Autor Wątek: Jak wygląda wędkarstwo w normalnym kraju, na przykładzie Agencji Środowiska w UK  (Przeczytany 11307 razy)

Offline Jędrula

  • Robinson
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 4 749
  • Reputacja: 379
  • Lokalizacja: Wodzisław Śląski
  • Ulubione metody: method feeder
Z Grzegorza robicie sobie po woli wroga. Człowiek, jest tu od niemal początku i zna sprawy po obu stronach barykady. Uczestniczy w strukturach związku i walczy osobiście, a nie tylko szczeka,by cokolwiek zmienić.  Upraszam o odrobinę zastanowienia. Jeszcze kilka dni i Grześkowi zabraknie samozaparcia by Tu cokolwiek pisać.



Arek wyluzuj, dla Ciebie jak ktoś ma inne zdanie to zaraz wróg? No co Ty? Jesteśmy świadkami doskonałej i merytorycznej dyskusji po jednej stronie barykady - jeszcze po jednej... ;)
Fakt, obaj panowie czasem ostro galopują, ale fajnie się to czyta i czekam na dalszy ciąg.

Offline Jędrula

  • Robinson
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 4 749
  • Reputacja: 379
  • Lokalizacja: Wodzisław Śląski
  • Ulubione metody: method feeder
Arek, w tym wątku poszedłem za Tobą, jak za dowódcą na polu walki ;)
A tutaj Grzegorz nawet słowa nie napisał. Na szczęście wszyscy wiedzą o co chodzi ;)

Offline selektor

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 5 281
  • Reputacja: 1399
  • Lokalizacja: Catch & w Łeb & Realese on Patelnia
  • Ulubione metody: waggler method
Też się złapałem na tym, że matchless tu nic nie pisał :P

Ja osobiście uważam, że często jak wędkarz siedzi w domu to jest strasznie spięty (co innego na łonie natury). Klikanie w klawiaturę bierze za bardzo do siebie. Tworzą się sojusze, szuka się wrogów, klawiatura klei się dosłownie do palców. Uważam, że fora publiczne to nie miejsce na wzajemne buziaczki, klepanie się po plecach i mówienie jakie to wszystko jest piękne. Fora to wymiana zdań, często żywiołowa. Lubię czytać zarówno to co ma do przekazania LUK, jak i matchless. Obaj są dorosłymi facetami, którzy sobie świetnie dają radę w tej żywiołowej a nie poklepującej się po plecach dyskusji. Wolę czytać ten "żywioł" niż to, że dziś słońce świeci i jest zimno, nie mogę wyjść z domu na ryby. 

Dlatego Jędrula  :beer: za:

Fakt, obaj panowie czasem ostro galopują, ale fajnie się to czyta i czekam na dalszy ciąg.

Offline booohal

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 4 003
  • Reputacja: 474
  • Płeć: Mężczyzna
  • Krzyś
  • Lokalizacja: Sieradz, Warta
  • Ulubione metody: feeder i spinning
Też się złapałem na tym, że matchless tu nic nie pisał :P

 Lubię czytać zarówno to co ma do przekazania LUK, jak i matchless. Obaj są dorosłymi facetami, którzy sobie świetnie dają radę w tej żywiołowej a nie poklepującej się po plecach dyskusji. Wolę czytać ten "żywioł" niż to, że dziś słońce świeci i jest zimno, nie mogę wyjść z domu na ryby. 

Dlatego Jędrula  :beer: za:

Fakt, obaj panowie czasem ostro galopują, ale fajnie się to czyta i czekam na dalszy ciąg.
W pełni podzielam zdanie :thumbup:
Unia rządzi, unia radzi, unia nigdy was nie zdradzi!

