Autor Wątek: PZW - czy to normalne...  (Przeczytany 556974 razy)

Offline mjmaciek

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 15 218
  • Reputacja: 895
    • Galeria
  • Lokalizacja: Polska
  • Ulubione metody: feeder
Odp: PZW - czy to normalne...
« Odpowiedź #2460 dnia: 12.02.2020, 16:55 »
Cyt."Mam pytanie do pana ministra, jak została załatwiona sprawa wędkarzy, którzy dziwnym sposobem zostali wyłączeni z ustawy o ochronie zwierząt. O nich nie mówi się, że łapią na hak, kotwicę, a przecież nie ma innego sposobu. Nikt nie znajdzie mi żadnego wędkarza, który złapałby jakąkolwiek rybę bez haka. Musi tak być, taka jest nasza tradycja i nikt tego nie zmieni. Wcale się im nie dziwię, że wędkarze śródlądowi jeżdżą na dorsze na łowiska. Tak powinni robić, jestem za tym. W ogóle jestem za PZW, ale PZW nie podlega kontroli stowarzyszeń pozarządowych, nie sprawdzają ich, na co łapią, czy zadają ból czy nie zadają. Karpiom zadaliśmy ból, prowadząc trzyletni obrót hodowlany, prowadząc na tyle, na ile w tej chwili pozwala wiedza, bez tortury, bez specjalnego męczenia ryb. Uważamy, że robimy to dobrze."

Arek to przerażające ???

Staty Baca coś nie doszacowałeś...
Wezmę moje podwórko i niewielki okreg.
Średnio na zebrania chodzi 30 osób
To aby zacząć oddolnie musisz mieć w kole około 20 osób.
Patrz powiedzmy 30 kół w okręgu.
Czyli aby zacząć forsować zmiany i budować koalicje wewnątrz okręgu .
Ludzi z głową trzeba mieć około 500 set.

Wszystko się u mnie zgadza. Zdobyć władzę to żaden problem, problemem jest jej utrzymanie.

Kiedyś najlepsi fachowcy po wielu trudach i analizach (wywiad, służby itd. Amerykanie, sowieci) policzyli, że do zdobycia władzy w Polsce potrzeba 300 osób. Dlatego uważam że na PZW starczyłoby i 30 osób (ale nie ma w Polsce chętnych 30 osób na takim poziomie wiedzy by opanować PZW) Musimy to zrobić "amatorami" ale amatorzy muszą mieć gotowy realny plan i poza swój plan nie wykraczać bo wszelka własna inicjatywa to katastrofa.

300 do zdobycia władzy  - nie do jej utrzymania! Byłby to skok na główkę do pustego basenu ale ja mam sposób by nalać tam  szybko wody w czasie lotu na dół.

Ja zostane przy realu.
Z lat wiem wpierw trzeba wybudować koalicję.
Potem zdobyć władzę.
Zacząć reformy .
Utrzymać władze i trend reform.
I cały czas do tego pomysłu potrzebna jest większość.
Maciek

Offline selektor

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 5 281
  • Reputacja: 1399
  • Lokalizacja: Catch & w Łeb & Realese on Patelnia
  • Ulubione metody: waggler method
Odp: PZW - czy to normalne...
« Odpowiedź #2461 dnia: 12.02.2020, 16:56 »
Ja bym się tego człowieka zapytał czy ryba cierpi w siacie rybackiej :)

Problem w tym, że może on mieć rację ;)

Choć pierwszym problemem jest już to czy ryby czują ból, bo największe naukowe mózgi zajmujące się neurobiologią nie mogą dojść do porozumienia w tym zakresie. Głosy dzielą się niemal po równo. Jedni są za czuciem bólu przez ryby, inni przeciw :P

Nawet nasz Sąd Najwyższy tu w Polsce kilka lat temu, gdy zajmował się karpiami w reklamówkach i uznał to za męczenie ryb, w uzasadnieniu wyroku podkreślił, że nie ma 100 % dowodów na to, że ryba czuje ból, ale skoro część naukowców tak twierdzi to sędziowie się do tego przychylają i też tak uważają. I mieli rację, bo sędziowie nie są biegłymi naukowcami. Nie mają fachowej wiedzy. Wybrali jedno ze stanowisk i je uzasadnili, że też tak uważają. Moim zdaniem słusznie patrząc na te żywe karpie w torebkach. Rybacy za to mają szereg badań z całego świata, że ryby nie czują bólu i się nimi posługują według własnych potrzeb :P No, ale w sprawie karpi badania te nie przekonały sędziów Sądu Najwyższego.

I teraz najważniejsze. Art. 6 polskiej ustawy z dnia 21 sierpnia 1997 r. o ochronie zwierząt wprost stanowi, że zabrania się znęcania nad zwierzętami !!! W dodatku jest tam wskazane co przykładowo rozumie się przez "znęcanie", czyli zadawanie albo świadome dopuszczanie do zadawania bólu lub cierpień, a w szczególności:
- umyślne zranienie lub okaleczenie zwierzęcia

- transport żywych ryb lub ich przetrzymywanie w celu sprzedaży bez dostatecznej ilości wody umożliwiającej oddychanie


Za znęcanie się nad zwierzęciem grozi kara pozbawienia wolności do lat 3, a w przypadku gdy sprawca działa ze szczególnym okrucieństwem, to podlega on karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.

I teraz podobna regulacja dotycząca ochrony zwierząt jest w Niemczech. Tam jest to wręcz zasada konstytucyjna. Artykuł 20a niemieckiej konstytucji zobowiązuje państwo do ochrony "naturalnych podstaw życia i zwierząt". Niemcy są jednym z nielicznych państw na świecie, które ochronę zwierząt mają wpisaną w Konstytucję (bodajże jeszcze Szwajcaria też tak ma i to by było na tyle jeżeli chodzi o cały świat). No i jest tam olbrzymi problem, bo oprócz tego jeszcze niemiecka ustawa o ochronie zwierząt zabrania zadawania im niepotrzebnych cierpień. https://www.gesetze-im-internet.de/tierschg/__1.html   (Nikt nie może powodować bólu, cierpienia ani krzywdy zwierzęciu bez uzasadnionego powodu.)

