Autor Wątek: Gospodarka Rybacka w PZW - moje spojrzenie  (Przeczytany 106299 razy)

Offline Rybal

  • Aktywny użytkownik
  • ***
  • Wiadomości: 137
  • Reputacja: 9
    • Galeria
    • Publikacje
Odp: Gospodarka Rybacka w PZW - moje spojrzenie
« Odpowiedź #270 dnia: 13.01.2018, 19:03 »
Ma to sens, jasne. Czyli co, nie da się zrobić tak, żeby kormorany były syte i ryby całe? Kormoranów za dużo, ryb za mało? Dużo ryb, dużo kormoranów? Jedno jest pewne, ktoś wepchnął palucha w sprawnie pracującą machinę. Prawdopodobnie Homo sapiens. Przepraszam, raczej człowiek bezrozumny.

Ponoć najskuteczniejszą metodą ograniczania populacji jest olejowanie jaj, ale wymaga to skoordynowanej  i bardzo kosztownej akcji wszystkich krajów europy. Jednak ornitolodzy są zdecydowanie mocniejszą grupą i póki co wszelkie działania "rybackiego lobby" są nieskuteczne.

Offline Syborg

  • Moderator Globalny
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 10 021
  • Reputacja: 980
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ulubione metody: spinning
Odp: Gospodarka Rybacka w PZW - moje spojrzenie
« Odpowiedź #271 dnia: 13.01.2018, 19:17 »
Dziękuję. Czyli jednak chodzi o zmniejszenie pogłowia tych ptaków. Nie jestem znawcą ptactwa jakiegokolwiek, o czym wspominałem już wcześniej, jednak jestem na tyle empatycznym człowiekiem - przynajmniej tak mi się wydaje - że aż mnie ciarki przeszły, gdy napisałeś o tym "olejowaniu jaj". Jeśli kiedykolwiek wylądują na ziemi kosmici, żeby nas zlikwidować, to ja jednak wolałbym strzał w skroń ;)
Jacek

Offline Rybal

  • Aktywny użytkownik
  • ***
  • Wiadomości: 137
  • Reputacja: 9
    • Galeria
    • Publikacje
Odp: Gospodarka Rybacka w PZW - moje spojrzenie
« Odpowiedź #272 dnia: 13.01.2018, 19:22 »
I znów spisek - przedstawiciele GDOŚ albo przegłosowani albo przeszkoleni przez IRS?!?!?  W każdej jednostce opiniującej jest podobny regulamin
Na siłę próbuje Pan udowodnić wszechwładzę  i moc sprawczą IRS? Mam wrażenie, że iluminaci mogą się uczyć od nas.

Przecież w Polsce nie ma innych uczelni tylko rybackie. Wszystko pochodzi z tego samego źródła... Nie ma innowacyjności, nowego spojrzenia na rzeczywistość, jest ciągle ta sama wykładnia prowadzenia gospodarki stricte rybackiej, opartej na rybackich zasadach, o wędkarzach się wzmiankuje i wrzuca do jednego kosza (pojawiają się jakieś prace o wpływie no kill, ale wg mnie autorzy nie znający wędkarstwa i mody, ale cytujący na około Brytyjczyków i kumpli z IRŚ, wielu rzeczy nie wymyślą). Winnym na pewno nie jest sama koncepcja rybackiej strategii - ale kormorany, strefy beztlenowe, wędkarze i brudne wody (które 20 lat temu były ściekami).

Przecież z kormoranem dr Bzoma was wysadził w powietrze - ten człowiek wyraźnie wskazuje na zależność pomiędzy polityką vel strategią państwa (zrównoważona gospodarka rybacka) a ilością kormorana. Ten ptak zastępuje drapieżnika, którego wytępili rybacy, natura reguluje się sama - jakie to proste. Rada naukowa PZW kilka lat temu (ilu tam było ludzi z IRŚ lub powiązanych z rybactwem?) stwierdza, że duży szczupak to szkodnik. IRŚ wykazuje, że duże ryby są  niedobre dla ichtiofauny, że najlepszym materiałem zarybieniowym są osobniki kilkuletnie. Wszystko ma swój rybacki sens, produkcji ryby pod klienta. Oczywiście matka natura sądzi swoje, bo te największe ryby jakoś składają najwięcej ikry - i tak było od zawsze - i wszystko było OK.

