Autor Wątek: Feeder Fans relacja, odczucia oraz punkt widzenia na zawody Matrix Feeder Cup  (Przeczytany 5275 razy)

Offline Marcin Cichosz

  • Moderator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 598
  • Reputacja: 430
  • Płeć: Mężczyzna
  • Feeder Fans
    • Galeria
    • Feeder Fans
  • Lokalizacja: Łódź
  • Ulubione metody: feeder
Myśleliście kiedyś o starcie w zawodach? O starcie w zawodach feederowych? Na pewno!

Chyba dla każdego wędkarza lubującego się w tej technice, ale i nie tylko w tej, przychodzi moment w którym stwierdza, że łowienie solo, czy to w tygodniu kiedy zbiorniki są mało oblegane, czy w weekendy, gdy cała rzesza ludzi jedzie nad wodę zaczyna powoli nie wystarczać. Studiujemy tony materiałów na temat wędkowania, oglądamy profesjonalnie wykonane filmy, lub te bardziej amatorskie kręcone dla nas na jakże popularnym YouTube. Uczestniczymy w życiu i dyskusji na różnych forach tematycznych, podglądając i wyciągając tyle informacji od innych na ile tylko pozwolą, a na koniec jedziemy nad wodę spędzając nad brzegiem całe długie godziny aby doskonalić i szlifować swoje umiejętności. Czy nie warto po tym wszystkim dla samego siebie sprawdzić się w jakiejś rywalizacji? Oczywiście znajdzie się grono osób wiernych swoim przekonaniom, że ich interesuje i sprawia im przyjemność tylko i wyłącznie wędkowanie rekreacyjne. Nic w tym złego, wręcz przeciwnie, każdy ma prawo robić to na co ma ochotę. Nie ma co z tym walczyć, a co gorsza kłócić się na ten temat. I tej wersji się trzymajmy!

My chcielibyśmy Wam przedstawić nasz punkt widzenia na rywalizację podczas zawodów, co nas do tego skłania i co napędza ten kołowrót zawodniczy. W końcu moglibyśmy sobie spokojnie wędkować na naszych lokalnych łowiskach, niczym się nie stresować, urobić trochę zanęty, położyć zestaw i siedzieć do wieczora, a jednak coś nas ciągnie do zawodów. I właśnie w tym miejscu nasuwają się już pierwsze myśli, myśli na temat różnic pomiędzy wędkowaniem zawodniczym a wędkowaniem, nazwijmy to, weekendowym. My w tym roku wybraliśmy dla siebie chyba najbardziej rozpoznawalne zawody, czyli te organizowane pod szyldem Matrix. Nie każdy z Was załapał tą nutkę rywalizacji i nie każdy słyszy i widzi co się na takiej imprezie dzieje, więc pomyśleliśmy że warto napisać kilka słów. Na dodatek świat zawodów w naszym kraju jest mocno hermetyczny, więc tym bardziej warto przedstawić kilka przemyśleń.

Ot choćby taka wspomniana zanęta. Gdy szykujemy się na łowienie w weekend, to w piątek, no może w czwartek zaglądamy do torby wędkarskiej i sprawdzamy co nam tam zalega – o jest! – jest jakaś zanęta w kolorze naturalnym, mam coś zielonego, jakiś pellet 2 mm – dobra jadę! Nad brzegiem rozpakowujemy futer z torby, przesypujemy go do miski i urabiamy gadając przy tym ze znajomymi. Krzesło rozłożone, podajnik nabity, wymach za siebie, wymach przed siebie – poszedł w wodę! A jak to wygląda na zwodach? Ba! Jak to wgląda na długo przed zawodami, aż do momentu pierwszego sygnału z trąbki przypominającego niekiedy sygnał wojenny nieustraszonych nordyckich wojów wpływających na wody silnie wystraszonych Francuzów ;) Dlaczego na długo przed zawodami zapytacie? Odpowiedź jest prosta – na przykładzie - ostatnia eliminacja do Matrix Feeder Cup odbyła się 17-18 czerwca na łowisku w Miłocinie i wyjeżdżając na nią w sobotę w nocy wystarczyło by się spakować, podobnie jak na weekendowe wędkowanie, w piątek. Nie, tak się nie da, przynajmniej w naszym wykonaniu. Już na długo przed eliminacją żaden z nas nie potrafi się powstrzymać i wydzwaniamy do siebie nawzajem, wiedząc że jeszcze jest czas. Spokojnie jest czas na to, aby obmyślić plan działania i spakować torbę, oczywiście torbę wędkarską, bo przecież ta z rzeczami „cywilnymi” nie ma dla nas większego znaczenia – w końcu to impreza wędkarska, a nie półkolonie, zielona szkoła dla dzieci czy obóz wędrowny. Ogromna czerwona wypchana torba to zdecydowana przesada! Bądźmy dorośli, mały plecaczek z najważniejszymi pierdołami wystarcza, ale już wędkarski ekwipunek ….. pffff ……. sukcesem jest do końca zapięty ekspres! Czasem sami się dziwimy po co my tak długo przed zawodami do siebie wydzwaniamy. Ale myślę, że to jest jednak norma, bo wiedząc że w najbliższym czasie jedziemy na Matrixa nie umiemy o tym nie myśleć. Trzy tygodnie wcześniej ustalamy jakie zanęty należy kupić i ze sobą zabrać, ale już po kilku dniach ta koncepcja się diametralnie zmienia. Każdy z nas uczestnicząc w swoich codziennych zajęciach odrywa się od nich co jakiś czas i błądzi myślami po kolorach, smakach i producentach zanęt lub pelletów. Sytuacja trochę się nam klaruje, kiedy do rywalizacji zostaje tydzień, ale klaruje się tylko trochę, bo i tak o czymś jeszcze dyskutujemy pomiędzy sobą. Jak ustalimy to na 100% przed wyjazdem to jest super, najgorzej jak w nocy zostaje nam do przejechania 80km na łowisko, a z tylnego siedzenia słychać – ej, a może  jednak zielona?!