Cały problem w Niemczech polega na rozumieniu sformułowania "bez uzasadnionego powodu". Dlatego Niemcy "walą rybom w łeb" albo je po cichu wypuszczają, narażając się jednak na kary przy "niewłaściwym" zachowaniu. Oczywiście nasi kochani polscy mięsojebcy, ci którzy z dumą podkreślają że każde ryby trzeba brać i trzeba je zawsze jeść, bo inne łowienie to męczenie ryb, za przykład podają właśnie Niemcy, że ryby są i je się zawsze zabiera. Tyle, że w Niemczech zabiera się ryby, bo tak każe tamtejsze prawo z uwagi na wyżej wskazane regulacje dotyczące ochrony zwierząt, a nie dlatego, że tak jak marzą o tym polskie kormorany w gumofilcach chcą sobie naładować zamrażarki do pełna.   

Dlaczego napisałem, że ten rybak może mieć rację? A no dlatego, że w Polsce mamy bardzo podobne przepisy do tych niemieckich w ustawie o ochronie zwierząt. Czy ktoś się w Polsce do wędkarzy dopieprza, że wypuszczają oni ryby ? Czy za wypuszczanie grożą kary, tak jak w Niemczech. Należy podkreślić, że samo C&R nie jest w Niemczech zakazane. Zakazane jest wędkowanie połączone z zadawaniem krzywdy zwierzęciu "bez uzasadnionego powodu". Bez uzasadnionego powodu będzie np. włożenie karpia do wora, aby sobie później strzelić fotę.


I czym się różni niemiecka regulacja z ustawy o ochronie zwierząt od tej polskiej ? Niczym. Jedyna różnica polega na tym, że prawo tam jest egzekwowane, są wysokie kary, są kontrole, więc wędkarze często muszą "po cichu" wypuszczać ryby, aby bezsensownie nie narazić się na karę. A u nas? U nas wszyscy mają to w dupie, bo tu Polska ;D Przepisy przepisami, życie życiem  :beer: Z drugiej strony, czy to źle w tym konkretnym przypadku ? No, ale kiedy możemy mówić o Polsce jako państwie prawa ? Czy wtedy jak wszyscy stosują takie, a nie inne prawo, czy jak nikt tego nie kontroluje pomimo wprowadzenia w życie takich, a nie innych przepisów, a wędkarze nawet nie mają pojęcia o tej regulacji. Takie pytanie retoryczne.

Dlatego trzeba odpierać takie ataki rybaków...ich własną bronią. Jednak to, że one się właśnie teraz pojawiły to też o czymś świadczy ;)

Offline mjmaciek

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 15 218
  • Reputacja: 895
    • Galeria
  • Lokalizacja: Polska
  • Ulubione metody: feeder
Odp: PZW - czy to normalne...
« Odpowiedź #2462 dnia: 12.02.2020, 17:08 »
Zacytuje siebie kilka stron wcześniej to napisałem.
Cyt."Po drugie ) - zaraz gdy ekolodzy poczują się mocni - po co łowicie te ryby i je męczycie !!! świnie , terości - mordercy - macie krew na rękach ( ochrońmy ryby - przypnijmy się łańcuchami do nich ...) to wszystko wpisuję się w politykę ISR zakaz wędkowania - wprowadźmy humanitarny odłów siatki..."

Temat jest znany.
W ostateczności gdy by szło na noże.
PZW łowienie ryb a ich męczenie i w imie dobrego rozwiązania zakażmy łowić w pl ryby na hak. Zawsze można przyjąć model niemiecki i w imie wedkowania go zastosować. Jako do czapowania przyjąć gatunek uklei.
A reszte wewnętrznym rozporzadzeniem pzw podciagnąć pod gatunki chronione :P 8)
Maciek

Offline selektor

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 5 281
  • Reputacja: 1399
  • Lokalizacja: Catch & w Łeb & Realese on Patelnia
  • Ulubione metody: waggler method
Odp: PZW - czy to normalne...
« Odpowiedź #2463 dnia: 12.02.2020, 17:36 »
Dlatego tonuje wszelkie huraoptymistyczne zapędy w stylu YES WE CAN, że wystarczy się porozumieć i wszyscy nas zaczną słuchać. Nie tak nie jest. Nie dość, że nas głos jako ogółu hobbystów nic nie znaczy, to jeszcze sami mamy dużo za uszami, co każdy przeciwnik zmian, czy też wędkarstwa z miłą chęcią wykorzysta. Ja zanim podejmę jakikolwiek atak 10 x oceniam bilans zysków i strat, bo nieroztropnym działaniem można włożyć fujarkę do ula i się boleśnie przekonać, że to nie jest to miejsce gdzie powinna się ona znaleźć ;)

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 687
  • Reputacja: 1981
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: PZW - czy to normalne...
« Odpowiedź #2464 dnia: 12.02.2020, 20:33 »
Panowie, nie róbmy scen :)

Karp wsadzony żywy do reklamówki z małą ilością wody się dusi, ponieważ zużywa tlen. I tutaj na pewno można mówić o męczarniach. Czym innym jest jednak łowienie ryb. Czy to za pomocą wędki czy też w sieci, ryba przezywa jakiś stres, przy czym nie jest on wcale wielki. Tak wykazały badania robione kilka lat temu w USA.

