Autor Wątek: Gospodarka Rybacka w PZW - moje spojrzenie  (Przeczytany 106370 razy)

Offline linus1

  • Aktywny użytkownik
  • ***
  • Wiadomości: 188
  • Reputacja: 12
  • Lokalizacja: Błonie
  • Ulubione metody: tyczka i feeder
Odp: Gospodarka Rybacka w PZW - moje spojrzenie
« Odpowiedź #420 dnia: 16.01.2018, 22:53 »
Popieram zdanie dwóch przedmówców.

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 563
  • Reputacja: 1978
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: Gospodarka Rybacka w PZW - moje spojrzenie
« Odpowiedź #421 dnia: 16.01.2018, 23:06 »
Proszę o kulturę wypowiedzi. Rozumiem, że nerwy ponieść kogoś mogą, ale trzeba trzymać je na wodzy. A kolegę Rybala przepraszam jeżeli poczuł się urażony.


Nie jestem pewien, jeżeli się mylę poprawcie mnie ale operaty w swoim założeniu miały zapewnić równowagę biologiczną wód? Jeżeli tak to ewidentnie się nie sprawdziły. Tylko jak odpowiedzieć na postulaty żeby ryb więcej wpuszczać do wody, słychać to ust osób które stawiają dobro ryb i ekologię na pierwszym miejscu, samo zarybianie już jest mocną ingerencją w ekosystem i zaburzeniem jego równowagi, a stado wędkarzy na brzegu jeszcze pogłębia chaos.

Waldek, chodzi o to, aby naukowcy tak wszystko ułożyli, aby żadnego chaosu nie było. Nie przesadzajmy też, że większe zarybienia coś tak bardzo 'uszkodzą'. Wg mnie lepiej mocniej zarybić i to chronić, niż chronić pustą wodę. Obecny rybostan to zaledwie mały część tego co było dawniej. Jeżeli do pustej wody 30 ha wg operatu wprowadza się 50 kg szczupaka rocznie (zbiornik w okręgu katowickim), to o czym my mówimy? Tam można walnąć kilka ton na dzień dobry. Na Ochabach właściciel wprowadził 5.5 tony karpia, kilkaset kilo amura, drugie tyle jesiotra. Woda ma kilka hektarów, karpie do 20 kg, a pływa jeszcze lin, jest sporo płoci, wzdręgi, piękny okoń i szczupak. Oznacza to, że do tego zbiornika (30 ha) można by wprowadzić spokojnie z pięć tony narybku zamiast 50 kilo szczupaka. Lepiej aby coś pływało, niż nic.

Inna sprawa to zbiornik Wilcza Wola. Cały rybostan został kilka lat temu stracony, po fatalnej akcji RZGW kontra okręg PZW. Jak myślisz, ile tam powinno trafić ryby? Trudno o taką kasę w okręgu, aby to zarybić ponownie. Zauważ, że nad wodą nikt nie czuwał (żaden ichtiolog). To też pokłosie złego prawa, gdzie RZGW uprawia z dzierżawcą, w tym wypadku PZW, spychologię. Tu nie można winić wędkarzy, zawinił system i władze, zarówno RZGW jak i PZW.

Wędkarze więc mają dość, zwłaszcza ci co wiedzą co się dzieje. Zauważ, że Rybal nie pojawił się aby nas wesprzeć radą, dodać otuchy, ale dlatego, że poczuł się wywołany do tablicy. Z tymi samymi wymówkami niestety. Co gorsza, jeżeli byśmy w to uwierzyli, uważasz, ze nastąpią jakieś zmiany? Na pewno, będziemy mieli sieci w PZW do 2030 roku minimum. Tutaj jest wyraźny konflikt interesów...
Lucjan

Offline Logarytm

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 490
  • Reputacja: 184
  • Lokalizacja: Warszawa
  • Ulubione metody: waggler method
Odp: Gospodarka Rybacka w PZW - moje spojrzenie
« Odpowiedź #422 dnia: 16.01.2018, 23:34 »
Przywołujemy przykład Czech jako wędkarskiego eldorado jest ok, ale jak Rybal przytacza czeskie opracowanie to zaraz fala krytyki się leje na niego, najciekawsze w tym jest że opracowanie jest po angielsku. Znam ten język dość dobrze ale zajęło mi trochę czasu aby część  wyrazów przetłumaczyć, co nadal czynie ale po poście Rybala już  10 minut później ktoś nazywa go kłamcą, gratuluję znajomości angielskiego.

Chodzi Ci prawdopodobnie o ten wpis: 

Zegrze to serce regionu! Musi być dobrze operat napisany! Przez fachowców...! >:O >:O >:O >:O
Nie mogę tego gościa czytać bo mnie tu na miejscu szlag trafi!!!
Kłamie cygan jeden, jak kłamał cały czas!

Został on jednak dokonany w odpowiedzi na wpis kolegi JKarp, w którym zamieści sfotografowany wywiad z prezesem OM niejakim Bedyńskim.

A że kultura powinna być, to się zgadzam. Sam nie jestem tu bez grzechu.
Darek
Złów i wypuść, jeśli chcesz.
Lub po polsku:
catch and release, if you want.