Offline Arunio

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 8 892
  • Reputacja: 521
  • Płeć: Mężczyzna
  • Życie jest krótkie, a łowić się chce!
    • Galeria
  • Lokalizacja: Gorzów Wlkp.
  • Ulubione metody: feeder
Arek, w tym wątku poszedłem za Tobą, jak za dowódcą na polu walki ;)
A tutaj Grzegorz nawet słowa nie napisał. Na szczęście wszyscy wiedzą o co chodzi ;)
Jędrek. Mimo wielu spin między nami, Zawsze masz u Mnie szacuneczek. Ale sam zobacz. Ludzie wartościowi odchodzą. Nie sądzisz że szkoda? Z kim w końcu będzie można się po przekomarzać na poziomie? Polak, ma to do siebie, że szybko się zniechęca. Ratujmy co się da. Może i PZW to zło, Ale to My. K......... Warto się w końcu dogadać. To Ja + 50 to mówię. Od zarania forum tu Jestem. Chciałem odejść. Nie potrafię, mam tu przyjaciół i boli jak ktoś Mi pluje w twarz, tylko dla tego że przekroczyłem 50tkę. Jeśli uważasz że przesadzam, prześledź niektóre wpisy.
Arek

Chub

  • Gość
Arunio

Powiem Ci nieśmiało, że na avatarze wyglądasz na więcej ?
Wiem, że ryby czasem nie biorą ale żeby aż tak się wk znaczy denerwować ? :P

Offline Jędrula

  • Robinson
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 4 749
  • Reputacja: 379
  • Lokalizacja: Wodzisław Śląski
  • Ulubione metody: method feeder
Arek przesadzasz, poważnie. Forum/portal ma to do siebie, że ludzie przychodzą i odchodzą. Takie jest odwieczne prawo natury... ;)
Ja za nikim nie tęsknie, i nie mam poczucia, że portal traci za każdym razem gdy odejdzie mniej albo bardziej wartościowa osoba. Owszem, zależy mi na tym forum, na ludziach tutaj serfujących, ale przez te kilkanaście lat nauczyłem się brać na miękko takie lub inne spacery usherów. Mam tu wielu dobrych znajomych, bardzo sobie cenie te znajomości, jednak nikogo nie zmusimy do pozostanie tutaj wbrew jego woli.
Tekst, iż odchodzą wartościowi ludzie, czytałem już wile razy, na wielu forach. Uwierz mi na słowo, że on niewiele znaczy na takiej wielkiej stronie jaką jest SiG. Spójrz na to Arek obiektywnie i pomyśl, ilu wartościowych ludzi tutaj przyszło...

I najważniejsza rzecz, wszyscy jak tutaj jesteśmy, mamy odmienne charaktery, nie da się dogodzić każdemu i z każdym się dogadać.
 To jest po prostu niemożliwe.

Takie jest odwieczne prawo natury...  :D :D :D




Offline Arunio

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 8 892
  • Reputacja: 521
  • Płeć: Mężczyzna
  • Życie jest krótkie, a łowić się chce!
    • Galeria
  • Lokalizacja: Gorzów Wlkp.
  • Ulubione metody: feeder
Mądre słowa Forumowy kolego. Niestety, myślimy inaczej. Zawsze uważałem, że o wartości warto zawalczyć. Nie neguję twojego zdania Jędrek. Po mimo wielu nieporozumień, chętnie bym obalił browara i pogadał w oczka. Inaczej wg. Mnie to w tedy się odbiera. :beer: ;)
Arek

Offline Jędrula

  • Robinson
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 4 749
  • Reputacja: 379
  • Lokalizacja: Wodzisław Śląski
  • Ulubione metody: method feeder
Mądre słowa Forumowy kolego. Niestety, myślimy inaczej. Zawsze uważałem, że o wartości warto zawalczyć. Nie neguję twojego zdania Jędrek. Po mimo wielu nieporozumień, chętnie bym obalił browara i pogadał w oczka. Inaczej wg. Mnie to w tedy się odbiera. :beer: ;)


 :beer: :beer: :beer:

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 681
  • Reputacja: 1981
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Mądre słowa Forumowy kolego. Niestety, myślimy inaczej. Zawsze uważałem, że o wartości warto zawalczyć.