Co do Niemiec. Tylko tam są tego typu przepisy, według mnie głupotą jest kopiowanie ich. W UK, Francji czy Włoszech takich rzeczy nie ma. Trzeba też zrozumieć, że Niemcy są specyficzni. Oni nawet nie mogą wypowiedzieć wojny tak jak inne kraje :) Różnicą jest to, że tam Zieloni są w parlamencie i wchodzą w koalicje rządowe. A kto rządzi, ten ma możliwość tworzenia prawa. Życze nam wszystkim, aby Zieloni w Polsce nigdy nie dostali się do parlamentu. Bo to są skrajni socjaliści, którzy chcą rozdawać państwową kasę. Według mnie to za mało aby być parlamentarzystą.  Popieram prawa zwierząt, jednak nie uważam, że trzeba mieć ekologów w parlamencie. Wystarczy już, że mamy zbyt liczny sejm i niezbyt potrzebny senat :)

A co do samego karpia. Po co sprzedawać je żywe? Czy komuś się coś dzieje, że nie kupuje żywych śledzi, pstrągów czy innych łososi? Jakoś problemu nie ma. Więc jak by sprzedawano w humanitarny sposób uśmierconego karpia, to by sie nic nie stało. Do tego mniej wody się zużyje, nie będzie się napełniać wanny. Walczmy z suszą :)

Mnie ten głos rybackiego przedstawiciela o tyle niepokoi, że się patrzy na wędkarzy i używa jako skali porównawczej. To takie 'a u was murzynów biją'.
Lucjan

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 687
  • Reputacja: 1981
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: PZW - czy to normalne...
« Odpowiedź #2465 dnia: 12.02.2020, 21:02 »
Dlatego tonuje wszelkie huraoptymistyczne zapędy w stylu YES WE CAN, że wystarczy się porozumieć i wszyscy nas zaczną słuchać. Nie tak nie jest. Nie dość, że nas głos jako ogółu hobbystów nic nie znaczy, to jeszcze sami mamy dużo za uszami, co każdy przeciwnik zmian, czy też wędkarstwa z miłą chęcią wykorzysta. Ja zanim podejmę jakikolwiek atak 10 x oceniam bilans zysków i strat, bo nieroztropnym działaniem można włożyć fujarkę do ula i się boleśnie przekonać, że to nie jest to miejsce gdzie powinna się ona znaleźć ;)

To nie jest tak Arku :) Ja nie twierdzę, że będzie łatwo, z Polakami nigdy łatwo nie jest 8) Chodzi mi o to, że bez porozumienia pomiędzy wędkarzami będziemy petentami, baranami do strzyżenia. Wędkarze mają wiele za uszami ale czas musi nadejść, kiedy przestaniemy wreszcie robić rzeczy złe i głupie. A piłowanie gałęzi na której się siedzi to podstawa dżezu, coś powszechnego jak oddychanie. Dlatego trzeba ruszyć z miejsca. Jak mówi mądre powiedzenie - nawet najdłuższa podróż zaczyna się od pierwszego kroku. Najważniejsze to zrobić ten krok, zamiast szukać wymówek dlaczego nie warto tego robić.  I musimy walczyć o swoje interesy przede wszystkim. NASZE INTERESY, nie kogoś, czyjeś, ale nasze.

Proszę bardzo, Nasze Wody, organizator protestu wędkarskiego, na swej stronie wzywa do ochrony bobra i zamieszcza jakieś petycje czy odezwy ekologów. Od razu widać, że ludzie kierujący tą fundacją błądzą w ciemnościach. Jaki jest sens wspólnego protestu, jeżeli ekolodzy wyskoczą z jakimiś bobrami? Czy ktoś zastanawiał się w ogóle, że protest zyska całkiem inny wymiar? Na dodatek wędkarze powinni być przeciwko nadmiernej ilości bobra, bo ten jest wtedy szkodnikiem. Nie dość, że niszczy drzewa, i to nie jakieś małe, byle jakie, ale wielkie (na własne oczy widziałem jakiej rzezi dokonały boberki na opolskim Śródlesiu. Co ciekawe wybierały najcenniejsze z drzew a nie olchy wcale), to zakłóca często tarło ryb i ich migrację. Dlatego jak widzę pożytecznych idiotów wędkarzy, co chcą chronić bobry, to mi ręce opadają. Człowiek zniszczył naturalne środowisko, i nie może być tak, że teraz zwierzaki sobie robić będą co chciały, my zaś im na to będziemy pozwalać. Bo bóbr miał wrogów w ekosystemie, i jego liczba była utrzymywana na odpowiednim poziomie (wilki chociażby), są to podstawy ekologii. Jeżeli jednak drapieżników nie ma, to bobry się rozmnażają na potęgę. Dochodzi do tego, że żyją w miejscach gdzie brzegi rzek są wybetonowane, i potrafią obalić wielkie drzewa rosnące w sporej odległości od nich (tych brzegów). A teraz przecież walczymy z ociepleniem się klimatu, więc każde drzewo się liczy. Jasne, że bobry to retencja naturalna. Ale nie znaczy to, że powinny być one wszędzie, ich liczbę trzeba regulować. Nie wybić do zera, ale utrzymać na odpowiednim poziomie, który powinni właśnie ekolodzy wyznaczyć wspólnie z naukowcami. A nie chronić na maksa. Stąd zresztą już kawałek, aby wytoczyć wojnę wędkarzom o znęcanie się nad rybami.

Dlatego jak widzę, że protest wędkarski ma mieć ekologiczne oblicze, to słabnę 8) Zwłaszcza jak wyjdzie, że wędkarze będą chronić bobra. Dlatego tak ważne jest aby się porozumieć, aby wyznaczyć pewne cele i strategie, trzymać się ich, tak aby strzelać do tej samej bramki.

Jakby co to ja jestem za działaniem wspólnym z ekologami, ale w normalny sposób. Jest nas milion w Polsce i nie potrzebujemy zielonych aby wspierali nas w walce o podstawowe rzeczy. Jak sami nie potrafimy zadbać, to nie ma to w ogóle sensu.  Z nimi róbmy różne akcje, brońmy rzek, chrońmy zagrożone gatunki, blokujmy budowę hydroelektrowni i tak dalej, ale nie szkodźmy sami sobie.
Lucjan

Offline robson

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 5 431
  • Reputacja: 351
  • Płeć: Mężczyzna
  • przystawka, bolonka, trotting
  • Lokalizacja: Warszawa
Odp: PZW - czy to normalne...
« Odpowiedź #2466 dnia: 13.02.2020, 07:58 »
Milion może i jest, ale działa kilkudziesięciu, w porywach setka czy dwie, jeśli się zliczy youtuberów i propagatorów C&R. A porozumienie między wędkrzami? Kto z kim miałby je zawierać, skoro choć może i potrafimy sobie określić różne profile wędkarzy, to nie ma zorganizowanych grup, które by ich reprezentowały. Liczebnie i organizacyjnie w porównaniu z ekologami wędkarze praktycznie nie istnieją jako głos w żadnej dyskusji. I o ile losy rzek czy bobrów mogą zainteresować nawet i kilkanaście milionów obywateli, to problemy populacji brzany czy karasia złocistego 90% społeczeństwa ma głęboko gdzieś. Nawet nie rozpoznałaby tych gatunków na zdjęciu - no chyba że bystrzaki po kolorze.
Najpierw przekonamy wszystkich, że powinni mieć własne poglądy, a potem je im damy.