Offline Jędrula

  • Robinson
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 4 749
  • Reputacja: 379
  • Lokalizacja: Wodzisław Śląski
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: Gospodarka Rybacka w PZW - moje spojrzenie
« Odpowiedź #423 dnia: 16.01.2018, 23:40 »
Oczywiście nie chodziło mi o Rybala, tylko o prezesa. Nie wiem jak ktoś mógł pomyśleć inaczej :o

Offline Waldemar

  • Aktywny użytkownik
  • ***
  • Wiadomości: 136
  • Reputacja: 17
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Koło nr 3 Rozwadów
  • Ulubione metody: tyczka i feeder
Odp: Gospodarka Rybacka w PZW - moje spojrzenie
« Odpowiedź #424 dnia: 16.01.2018, 23:44 »
Proszę o kulturę wypowiedzi. Rozumiem, że nerwy ponieść kogoś mogą, ale trzeba trzymać je na wodzy. A kolegę Rybala przepraszam jeżeli poczuł się urażony.


Nie jestem pewien, jeżeli się mylę poprawcie mnie ale operaty w swoim założeniu miały zapewnić równowagę biologiczną wód? Jeżeli tak to ewidentnie się nie sprawdziły. Tylko jak odpowiedzieć na postulaty żeby ryb więcej wpuszczać do wody, słychać to ust osób które stawiają dobro ryb i ekologię na pierwszym miejscu, samo zarybianie już jest mocną ingerencją w ekosystem i zaburzeniem jego równowagi, a stado wędkarzy na brzegu jeszcze pogłębia chaos.

Waldek, chodzi o to, aby naukowcy tak wszystko ułożyli, aby żadnego chaosu nie było. Nie przesadzajmy też, że większe zarybienia coś tak bardzo 'uszkodzą'. Wg mnie lepiej mocniej zarybić i to chronić, niż chronić pustą wodę. Obecny rybostan to zaledwie mały część tego co było dawniej. Jeżeli do pustej wody 30 ha wg operatu wprowadza się 50 kg szczupaka rocznie (zbiornik w okręgu katowickim), to o czym my mówimy? Tam można walnąć kilka ton na dzień dobry. Na Ochabach właściciel wprowadził 5.5 tony karpia, kilkaset kilo amura, drugie tyle jesiotra. Woda ma kilka hektarów, karpie do 20 kg, a pływa jeszcze lin, jest sporo płoci, wzdręgi, piękny okoń i szczupak. Oznacza to, że do tego zbiornika (30 ha) można by wprowadzić spokojnie z pięć tony narybku zamiast 50 kilo szczupaka. Lepiej aby coś pływało, niż nic.

Inna sprawa to zbiornik Wilcza Wola. Cały rybostan został kilka lat temu stracony, po fatalnej akcji RZGW kontra okręg PZW. Jak myślisz, ile tam powinno trafić ryby? Trudno o taką kasę w okręgu, aby to zarybić ponownie. Zauważ, że nad wodą nikt nie czuwał (żaden ichtiolog). To też pokłosie złego prawa, gdzie RZGW uprawia z dzierżawcą, w tym wypadku PZW, spychologię. Tu nie można winić wędkarzy, zawinił system i władze, zarówno RZGW jak i PZW.

Wędkarze więc mają dość, zwłaszcza ci co wiedzą co się dzieje. Zauważ, że Rybal nie pojawił się aby nas wesprzeć radą, dodać otuchy, ale dlatego, że poczuł się wywołany do tablicy. Z tymi samymi wymówkami niestety. Co gorsza, jeżeli byśmy w to uwierzyli, uważasz, ze nastąpią jakieś zmiany? Na pewno, będziemy mieli sieci w PZW do 2030 roku minimum. Tutaj jest wyraźny konflikt interesów...

Słuchaj Luk nie jestem ichtiologiem i nie wiem jak duży wpływ na środowisko ma wielkość zarybienia pod wędkarzy ale na mój chłopski rozum kłuci się to z ekologią i aby wody mogły się odradzać nie można z nich zabierać tyle ryb na ile pozwalają limity.
Z kolei na zmniejszenie limitów nie zgodzi się większość wędkarzy, więc trzeba będzie ciągle zarybiać i koło się zamyka.
Znam przykład zbiornika gdzie prywatne stowarzyszenie zarybiało na potęgę, bo mieli pieniądze i presje ale przyszła przyducha i dwie tony ryb poszło do lasu. Powiedz na kim mamy się oprzeć w sprawie ilości ryb jaką można dany zbiornik zarybić, jeżeli twierdzisz że naukowcy się mylą, robić to na wyczucie?
Ja nie bronię IRŚ ale tak na prawdę oni mają naukę po swojej stronie, na podstawie czego mamy z nimi polemizować, czy podważyć ich pracę? na podstawie obserwacji wody czy subiektywnych opinii, to że nie ma ryb każdy widzi ale my wędkarze nie udowodnimy przyczyn tego naukowymi pracami.
Przytaczasz przykład Wilczej no tak się składa, że to się tam działo  widziałem na własne oczy, Łęg ( rzeczka na której jest stworzony ten zbiornik) miejscami był czerwony od krwi.
Za to co się tam działo nikt niestety nie odpowiedział, włączenie z PSR i Policją, która to pod naporem kłusowników się wycofała, ale to też świadczy o marnej świadomości okolicznej ludności i wędkarzy widłami Cię pchną na samo słowo no kill.
Na szczęście nie cała populacja ryby zginęła a zbiornik bardzo dobrze się odradza.
Ze swoich obserwacji twierdzę, że rewolucja którą chcemy przeprowadzić ma zbyt wielu przeciwników i potrzeba czasu aby osiągnąć zamierzony rezultat.
Co kolegi Rybala to tak jak pisałem powyżej nie oceniam jego wypowiedzi, nie podoba mi się tylko to lanie pomyjami na niego po każdej jego wypowiedzi. Jeżeli to forum dopuszcza wolność słowa i wypowiedzi to chyba każdy ma prawo do własnego zdania, choćby głupiego ale własnego, nie może to stanowić podstawy do fali hejtu jaki na niego spadł. Po za tym kto zechce z tej drugiej strony barykady, wejść tutaj i po dyskutować, jeżeli będzie taki poziom dyskusji?
Starajmy się szukać sojuszników i powoli przekonywać, rozmawiać a nie obrzucać kupą tych z innym zdaniem.