Arek, uważasz, że ja nie mam wartości? Że piszę sobie bo mam przyjemność z denerwowania innych lub niezgadzania się z nimi?

Widzisz, ja uważam siebie akurat za kogoś, kto ma wartości. Nie wchodziłem na przykład Kotwicowi do tyłka, bo właśnie taką osobę jak on uważam za wroga nowoczesnego wędkarstwa, co udowadniał pisząc swoje rybackie frazesy, aczkolwiek na prywatnej stopie to miły facet zapewne. Lubię grać w otwarte karty i być szczery, bez klepania się po pleckach z każdym, niezależnie od tego co  robi i mówi ( w tym i za plecami), byleby na forum był spokój i wszyscy sobie miodzik z dziubków spijali. Są tematy trudne i dyskusje są wtedy trudne, tak to jest w życiu. Nie jestem też sprzedawcą, co chce dogodzić wszystkim. Jadę często po bandzie i zdarzają się tacy, co mnie nie cierpią. Nie robię filmów pod publikę, podobnie jak nie piszę artykułów aby komuś dowalić lub się popisać. Poruszam rzeczy, które uważam za ważne.

Ja do Grzegorza nic nie mam, to zwykła dyskusja, gdzie pojawiają się argumenty, z obydwu stron. I co powinienem zrobić? Przestać pisać o nieprawidłowościach w PZW, bo w przeciwnym razie Grzesiek odejdzie z forum? Na serio? Mamy przestać robić to co uważamy za słuszne, bo ktoś odejdzie? Po co powstało to forum? No właśnie... :) Każdy ma prawo do własnego zdania, do wypowiedzi, byle w kulturalny sposób. A z Grześkiem bardziej się zgadzamy niż nie zgadzamy, spór jest o szczegóły :)

I jeszcze jedna rzecz, o biciu piany szeroko pojętym. Forum dyskusyjne, to przede wszystkim dyskusja, i słowo pisane tu jest podstawowym orężem. Nie rozumiem dlaczego należy za wszelką cenę robić coś extra, aby to się liczyło. Najważniejsza jest zmiana świadomości wędkarzy, a ta się dokonuje przez kontakt z takim forum właśnie. Dlatego 'bicie piany' jest bardzo ważne i bardziej nazwałbym je 'pracą u podstaw'. Nie widzę powodów, aby 'musieć' działać w kole, lub organizować pikietę na Twardej 42, aby... No właśnie, aby co? Problem jest tak ciężki i złożony, że naprawa zajmie wiele lat, cholera wie jak długo będzie to trwało. Polska po 1989 roku wciąż nie jest do końca normalnym państwem, mamy kiepskich polityków, ze wszystkich ugrupowań, mamy niedoskonałe prawo, wciąż kulejąca gospodarkę, najgorszą służbę zdrowia w Europie, wysokie podatki, masę ludzi na emigracji zarobkowej. Więc i tutaj trudno o błyskawiczne rozwiązania, o jednomyślność, o kulturę wypowiedzi, szacunek, uczciwość. Ale widać efekty, widać postęp w Polsce, oczywiście widać też defekty... I się nad wszystkim pracuje na bieżąco. Jest jak jest ;)

Dlatego pliz nie uderzajmy w te żałosne tony, bo nie ma po co! 8) 8) 8)

Lucjan

Offline niedzielnywedkarz

  • Aktywny użytkownik
  • ***
  • Wiadomości: 203
  • Reputacja: 8
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Londyn
To co ja chciałbym wnieść do tego tematu to prośba by za bardzo nie buntować się na PZW. To prawda, że jest słabo i jest często nie fajnie. Ale z mojego doświadczenia wynika, że nie tędy droga. Chodzi mi o to, że jak ludzie z tego forum pójdą na krucjatę z PZW (a dużo jest takich postów). to zyskają opinię 'wariatów', czy 'buntowników', czy jak ich tam zwał, i pomysły takie jak zbiorniki no-kill i górne wymiary będę wśród wielu ludzi kojarzone z grupą wędkarzy którzy bardzo wieszają psy na PZW i będzie je o wiele trudniej promować.