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 687
  • Reputacja: 1981
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: PZW - czy to normalne...
« Odpowiedź #2467 dnia: 13.02.2020, 08:53 »
Ja bym spojrzał na to inaczej. O Polakach dawniej mówiono, patrząc jak pracują w Polsce (głównie za PRL), że to lenie i obiboki, kombinatorzy. W filmach Barei pokazane jest to chyba najlepiej, to takie wcale niezbyt krzywe zwierciadło. Ale jak Polak wyjechał za granicę, to nagle stawał się Bronkiem Talarem i robił 300% normy, zasuwał, starał się, rozwijał. Przed II WŚ Polacy ochoczo uczestniczyli w działaniach różnych fundacji, stowarzyszeń, towarzystw, pracując społecznie i to poświęcając wcale nie mało czasu. I nagle mamy okupację, wyrżnięcie inteligencji lub jej emigrację, PRL - i jest doopa, Polak nie chce działać i się stowarzyszać, nie ufa nikomu.

Teraz ekolodzy, ci są Polakami i są niby dobrze zorganizowani. Czy to jacyś imigranci z UE? Nie, to normalni ludzie, przy czym trzeba jasno powiedzieć, że to raczej osoby ze średnim lub wyższym wykształceniem, ideowcy.

Więc czy jako wędkarze nie mamy szans na coś więcej? Moja propozycja jest prosta bardzo. Do porozumienia należy wybrać osoby, które są przedstawicielami każdej z grup. Więc mowa o na przykład 40-50 osobach. Te osoby powinny określić cele wspólne wszystkich i wyznaczyć takową drogę, która godzi interesy wszystkich. Po czym te ustalenia należy przedstawić wędkarzom. I tutaj ważna rzecz. jako, że ci co działają to 'ideowcy', większość z nich wypuszcza ryby, zaś ogół wędkarzy woli je zabierać, należy tutaj zrozumieć tych co zabierają i im odpowiednio dużo dać czy zapewnić. My i tak z każdym rokiem będziemy silniejsi, więc pewne rzeczy będą ewoluować wraz z wędkarstwem tutaj, spokojna głowa. Do tego terapia szokowa nie jest wskazana, zwłaszcza, że byłoby to ciężkie w ujęciu przepisów prawnych, pozycji naukowców rybackich upierających się przy rybackim podejściu do wód, nastawieniu społeczeństwa. Obraz wędkarza polskiego trzeba stworzyć na nowo, to nie będzie krótki proces.

I teraz prosta rzecz. Wyobraźmy sobie, że osiągnięto tylko część celów, zachowano PZW, usunięto z niego sitwę (to musi być cel główny) i wyprowadzono związek na drogę zmian, tak aby się dopasować do polskiej rzeczywistości. Nie udało się zmienić przepisów, zahamować podwyżek, dokonać zmian w ordynacji wyborczej, w statucie, w RAPR. Czy to jest klęska? Na pewno nie, usunięcie sitwy i zachowanie PZW to już wielki sukces i podstawa wyjściowa do kolejnych działań!

Dlatego tutaj porozumienie przyniesie wg mnie tylko korzyści. Nawet jak będa grudy, to będą zmiany. Zerknijcie, czy ktoś się dobrał Purzyckiemu czy Bedyńskiemu do tyłków? Nikt. Nawet nie blokujemy im swobody ruchów! Więc aktywność musi przynieść efekty.

Czy będzie się trudno porozumieć? Na pewno tak, jednak nie jest to niemożliwe. Skoro wszyscy chcemy zmian, to dlaczego ma się to nie udać? Dlaczego wszystko przekreślać?

I pomyślmy dlaczego wędkarze są nieskuteczni i dlaczego ich 'nie ma'. Bo nie działają razem a ni nie próbują się porozumieć. Wędkarski Świat Kolendowicza robi sobie solową akcję, która jest niewypałem. Dlaczego? Bo nie zmobilizowano do tego ludzi, nie wykonano synchronizacji działań. Drugi protest na Twardej 42? Przychodzi garstka osób, bo tylko garstka o nim wiedziała i rozumiała o co się toczy gra, jak jest stawka.

Jak więc dotrzeć do ludzi? Czy może być coś lepszego niż porozumienie, które przedstawi się potem wszystkim, które się odpowiednio rozpropaguje. Gdy pójdą za tym postulaty, wnioski, informacje o faktycznym stanie wód, porady jak o nie dbać? Jak wędkarze mają trafić do celu, skoro błądzą w ciemnościach i nie widzą światła na które maja się kierować? Jeżeli są nieświadomi, to czy nie jest logicznym ich uświadomić? Sami mają to zrobić? Każdy ma wynajdywać koło na własną rękę? Po co wyważać otwarte drzwi? Tu trzeba światła aby ludziom je wskazać...

Największym problem wg mnie będzie nastawienie większości, która będzie chciała dostawać a nie dawać, zbierać zamiast siać. Dlatego trzeba się ugiąć i na przykład pójść na mocne zarybienia karpiem wybranych wód, tak aby wędkarzom wynagrodzić pewne 'straty'. Każdy okręg ma zbiorniki bez roślinności, które spokojnie można potraktować karpiem. Jeżeli wędkarze dostaną mięso w takiej formie, pójdą na zmiany. Bo realnie dostaną coś w zamian. I tak trzeba zrobić z Polakami, zazdrosnymi i nieufnymi. Bez terapii szokowej, ale na spokojnie. I uświadamiać, uświadamiać i jeszcze raz uświadamiać. Do tego jak się oczyści związek z sitwy to w ogóle będzie lepiej działać, to chyba logiczne.