Offline Waldemar

  • Aktywny użytkownik
  • ***
  • Wiadomości: 136
  • Reputacja: 17
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Koło nr 3 Rozwadów
  • Ulubione metody: tyczka i feeder
Odp: Gospodarka Rybacka w PZW - moje spojrzenie
« Odpowiedź #425 dnia: 16.01.2018, 23:46 »
Oczywiście nie chodziło mi o Rybala, tylko o prezesa. Nie wiem jak ktoś mógł pomyśleć inaczej :o
Ja to tak odebrałem więc kolega Rybal też mógł.

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 563
  • Reputacja: 1978
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: Gospodarka Rybacka w PZW - moje spojrzenie
« Odpowiedź #426 dnia: 17.01.2018, 00:47 »
Waldek, według mnie jesteś zbyt bardzo wymagający jeżeli chodzi o wędkarzy, a zbyt mało jeżeli chodzi o 'naukowców' ;) Tak się składa, że wprowadzenie ustawy Prawo Wodne i  systemu operatów w 1985 roku, stało się początkiem jazdy w dół. Zauważ, ze nie ma żadnej wody PZW gdzie jest sporo ryb, podobnie jest na wodach z rybakami. Starszy rybak powie ci, ile łowił dawniej a ile łowił teraz. Na Mazury jechać z wędką nie ma sensu, chyba, że na komercje lub Wersminię, komercyjne jezioro. Nie ma rybnych wód (oprócz łowisk specjalnych) - i nawet argument kormorana nie działa, bo ten nie występuje wszędzie, podobnie jest z zanieczyszczeniem wód. Wspólnym mianownikiem jest źle dopasowane do rzeczywistości prawo.

Zauważ kto robi z kogo idiotę. Zobacz, kto pomógł Bedyńskiemu na okradanie wędkarzy na Zalewie Zegrzyńskim. Zobacz jak to się dokonało, podpowiem Ci, że była
 'konferencja naukowa', gdzie nasi 'naukowcy' zadrwili sobie z nas bardzo okrutnie. Mija kilka lat i na Zegrze nie ma sensu jechać na ryby. Wiesz gdzie jest jeszcze ryba? Na takiej Odrze. Ale nie dlatego, że tam są lepsze 'operaty' lub wędkarze. Po prostu woda ta śmierdziała zawsze, i wędkarze nie chcieli jeść z niej ryb, zwłaszcza, ze smród było czuć już podczas smażenia. To, ze tam jest trochę więcej ryby, to 'zasługa' złej jakości wody. Ale spokojnie, już się to 'nadrabia' konsekwentnie. Jest jeszcze ryba w Odrze przygranicznej. Przypływa z wyższą wodą z Czech (gdzie się rzeki zarybia solidnie).

Od początku istnienia tego forum, żaden z nas nie chciał zarybień 'na pałę'. Ale sami stwierdzamy, że lepsze jest przesadzenie z rybą niż to co się dzieje teraz. Myślisz, ze lin, karaś, większy karp zaszkodzą danej wodzie? Spokojnie, nie zdążą. Więc lepiej jest już zarybiać co roku sporo, i bronić okazy wymiarami górnymi, niż spuszczać się nad jakąś pustynią z masą drobnicy i jedną większą rybą na 100m2. Poza tym nie jesteśmy tez idiotami. Skoro Czesi zarybiaja na potęgę wodę karpiem, to dlaczego my nie możemy? Kto wie, może jak ludzie  będą żreć karpie, to odpuszczą innym linom, przejdą górne wymiary ochronne? :)  Coś za coś!