A jestem pewien że wśród dużej ilości kół w Polsce znajdą się takie, które fajnie i dobrze działają - zarybiają, słuchają i w ciągu paru lat można wiele zdziałać. Dlatego, bardzo popieram idee by chodzić na zebrania w PZW i proponować. Jak inni zobaczą, że ktoś mówi pierwszy na tematy które nigdy nie były poruszane, to się odważą i będą dyskutować. Ogólnie ludzie boją się wychylać. Niestety, tu by coś zdziałać trzeba się wychylić...

Co do modelu angielskiego, to tutejsze kluby można porównać do kół PZW. Z tego co czytam, to koła PZW mają dość dużą autonomię w zarządzaniu swoimi wodami, dlatego działając oddolnie, jest szansa na poprawę.
Tutaj warto wspomnieć, że kluby w anglii ciężko pracują na swoich wodach. To nie jest tak, że zawsze były to piękne i ładne, rybne wody. Bardzo często na początku były to zaniedbane stawy/jeziora, dopiero ciężka praca członków klubu sprawiła, że zrobiły się to wody bardzo atrakcyjne. Plus, bardzo często te wody to są bardzo małe zbiorniki - np ja należę do stowarzyszenia w który na 4 stawy po ok 2 hektary każdy należy 7000 osób!

Dlatego jeśli wasze koło ma jakieś niewielkie wody, czy to w parkach, czy starorzeczach, warto od nich zacząć. Wiem, że nie każdy okręg ma takie wody, ale ci, którzy mają, mogą pójść na zebranie i proponować. Nawet niewielki płytki staw .w parku można zamienić na ciekawe łowisko, jeśli będzie się przestrzegało no-kill. Dodatkowo, by je uatrakcyjnić można zbudować jakieś przeszkody by ryby miały gdzie się schować. Większość łowisk w UK to są małe i płytkie stawy.

Nie znam statystyk, ale warto pamiętać że w Polsce jest o wiele więcej wód niż w UK i mimo że ich stan pozostawia wiele do życzenia, warto powoli to zmieniać. Tylko pamiętajcie, że to jest tak, że w UK to członkowie klubów wkładają dużo pracy w to, by ich łowiska były zadbane i rybne.
waggler + feeder + spinning

Offline selektor

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 5 281
  • Reputacja: 1399
  • Lokalizacja: Catch & w Łeb & Realese on Patelnia
  • Ulubione metody: waggler method
Mądre rzeczy piszesz. Też mieszkałem zagranicą i znam podejście do ochrony środowiska (bo tak to trzeba określić) w co niektórych krajach, ale.... tu jest Polska, tu troszkę inaczej się na to patrzy :)
Tu np. nikt nie patrzy na biokumulację, na to że rybie mięso kumuluje metale ciężkie z otaczającego je środowiska, jak i przez pobierany pokarm. Tu nawet je się ryby ze ściekowych rzek, de facto skracając sobie żywot na tym świecie. Ważne, że się samemu ją złowiło i da się ją obrobić tak aby było smaczne (np. octem zalać).
A co dopiero mówić o tym, że "nawet niewielki płytki staw w parku można zamienić na ciekawe łowisko, jeśli będzie się przestrzegało no-kill."
Oczywiście, że można, ale połowa wpisów na forum dotyczy problemu jak to zrobić? Jak zrobić, że  "jak inni zobaczą, że ktoś mówi pierwszy na tematy które nigdy nie były poruszane, to się odważą i będą dyskutować. "?
Zbiorniki no kill trudno się w Polsce promuje nie z tego powodu, że mówią o nich wariaci, buntownicy walczący z PZW, ale z tego powodu, że za komuny było biednie, ale było dużo ryb, które stanowiły część diety społeczeństwa i nie każdy teraz chce płacić wyłącznie za przyjemność łowienia ryb bez ich późniejszego zjedzenia. :beer:

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 681
  • Reputacja: 1981
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark

Co do modelu angielskiego, to tutejsze kluby można porównać do kół PZW. Z tego co czytam, to koła PZW mają dość dużą autonomię w zarządzaniu swoimi wodami, dlatego działając oddolnie, jest szansa na poprawę.