I jeszcze jedno. Należy unikać sytuacji, w której zadziałamy na tyle ostro, ze stworzymy kontrsiłę, grupę mięsiarską. Wielu wędkarzy reformatorów nie rozumie, że sitwa to byli SB-ecy i tajni współpracownicy, którzy rozpracowywali opozycję. PRL nie upadł bo załatwiły go społeczne protesty, opozycja była złamana i w odwrocie, była pesymistyczna po stanie wojennym. Komuchy oddały władzę bo Polska bankrutowała. Dlatego po zielonym świetle od Ruskich, którzy zapowiedzieli, ze jesteśmy zdani sami na siebie (jako kraj, koniec bratniej pomocy), ruszyli do szukania rozwiązań. Dlatego Bedyński i spółka wie jak nas skłócić, jak nam dowalić, on ma oparcie w kumplach, co mają doświadczenie w rozwalaniu opozycji, oni zostali do tego przeszkoleni i uzyskali niemałą praktykę. Dlatego tak ważne jest dbanie o interesy wędkarzy biorących ryby, aby nie pogorszyć sytuacji. Jestem wręcz pewny, że jeżeli Bedyński i spółka obiecali by mięsnej opcji ekstra przywileje, to wygrają wybory z paluszkiem w tyłku. Dlatego trzeba zrobić wszystko aby nie dopuścić do powstania opcji mięsiarskiej, wpisującej się w obecne prawo, która będzie promować sitwę. Dlatego należy mieć szerszy obraz sytuacji :)
Lucjan

Offline Robin

  • Aktywny użytkownik
  • ***
  • Wiadomości: 238
  • Reputacja: 32
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ulubione metody: feeder i spinning
Odp: PZW - czy to normalne...
« Odpowiedź #2468 dnia: 13.02.2020, 13:05 »
Faktycznie, pomysł usunięcia ZG jest szalony.

Luk pewnie pod względem prawa o stowarzyszeniach szalony :D. Ale dawno, dawno temu niektórzy ludzie byli uważani za szalonych bo twierdzili, że żelazne maszyny mogą same latać w powietrzu … ;) Szalony też jest mój pomysł (Ty też o tym pomyśle pisałeś), żeby dać kołom większe uprawnienia ...  sam wiesz, że będą one tkwiły w tym marazmie wiele lat bo nie posiadają osobowości prawnej i uzależnione są od górnej struktury tego związku. Tak samo jak nikt się nie zgodzi na jednakowe składki w okręgach bez względu na wiek i zasługi  ... tak samo jak nikt się nie zgodzi na oddzielenie sportu wędkarskiego od reszty działalności … to wszystko jest szalone … A przecież o to tylko chodzi żeby zwykli wędkarze mieli coś do powiedzenia w tej rozbudowanej do niespotykanej skali strukturze urzędniczej jakim jest ten związek. W chwili obecnej działa to tak jak za komuny. Biedni robole (nie obrażając ówczesnych ludzi pracy i Was) zapier.... li a tzw. profity płynęły szerokim strumieniem do działaczy wszelkiego szczebla. Myślę, że każdy z Was wędkarzy zdaję sobie sprawę jakie pieniądze (liczone w dziesiątkach milionów złotych i pochodzące z Waszych składek) idą na utrzymanie „działaczy” tego związku (w większości zbędnych). Ta wpłacana kasa powinna (i nie jest to jakieś stanowisko roszczeniowe) wrócić do wędkarzy w postaci rybnych polskich wód. Lecz nie wróci … Tej struktury związku nie zmienią nasze dobre chęci, żadna pseudo reforma, pojedyncze protesty raz na kilka lat albo filmy à la Alfred Hitchcock prezentowane w jednej ze stacji telewizyjnych. Zacytuję tutaj klasyka … „z ubekiem jeszcze nikt nie wygrał …”
Nie wierzę w to żeby wędkarze porozumieli się na najbliższe wybory związkowe. Zawsze od tylu lat, jak tylko nadciąga termin wyborów wszyscy dostają przepraszam za wyrażenie sraczki przedwyborczej … skrzykniemy się … trzeba powalczyć … zrobimy to … zrobimy tamto … Bez obrazy i chwała za dobre chęci… zakładanie publicznie dostępnej bazy kół, które będą walczyły o zmiany/władzę w tym związku ??? … sorry ale wg mnie to strzelacie sobie sami w kolano już na początku … mają Was jak na widelcu … myślicie, że oni są głupi? … jak już co to organizujcie to w zaciszu gabinetów i popularyzujcie to po cichu tak jak robi to druga strona … A na koniec całych tych działań jak zwykle jest rozczarowanie … Nie tędy droga ... to musi odbywać się codzienną ciężką pracą połączona ze zmianami systemowymi.
Związek przez najbliższe lata nie będzie zainteresowany zmianami systemowymi. Zostawmy też chwilowo w naszych dyskusjach ryby na boku. Każdy wie jak jest obecnie. Ryb w większości polskich wód nie ma i przez następne lata ich nie będzie. No chyba że w tym roku w Zegrzyńskim po wpuszczeniu drapieżników na Spinningowe Mistrzostwa Świata z łódek ;). Ale to też pewnie przez chwilę ;). Zostawmy tematy … kto komu przeszkadza w łowieniu nad wodą … czy spinnigista karpiarzowi czy na odwrót …. czy zarybiać wody karpiem czy nie ....  Zastanówmy się raczej nad tym jak i w jakiej formie przeprowadzić te zmiany systemowe i jaką strukturę musiałby mieć „nowy” związek żeby godnie służył wędkarzom.
Pisałem w zeszłym roku na Forum, żeby powołać do życia niezależną fundację, która będzie lobbowała w odpowiednich instytucjach i urzędach państwowych za zmianami dotyczącymi  polskiego wędkarstwa. Tyle mądrych głów jest tu na Forum co mogłyby się w tą działalność włączyć … Ale co … posypały się teksty jak … po co to … i tak to nic nie da....  Sorry … ale takie podejście wędkarzy do tego tematu jest dla mnie co najmniej dziwne …  Powiesz no tak ale taka fundacja już jest od niedawna ….  ale z tego co napisałeś wchodzi w tematy związane z ekologią … bobry ... Już się zaczynają zgrzyty i rozbieżności jak wywalczyć wspólnie zmiany... i tak jest cały czas ... i tak pewnie będzie przy reformowaniu tego związku … Tu podzielam Twoje zdanie, że taka organizacja/fundacja, powinna zajmować się wyłącznie sprawami polskiego wędkarstwa i nie dawać się wciągnąć w żadne układy z jakiejkolwiek strony … Powinna też mądrze i systematycznie  walczyć o prawa polskich wędkarzy ... Pojedynczy wędkarze nic nie zrobią, bo nie mają siły przebicia. Z drugiej strony może ktoś napisać, że politycy (wszelkiej maści) i urzędnicy są mało zainteresowani (delikatnie mówiąc) zmianami dotyczącymi wędkarstwa w Polsce. Też będą mieli rację.
Podsumowując jesteśmy obecnie w czarnej du...pie i tylko codzienne działania w kierunku zmian systemowych mogą z niej wędkarzy wyciągnąć.
Jeszcze jedna sprawa. Chodzi o ewentualne uwłaszczenie się niektórych „działaczy” na majątku związku. Bardzo często poruszasz ten temat. Luk nie masz na to wpływu ... nic nie zrobisz w tym temacie żeby to powstrzymać ... padnie hasło i się dokona … kwestia tylko kiedy im to będzie pasowało … i czy w ogóle im będzie pasowało… Przypomnijcie sobie sytuację co się działo jak związek raz był stowarzyszeniem a raz związkiem sportowym … raz taki statut …. raz taki … wolna amerykanka z ich strony w majestacie prawa … a może, któregoś pięknego dnia w majestacie prawa zostaniemy związkiem zjadaczy ryb? ...  nie zdziwię się za bardzo ...
Moje zdanie o związku znacie i go nie zmienię … w jego tzw. reformę czy też tzw. samoreformę nie wierzę … dla mnie istnienie tego związku w takiej formie/strukturze jest działaniem, które doprowadzi do ostatecznej degradacji polskich wód już i tak już zdegradowanych. Zdegradowanych przez „działaczy” ale też i przez samych wędkarzy.
Niebieska lub Czerwona pigułka (TWÓJ WYBÓR)