I teraz kolejna rzecz - czym innym jeziora z północy Polski a czym innym zbiorniki na południu czy w Polsce centralnej. Przyłożenie miary rybackiej z Mazur nijak się ma do zasobów reszty kraju. I tak to wyrybiono wody na przestrzeni dwudziestu lat.

Zapytam się jeszcze o jedno. Kto napisze jakąś rewolucyjną pracę w IRŚ albo w UWM? Przecież wszystko zaklepuje naukowiec tysiąclecia Wołos (ten człowiek jest wszędzie, on pisze wszelkie prace) lub inni ze 'starszyzny'. To jak być Kopernikiem u schyłku średniowiecza, może Cię spotkać stos. Może dlatego też kierunek IRŚ jest tak sztywny? Na pytanie dlaczego Czesi tyle mają a Polacy gołe doopsko odpowiedzi się nie doczekamy nigdy. Bo mogłoby się okazać, że zrównoważona gospodarka rybacka wcale najlepszą nie jest.
"Przecież z kormoranem dr Bzoma was wysadził w powietrze - ten człowiek wyraźnie wskazuje na zależność pomiędzy polityką vel strategią państwa (zrównoważona gospodarka rybacka) a ilością kormorana. Ten ptak zastępuje drapieżnika, którego wytępili rybacy, natura reguluje się sama - jakie to proste."    Słyszałem o efekcie motyla ale żeby gospodarka rybacka w jednym kraju spowodowała skutki w skali globalnej. Epicka teoria. W połowach wędkarskich z jezior szczupaka było 3 razy tyle co w rybackich a okonia 6 razy: http://zs.infish.com.pl/sites/default/files/kkruj2015_book.pdf strona 170
 "(...)o wędkarzach się wzmiankuje i wrzuca do jednego kosza" - Tu się zgodzę, że 3 %społeczeństwa, których połowy ryb stanowią 80% całkowitej masy ryb łowionych na śródlądziu, zasługują na szczególne traktowanie.
Jednego jest pewien, że gdy będzie miał Pan okazje być użytkownikiem obwodu rybackiego,a nie niezadowolonym klientem łowiska, bardzo szybko zweryfikuje swoje poglądy na temat operatów, uczelni, gospodarki rybackiej, wędkarstwa etc.

Offline Syborg

  • Moderator Globalny
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 10 021
  • Reputacja: 980
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ulubione metody: spinning
Odp: Gospodarka Rybacka w PZW - moje spojrzenie
« Odpowiedź #273 dnia: 13.01.2018, 19:33 »
Tomku, ciekawi mnie, czy wędkujesz. Wędkujesz?
Jacek

Offline Logarytm

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 490
  • Reputacja: 184
  • Lokalizacja: Warszawa
  • Ulubione metody: waggler method
Odp: Gospodarka Rybacka w PZW - moje spojrzenie
« Odpowiedź #274 dnia: 13.01.2018, 19:47 »
Ponoć najskuteczniejszą metodą ograniczania populacji jest olejowanie jaj, [...]
[...] aż mnie ciarki przeszły, gdy napisałeś o tym "olejowaniu jaj". Jeśli kiedykolwiek wylądują na ziemi kosmici, żeby nas zlikwidować, to ja jednak wolałbym strzał w skroń ;)
Kurna, nie wiedziałem, że ptasie samce mają jaja... człowiek uczy się całe życie. To fakt.
Darek
Złów i wypuść, jeśli chcesz.
Lub po polsku:
catch and release, if you want.

Offline Rybal

  • Aktywny użytkownik
  • ***
  • Wiadomości: 137
  • Reputacja: 9
    • Galeria
    • Publikacje
Odp: Gospodarka Rybacka w PZW - moje spojrzenie
« Odpowiedź #275 dnia: 13.01.2018, 19:49 »
Tomku, ciekawi mnie, czy wędkujesz. Wędkujesz?
Tak, kilka razy bywam na wodzie, choć częściej pod wodą.

