Arku - chciałem właśnie coś podobnego napisać, z tym, że mnie uprzedziłeś.
Pozwolę sobie jednak przytoczyć przypadek z autopsji, bo sytuacja może być nieco podobna.
Jakiś czas temu zbiornik Dwudniaki (woj. małopolskie, gm. Wierzchosławice) należał do PZW o/Tarnów. W ubiegłym roku zauważyłem, że nie ma go w wykazie łowisk (nie wiem kiedy dokładnie zniknął, gdyż nie interesował mnie on zbytnio). Zadzwoniłem w związku z tym do zarządu okręgu z pytaniem o tzw. stan prawny zbiornika. Okazało się, że został on zwrócony do w/w gminy. Zadzwoniłem do Urzędu Gminy, poprosiłem o połączenie z osobą, która będzie w stanie mi udzielić informacji n/t. wspomnianego "jeziora". Tam pewien jegomość z marszu poinformował mnie o tym, iż jest to własność gminy, nie obowiązują na tym łowisku żadne zezwolenia/opłaty, należy jedynie znać Regulamin Amatorskiego Połowu Ryb (co jak się później okazało - należy mieć przy sobie kartę wędkarską).
Dlatego też myślę, że Kolega może spokojnie zadzwonić do urzędu i tam zasięgnąć informacji telefonicznej. Choćby tylko po to, by dowiedzieć się, czy ten zbiornik jest dzierżawiony, czy też jest własnością gminy i jest on jako-tako "ogólnie dostępny", a tym samym wspomniany człowiek uzurpuje sobie prawo do zarządzania. Poza tym w dobie "pandemii"
myślę, że z informacją przez telefon będzie o wiele łatwiej, niż pójście w roli interesanta. Tym bardziej, że Kolega przecież nie chce danych osobowych, kto (jeśli w ogóle) dzierżawi wspomniane "bajoro".