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 687
  • Reputacja: 1981
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: PZW - czy to normalne...
« Odpowiedź #2469 dnia: 13.02.2020, 13:37 »
Nie ma mowy aby organizacja działała bez głowy, ZG jest konieczny, aczkolwiek w innej formie, normalnej. Jak walczyć o wędkarskie rzeczy bez zarządu, jak prowadzić lobbing, czym i kim? Po to się wybiera władze, aby reprezentowały interes większości, to jest demokratyczny mechanizm. Bez ZG będziemy mieli chaos.

A w tym co piszesz jest wiele racji, jednak ja bym wolał przynajmniej spróbować. Nie mam też czasu na prowadzenie fundacji. Utopiłem i tak sporo kasy w różne projekty i zmądrzałem. Dlatego chętnie coś wesprę, mogę współtworzyć. To zresztą robimy tutaj. Jestem pewny, że nasze forum wywarło pozytywny wpływ na polskie wędkarstwo.

Zauważ też o czym piszę - aby coś robić dobrze i skutecznie trzeba brać za to pieniądze. Dlatego optuję za zwi@zkiem, gdzie komuś się płaci za reprezentowanie wędkarzy, jak i rozlicza się go z tego. Ja nie jestem tym zainteresowany, więc i nie poświęcam się jakoś szczególnie 8)

Na pewno jednak stać nas na próbę dogadania się, stworzenia jakieś organizacji nawet. Ale musi być to porozumienie wędkarzy, nie zaś skromny odłam. Zamiast pisać co by było gdyby, możemy stawić czoła rzeczywistości. Ja jestem optymistą i mam wiarę w Polskę i Polaków. Że uda się przebudzić, że chamstwo i skurwysyństwo kiedyś przegra. Mamy potencjał, nie żyjemy w Afryce czy Bangladeszu. Po prostu skończmy z tym PRL-em, komuną mentalną, wydajmy jej wojnę. Chociażby przez podjęcie próby dokonania zmiany. Jak narkoman czy alkoholik, spróbujmy pójść na odwyk. Są szanse, że się uda :D :) :D
Lucjan

Offline selektor

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 5 281
  • Reputacja: 1399
  • Lokalizacja: Catch & w Łeb & Realese on Patelnia
  • Ulubione metody: waggler method
Odp: PZW - czy to normalne...
« Odpowiedź #2470 dnia: 13.02.2020, 14:47 »
Milion może i jest, ale działa kilkudziesięciu, w porywach setka czy dwie, jeśli się zliczy youtuberów i propagatorów C&R. A porozumienie między wędkrzami? Kto z kim miałby je zawierać, skoro choć może i potrafimy sobie określić różne profile wędkarzy, to nie ma zorganizowanych grup, które by ich reprezentowały. Liczebnie i organizacyjnie w porównaniu z ekologami wędkarze praktycznie nie istnieją jako głos w żadnej dyskusji. I o ile losy rzek czy bobrów mogą zainteresować nawet i kilkanaście milionów obywateli, to problemy populacji brzany czy karasia złocistego 90% społeczeństwa ma głęboko gdzieś. Nawet nie rozpoznałaby tych gatunków na zdjęciu - no chyba że bystrzaki po kolorze.

Lepiej bym tego nie ujął.

Jak komuś się wydaję, że fani łowienia karasia mają cokolwiek w tym kraju do powiedzenia, to można się jedynie uśmiechnąć. Polska to nie UK. Inna kultura wędkarska, inne podejście społeczeństwa do wędkarzy, wszystko inne. Łowienie ryb to jest hobby. I jak wędkarze nie będą mieli wsparcia kogokolwiek z zewnątrz np. wsparcia gmin, to sami gówno zrobią i nikt tych egoistów z przerośniętym ego nie wysłucha, bo i po co.