Offline vanplesniak

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 729
  • Reputacja: 24
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Wrocław
  • Ulubione metody: feeder
Odp: Gospodarka Rybacka w PZW - moje spojrzenie
« Odpowiedź #276 dnia: 13.01.2018, 20:14 »
Rybal, z Twoich wypowiedzi wynika ze jest problem z wędkarzami, kormoranami, mniej z rybakami. No dobra. Ale wy stanowicie operaty. To pytanie jest jedno, dlaczego w operatach nie piszecie ile jakiego gatunku wpuścić, a nie ile to ryb ma wpaść? Bo jak się ma leszcz odbudować, czy lin, czy karas złoty, kiedy wszędzie wpuszcza się karpia, czasem lina, albo drapieżnika, ale pewnie 90% zarybien to karp? Jak to się ma do uzupełniania stanów wód?

Offline mjmaciek

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 15 049
  • Reputacja: 889
    • Galeria
  • Lokalizacja: Polska
  • Ulubione metody: feeder
Odp: Gospodarka Rybacka w PZW - moje spojrzenie
« Odpowiedź #277 dnia: 13.01.2018, 20:26 »
Cyt
"że aż mnie ciarki przeszły, gdy napisałeś o tym "olejowaniu jaj". Jeśli kiedykolwiek wylądują na ziemi kosmici, żeby nas zlikwidować, to ja jednak wolałbym strzał w skroń "

Jacek aż sie popłakałem ze śmiechu . :thumbup: :'( :P
Maciek

Offline Syborg

  • Moderator Globalny
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 10 021
  • Reputacja: 980
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ulubione metody: spinning
Odp: Gospodarka Rybacka w PZW - moje spojrzenie
« Odpowiedź #278 dnia: 13.01.2018, 20:28 »
Tomku, ciekawi mnie, czy wędkujesz. Wędkujesz?
Tak, kilka razy bywam na wodzie, choć częściej pod wodą.

W takim razie patrzysz na to wszystko i okiem wędkarza, i okiem ichtiologa czy specjalisty od rybactwa. To dobrze.

Zdaję sobie sprawę z tego, że problemy, o których tutaj rozmawiamy, są bardzo skomplikowane i zawiłe, a recepty na ich rozwiązanie nie uzyskamy, drocząc się na siebie, śląc pod swoimi adresami uszczypliwości. Dobre to, że chcesz rozmawiać. Trzeba przyznać, że trzymasz się dzielnie ;)
Jacek

Offline Mosteque

  • Moderator Globalny
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 32 337
  • Reputacja: 1968
  • Płeć: Mężczyzna
  • MFT
  • Lokalizacja: Jaktorów
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: Gospodarka Rybacka w PZW - moje spojrzenie
« Odpowiedź #279 dnia: 13.01.2018, 21:02 »
Tomek (jeśli mogę po imieniu) trzyma się naprawdę bardzo dzielnie. I za to :bravo:
Wydawać by się mogło, że ta dyskusja niewiele wniesie do tematu. A ja myślę, że jednak Tomek jest dość inteligentną osobą i wiele z argumentów, które tu usłyszał, przetrawi z biegiem dni i wyciągnie z nich wnioski. Wszak są to opinie osób patrzących z zupełnie innej perspektywy. A im światopogląd szerszy, tym lepsze i bardziej obiektywne spojrzenie na zagadnienie. To może być drobny kroczek ku poprawie stanu polskich wód. A przecież i nam, i Wam (niestety, podział ten zachować muszę) zależy na tym, by wody były rybniejsze. By chociaż wróciły do poziomu takiego, na jakim były przed rozpoczęciem eksperymentu ze zrównoważoną gospodarką rybacką.
Krwawy Michał

Purple Life Matters

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 563
  • Reputacja: 1978
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: Gospodarka Rybacka w PZW - moje spojrzenie
« Odpowiedź #280 dnia: 13.01.2018, 21:06 »
Tu się zgodzę, że 3 %społeczeństwa, których połowy ryb stanowią 80% całkowitej masy ryb łowionych na śródlądziu, zasługują na szczególne traktowanie.