To tylko przykład zanęt, to tylko omówienie zwykłej paszy do wędkowania. Wiedźcie, że sytuacja jest analogiczna w przypadku każdego szczegółu. Czy to będą przynęty, jakieś dodatki w postaci Lavy, atraktory, żyłki, haki, ewentualne długości odmierzane na start na patyczkach dystansowych czy o słuszności użycia zanęty lub pelletu to nie ma to znaczenia  - to są godziny dywagacji. To już nie jest szybki wyjazd nad wodę. To są zbrojenia! W końcu niedługo zagra nordycki róg! Za chwilę Paweł dmuchnie w tę plastikową trąbkę i okaże się czy te nasze dywagacje miały jakiś sens. A może trzeba będzie wszystko na szybko zmieniać na łowisku klęcząc przy ułożonym na Fedder Armie kiju z napiętą szczytówką niczym plandeka na Żuku, bo sąsiad obok łowi na inny kolor!? A może to wszystko weźmie w łeb? Może w ogóle posiadanie nielimitowanych rozmów na telefonie nie ma sensu? A może zmieniając coś na szybko podczas łowienia i donęcając łowisko dorobioną na klęczkach zanętą halibutową zepsujemy wszystko do reszty?! Te wszystkie rzeczy, ten czas spędzony tuż przed rywalizacją strasznie podnosi nam adrenalinę. Uwierzcie, że tak właśnie jest – to nie kawa czy napoje energetyczne to powodują lecz właśnie te wymienione fakty.

Skoro postanowiliśmy uczestniczyć w cyklu Matrixa na ten rok i zdecydowaliśmy się poruszyć ten temat to chyba warto napisać co nieco o samej imprezie, a raczej co nas skusiło właśnie do tych eliminacji?

Nigdy nie powiedzieliśmy, że zawody pod inną banderą są złe, ale wybierając na ten rok kierowaliśmy się rozpoznawalnością i opiniami zeszłorocznymi. Jeśli mamy wybór, to chcemy skorzystać zawsze z najciekawszej opcji. W zeszłym sezonie polska drużyna Matrix  tak fajnie ogarnęła imprezę, że odbiła się ona szerokim echem na wielu forach. Można było przeczytać, a także usłyszeć w tym wspomnianym dziwnie hermetycznym świecie wędkarskim, mnóstwo pozytywnych opinii oraz odczuć zawodników którzy brali udział w tych zawodach. My nie byliśmy w tamtym roku na ani jednej eliminacji pod tym szyldem, więc korciło nas to jeszcze bardziej. Wiedzieliśmy czego mogliśmy się spodziewać – fajnej atmosfery tworzonej przez, w główniej mierze, pozytywnie zakręconych sportowców (nie, nie boimy się tego stwierdzenia!), solidnie opisanego regulaminu, co dla etycznych wędkarzy jest bardzo ważne, oraz dobrych relacji po zawodach i dogranych smacznych posiłków za które jak by nie było my – zawodnicy – płacimy. Ale ktoś się tym musi zając, ktoś to wziął na klatę i na nim spoczywa paskudny obowiązek zrobienia wszystkim dobrze. Wychodząc już trochę dalej myślami i odbiegając od meritum, uważamy że bardzo dużym problemem jest brak szacunku i wyrozumienia dla pracy jaką wkładają w to organizatorzy. Pewnie, każdy chciałby przyjechać i mieć wszystko podane na tacy, najlepiej aby na jego cześć rozkładać czerwony dywan i sypać kwiatki - tylko gdzie w tym wszystkim jest wyrozumiałość i szacunek dla ludzi tworzących dla nas takie spotkania? Przecież to jest robione przez wędkarzy dla wędkarzy, to nie są imprezy stworzone aby na nich zarabiać, lecz po to abyśmy się dobrze bawili i mogli się spotkać!