W tym kraju 9 na 10 osób myli wędkarza z rybakiem. Tu 9 na 10 osób zada Wam proste pytanie dlaczego jeździcie na ryby skoro je potem wypuszczacie. Jaki jest tego cel. Czemu je męczycie. Bawi Was to. 

Tu ryby się je, jadło i będzie jeść. Nawet niektórzy wege jedzą ryby. W tym katolickim kraju ryba to danie postne. Przecież ryba nie jest mięsem. Co nie zmienia faktu, że je się obecnie głównie te które są zdrowe. Jak w reklamie powiedzą, że jakaś ryba jest niezdrowa, to się jej jeść nie będzie, a będzie jeść tę zdrową o której też będzie mowa w reklamie.

Modelarze, fani książek, oglądacze seriali, fani gier komputerowych, spacerowicze nie występują do rządu z petycjami że im się coś należy, a spacerowicze nie krzyczą, że trzeba wyje..bać biegaczy z parków, bo im przeszkadzają w spacerach. Do tego nie mają tak rozdętego ega jak wędkarze, jakie to ich hobby jest ważne pośród innych i jaką to oni istotną rolę odgrywają w społeczeństwie. Tacy pseudo ekolodzy. Jak jest jakieś zanieczyszczenie wód na których wędkują, to co drugi wędkarz krzyczy: Gdzie są ekolodzy ? ;D

Najpierw niech ktoś z PZW albo innej organizacji ruszy dupę na jakiekolwiek posiedzenie komisji rządowej na której rozmawia się o wędkarstwie, aby można było mówić, o tym że my to możemy składać jakiekolwiek postulaty o zmiany. No bo przecież na SIG jedynie sobie piszemy. Nie jesteśmy żadnym podmiotem, który ma jakikolwiek wpływ na cokolwiek jeżeli chodzi o zmiany w prawie dotyczącym wędkarstwa. My tu uprawiamy sobie pisanie postów, poznawanie nowych kumpli, umawianie się na wypady na ryby, kręcenie gównoburz oraz pisanie o tym, jak to jest chuj...wo w tym kraju :) Tylko tyle. I taki też jest nasz wpływ na otaczający nas świat.

Obecni reformatorzy z Zarządu Głównego PZW płacą za reklamę PZW w magazynie rolniczym. Poprzedni działacze dostają medale od prezydenta Polski za wkład PZW w rozwój polskiego rolnictwa. Główną działalnością PZW jest działalność rolnicza. A my tu nie tylko chcemy, aby rząd pod nasze fantazje zmienił całą gospodarkę wodno-rybacką, ale jeszcze żeby nas wysłuchał, no bo my sobie wybierzemy kilku bystrych wędkarzy i oni opowiedzą rządzącym co trzeba zrobić, aby były ryby. Państwo przecież się nie zna na rybach i rybacy też się nie znają, choć z tych ryb muszą utrzymać siebie i rodziny, a to oni zarządzają większością wód w Polsce. Aha oczywiście naukowcy rybaccy też się nie znają. Znają się wyłącznie wędkarze. Wędkarze posiedli tajemną wiedzę na temat ryb. Zejdźmy na ziemię Panowie i Panie ;)

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 687
  • Reputacja: 1981
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: PZW - czy to normalne...
« Odpowiedź #2471 dnia: 13.02.2020, 15:44 »
Arek, wg mnie przesadzasz 8)

O ile trudno polemizować z wieloma rzeczami o których piszesz, to jednak jest w takim myśleniu błąd a nawet pokusiłbym się o słowo manipulacja ;D

Kto może naprawić PZW jak nie wędkarze? Dlaczego nie mamy wybrać takich władz, które pofatygują się na zebrania komisji sejmowych? Kto ma ich za nas wybrać? :o

Dlaczego od razu skreślać wszystko? To, że nas się tak postrzega, to efekt działania sitwy. Mamy nic nie robić? I tak robimy, ale szukamy czegoś co ma większą siłę.

Jak pisałem, przed wojną Polacy ochoczo angażowali się w działalność społeczną, więc można było. Dlaczego nie zacząć dziś?

Powoli dyskusja zmierza w kierunku czy działać, czy też iść z prądem, poddać się. W Anglii zniesiono niewolnictwo ponad 200 lat temu z okładem, pomimo, że mówiono, że to niemożliwe. Wilberforce się nie dał i dopiął swego. Tu zadanie jest łatwiejsze. Ponadto ja proponuję wolne zmiany a nie rewolucję. A chyba taką opcję rozpatrujecie.

Dodam jeszcze taką rzecz. Jeżeli pogonimy sitwę, to będziemy mogli lobbować, i to bardzo mocno. Wtedy niejeden usłyszy o wędkarzach, nie będzie mylił ich z rybakami. Teraz kasa idzie na rzeczy dziwne, w ogóle się nie dba o wizerunek wędkarza, wręcz wzmacnia ten zły.

Arek, jako prawnik powiedz, czy warto walczyć o sprawiedliwe, szybkie i służące obywatelowi sądy (a nie danej partii co rządzi)? Mogę użyć jako komentarza do takiej odpowiedzi szablonu, czyli skopiować co mi napisałeś, zamieniając kilka rzeczy.