Na pewno jednak nie może trwać to co teraz. Uważasz, ze jest 'ekologia'? Gdzie? Woda nie ma drapieżnika, to chyba podstawa zła. Bez drapieżnika taki japoniec będzie czynił jeszcze większe szkody. Ale jak go chronić, jak rada naukowa PZW, w której połowa to goście z IRŚ i UWM, uważa dużego szczupaka za szkodnika? Ja rozumiem na wodzie rybackiej - ale na wędkarskiej? Ja nie muszę miec rybackich fakultetów, ale mieszkam w kraju i łowię, gdzie drapieżnika jest sporo i się go traktuje wręcz z nabożną czcią. Ja nie mam prawie w ogóle problemu z drobnicą, mało który z moich znajomych ma w UK. Jak więc mogę ufać w takie historie (o rybakach, kormoranach itd.), powiedz mi? Jak mam nie pokazywać tej obłudy innym? Powiedz mi jak chcesz budować wody, skoro prawo nie jest po naszej stronie? Myślisz, ze zbiorniki no kill to coś, co naukowcy popierają? Zdziwiłbyś się co sądzą o wypuszczaniu ryb. Dla nich no kill to sadyzm, czasami nawet głupota. Uważasz więc, ze coś zdziałamy wspólnie?

Zobacz o czym tutaj mówimy. Pokazujemy jak obydwie strony mogą na tym skorzystać. I IRŚ i my wędkarze. Zobacz co pisze Rybal - w koło Macieju te same historie, z podtekstem 'my wiemy lepiej indolencie'. To bardzo frustrujące. My wędkarze chcemy wód no kill na ten przykład, a nie żeby mi jakiś magister rybactwa tłumaczył, że jestem sadystą i że to jest złe. My tutaj mamy mówić co chcemy, a nie naukowcy - którzy mówią nam co mamy chcieć. I nie przekona mnie nawet super doktor mega habilitowany - bo woda ni kill to woda taka, jaką stworzyła natura, jak nie było człowieka. Nie było rybaków i wody dawały sobie świetnie radę, bez nich. Ze szczupakami szkodnikami po 100 cm i więcej ;)

Na jakiej więc płaszczyźnie więc mamy budować porozumienie, skoro nie jesteśmy nawet wysłuchani? Ja rozumiem, ze współczujesz Rybalowi, bo chłop toczy bój w pojedynkę, ale skupmy się na argumentach i rzeczowej dyskusji. Zobacz odpowiedzi Arka (selektora), który ma siłę zgłębiać niektóre dokumenty Instytutu. To jest wszystko robione pod rybactwo, na siłę stara się nas, wędkarzy, w nie wcisnąć. Pomimo, że stanowimy grupę 2 milionów osób prawie, przy kilkuset rybakach, na dodatek my nie chcemy niczego rybakom zabierać. Chcemy ryb w wędkarskich wodach, tylko tyle. I się okazuje, ze chcemy źle, że źle robimy...

A jakby co, pojedź na Batorówkę - i przekonaj mnie, że tamtejszy rybostan jest zły i nieekologiczny, porównaj to z jakąś wodą PZW. My widzimy co tam pływa, i chcemy takich wód w PZW. Przynajmniej te 20 lub 10% :) Chcemy takich Batorówek w PZW, chcemy aby nam naukowcy w tym pomogli, nawet dobrze za to zapłacimy! :)
Lucjan

Offline Modus

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 6 537
  • Reputacja: 1111
  • Ulubione metody: trotting
Odp: Gospodarka Rybacka w PZW - moje spojrzenie
« Odpowiedź #427 dnia: 17.01.2018, 01:03 »
Ja nie bronię IRŚ ale tak na prawdę oni mają naukę po swojej stronie...

Jakie mianowicie ustalenia naukowe świadczą o niezbędności komercyjnego procederu sieciowo-agregatowego (na wodach dzierżawionych skądinąd przez organizację wędkarską)? Czy inżynierowie rybactwa śródlądowego wydający stosowne "opinie" czerpią finansowe profity z istnienia owego procederu lub po prostu w nim uczestniczą? Czy takowe profity czerpią jego związkowi miłośnicy w rodzaju obywatela Bedyńskiego i spółki? Czy uczeni mężowie z Olsztyna potrafią wyjaśnić, dlaczego rzeczony proceder jest niezbędny dla pomyślności wód/ryb/wędkarzy w Polsce, ale najwyraźniej nie jest niezbędny np. w Czechach, Danii lub UK? Czy potrafią okazać, że polskie wody, na których ów proceder jest uprawiany, zyskują na wędkarskiej atrakcyjności?

Ufam, że kolega Waldemar dostrzega wagę tych i pokrewnych pytań :)

Offline Waldemar

  • Aktywny użytkownik
  • ***
  • Wiadomości: 136
  • Reputacja: 17
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Koło nr 3 Rozwadów
  • Ulubione metody: tyczka i feeder
Odp: Gospodarka Rybacka w PZW - moje spojrzenie
« Odpowiedź #428 dnia: 17.01.2018, 01:10 »
Waldek, według mnie jesteś zbyt bardzo wymagający jeżeli chodzi o wędkarzy, a zbyt mało jeżeli chodzi o 'naukowców' ;) Tak się składa, że wprowadzenie ustawy Prawo Wodne i  systemu operatów w 1985 roku, stało się początkiem jazdy w dół. Zauważ, ze nie ma żadnej wody PZW gdzie jest sporo ryb, podobnie jest na wodach z rybakami. Starszy rybak powie ci, ile łowił dawniej a ile łowił teraz. Na Mazury jechać z wędką nie ma sensu, chyba, że na komercje lub Wersminię, komercyjne jezioro. Nie ma rybnych wód (oprócz łowisk specjalnych) - i nawet argument kormorana nie działa, bo ten nie występuje wszędzie, podobnie jest z zanieczyszczeniem wód. Wspólnym mianownikiem jest źle dopasowane do rzeczywistości prawo.

