Pada od dwóch tygodni, deszcz nie przeszkadza, gorzej z burzami i silnym wiatrem. Każdy dojazd, dojście do łowiska to prawdziwy Off Road. Zaryzykowałem wyjazd na nockę (zwykle bywa spokojniej). Łowisko PZW zbiornik Krynice. Z trudem dotarłem do wolnej miejscówki, planowałem co prawda inne miejsce, lecz okazało się niedostępne z uwagi na koleiny i błoto. Skromnie wraz z kolegą zasadziliśmy się w niepozornej zatoczce , która nie wróżyła efektów. Na nocne łowienie postawiłem na cięższe zestawy z sygnałkami. Wkrótce okazało się że mam "kompana" do pilnowania wędek
Nocka minęła raczej spokojnie cztery karpiszonki od 1,5 -2,30kg
Za to ranek (a zmieniłem zestawy na delikatniejsze), przywitał mnie gwałtownym krótkim przygięciem pickerka: Żarłokiem (na pomarańczowego waftresa) okazała się 16cm ploteczka. Skubana nawet nie zdołała dopasować wielkości przynęty do rozmiaru pyszczka:
Od 6 rano, wraz z przebijającym się nieśmiało słoneczkiem nockę zaczęły wynagradzać prześliczne złote karasie. Piękne brania przygięcia szczytówek iście medalowe, w sumie kilkanaście sztuk z czego największy 43cm, pozostałe w granicach 35-38cm, trafiały się tez maluszki po 25cm.
Oczywiście wszystkie rybki lądowały w podbieraku, do sesji zdjęciowej prezentowane w naturalnych warunkach skąd wracały do swojej toni.
Znalazł się też "odważny" złodziejaszek, który "podprowadzał" kukurydzę prosto z kuwety i nie bojąc się niczego "bezczelnie" konsumował żółte ziarenka.