Hm, mają autonomię? NIe za bardzo wiem o czym piszesz przyznam szczerze. Jeżeli na wody Twojego koła zwalić się mogą masy wędkarzy opłacających 'okręg', to nie ma mowy o autonomii. Jeżeli Twoja woda będzie lepsza, zaraz pójdzie fama, i zostanie zrównana przez grupy wędkarzy, łowiących na zmianę, aż ryba zostanie wybrana. Polski system to właśnie brak autonomii i co najważniejsze - przekaz, aby za bardzo się nie starać. Tak naprawdę przynależność do koła jest często fikcyjna, to miejsce gdzie opłaca się składki lub ma się znajomych, ale niewiele więcej. Zresztą w UK jest całkiem inaczej, mało kto idzie do klubów aby 'pracować' lub się 'udzielać'. Ludzie opłacają składki aby móc łowić, nic więcej. Jest to zdrowy i uczciwy układ, płacisz i decydujesz czy chcesz tam należeć czy też nie, robisz to wtedy, gdy pasują ci warunki. Zmusza to władze klubów do ciągłej pracy.

Kolejna rzecz to liczba członków. Należę do Farnham AS, jednego z najlepiej zorganizowanych klubów w Anglii, i liczba członków to ponad 3000 osób. Nie wierzę, że do Twojego koła należy 7000 osób, byłby to swoisty ewenement. Na pewno masz dobre dane? FAS ma 33 wody, Twój klub 4 małe stawiki... Gdyby 10% wędkowało w weekend, oznaczałoby to 700 osób, ponad 170 osób na staw. Coś tu nie gra, zwłaszcza w okolicach Londynu nie wydaje mi się aby było w ogóle tylu wędkujących :)

Wiem, ze chcesz dobrze, ale uważam, że trochę źle interpretujesz pewne rzeczy. My nie chcemy walki z PZW, ale normalności. Tej nie będzie, dopóki będzie trwał obecny kierunek. Przy systemie operatów rybackich 10 letnich nie masz szans na poprawę żadnej praktycznie wody, nie da się nawet jej odbudować. Siedzieć cicho aby powstało kilkadziesiąt łowisk no kill w skali kraju też nie ma sensu, zwłaszcza, że prowadzenie ich nie jest łatwem, i jak pokazał przykład Wrocławia, jednym pociagnięciem ręki można odcinek no kill zlikwidować, to samo można zrobić z danym łowiskiem. To jest jak boks, jest cios, jest odpowiedź. W wielu przypadkach wędkarze niezadowoleni z braku możliwości zabierania zrobią bunt i przejma takie wody, zwłaszcza jak te zyskają potencjał. Dlatego warto zadbać o to, aby były dobre podstawy. Czy łowiska no kill się utrzymają, pokaże dopiero czas, niestety przykład Wrocławia jest bardzo niepokojący (zlikwidowano w nim odcinek no kill na Kanale Burzowym na wniosek małej grupy wędkarzy). Obecnie pozwala się zabierać karpia zaraz po wpuszczeniu, władze okręgów i kół ulegają naciskom, więc jest obawa, co się stanie z wodami no kill...