MOżna by rzec, że demagogicznie to ująłeś, nie powiem :)  Rybacy to kilkaset osób i rządzą. Uważasz, ze wy w IRŚ reprezentujecie interesy społeczeństwa? Chciałbyś :D :D ;D Lobby rybackie wniknęło nawet w PZW i wykorzystuje wędkarzy, co za przekupny naukowiec zaopiniował ratowanie Zalewu Zegrzyńskiego rybakami, tego się dowiemy :)

A co do procentów. Myśliwi to promil społeczeństwa a jakie mają uprawnienia. Wędkarze zresztą nikomu nie szkodzą, tu nie chodzi o to aby przejąć rybackie wody. Po prostu chcemy się oddzielić i mieć możliwość przywrócenia wodom ich stanu sprzed  20-30 lat. To przecież proste. Dlaczego uważasz, ze chcemy przejmować wody? Ja do rybaków nic nie mam, są potrzebni - ale niech sobie sieciują swoje wody, od wędkarskich wara. IRŚ powinien działać dla dobra kraju a nie rybaków. W tym momencie wcale nie reprezentujesz społeczeństwa. Powiem bardziej dosadnie - blokując rozwój turystyki wędkarskiej, działacie na szkodę państwa.

Który z pracowników IRŚ zna się na zarządzaniu? Cytujecie swoje prace w koło Macieju. Dlaczego nie weźmiecie się za prace Anglików, którzy mają kilka tysięcy łowisk komercyjnych? Dlaczego biznes wędkarski w UK to miliard funtów? To same wędkarstwo... Tu Polacy mają straszne możliwości rozwoju, dodatkowo my mamy wody gdzie można wypoczywać, oni nie mają. We Francji jest masa łowisk prywatnych, na których miejsca są zarezerwowane na rok do przodu. Przyjeżdżają ludzie z całej Europy. Nasze wody mogą być jeszcze lepsze. Ale wy, mędrcy wiecie wszystko. Szkoda tylko, że wszystko widzicie przez pryzmat sieci. Pod względem ekonomii jesteście zwykłymi indolentami, nie umiejącymi wykorzystać odpowiednich trendów. Inwestycja w turystykę wędkarską to inwestycje budowlane, stanowiska pracy dla wielu osób, rewitalizacja regionów. Pisz co chcesz, u Was nie ma myślenia skierowanego na przyszłość. Myślisz, ze jak zasiadasz w komisji PZW to rozumiesz wędkarzy? Tam nie ma wędkarzy, tam są działacze. Wędkarze to my - i my mówimy jak jest! Jest wielkie niezadowolenie z powodu stanu wód jakie mamy. I bajki o kormoranach niewiele zmienią, żaden z naszych sąsiadów nie ma takich beznadziejnych wód.

I nie wklejaj już żadnych opracowań, które powstały na podstawie innych  opracowań polskich 'naukowców', którzy je zrobili znów na podstawie innych opracowań... Powielacie to samo. Ta sama historia, ta sama bajka, a z roku na rok coraz gorsze wody. I jest OK, winne są wszystkiemu kormorany, strefy beztlenowe, wędkarze i brudne wody.
Lucjan

