmiana kierowcy niewiele da, samochód dalej będzie się ciągnął w tyle za innymi. W PZW potrzeba przebudowy, reformy. Ludziom pomieszało się w głowach z tym sportem. Inaczej - wyczynem. Bo powoli zaczyna wyłaniać się pytanie - po jakiego cioola nam ten sport? Co on takiego nam daje i jaki jest sens ciagnąć go w takiej postaci. Jeżeli polskie wody są beznadziejne, i organizowanie zawodów sportowych to łowienie miniaturek ryb, to co to w ogóle jest?
Sport ma być pewnym rozwinięciem wędkarstwa, gdzie ludzie biorą udział w zawodach. By to robili, musza być podstawy. Nagrody, rybne wody, konkurencja pomiędzy teamami, klubami, wędkarzami, przede wszystkim - liczna obecność wędkarzy. Musza być sponsorzy co dają nagrody lub walka o kasę, która pochodzi z podziału wpisowego. A wpisowe zagarnia PZW, zostawiając wyczynowcom walkę o tytuły - czyli coraz mniej liczący się prestiż, dodatkowo przepisy są z kosmosu, są tak surowe, że łowić wyczynowo będzie tylko garstka. Powstał podział na dyscypliny, podczas gdy można robic zawody z nagrodami, gdzie technika jest dowolna - spławik z tyczką do 20 metrów, feeder, karpiarstwo, pellet waggler. Ale nie, my jesteśmy związkiem olimpijskim, musimy robić wszystko po olimpijsku
Zobaczcie jak spławik wyczynowy idzie na dno. Gdyby nie filmy Górka, już dawno byłoby mega fatalnie. Zobaczcie jak wiele się mówi tu o łowieniu na tyczkę. Dlaczego jej nie ma? Bo jest mniej skuteczna, bo często łowimy nocą, bo chcemy łowić większe ryby a nie napełniać siatki drobnicą. Aby starty miały sens, musza być nagrody, muszą być ryby. Póki te dwa warunki nie są spełniane, sport to kpina. Sposób aby obsadzić wąsatymi dziadami masę stanowisk i im płacić, robić skomplikowane przepisy, gdyż się nie ma pojęciu o tym co chcą wędkarze. I taka jest prawda. Związkiem kierują dziady wąsate, co nie mają ku temu umiejętności, na dodatek nie mają na celu dobra wędkarzy, w tym wyczynowców. To jest obejmowanie władzy i rządzenie, za co jest kasa. Ile razy jeszcze popełnimy takie błędy? Ile będzie wyborów, po których dawać będziemy prezesom szansę?
Wg mnie o wiele lepiej jest zawęzić ZG PZW do kilku osób, natomiast na stanowisko osoby odpowiedzialnej za sport - czyli np. pełnomocnika d/s wyczynu robić konkurs na stanowisko. I nie kierować się tym jak dana osoba 'działa' ale co potrafi naprawdę. Bo wielu myśli, że sport to pozyskiwanie sponsorów. Ni tylko to. Tutaj trzeba zaangażować do rywalizacji masy wędkarzy, to powinno być zadanie dla PZW numer jeden w odniesieniu do sportu i jego odmian. Wpierw trzeba przyciągnąć do zawodów ludzi. Im więcej ich przyjdzie, tym więcej sponsorzy sprzedadzą im odpowiedniego sprzętu, to samonapędzający się mechanizm. To ma być układ, gdzie sponsor ma korzyści z układów sponsorskich, nie zaś danina lub poświęcanie się. Bo tak to wygląda obecnie, sponsorów prosi się o jałmużnę, daninę, która niewiele im da. Nie tędy droga. Ale niestety, jeżeli działacze mają rządzić związkiem, zwłaszcza ci co nie prowadzili biznesów, co nie wiedzą jak się działa na rynku - to będziemy w ciemnej doopie.