Z wielkością kołowrotków, a w zasadzie średnicą ich szpul, to ja bym nie przesadzał.
Przy krótszych wędkach, tudzież małych przelotkach startowych, lub też osadzonych blisko młynka (a nawet kombinacje tych trzech cech), takie większe szpule to przepis na skrócenie zasięgu, tudzież regularne rwanie zestawu przy rzutach.
Odbyłem lekcje pokory, więc nie chciałbym by inni również musieli
Ja myślę, że do wędki 10ft w zupełności wystarczy klasyczny młynek 4000, a 3000 to też nie będzie grzech, ani przesada
Przy 11ft rozmiar 4000 to "klasyka", można pokusić się o 5000 lub 6000, gdy wędka ma dobre właściwości rzutowe i odpowiedniego gabarytu przelotki (zwłaszcza startową).
Najbardziej smutna prawda jeśli chodzi o "feederowe" kołowrotki (czyli dobre klipy, płytsze szpule i inne udogodnienia), to taka, że nie oferują one dobrych jakościowo i twardych przekładni. Przekłada się to bezpośrednio na trwałość, kulturę pracy i sprawność. Intensywny sezon (a nawet i pół sezonu) może spowodować takie rzężenie trybików, że się zwyczajnie odechciewa
Akceptowalny poziom jakości przekładni wśród "feederowych" konstrukcji oferują Daiwy: N'Zone, TDM (nowa), TDR i TDX. Jest to poziom jakości typu Fuego/Exceler LT, co nijak się ma do cen tych konstrukcji.
Wniosek jest prosty, albo fajne klipy, albo trwałe napędy. Sorki, tak wygląda obecnie rynek.
Do niczego nie namawiam.
Po prostu to mój punkt widzenia. Wymieniałem napęd nieraz, zarówno w swoich młynkach, jak i innych wędkarzy, zdarzało się nawet więcej niż raz, w tym samym młynku...
Fuego/Exceler LT mają amortyzowany klip, ale to taki prostokątny plastik- jest recenzja na forum.
Ich przewaga nad Ninją, to nie dwa łożyska czy uszczelnienie osi, ale napęd- 2 poziomy wyżej