Offline Rybal

  • Aktywny użytkownik
  • ***
  • Wiadomości: 137
  • Reputacja: 9
    • Galeria
    • Publikacje
Odp: Gospodarka Rybacka w PZW - moje spojrzenie
« Odpowiedź #281 dnia: 13.01.2018, 21:09 »
Rybal, z Twoich wypowiedzi wynika ze jest problem z wędkarzami, kormoranami, mniej z rybakami. No dobra. Ale wy stanowicie operaty. To pytanie jest jedno, dlaczego w operatach nie piszecie ile jakiego gatunku wpuścić, a nie ile to ryb ma wpaść? Bo jak się ma leszcz odbudować, czy lin, czy karas złoty, kiedy wszędzie wpuszcza się karpia, czasem lina, albo drapieżnika, ale pewnie 90% zarybien to karp? Jak to się ma do uzupełniania stanów wód?
Jeśli interesują Cię statystyki zarybiania np w jeziorach, to  prawie w każdej z tych publikacji na http://zs.infish.com.pl jest rozdział poświęcony zarybieniom. Najczęściej zarybia się szczupakiem ok 90% powierzchni wód, ponieważ jest to najważniejszy gatunek w ekosystemach jezior.  Natomiast karpiem w regionie Mazury zarybiano  np w 2014 10% powierzchni jezior - najczęściej małych jeziorek. Czy te zarybienia są konieczne i przynoszą skutek? W wielu jeziorach nie mam problemu z leszczem, tzn właściwie jest bo jest go dość sporo ale mały. Odcięcie w okresie letnim dużej powierzchni dna w jeziorach, spowodowane deficytem tlenu, może skutkować słabymi przyrostami i marną kondycją tych ryb.  Karaś złocisty zanika głównie z powodu zaniku siedlisk - małych oczek wodnych , bagienek. A wynika to z silnego rozwoju rolnictwa, melioracji, obniżania się wód gruntowych itp.  Po prostu tych bagienek jest coraz mniej.
Pytanie czy zarybienia sa skuteczne i potrzebne?  W wielu przypadkach tak np. bez zarybień w naszych wodach nie byłoby węgorza a obecnie nawet sielawy i siei. W przypadku szczupaka jest  trudniej  arbitralnie coś stwierdzić.  Każdy zbiornik maja swoją nazwijmy to pojemnością biologiczną, wynikają z czynników środowiskowych, co oznacza, że są jakieś granice w liczebności ryb. Prościej każdy zbiornik ma swój maks. W przypadku drapieżników ten maks jest szczególnie istotny z uwagi na kanibalizm.  Liczbowo możne to oznaczać, ze w zbiorniku X będzie nie więcej  niż np  2-3  kg/ha szczupaka. Mając wieloletnie dane o zarybieniach i połowach wędkarskich z południowych okręgów PZW, próbowaliśmy liczyć do jakiej wielkości zarybień rosną połowy.  W niektórych zbiornikach bardzo ładnie ta krzywa wyglądała - miała swój maks a potem nawet spadek połowów.   Jaki to może mieć związek z wędkowaniem. Napiszę cos bardzo niepopularnego - jest nasz z dużo nad jeziorami.  Można sobie wyobrazić taką hipotetyczną sytuację- z jeziora X można bezpiecznie wyjąc 100 kg szczupaka. Jeśli pozwolimy na złowienie tych ryb  100 wędkarzom, zadowolenie będzie średnie. Jeśli natomiast 10 zadowolenie będzie dużo większe- mniemam.  W obu przypadkach pod względem ichtiologicznym  sytuacja jest ta sama, ale zgoła inna pod względem wędkarskim. 

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 563
  • Reputacja: 1978
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: Gospodarka Rybacka w PZW - moje spojrzenie
« Odpowiedź #282 dnia: 13.01.2018, 21:14 »
Tomek (jeśli mogę po imieniu) trzyma się naprawdę bardzo dzielnie. I za to :bravo:
Wydawać by się mogło, że ta dyskusja niewiele wniesie do tematu. A ja myślę, że jednak Tomek jest dość inteligentną osobą i wiele z argumentów, które tu usłyszał, przetrawi z biegiem dni i wyciągnie z nich wnioski.

Też dziękuję Tomkowi za udział w dyskusji, wiele zrozumiałem dzięki niej.

A przecież i nam, i Wam (niestety, podział ten zachować muszę) zależy na tym, by wody były rybniejsze. By chociaż wróciły do poziomu takiego, na jakim były przed rozpoczęciem eksperymentu ze zrównoważoną gospodarką rybacką.

Michał, a skąd taki wniosek? Czy widzisz jakiekolwiek działania IRŚ zmierzające do poprawy stanu polskich wód? Ja nie widzę. Oni mają wody dzierżawione przez PZW w nosie, nie wymienię innej części ciała chronionej spodniami :D

Nie czarujmy się - naprawa stanu polskich wód nie jest nie jest celem IRŚ. Dlatego póki co jest nam nie 'po drodze'. Oni chronią rybactwo i rybaków,  ich interesów. I tu jest pies pogrzebany. Bo oni prawdopodobnie dobrze wykonują swoje zadanie. Pytanie tylko jakie dokładanie, kto im je nadał. Jaki jest cel IRŚ? Po traktowaniu karasia pospolitego i przykłądania ręki do jego zagłady widać, ze nie chodzi o ochronę gatunków w Polsce. Po tym jakie PZW ma wody również.

I możemy być dla siebie mili, jednak nie zmienia to faktu, że jest wyraźny konflikt interesów.

Lucjan

Offline katmay

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 8 295
  • Reputacja: 562
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Łowicz
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Gospodarka Rybacka w PZW - moje spojrzenie
« Odpowiedź #283 dnia: 13.01.2018, 21:25 »
Masz rację.