Zauważ kto robi z kogo idiotę. Zobacz, kto pomógł Bedyńskiemu na okradanie wędkarzy na Zalewie Zegrzyńskim. Zobacz jak to się dokonało, podpowiem Ci, że była
 'konferencja naukowa', gdzie nasi 'naukowcy' zadrwili sobie z nas bardzo okrutnie. Mija kilka lat i na Zegrze nie ma sensu jechać na ryby. Wiesz gdzie jest jeszcze ryba? Na takiej Odrze. Ale nie dlatego, że tam są lepsze 'operaty' lub wędkarze. Po prostu woda ta śmierdziała zawsze, i wędkarze nie chcieli jeść z niej ryb, zwłaszcza, ze smród było czuć już podczas smażenia. To, ze tam jest trochę więcej ryby, to 'zasługa' złej jakości wody. Ale spokojnie, już się to 'nadrabia' konsekwentnie. Jest jeszcze ryba w Odrze przygranicznej. Przypływa z wyższą wodą z Czech (gdzie się rzeki zarybia solidnie).

Od początku istnienia tego forum, żaden z nas nie chciał zarybień 'na pałę'. Ale sami stwierdzamy, że lepsze jest przesadzenie z rybą niż to co się dzieje teraz. Myślisz, ze lin, karaś, większy karp zaszkodzą danej wodzie? Spokojnie, nie zdążą. Więc lepiej jest już zarybiać co roku sporo, i bronić okazy wymiarami górnymi, niż spuszczać się nad jakąś pustynią z masą drobnicy i jedną większą rybą na 100m2. Poza tym nie jesteśmy tez idiotami. Skoro Czesi zarybiaja na potęgę wodę karpiem, to dlaczego my nie możemy? Kto wie, może jak ludzie  będą żreć karpie, to odpuszczą innym linom, przejdą górne wymiary ochronne? :)  Coś za coś!

Na pewno jednak nie może trwać to co teraz. Uważasz, ze jest 'ekologia'? Gdzie? Woda nie ma drapieżnika, to chyba podstawa zła. Bez drapieżnika taki japoniec będzie czynił jeszcze większe szkody. Ale jak go chronić, jak rada naukowa PZW, w której połowa to goście z IRŚ i UWM, uważa dużego szczupaka za szkodnika? Ja rozumiem na wodzie rybackiej - ale na wędkarskiej? Ja nie muszę miec rybackich fakultetów, ale mieszkam w kraju i łowię, gdzie drapieżnika jest sporo i się go traktuje wręcz z nabożną czcią. Ja nie mam prawie w ogóle problemu z drobnicą, mało który z moich znajomych ma w UK. Jak więc mogę ufać w takie historie (o rybakach, kormoranach itd.), powiedz mi? Jak mam nie pokazywać tej obłudy innym? Powiedz mi jak chcesz budować wody, skoro prawo nie jest po naszej stronie? Myślisz, ze zbiorniki no kill to coś, co naukowcy popierają? Zdziwiłbyś się co sądzą o wypuszczaniu ryb. Dla nich no kill to sadyzm, czasami nawet głupota. Uważasz więc, ze coś zdziałamy wspólnie?

Zobacz o czym tutaj mówimy. Pokazujemy jak obydwie strony mogą na tym skorzystać. I IRŚ i my wędkarze. Zobacz co pisze Rybal - w koło Macieju te same historie, z podtekstem 'my wiemy lepiej indolencie'. To bardzo frustrujące. My wędkarze chcemy wód no kill na ten przykład, a nie żeby mi jakiś magister rybactwa tłumaczył, że jestem sadystą i że to jest złe. My tutaj mamy mówić co chcemy, a nie naukowcy - którzy mówią nam co mamy chcieć. I nie przekona mnie nawet super doktor mega habilitowany - bo woda ni kill to woda taka, jaką stworzyła natura, jak nie było człowieka. Nie było rybaków i wody dawały sobie świetnie radę, bez nich. Ze szczupakami szkodnikami po 100 cm i więcej ;)

Na jakiej więc płaszczyźnie więc mamy budować porozumienie, skoro nie jesteśmy nawet wysłuchani? Ja rozumiem, ze współczujesz Rybalowi, bo chłop toczy bój w pojedynkę, ale skupmy się na argumentach i rzeczowej dyskusji. Zobacz odpowiedzi Arka (selektora), który ma siłę zgłębiać niektóre dokumenty Instytutu. To jest wszystko robione pod rybactwo, na siłę stara się nas, wędkarzy, w nie wcisnąć. Pomimo, że stanowimy grupę 2 milionów osób prawie, przy kilkuset rybakach, na dodatek my nie chcemy niczego rybakom zabierać. Chcemy ryb w wędkarskich wodach, tylko tyle. I się okazuje, ze chcemy źle, że źle robimy...

