A czy na tych łowiskach specjalnych GR to prowadzą odłowy sieciowe?
Byłem kilka lat temu w ośrodku nad jeziorem Wiartel. Na dzień dobry kobieta, która sprzedawała mi pozwolenie (drogie jak cholera), powiedziała, że tu ryb nie ma! Poczułem się jakbym dostał w pysk. Bez ceregieli powiedziała, że tu też sie stawia sieci ale 'rzadko'. Łowiąc z pomostu miałem okazję zobaczyć co to jest masa drobnicy. Ludzie, nęciłem piaskiem, i w wodzie aż bulgotało. Masa krąpia, małego leszcza,uklei, wzdręgi i płoci. Nic większego, zero! Następnego dnia zmieniłem miejsce na ukryty pomost. Łowiąc feederem miałem do czynienia z niesamowitym efektem, koszyk był atakowany już podczas opadu, przynęta zaraz potem. Dopiero przerzucenie się na spławik i rosówki dało mi ryby inne niż krąpie i leszczyki, weszły okonie, złowiłem kilka ładnych sztuk, w tym jednego 35 cm.
Ogólnie? Masakra. W cenie jednej doby miałbym dwa dni na dobrej komercji. Woda brudna, nie zachęcała do kąpieli. Jak się okazało, do ośrodka przyjeżdżają wędkarze, którzy łowią szczupaki. Tych tam trochę jest, chociaż po ilości drobnicy wiadomo, że szału nie ma. Na dodatek na dwie doby przyjechali wędkarze, którzy popili i potem rzygali. Jako, że echo tam niesie, miałem okazję słuchać tych fatalnych odgłosów. Wcześniej oczywiście były głośne rozmowy, potem wyzwiska i przepychanki.
W ten oto sposób zobaczyłem co to jest łowisko specjalne GR Suwałki. Szybko wyrobiłem sobie pojęcie co pływa na łowiskach zwykłych
Jeżeli do tego dodać brak zaplecza, pomostów, sklepy wędkarskie wyglądające jak muzea wędkarstwa, to można było utwierdzić się jedynie w tym, że gospodarka racjonalna lub zrównoważona nie ma nic wspólnego z tymi terminami. Jeden wielki syf! Do tego ośrodek wyglądał niczym muzeum PRL, czułem się jakbym się przeniósł w czasie.
I teraz najlepsze. Pomost zaniedbany, kąpielisko pełne wodorostów, rowerki wodne brudne, brak większych ryb, ośrodek w koszmarnym standardzie, woda pełna żelaza i manganu, kąpiel to męczarnia... I kobieta z ośrodka dziwi się, że nie ma ludzi
Sam nie wiem co mnie nawiedziło, że za rok znów pojechałem na Mazury z kobietą