"(...) wśród ofiar kormoranów dominują zawsze drobne ryby okoniowate (...).
"Nigdy (nie dominuje/dominują - domyślnie) szczupak, sandacz, sieja, sielawa czy węgorz".

Taki jest przekaz. Nie inny.
Ryby drapieżne stanowią  tylko  niewielką część  populacji ryb w zbiornikach. Nawet jeśli nie będą dominować w diecie kormorana, to w zbiorniku po polowaniu tych ptaków populacja ryb drapieżnych może zostać mocno uszczuplona.  Ubytek ryb dominujących  nie będzie stanowić zagrożenia dla  ich populacji w danym zbiorniku. Natomiast straty w mniej liczebnych grupach ekologicznych mogą przyczynić się do załamania się tych populacji.
I znów spisek - przedstawiciele GDOŚ albo przegłosowani albo przeszkoleni przez IRS?!?!?  W każdej jednostce opiniującej jest podobny regulamin
Na siłę próbuje Pan udowodnić wszechwładzę  i moc sprawczą IRS? Mam wrażenie, że iluminaci mogą się uczyć od nas.

Przecież w Polsce nie ma innych uczelni tylko rybackie. Wszystko pochodzi z tego samego źródła... Nie ma innowacyjności, nowego spojrzenia na rzeczywistość, jest ciągle ta sama wykładnia prowadzenia gospodarki stricte rybackiej, opartej na rybackich zasadach, o wędkarzach się wzmiankuje i wrzuca do jednego kosza (pojawiają się jakieś prace o wpływie no kill, ale wg mnie autorzy nie znający wędkarstwa i mody, ale cytujący na około Brytyjczyków i kumpli z IRŚ, wielu rzeczy nie wymyślą). Winnym na pewno nie jest sama koncepcja rybackiej strategii - ale kormorany, strefy beztlenowe, wędkarze i brudne wody (które 20 lat temu były ściekami).

Przecież z kormoranem dr Bzoma was wysadził w powietrze - ten człowiek wyraźnie wskazuje na zależność pomiędzy polityką vel strategią państwa (zrównoważona gospodarka rybacka) a ilością kormorana. Ten ptak zastępuje drapieżnika, którego wytępili rybacy, natura reguluje się sama - jakie to proste. Rada naukowa PZW kilka lat temu (ilu tam było ludzi z IRŚ lub powiązanych z rybactwem?) stwierdza, że duży szczupak to szkodnik. IRŚ wykazuje, że duże ryby są  niedobre dla ichtiofauny, że najlepszym materiałem zarybieniowym są osobniki kilkuletnie. Wszystko ma swój rybacki sens, produkcji ryby pod klienta. Oczywiście matka natura sądzi swoje, bo te największe ryby jakoś składają najwięcej ikry - i tak było od zawsze - i wszystko było OK.

I teraz kolejna rzecz - czym innym jeziora z północy Polski a czym innym zbiorniki na południu czy w Polsce centralnej. Przyłożenie miary rybackiej z Mazur nijak się ma do zasobów reszty kraju. I tak to wyrybiono wody na przestrzeni dwudziestu lat.