Co do kół, to porównaj Polskę do UK i zauważ podstawowe różnice. Przede wszystkim w UK jest konkurencja i walka o wędkarza, płacisz tam gdzie Ci pasuje, gdzie Ci się podoba. Ty wybierasz gdzie łowisz. W Polsce nie ma konkurencji kół lub jest minimalna, z prozaicznego faktu. Należąc do koła X w okręgu, mogę wędkować na wszystkich wodach. Więc nie ma różnicy gdzie się należy. Zarybienia wód dzierżawionych zaś są ustalone, i koło ma mało do powiedzenia, ile i jak będzie zarybiać. Na takim Śląsku jest sporo wód kopalnianych, nie podlegających jurysdykcji Polskich Wód (dawniej RZGW), ale w innych rejonach trudno o takie wody. Dlatego nie ma wg mnie praktycznie żadnej różnicy gdzie należę. A każdą wodę można zarybiać o wiele bardziej! Jak więc nie walczyć z założeniami gospodarki zrównoważonej? Na co liczyć? Że wędkarze nie zabiorą ryb i te się odbudują, na dodatek jak, skoro jest to głównie karp, który się nie rozmnaża? Bądźmy realistami! Gdyby każde koło mogło zarybić więcej, wtedy można mówić o uzupełnianiu strat, o odbudowie, można to wspomóc nowymi limitami, górnymi wymiarami. Wędkarze nagle mieliby więcej ryb wszędzie, obecnie zaś lokalne grupy 'mięsne' dostają cynk i pacyfikują daną wodę co jest 'lepsza' od innych. Wszystko zrównają. W Polsce tez musi być konkurencja, też koła muszą mieć do dyspozycji wody tylko dla siebie, aby było dobrze. Wtedy no killowcy mogą należeć do koła co opiekuje się takimi wodami, zaś ci lubią brać sporo, mogą należeć do koła co zarybia mocno. Obecnie to nie działa. Obrazuje to przykład Dzierżna Dużego, gdzie koło ma małe środki i wielka wodę. Pilnuje jej, mając skromny budżet, w jednym z najbardziej zaludnionych regionów Polski. Łowi tam masa osób, które powodują często problemy (zabieranie ryb, śmieci, pijaństwo etc), nie zostawiając w kole żadnej kasy. Myślisz, że w UK kluby by przetrwały przy takim gospodarzeniu? Nie ma szans...

Nie znam statystyk, ale warto pamiętać że w Polsce jest o wiele więcej wód niż w UK i mimo że ich stan pozostawia wiele do życzenia, warto powoli to zmieniać. Tylko pamiętajcie, że to jest tak, że w UK to członkowie klubów wkładają dużo pracy w to, by ich łowiska były zadbane i rybne.

I znowu źle to oceniasz. W UK członkowie klubów nie wkładają w ogóle pracy w to, aby ich łowiska były zadbane. Robi to zarząd klubu, inwestując odpowiednio pieniądze, jakie płacą członkowie. NIkt nikogo nie zaprasza na akcje sprzątania, prace remontowe, bo nie o to chodzi :) Widzisz, jak się przyjrzysz jak działają kluby w UK , to zrozumiesz, że się wszystko kręci na składkach i przestrzeganiu regulaminu. Klub kasę przeznacza na utrzymanie wody na odpowiednim poziomie. Nie ma tam miękkiej gry. Jeżeli łamiesz regulamin, na dzień dobry możesz stracić pozwolenie. Śmieci, alkohol, zostawienie otwartej bramy, i juz wylatujesz z wielu klubów, nie mówię o poważniejszych przewinieniach! Tu nie ma zabawy, wszędzie dostajesz jasną deklarację, że masz zaakceptować regulamin, bądź wylatujesz, odwrotnie niż w Polsce! Należę do kilku klubów i w każdym jest to samo, do tego są restrykcyjne, takie jak FAS, gdzie jest zakaz spożywania jakiegokolwiek alkoholu.

