Wiarygodność, obsługa, jak najbardziej. Jeśli mam problem z dostępnością czegoś, a chcę na już i nie liczę się z kosztami, zwykle uderzam do nich.
Niestety, w pozostałych przypadkach, ich ceny mocno odstają od rynku, i nie mówię tu nawet o konkurencji z UK, ale sklepów w Polsce. Przed całym tym szałem związanym z Black Friday robiłem sporo zakupów w innych sklepach, z jednego prostego powodu - oni nie musieli zawyżać cen, bo już wtedy były cholernie wysokie. Nawet licząc rabat 11% u Drapieżników, wiele rzeczy kupiłem "na wejście", ze świeżym kontem, w innym sklepie jeszcze o 10% taniej. O ile przy małych zakupach nie jest to istotna różnica, to przy większym zakupie mówimy o kilkuset złotych rozbieżności. A nie poczułem się gorzej obsłużony.
Dlatego podchodzę do Black Friday w wydaniu Drapieżnika sceptycznie. Skoro stałym klientom, którzy zostawili w sklepie wielokrotność progu wymaganego na rabat 11% nie mogą dać stałego upustu 15%, przy, nie ukrywajmy, co do zasady jednych z najwyższych cen (a co za tym idzie i marż, bo u producentów też na pewno mają dobre ceny), to nie spodziewam się rabatu na BF przekraczającego 20% od ceny półkowej. Wtedy wylądują mniej więcej na poziomie faktycznych cen, zwłaszcza że ten rabat nie będzie dotyczył towarów już przecenionych i nie będzie łączył się z rabatem dla stałych klientów. Żebym u nich teraz coś miał kupić, to faktycznie dopiero upust 30% - równoznaczny z rabatem 10% gdzie indziej - mógłby zadziałać. Zatem ja się nie napalam
Ogólnie to postuluję, żeby się opanować z zakupami, i wziąć sklepy na przetrzymanie. Narobili zapasów "okazji" na BF, to jeśli ich nie sprzedadzą, za jakiś czas zacznie się schodzenie z cen na złogach magazynowych