Zapytam się jeszcze o jedno. Kto napisze jakąś rewolucyjną pracę w IRŚ albo w UWM? Przecież wszystko zaklepuje naukowiec tysiąclecia Wołos (ten człowiek jest wszędzie, on pisze wszelkie prace) lub inni ze 'starszyzny'. To jak być Kopernikiem u schyłku średniowiecza, może Cię spotkać stos. Może dlatego też kierunek IRŚ jest tak sztywny? Na pytanie dlaczego Czesi tyle mają a Polacy gołe doopsko odpowiedzi się nie doczekamy nigdy. Bo mogłoby się okazać, że zrównoważona gospodarka rybacka wcale najlepszą nie jest.
"Przecież z kormoranem dr Bzoma was wysadził w powietrze - ten człowiek wyraźnie wskazuje na zależność pomiędzy polityką vel strategią państwa (zrównoważona gospodarka rybacka) a ilością kormorana. Ten ptak zastępuje drapieżnika, którego wytępili rybacy, natura reguluje się sama - jakie to proste."    Słyszałem o efekcie motyla ale żeby gospodarka rybacka w jednym kraju spowodowała skutki w skali globalnej. Epicka teoria. W połowach wędkarskich z jezior szczupaka było 3 razy tyle co w rybackich a okonia 6 razy: http://zs.infish.com.pl/sites/default/files/kkruj2015_book.pdf strona 170
 "(...)o wędkarzach się wzmiankuje i wrzuca do jednego kosza" - Tu się zgodzę, że 3 %społeczeństwa, których połowy ryb stanowią 80% całkowitej masy ryb łowionych na śródlądziu, zasługują na szczególne traktowanie.
Jednego jest pewien, że gdy będzie miał Pan okazje być użytkownikiem obwodu rybackiego,a nie niezadowolonym klientem łowiska, bardzo szybko zweryfikuje swoje poglądy na temat operatów, uczelni, gospodarki rybackiej, wędkarstwa etc.
Rybal, z Twoich wypowiedzi wynika ze jest problem z wędkarzami, kormoranami, mniej z rybakami. No dobra. Ale wy stanowicie operaty. To pytanie jest jedno, dlaczego w operatach nie piszecie ile jakiego gatunku wpuścić, a nie ile to ryb ma wpaść? Bo jak się ma leszcz odbudować, czy lin, czy karas złoty, kiedy wszędzie wpuszcza się karpia, czasem lina, albo drapieżnika, ale pewnie 90% zarybien to karp? Jak to się ma do uzupełniania stanów wód?
Jeśli interesują Cię statystyki zarybiania np w jeziorach, to  prawie w każdej z tych publikacji na http://zs.infish.com.pl jest rozdział poświęcony zarybieniom. Najczęściej zarybia się szczupakiem ok 90% powierzchni wód, ponieważ jest to najważniejszy gatunek w ekosystemach jezior.  Natomiast karpiem w regionie Mazury zarybiano  np w 2014 10% powierzchni jezior - najczęściej małych jeziorek. Czy te zarybienia są konieczne i przynoszą skutek? W wielu jeziorach nie mam problemu z leszczem, tzn właściwie jest bo jest go dość sporo ale mały. Odcięcie w okresie letnim dużej powierzchni dna w jeziorach, spowodowane deficytem tlenu, może skutkować słabymi przyrostami i marną kondycją tych ryb.  Karaś złocisty zanika głównie z powodu zaniku siedlisk - małych oczek wodnych , bagienek. A wynika to z silnego rozwoju rolnictwa, melioracji, obniżania się wód gruntowych itp.  Po prostu tych bagienek jest coraz mniej.
Pytanie czy zarybienia sa skuteczne i potrzebne?  W wielu przypadkach tak np. bez zarybień w naszych wodach nie byłoby węgorza a obecnie nawet sielawy i siei. W przypadku szczupaka jest  trudniej  arbitralnie coś stwierdzić.  Każdy zbiornik maja swoją nazwijmy to pojemnością biologiczną, wynikają z czynników środowiskowych, co oznacza, że są jakieś granice w liczebności ryb. Prościej każdy zbiornik ma swój maks. W przypadku drapieżników ten maks jest szczególnie istotny z uwagi na kanibalizm.  Liczbowo możne to oznaczać, ze w zbiorniku X będzie nie więcej  niż np  2-3  kg/ha szczupaka. Mając wieloletnie dane o zarybieniach i połowach wędkarskich z południowych okręgów PZW, próbowaliśmy liczyć do jakiej wielkości zarybień rosną połowy.  W niektórych zbiornikach bardzo ładnie ta krzywa wyglądała - miała swój maks a potem nawet spadek połowów.   Jaki to może mieć związek z wędkowaniem. Napiszę cos bardzo niepopularnego - jest nasz z dużo nad jeziorami.  Można sobie wyobrazić taką hipotetyczną sytuację- z jeziora X można bezpiecznie wyjąc 100 kg szczupaka. Jeśli pozwolimy na złowienie tych ryb  100 wędkarzom, zadowolenie będzie średnie. Jeśli natomiast 10 zadowolenie będzie dużo większe- mniemam.  W obu przypadkach pod względem ichtiologicznym  sytuacja jest ta sama, ale zgoła inna pod względem wędkarskim.
Teraz jest o czym rozmawiać.