A jakby co, pojedź na Batorówkę - i przekonaj mnie, że tamtejszy rybostan jest zły i nieekologiczny, porównaj to z jakąś wodą PZW. My widzimy co tam pływa, i chcemy takich wód w PZW. Przynajmniej te 20 lub 10% :) Chcemy takich Batorówek w PZW, chcemy aby nam naukowcy w tym pomogli, nawet dobrze za to zapłacimy! :)
To co piszesz po wyżej jest zgodne z prawdą i ja temu nie przeczę, tylko co my zwykli wędkarze mamy zrobić jeżeli przeciwko nam są i naukowcy i rybacy, no nie damy rady szablami rozgonić tego towarzystwa a szkoda.
Czy myślisz że możemy teraz obalić ten skostniały system jak?
Te wszystkie hasła są słuszne tylko jak je wprowadzić w życie i przeforsować?

Offline Waldemar

  • Aktywny użytkownik
  • ***
  • Wiadomości: 136
  • Reputacja: 17
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Koło nr 3 Rozwadów
  • Ulubione metody: tyczka i feeder
Odp: Gospodarka Rybacka w PZW - moje spojrzenie
« Odpowiedź #429 dnia: 17.01.2018, 01:15 »
Ja nie bronię IRŚ ale tak na prawdę oni mają naukę po swojej stronie...

Jakie mianowicie ustalenia naukowe świadczą o niezbędności komercyjnego procederu sieciowo-agregatowego (na wodach dzierżawionych skądinąd przez organizację wędkarską)? Czy inżynierowie rybactwa śródlądowego wydający stosowne "opinie naukowe" czerpią finansowe profity z istnienia owego procederu lub po prostu w nim uczestniczą? Czy takowe profity czerpią jego związkowi miłośnicy w rodzaju obywatela Bedyńskiego i spółki? Czy uczeni mężowie z Olsztyna potrafią wyjaśnić, dlaczego rzeczony proceder jest niezbędny dla pomyślności wód/ryb/wędkarzy w Polsce, ale nie jest niezbędny np. w Czechach, Danii czy UK?

Ufam, że kolega Waldemar dostrzega wagę tych i pokrewnych pytań :)
Powiedz mi tylko czy na potwierdzenie stawianych tez masz przeprowadzone badania naukowe?
Chodzi mi o to że my wędkarze nie mamy czym podeprzeć swoich poglądów na stan wód.
A jeżeli chodzi o pana Bedyńskiego to jeżeli łamie prawo to są organa ścigania od tego, nie mam wiedzy żeby kogoś oskarżać.

Offline Stary Baca

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 552
  • Reputacja: 222
  • Płeć: Kobieta
  • Lokalizacja: Warszawa
Odp: Gospodarka Rybacka w PZW - moje spojrzenie
« Odpowiedź #430 dnia: 17.01.2018, 01:30 »
Na jakiej więc płaszczyźnie więc mamy budować porozumienie, skoro nie jesteśmy nawet wysłuchani? Ja rozumiem, ze współczujesz Rybalowi, bo chłop toczy bój w pojedynkę, ale skupmy się na argumentach i rzeczowej dyskusji. Zobacz odpowiedzi Arka (selektora), który ma siłę zgłębiać niektóre dokumenty Instytutu. To jest wszystko robione pod rybactwo, na siłę stara się nas, wędkarzy, w nie wcisnąć. Pomimo, że stanowimy grupę 2 milionów osób prawie, przy kilkuset rybakach, na dodatek my nie chcemy niczego rybakom zabierać.

Co do współczucia, ostrości dyskusji i przewagi itd.

Dyskusja to pojedynek na argumenty, wymiana argumentów - argument mają swoją moc, celność i wagę i bolą oj bolą...

I jaką my mamy w tej dyskusji niby przewagę?. Rybal jest tutaj mistrzem kung fu w tej dyskusji (powinien być) bo to on spędził dziesiątki tysięcy godzin na treningu (studiowaniu zagadnienia latami)

My jesteśmy przedszkolakami w jego dziedzinie, dyletantami rybackiego kung fu. I jaki jest rezultat dyskusji? mistrz unika najprostszych starć poprzez : "nie mam czasu na pojedynki" "ciężko mi" "za dużo by pisać" "za dużo wątków" "jestem tylko sam" itp.
I koledzy takiego mistrza żałują bo sam walczy z grupą przedszkolaków ichtiologicznych?
Przecież czekam przez 30 stron na pokaz siły mistrza i rozwałkowanie naszej dyletanckiej grupy.
Mistrzom taka masakra " siecią argumentów" powinna zająć jeden wpis. JEDEN WPIS i wszyscy powinniśmy leżeć pokotem.
Po to płacimy podatki, składki, VATY, składki unijne by być pokonanym argumentami.
 
