Ok pokuszę się o małe podsumowanie.
3 miejsce. Waga ok 9,5kg. 1 i 2 miejsce miało 11kg z hakiem. Oboje to profesjonaliści z Robinsona. Zrzekli się swojej nagrody więc dostałem kij za pierwsze miejsce
Ale do sedna. Wszystkim w tym temacie należą się podziękowania bo każdy coś wniósł:
Daniel dzięki za jokersa... odświeżyłem go ale tam nic nie pływało.. świeżutki i pachnący. Wielkie dzięki!
Stas pieczywko i kastera też dodałem do kul.
Mateo czerwony okazał się kilerem. Ogolnie jestem zwolennikiem białych i woziłem 2 paczki czerwonych przez miesiąc nie zużywając ich a tutaj pojechałem na ostro i nawet za mało sobie zostawiłem do łowienia.
Powyższy plan realizowałem. Kule ziemia, glina, jokers, czerwone, kaster, pieczywko poszły na 18 metr. A na 10 nęciłem mało i często przedewszystkim białymi i konopiami. Przez pierwsze pół godziny dałem się rybie zebrać w kulkach a łowiłem klenie, płocie i jakiś karaś się też trafił na 10 metrze. Potem uderzyłem z czerwonym w kule... była jazda... ryba za rybą(leszcz, karaś, kleń, płoć). Ale po paru pewnie przez płytką wodę(niecały metr) ryba się odsunęła. Wróciłem do pierwszego i brań już było mniej. W kulach już też po ok 1,5h była lipa(chyba muszę poćwiczyć proporcje, ziemi, gliny i bentonitu). Zacząłem donęcanie kulkami. Co jakiś czas coś weszło ale eldorado się skończyło. Miejsce na 10 metrze w ogóle bardzo słabo odpowiadało. Na godzinę może półtorej przez słabe brania(chyba ryba się odsunęła) zacząłem strzelać pelletem na 25-30 metr i stwierdziłem że będę próbował coś w stylu pellet waggler. Pół godziny popróbowałem tą metodą łowiąc jednego leszcza... może byłoby lepiej ale nie miałem nawet tam wy gruntowanego łowiska ale pewnie dużego spadu nie było... w końcu wziął leszcz. Liczyłem na karpie, zmieniałem rozłożenie śrucin ale nie dało efektów. Na koniec jak wrzuciłem jeszcze to co mi zostało kul to jeszcze złowiłem parę sztuk.
Expandera zepsułem więc łatwo spadał z haka więc nie połapałem na niego. Prym wiódł czerwony robak, potem białe, qq słabo(3 ryby), pellet(2 leszcze), ochotka(trochę mało na nią łowiłem bo o niej na początku zapomniałem i straszne patynki się łapały. może powinienem zrobić kanapkę)
Ogólnie było świetnie. Ryb dużo. Jak pisałem w temacie z wynikami było ok 7 leszczy 35-40, 2 ładne karasie i bardzo dużo płotki, klenia i jazia, oraz dwa okonki. Brawa ze taki rybostan.
Fotel to rewelacja. Nie żałuję żadnej złotówki wydanej na niego.
Dziś też się nauczyłem lepiej gruntować i wyważać spławik. Myślę że miałem sygnalizacyjne na centymetry nad dnem. W końcu złączyłem dwie nr8 jako pierwszy sygnał bo wydawało mi się że są podnoszone ale ja ich nie zacinam. Faktycznie trochę ich było ale ciężko mi było coś zaciąć bo to albo strzelałem z procy albo byłem niepewny albo za poźno...więc wolałem czekać aż spławik pójdzie na dno. nie miałem też problemu z poruszającym się spławikiem.
Jedyne co mnie zawiodło(na treningu też) to żyłka reflo power prestona. Strasznie słabo tonie i zapamiętuje kształt... drugie łowienie a ona jak świński ogon.
Wszystkim dziękuję za pomoc. następne zawody z cyklu trotka grandprix będą 20 czerwca ale już spławikowo gruntowe albo tylko gruntowe. Aktualnie jestem 2 w klasyfikacji ogólnej więc nie jest źle