Wysłane z mojego SM-G930F przy użyciu Tapatalka

Marcin

Offline vanplesniak

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 729
  • Reputacja: 24
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Wrocław
  • Ulubione metody: feeder
Odp: Gospodarka Rybacka w PZW - moje spojrzenie
« Odpowiedź #284 dnia: 13.01.2018, 21:32 »
Rybal, z Twoich wypowiedzi wynika ze jest problem z wędkarzami, kormoranami, mniej z rybakami. No dobra. Ale wy stanowicie operaty. To pytanie jest jedno, dlaczego w operatach nie piszecie ile jakiego gatunku wpuścić, a nie ile to ryb ma wpaść? Bo jak się ma leszcz odbudować, czy lin, czy karas złoty, kiedy wszędzie wpuszcza się karpia, czasem lina, albo drapieżnika, ale pewnie 90% zarybien to karp? Jak to się ma do uzupełniania stanów wód?
Jeśli interesują Cię statystyki zarybiania np w jeziorach, to  prawie w każdej z tych publikacji na http://zs.infish.com.pl jest rozdział poświęcony zarybieniom. Najczęściej zarybia się szczupakiem ok 90% powierzchni wód, ponieważ jest to najważniejszy gatunek w ekosystemach jezior.  Natomiast karpiem w regionie Mazury zarybiano  np w 2014 10% powierzchni jezior - najczęściej małych jeziorek. Czy te zarybienia są konieczne i przynoszą skutek? W wielu jeziorach nie mam problemu z leszczem, tzn właściwie jest bo jest go dość sporo ale mały. Odcięcie w okresie letnim dużej powierzchni dna w jeziorach, spowodowane deficytem tlenu, może skutkować słabymi przyrostami i marną kondycją tych ryb.  Karaś złocisty zanika głównie z powodu zaniku siedlisk - małych oczek wodnych , bagienek. A wynika to z silnego rozwoju rolnictwa, melioracji, obniżania się wód gruntowych itp.  Po prostu tych bagienek jest coraz mniej.
Pytanie czy zarybienia sa skuteczne i potrzebne?  W wielu przypadkach tak np. bez zarybień w naszych wodach nie byłoby węgorza a obecnie nawet sielawy i siei. W przypadku szczupaka jest  trudniej  arbitralnie coś stwierdzić.  Każdy zbiornik maja swoją nazwijmy to pojemnością biologiczną, wynikają z czynników środowiskowych, co oznacza, że są jakieś granice w liczebności ryb. Prościej każdy zbiornik ma swój maks. W przypadku drapieżników ten maks jest szczególnie istotny z uwagi na kanibalizm.  Liczbowo możne to oznaczać, ze w zbiorniku X będzie nie więcej  niż np  2-3  kg/ha szczupaka. Mając wieloletnie dane o zarybieniach i połowach wędkarskich z południowych okręgów PZW, próbowaliśmy liczyć do jakiej wielkości zarybień rosną połowy.  W niektórych zbiornikach bardzo ładnie ta krzywa wyglądała - miała swój maks a potem nawet spadek połowów.   Jaki to może mieć związek z wędkowaniem. Napiszę cos bardzo niepopularnego - jest nasz z dużo nad jeziorami.  Można sobie wyobrazić taką hipotetyczną sytuację- z jeziora X można bezpiecznie wyjąc 100 kg szczupaka. Jeśli pozwolimy na złowienie tych ryb  100 wędkarzom, zadowolenie będzie średnie. Jeśli natomiast 10 zadowolenie będzie dużo większe- mniemam.  W obu przypadkach pod względem ichtiologicznym  sytuacja jest ta sama, ale zgoła inna pod względem wędkarskim.
Czy wobec takich wyliczeń, nie warto by było by każdy, nawet najmniejszy zbiornik był zarybiany takim gatunkiem jaki występował tam zawsze? Na przykład zbiornik, 3ha, płytki. Dlaczego jest zarybiany kilka razy w roku karpiem a nie np linem czy karasiem? Czy Wy, jako IŚR macie realny wpływ na zarybianie każdego zbiornika? Czy możecie zmniejszyć (poprzez operaty) diametralnie zarybianie karpiem, gdyż to nie jest gatunek rodzimy, jednocześnie 'zabiera' miejsce naszym gatunkom?