Kolejnym bardzo mocno przemawiającym argumentem za wyborem właśnie cyklu Matrix Feeder Cup 2017, był fakt iż organizatorzy pozyskali poważnego sponsora. Już na długo przed startem cyklu wiadomo było, że impreza urośnie w siłę dzięki pomocy Sklepu Wędkarskiego Drapieżnik. To oni zrozumieli jak mocnym uderzeniem były te zawody w 2016 roku, i postanowili dołożyć swoje „trzy grosze” w roku 2017. Skorzystaliśmy, lub skorzystamy na tym my – zawodnicy. Logicznie myśląc dobre łowiska komercyjne swoje kosztują, a rezerwacja obiektu nigdy nie jest tania, do tego od składek należy odliczyć kwotę na jedzenie, a przede wszystkim pulę jaka idzie na nagrody i pulę przechodzącą do finałowych nagród. I właśnie dzięki temu, że podlaski sklep zainteresował się tymi zawodami, do stawki finałowej doszły dodatkowe nagrody. Rzućcie okiem na wysokość bonów, tych które są nagrodami głównymi w finale i tych dodatkowych – to już są konkretne kwoty! Dlatego też nie szukaliśmy więcej, tylko wybraliśmy cykl Matrix.  Swoją drogą, bardzo często każdy z nas śledzi na YouTube filmy z poważnych zawodów w Anglii, czyli tam gdzie wszystko w wędkarstwie ma swój początek -  zazdrościmy im tak „grubych” imprez. Wydaje się, że właśnie dzięki zrozumieniu i naśladowaniu organizacji w UK, można i u nas coś osiągnąć, i że właśnie może tak to powinno wyglądać. Kto wie, może kiedyś będziemy mieli swoją Fish-o-manię ;) Właśnie bez dodatkowego wsparcia nic się u nas nie zmieni. Musimy to zrozumieć i uszanować pracę organizatorów, zaangażowanie i pomoc innych.

Wędkowanie weekendowe komercyjne, czy na wodach PZW (każdy wybiera to na co ma ochotę) jest super relaksujące. Takie dni pozwalają się odstresować i oderwać od zabieganej rzeczywistości. I uważamy, że to bardzo potrzebne, nie zrozumcie nas źle, nie odciągamy Was od takiego wędkowania i namawiamy na zawody – nie, nie, nie! My chcemy abyście wiedzieli co niesie za sobą rywalizacja na poziomie, bo dopiero przy niej zrozumiecie co to znaczy przyłożyć się do doboru zanęt, pelletów, czy ewentualnie przynęt do wędkowania. Dopiero wtedy zaczniecie zauważać innych wędkujących obok siebie zawodników, mało tego zaczniecie widzieć wszystko naokoło siebie, a jeśli drugi brzeg będzie w zasięgu wzroku, to też wszystko będziecie rejestrować! Będziecie w trybie natychmiastowym pochłaniać tony informacji, a Wasz pogląd na bardzo dużo rzeczy w wędkarstwie zmieni się diametralnie. Będziecie jak my rozmawiać o tym non stop, nawet już po eliminacjach jadąc do domu jadaczki Wam się nie zamkną na temat spostrzeżeń jakich dokonaliście. Nie doświadczycie tego na żadnym innych wypadzie wędkarskim – nie ma opcji, gwarantujemy to Wam. No a  czasu spędzonego z osobami, które uwielbiają robić to co wy, już po zawodach nie można zbagatelizować. To jest kolejny etap poznawania różnego podejścia wędkarzy co do taktyk czy pomysłów na realizację wyniku. No i luźne rozmowy przy zimnym napoju do późnego wieczora, w oczekiwaniu na dzień następny, są bezcenne. Spotykamy tam ludzi z całej Polski i utrzymujemy te znajomości na długo!

Według nas nie da się z weekendowego wędkowania nauczyć jak po 5 bezrybnych godzinach na stanowisku, dołowić 8 dużych karpi w ostatnie 36 minut. To trzeba wypatrzeć, to trzeba wypracować obserwacjami i być spostrzegawczym jak nigdy w stosunku do innych zawodników – tego nie ma w niedzielę, to jest tylko na zawodach.

