Wczoraj będąc na rybach w nocy postanowiłem nie zwijać się rano, ale dokonać pewnych doświadczeń podczas łowienia feederem. Moim celem było sprawdzenie jak na skuteczność zestawu gruntowego wpływa zablokowanie go stoperem. Oznacza, to, że przed koralikiem z agrafką, do której montowany jest koszyk, umieszczamy stoper gumowy, przez co ryba nie wybiera żyłki ale napotyka opór koszyka. Często określa się to jako sprawienie, że zestaw jest samozacinający.
Ogólnie wielu wędkarzy wyznaje pogląd, że to oni sami zacinają, i wybierają zestawy które rzekomo zapewniają takie 'kontrolowanie' zacięć. Jednak wg mnie jest to mrzonka, ponieważ przekazanie brania na miękką szczytówkę i sama reakcja wędkarza to czas kilku sekund, w których samo branie miało już miejsce. Dlatego większość zestawów jest samozacinających, jednak robią to z różną skutecznością.
Jako zestawu użyłem skrętki, z przyponem około 60 cm, z fluorocarbonu 0.25 mm i haka nr 14 Wide Gape z mikrozadiorem. Koszyk to Guru 57 gramów średni, zaś miejscem na jakim robiem doświadczenia - rzeka Trent, bardzo spokojna. Przynętą były białe robaki. Kij to jakieś Garbolino 3.60 metra ze szczytówką 1.5 oz. Zestaw blokowany posiadał stoper przed koralikiem, zapobiegający jego przesuwaniu.
Początek polegał na wprowadzeniu kilku koszyków z zanętą i białymi w dany punkt, łowiłem zestawem nieblokowanym. Brań nie było spektakularnie dużo, ale były, conajmniej co kilka minut. Brały płoć, okonie i jelce. Na 10 brań nie miałem żadnej skutecznie zaciętej, tak aby ją wyholować. Dwie spięły mi się, przy czym jedna blisko brzegu. Naciągałem przypon i robiłem inne cuda wianki - i miałem problem z zacięciem ryb. Zestaw był fakycznie przegrubiony, bo był bardziej pod sporego leszcza, klenia czy brzanę, ale był one selektywny.
Po 10 zarzutach przebudowałem zestaw, montując przed nim stoper i blokując koszyk. Efekt? Na 10 brań miałem 5 ryb, w tym dwie spięte przy brzegu (holowałem siłowo). Ogólnie różnica w efektywności tego samego zestawu była spora, bo kilkukrotnie wyższa.
Te proste doświadczenie tylko uzmyslowiło mi, jak działają zestawy gruntowe i dlaczego warto bazować na samozacięciu. Po prostu ryba w zestawie nieblokowanym wypluwała przynętę nie zacinając się. Dodam, ze w połowie przypadków białe były nieuszkodzone. Świadczyło to więc, że miałem branie, i ryba wypluwała przynętę, co oczywiście mogło doprowadzić do kolejnych brań, o ile białe były niewyssane. Do tego skuteczność zacięć przy miękkiej szczytówce dawała wiele do myślenia, gdyż jej miękkość sprawia, że trudno o mocne pociągnięcie jak przy kiju do spławika. I nawet przy mocnym podnoszeniu wędki nie zacinało się lepiej. W przypadku zaś zablokowanego zestawu ryba 'wisiała' na kiju, dając regularne wskazania na szczytówce (co sekundę, dwie). Żaden ze złowionych okoni nie połknął głęboko przynęty! Czyli wszystko odbywało się ' w porę' i zestaw działa skutecznie (gdyby okoń połykał przynętę głęboko, wtedy oznaczało by to, że działamy z opóźnieniem).
Jakie są tu Wasze przemyślenia i doświadczenia? Wg mnie każdy zestaw gruntowy bazuje na samozacięciu, może oprócz tych pod małe ryby. Kwestia jak się dopasowujemy. Oczywiście, że brak stopera też można w pewien sposób ominąć robiąc odpowiednie rzeczy (naciągnięcie przyponu to podstawa, odpowiednio cięższy koszyk itd), jednak taki zestaw tez jest samozacinający. Stoper po prostu tylko ten efekt wzmacnia. Stąd też skuteczność zestawów z krótkimi przyponami, bo tam jest najmniej możliwości popełnienia błędu