A tymczasem klasztor Rybackiego Szaolin okazuje się czym? Jeden odważny Rybal podjął rękawicę i chwała mu za to a reszta milczy taktownie - bo jeden Rybal ma jaja by bronić swoich racji! Ba, bronić reszty kolegów, którzy taktownie nie zauważają wątku, nie widzą, że wali się idea zrównoważonej gospodarki rybackiej, że lud wędkarski uważa ją raczej za "niezrównoważoną gospodarkę rybacką"
Co się stanie jak ktoś zrobi badania i w tych badaniach wybrzmi ten głos ludu - będą znów taktownie udawać, że nie czytali? Ile tak będą trwać w milczeniu i niezauważaniu problemów.
Czy prawdziwi mistrzowie nauki nie powinni wręcz poczuć się obrażeni tymi wpisami "o litość w dyskusji" - w stylu "tak nie można bo się kimono mistrza ubrudzi"
Ja bym będąc w jakiejś dziedzinie specjalistą i mając taką ogromną przewagę merytoryczną  obraził bym się na tych którzy piszą tutaj " takich chwytów nie stosować wobec mistrza, bo mu się rękaw rozciąga albo się spoci i przeziębi".

Miejmy miarę w proporcjach, kto ma jakie możliwości i czym dysponuje. Stanęliśmy do dyskusji z najlepszymi mistrzami Rybackiego kung fu - po kilkudziesięciu latach treningu. My  dzieciaki w tej dziedzinie i nam się zarzuca tutaj, że za mocno argumentujemy? Że ałaaa bo to boli!

Ps. Rybalowi oddaję honory, stanął na twardej forumowej ziemi i podjął rękawicę...


Stary Baca,
Otrzymałeś ostrzeżenie za zamieszczanie obraźliwych, nieprzyzwoitych treści. Proszę, zaniechaj tego i podporządkuj się regułom panującym na forum. W przeciwnym wypadku poczynimy dalsze kroki.
Pozdrawiamy. Załoga portalu Spławik i Grunt

Offline Modus

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 6 537
  • Reputacja: 1111
  • Ulubione metody: trotting
Odp: Gospodarka Rybacka w PZW - moje spojrzenie
« Odpowiedź #431 dnia: 17.01.2018, 01:35 »
Powiedz mi tylko czy na potwierdzenie stawianych tez masz przeprowadzone badania naukowe?

Jakich znowu "tez", kolego Waldemarze? Czy kolega Waldemar zna może odpowiedzi na postawione wcześniej pytania? Czy kolega Waldemar rozumie przynajmniej, dlaczego to pytania istotne? Bo jeżeli nie, więcej pytań do kolegi Waldemara nie mam :)

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 563
  • Reputacja: 1978
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: Gospodarka Rybacka w PZW - moje spojrzenie
« Odpowiedź #432 dnia: 17.01.2018, 01:49 »

Powiedz mi tylko czy na potwierdzenie stawianych tez masz przeprowadzone badania naukowe?
Chodzi mi o to że my wędkarze nie mamy czym podeprzeć swoich poglądów na stan wód.
A jeżeli chodzi o pana Bedyńskiego to jeżeli łamie prawo to są organa ścigania od tego, nie mam wiedzy żeby kogoś oskarżać.

Ale ja bardzo chcę, aby nasi naukowcy robili badania pod nas. Jak myślisz, dlaczego mamy do nich pretensje? Bo ich nie robią. O no kill powinni miec już szereg opracowań i wniosków, a oni jak coś mają, to powołują się na źródła z UK (wstyd). Nie chcą badać wód - jak robią coś, to analizy rejestrów wędkarskich. Szkoda się na czymś takim skupiać. Ale też o co chodzi z tymi badaniami - oni robią je pod rybactwo ogólnie a nie pod wędkarstwo. Myślisz, że to IRŚ informuje o fatalnym stanie wód PZW? Bynajmniej - nie raz już usłyszeliśmy od naukowców o tym, że 'ryby są' lub że trzeba je 'umieć łowić'. Jak najbardziej też ZG PZW i okręgi powinny zlecać badania.

Czy nie mamy czym podeprzeć tez o bezrybności wód? Mamy, ale komu mamy to pokazać? Problem w tym, że dotychczas ZG PZW działal w interesie rybaków (bo maja kasę z sieciowania Mazur - Zarząd Główny). Kto nas wysłucha? Politycy? Urzędnicy z RZGW? Niestety, nas mało kto będzie słuchał, dlatego tak ważne jest aby ZG działał w interesie szeregowych członków PZW, i zaczął lobbować. Wtedy się coś zacznie dziać. Myśliwi potrafili zmienić prawo pod siebie, my też możemy wiele ;)

A jeżeli chodzi o prezesa Bedyńskiego - on działa wbrew interesowi wędkarzy, niekoniecznie łamie prawo. On wydutkał wędkarzy - wprowadzając rybaków na Zegrze, taka jest prawda. My nie mówimy o kradzieży - ale o tym, ze jest konflikt interesów. Jeżeli prezes okręgu zasiada w zarządzie spółki rybackiej, łowiącej i sprzedającej ryby z Zegrza, to jest grubo, co? Taka osoba powinna zostać odpowiednio potraktowana, a nie jest. Kto broni decyzji o rybakach na Zegrzu - naukowcy z IRŚ! Dziwisz się więc nam? Ja się dziwię, że ten gość jest dalej prezesem! To jest ewenement, że na coś takiego się pozwala.

