Również i ja mogę przytoczyć przykład dotyczący taktyki połowu na pewnej małej komercji.
Woda ma 1,5 ha i pływa w niej bardzo dużo karpi - jak na tak niewielką wodę. Trzon stanowią ryby w przedziale 5 - 8kg. Oczywiście pływają w niej również większe. Są też amury. Od kiedy zacząłem tam łowić zauważyłem, że jest tam duża presja wędkarska. Na początku próbowałem naśladować "miejscowych" i łowiłem podobnie do nich. Sypałem spore ilości pelletu, ziaren i trochę mniej kulek. Spore ilości tzn: kilka kilogramów pelletu i kuku na łowienie w ciągu 8, 10 godzin w miejsce w którym łowiłem. Tą taktykę stosowałem przez dwa, trzy pierwsze sezony na tej wodzie. Raz było lepiej raz gorzej ale prawie zawsze coś tam połapałem. Mimo wszystko myślałem sobie, że mogło by być lepiej bo w tej wodzie pływa na prawdę dużo karpi. Aby nie zanudzać to dodam tylko, że zacząłem sobie kombinować na jednym z zestawów. Okazało się, że zacząłem łowić trochę inaczej niż większość tam łowiących ale wyniki były o wiele lepsze od innych. Dużą ilość brań dała mi taktyka łowienia punktowego z pva. Żadnego sypania pelletu, ziaren, kulek. Żadnego nęcenia. Używałem małego woreczka pva a w nim pelecik 2mm. Przypon od 10 do 15cm z plecionki i małym haczykiem nr 8, 10. Do tego króciutki włos. 2, 3mm od haczyka do przynęty. Oczywiście do tego wszystkiego mała przynęta od 10 do 14mm. Zaczęło to na prawdę dobrze działać. Do tego stopnia, że bardzo często na 8, 10 zestawów łowiłem tylko lub głównie ja. Zaczynały się podchody innych osób, pytania na co łowię i jak łowię. Wcale tego nie ukrywałem w jaki sposób łowię i po pewnym czasie wiele osób tam łowiących wiedziało jaką taktykę obrałem. Niby wszyscy wiedzieli ale każdy łowił dalej po swojemu. Oczywiście oni również łowili ale ja miałem i tak lepsze rezultaty od nich.
Doszedłem po pewnym czasie do wniosku, że na początku gdy zacząłem łowić w tym łowisku karpie można było na prawdę fajnie połowić. Ale z sezonu na sezon ryby pływające w tej wodzie coraz większe, brań coraz mniej a presja wędkarska jeszcze większa. Karpie stały się bardziej ostrożne a większe ilości zanęty notorycznie wsypywane do wody zaczęły je odstraszać. Ja zacząłem łowić z minimalną ilością zanęty, swoje zestawy odchudziłem i uważam właśnie, że ta taktyka zaczęła u mnie działać i przynosić dobra wyniki.
Mogło by się wydawać, że tak mała woda musi być łatwa do rozszyfrowania - ja tak przez długi czas myślałem - ale niestety okazało się, że nie jest. Ja potrzebowałem kilku sezonów aby dojść do wniosku, że odejście od rutyny, pewnych schematów - stosowanych przez łowiących tam wędkarzy - przyniesie mi jeszcze lepsze wyniki w postaci rybek na macie.