Dlatego uważamy, że warto spróbować. Życie jest krótkie, a wspominać coś na starość trzeba ;)




Offline katmay

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 8 295
  • Reputacja: 562
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Łowicz
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Tak. Wrażenia po moim pierwszym występie w zeszłym roku były niesamowite. Już po obserwacji sąsiadów miałem masę różnych pomysłów do sprawdzenia i nie mogłem się doczekać następnego startu, aby je wypróbować. Z każdym startem człowiek uczy się nowych rzeczy, a jeśli ma o tym z kim porozmawiać.. to niesamowicie rozwija.



Wysłane z mojego SM-G930F przy użyciu Tapatalka

Marcin

Kadłubek

  • Gość
Ja tak mam cały czas tj. zawszę myślę o nowym przepisie na kulki, co zmienić, co ulepszyć i co zrobić by być najlepszy na łowisku, złapać większą rybę...

Tylko, że tego nikt mi nie podpowiada, pokazuje (poza np. tu na Forum) ani nikogo nie mam jak podejrzeć konkurencji ale wiem jedno: nic tak nie uczy jak porażka!

Zgadzam się w 100% z tekstem. :thumbup:

Offline slawomir66

  • Nowy użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 39
  • Reputacja: 3
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Nowy Glinnik, powiat Tomaszowski, woj. Łódzkie
  • Ulubione metody: bat i feeder
Zgadzam się w 100 %.
Opis - relację porównuję do swych pierwszych startów w zawodach spławikowych. Do pierwszych zawodów ze zwykłą wędką teleskopową a później z tyczką. Do podpatrywania lepszych i nauki od nich. A przede wszystkim do rozmów, pytań i obserwacji. To pozwala się rozwijać i wciąga.
Machaj wędą, ryby będą.

Offline majestic

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 952
  • Reputacja: 44
  • Płeć: Mężczyzna
  • góru porycia
  • Lokalizacja: Piotrków Tryb.
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Bardzo zachęcające i świetnie napisane. :beg:

Offline Syborg

  • Moderator Globalny
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 10 021
  • Reputacja: 980
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ulubione metody: spinning
Marcin potrafi pisać świetne teksty, to fakt bezsporny ;)

Dzięki za interesujący artykuł :thumbup:

Jacek

Offline Tench_fan

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 889
  • Reputacja: 472
  • Płeć: Mężczyzna
    • Galeria
  • Lokalizacja: Gorzów Wlkp.
  • Ulubione metody: bat i feeder
Dziękuję za taką relację.
Zawody to nie moje klimaty, "za cienki bolek jestem", ale fajnie jest poczytać o waszych odczuciach i motywacjach.
Poza tym, trafne spostrzeżenie dotyczące wkładu pracy organizatorów takich imprez.
O tym ile trzeba wysiłku zapewne mogliby powiedzieć Mateo i Lucjan organizujący zjazdy SiG - rozmach już chyba zbliżony :) ;)
Drapieżnik, a gdzież go nie ma :)
Chłopaki naprawdę potrafią dotrzeć do wędkarskiej braci.
Radek

Wędkarstwo - namiastka szczęścia gdy życie nie rozpieszcza.

Offline Marcin Cichosz

  • Moderator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 598
  • Reputacja: 430
  • Płeć: Mężczyzna
  • Feeder Fans
    • Galeria
    • Feeder Fans
  • Lokalizacja: Łódź
  • Ulubione metody: feeder
Fajno, że się spodobało. Pewnie i tak nie każdy doczytał do końca :P 8)

Offline ogrmaster

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 041
  • Reputacja: 73
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Wrocław
  • Ulubione metody: method feeder
Fajno, że się spodobało. Pewnie i tak nie każdy doczytał do końca :P 8)
Doczytałem :) super relacja a przede wszystkim tekst, który zachęca do podjęcia ryzyka i zgłoszenia się do zawodów. Szkoda, że nie mam więcej czasu na łowienie >:(
„To, co i tak ma spaść, należy popchnąć” – Fryderyk Nietzsche
Michał

Offline mjmaciek

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 15 161
  • Reputacja: 892
    • Galeria
  • Lokalizacja: Polska
  • Ulubione metody: feeder
Marcin super relacja ! Jak zawsze profeska. :thumbup:
Ps. Fakt przeżucanie karpi 2kg w stawiku może zmeczyc ..... dotego non toper to samo rowniez...
Ale zawody hm... powiadasz  jak dla mnie zycie jest ciagłymi zawodami.... jeszcze na rybkach mam sie spimac...
Po co ... mniej nerwow spoojniejsze zycie.... jak dlamnie rybki to relax... :narybki: :fish: :beer:
Maciek