 
To co piszesz po wyżej jest zgodne z prawdą i ja temu nie przeczę, tylko co my zwykli wędkarze mamy zrobić jeżeli przeciwko nam są i naukowcy i rybacy, no nie damy rady szablami rozgonić tego towarzystwa a szkoda.
Czy myślisz że możemy teraz obalić ten skostniały system jak?
Te wszystkie hasła są słuszne tylko jak je wprowadzić w życie i przeforsować?

Rybacy nie są przeciwko nam, naukowcy rybaccy są. To jest najdziwniejsze. Moga z tego mieć spora kasę, rozwinąć się, nie chcą. Co gorsza traktują nas jak upośledzone umysłowo dzieci :o 

Czy możemy zmienić ten system? Oczywiście! Nie strzępiłbym języka gdyby było to niemożliwe :D To nie ludzie są dla urzędnika czy naukowca, ale naukowiec i urzędnik dla ludzi. Chodzi o zmianę doktryny, która po prostu się nie sprawdza (zrównoważona gospodarka rybacka w obecnym wydaniu). Ale musimy też zmieniać  PZW, bo tu różowo też nie jest.

Oglądałem dziś film o brzanach z rzeki Lea w UK, która ma rodzima populację brzan. Wędkarze zaobserwowali, że jest coraz mniej brzan małych, są duże - ale brakuje nowych pokoleń. Chodzi o podtrzymanie tej dokładnie brzany, która różni się od tej z Trentu czy Wye. I mamy pokazanych naukowców, jak badają wodę, jak odławiają i mierzą małe brzanki, pobierają próbki dna. Okazuje się, że szybkość wody i niskie jej stany powodują, ze żwir na dnie nie jest wystarczająco dobry do odbywania tarła. I jest kombinowanie co zrobić, jak wspomóc tę rybę na rzece Lea. Waldek, wyobrażasz sobie coś takiego w Polsce? U nas w ogóle mało wiadomo o brzanach, co dopiero jakies prace naukowe, wspieranie gatunku... To dwa inne światy! Dlatego ja wiem, że to co w UK może być i w Polsce. Wątpię, czy taki Rybal by miał jakieś przeciwwskazania, jakby miał odpowiednie fundusze. Ale to raczej nie nastąpi, bo dba się rzeczy pod rybactwo. Co kogoś z IRŚ obchodzi taka brzana. Rozumiesz? Oni sami się pozbawiają pracy i możliwości robienia wielu badań. To boli zwłaszcza mocno, bo w UK strasznie dba się o ryby rodzime, u nas natomiast jest nacisk na rybackie rzeczy...
Lucjan

Offline Modus

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 6 537
  • Reputacja: 1111
  • Ulubione metody: trotting
Odp: Gospodarka Rybacka w PZW - moje spojrzenie
« Odpowiedź #433 dnia: 17.01.2018, 02:17 »
nie raz już usłyszeliśmy od naukowców o tym, że ryby są

O ile sobie przypominam, wedle rybakoznawcy Kotwica na Mazurach ryby są (mimo złowrogiego sprzysiężenia moczykijów i kormoranów), zaś wedle rybakoznawcy Rybala na Mazurach ryby bardziej nie są niż są (z niesłychanie skomplikowanych powodów, do których ponad wszelką wątpliwość należy aktywność moczykijów i nie należy aktywność komercyjnych łowców sieciowo-agregatowych) :)

Offline Waldemar

  • Aktywny użytkownik
  • ***
  • Wiadomości: 136
  • Reputacja: 17
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Koło nr 3 Rozwadów
  • Ulubione metody: tyczka i feeder
Odp: Gospodarka Rybacka w PZW - moje spojrzenie
« Odpowiedź #434 dnia: 17.01.2018, 08:42 »
Powiedz mi tylko czy na potwierdzenie stawianych tez masz przeprowadzone badania naukowe?

Jakich znowu "tez", kolego Waldemarze? Czy kolega Waldemar zna może odpowiedzi na postawione wcześniej pytania? Czy kolega Waldemar rozumie przynajmniej, dlaczego to pytania istotne? Bo jeżeli nie, więcej pytań do kolegi Waldemara nie mam :)

Nie zrozumiałeś mojej wypowiedzi, chodzi mi tylko o to że w dyskusji między nami a choćby ZG postulaty, tezy, wnioski jak zwał tak zwł, nie są podparte naukowymi badaniami polskich wód.
ZG wyciągnie badania IRŚ i powie że ryby choćby na papierze a my powiemy że nie ma bo nie biorą. Zrozum nasze argumenty, chociaż słuszne biorą się z obserwacji, nie mamy sojuszników wśród naukowców, którzy potwierdzili by to w badaniach.
Nigdy nie popierałem zadnia kolegi Rybala, broniłem tylko go jako osoby atakowanej bezpardonowo za odmienne zdanie.
Musimy szukać sojuszników wśród naukowców, boję się jednak że jak będziemy z każdym tak dyskutować jak z Rybalem to raczej w taki sposób nie znajdziemy partnera do rozmów. Chyba że masz swój pomysł to chętnie się z nim zapoznam.