Czy warto walczyć o swoje, głosować, żądać sprawiedliwości, walczyć z korupcją i złodziejstwem? Bo jak widzę Wasze odpowiedzi, to nasuwa się stwierdzenie, że nie. Tak przegraliśmy wolność jakby co w XVIII wieku, oddaliśmy się nic nie robieniu, byle obowiązków było mało i płacić państwu nie było trzeba. A potem zabory i powstania... Małe Prusy (około 1/6 obszaru Rzeczpospolitej) miały armię 10 razy większą niż polska, składającą się z... Polaków. U nas się nie dało. A potem wylewliśmy morza krwi w powstaniach. Widzę wielkie podobieństwo :P

Ja nie mówię o tym aby przepłynąć wpław do Szwecji w marcu, ale o czymś logicznym. O działaniu społecznym w naszym własnym interesie. Milion wędkarzy w Polsce i to takie trudne? A jak ekolodzy się zebrali? 8)
Lucjan

Offline maszek95

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 178
  • Reputacja: 46
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Starogard Gdański
  • Ulubione metody: waggler method
Odp: PZW - czy to normalne...
« Odpowiedź #2472 dnia: 13.02.2020, 16:22 »
Luk ale ekolodzy,w zamyśle przynajmniej, chcą chronić przyrodę. A u nas?  Grupka ludzi która chce chronić ryby, i rzesza fanów która chce zabierać wszystko co na haku zawiśnie. Jedyne co nas łaczy to chyba tylko to, że chcemy żeby wody były rybne i tylko tyle. To kto ma wybierać te władze,? Ta druga grupa,która wiadomo jest wieksza nie zagłosuje na jakiś reformatorów. Bo niby dlaczego? Skoro wiedza z czym to będzie związane. Zaraz ograniczą im limity, zaczną powstawać no kille a nie daj jeszcze i kontrole nad wodami będą. A to, że gdzieś w jakimś piździeszewie zbierze sie grupka ludzi i przejmnie jakieś koło, nic nie znaczy. Przy takiej rzeszy kormoranów w gumofilcach. Dlatego ja wybrałem najłatwiejsza drogę, mimo że skazuję sie na jakieś stawki w lesie, już drugi rok nie opłacam składki.
Mój jest ten kawałek podłogi, nie mówcie mi więc co mam robić!

Offline Mimi

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 504
  • Reputacja: 76
  • Lets go fishing!
  • Lokalizacja: Podkarpacie
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: PZW - czy to normalne...
« Odpowiedź #2473 dnia: 13.02.2020, 16:30 »
Luk  z całym szacunkiem ale chyba zbyt optymistycznie patrzysz na ten problem przez pryzmat tego, że mieszkasz w UK. Porównanie kultury wędkarskiej (czy wskazywanie przykładów typu "w UK się to udało") tam i u nas nie ma najmniejszego sensu.

Żyjemy w kraju gdzie pomimo upływu lat i ogromnemu postępowi jakości życia większość naszego społeczeństwa (a zwałaszcza wędkarze) żyją mentalnie w poprzednim ustroju. W ustroju gdzie kombinatorstwo i okradanie państwa były cnotą i powodem do dumy. Nie można porównywać społeczności która rozumie dobro wspólne do społeczeństwa, które uważa, że wspólne = niczyje i można to zgnoić.

Serio ja nie widzę możliwosći poprawy sytuacji czy reformy w PZW jeśli 2 kolejne pokolenia skażone PRLem po prostu nie wymrą.

Nie chce być 30 letnim ględą, który twierdzi, że nic nie warto robić bo to nic nie da ale jak widzę  idąc przez las jak wieśniaki używają go jako prywatnego wysypiska śmieci, jak ludzie palą w kominach plastikiem trując siebie i swoich bliskich czy spotykam domostwa (na podkarpaciu co drugi dom na wsi) gdzie zamiast alarmu kupuje się psa i przywiązuje na metrowym sznurku przy budzie w błocie aby szczekał gdy ktoś idzie to otwiera się nóż w kieszeni... Polska XXI wiek.

A teraz powodzenia w budowaniu świadomości społeczeństwa na temat ochrony ryb, c&r, zbiorników no kill etc.

Offline Stary Baca

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 552
  • Reputacja: 222
  • Płeć: Kobieta
  • Lokalizacja: Warszawa
Odp: PZW - czy to normalne...
« Odpowiedź #2474 dnia: 13.02.2020, 16:46 »
Arek, wg mnie przesadzasz 8)

Ja nie mówię o tym aby przepłynąć wpław do Szwecji w marcu, ale o czymś logicznym. O działaniu społecznym w naszym własnym interesie. Milion wędkarzy w Polsce i to takie trudne? A jak ekolodzy się zebrali? 8)

Selektor celna diagnoza. Uważam, że jest jeszcze gorzej bo wędkarze nie rozumieją jak działać w strukturach PZW i czym jest tak naprawdę PZW.

Co do ekologów to o ile mnie pamięć nie myli to zawleczono tę zarazę z hipisami i tym bagnem 1969 z zachodu. Byłem przy tym i słabo szły wątki ekologiczne - bardziej miłość-pokój i inne bzdety typu buddyzm.
Ci ludzie to w części dzisiejszy KOD i NIC się u nich w głowach nie zmieniło od lat młodości. To takie skamieliny - część siedzi w PIS, niektóre jednostki popierają ojca Rydzyka czy nawet w SLD. Na tych ludzi szkoda klawiatury, ja jestem nadzwyczaj tolerancyjny i odporny i widziałem wiele ale to jest coś przykrego i smutnego i czysta strata czasu.

Pierwsze zorganizowane działania ekologiczne to chyba Żarnowiec, organizowało to MA i RSA. Byłem przy tym, gdzieś jeszcze mam ulotki z protestów i SB tam właziła i CIA i Niemcy wschodni i zachodni. Ale było to dość autentyczne i ludzie od sasa do lasa ale bardzo sensowni niektórzy i z wielkimi jajami.

Gdzieś na tym tle około 87/88 (musiałbym sprawdzić) pojawił się Owsiak ale jako człowiek całkowicie skompromitowany w środowisku poległ z tym projektem "Uwolnić słonia" i innymi kretynizmami. Mam gdzieś ponagrywane jego audycje...

Dzisiejsi ekolodzy są sponsorowani i sterowani całkowicie to wydmuszka i siedlisko głupoty i zabobonów.
Stary Baca,
Otrzymałeś ostrzeżenie za zamieszczanie obraźliwych, nieprzyzwoitych treści. Proszę, zaniechaj tego i podporządkuj się regułom panującym na forum. W przeciwnym wypadku poczynimy dalsze kroki.
Pozdrawiamy. Załoga portalu Spławik i Grunt