I to jest właśnie normalne. Płacę i mam, do tego muszę przestrzegać reguł. Nie muszę niczego robić, bo kasę ktoś odpowiednio inwestuje. Tutaj dodam też, że w UK praktycznie każdy klub działa na zasadzie 'non profit', to znaczy nie ma zysków, wypłat, posad. Władze koła robią wszystko za friko, a składki ustalane są w takiej wysokości, aby ogarnąć wszystkie wody, wyjść na zero. Jeżeli się płaci, to za materiały lub pracę osób opiekujących się łowiskami, pielęgnujących zieleń, robiących remonty etc. Członków łączy pasja jaką jest wędkarstwo, kontrolują wody zaś strażnicy zwani bailiffami, to są społecznicy, mający jednak i pewne dodatki finansowe czy też przywileje. Taki FAS ma większość wód ogrodzonych, są kible, parkingi. Bailiff pojawia się raz lub nawet dwa razy dziennie, zapisuje numer stanowiska i numer wędkarza który tam łowi. Coś zrobisz, zostawisz śmieci, i cię mają. Dlatego jest naprawdę super, można łowić w nocy bez najmniejszego ryzyka, jest bezpiecznie jak na komendzie policji :) Koszt pozwolenia, 100 funtów rocznie, pokrywa właśnie takie ogarnięcie tematu, dlatego FAS to jeden z najlepiej zorganizowanych klubów, zerknijcie na ich stronę
https://www.farnhamanglingsociety.com/index.php


Niedzielny, nie myśl, ze się Ciebie czepiam, po prostu zamieszczam pewne sprostowanie. Wg mnie nie widzisz tego w taki sposób, w jaki to funkcjonuje naprawdę :)
Lucjan

Offline Tadek

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 996
  • Reputacja: 179
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Szczecin
  • Ulubione metody: feeder i spinning
A gdyby tak spowodować rozwiązanie PZW? Likwidację Związku?

IMO, po pierwsze: Polski Związek Wędkarski jest tak naprawdę Związkiem Rybackim, który został zapoczątkowany w Polsce w 1929 roku.
Po drugie: PZW ma tyle wspólnego z wędkarstwem, że pobiera opłaty (składki) od wędkarzy. I na tym kończy się, de facto, wędkarska działalność Związku.
Po trzecie: PZW jest instytucją ukierunkowaną tylko i wyłącznie na zarabianie pieniędzy, co nie jest absolutnie po drodze z wędkarstwem jakimkolwiek (tym zdroworozsądkowym, z zamiłowania, czytaj: nie mięsiarzem).

I... gdyby zamiast PZW było Polskie Towarzystwo Wędkarskie (jak to miało miejsce w Polsce na początku) lub Towarzystwo Miłośników Sportu Wędkarskiego? I gdyby jego struktura była taka:
- Zarząd Główny stanowi kilkuosobowa grupa, nowych (nie z kręgów PZW) miłośników wędkarstwa. Ludzi, którzy są od reprezentowania wędkarzy w odpowiednim ministerstwie/-ach lub władzach państwowych. Ludzie, którzy już dzisiaj są dobrze znani w środowisku wędkarskim, jako osoby dbające o dobro ryb i wędkarzy, bez zakus na zarabianie pieniędzy. (Czy tacy w ogóle istnieją?)
- Następnym szczeblem jest Zarząd Wojewódzki lub o większym obszarze - Zarząd Rejonowy. Te zarządy składają się, podobnie jak Zarząd Główny, tylko z kilkuosobowych grup ludzi uprawnionych tylko i wyłącznie do rozwiązywania spraw prawnych, organizacyjnych, itp.
- Ostatnim szczeblem jest, np. koło wędkarskie, które obejmuje obszar powiatu lub nawet gminy (chodzi o to, aby były one małe obszarowo). I to koło ma najwięcej do zdziałania i powiedzenia. Ma zarząd identyczny jak wyższe szczeble - tylko kilka osób. Koło ma pod sobą wody na swoim obszarze powiatu/gminy i zrzesza głównie wędkarzy z tego obszaru (stałych członków). Mogą być oczywiście odstępstwa, gdy np. wędkarz mieszka na granicy gminy/powiatu/koła i najbliższym (lub ulubionym) zbiornikiem jest zbiornik sąsiedniej gminy/powiatu/koła. Wędkarze z innych lub sąsiednich kół mogą też korzystać ze zbiornika lub zbiorników innych kół, np. czasowo (1 dzień, 3 dni, tydzień, miesiąc, itd.) za dodatkową opłatą.

Póki co, to żadna nowość...

Ale... kasa ze składek zbieranych prze koło jest przez, np. pierwsze 10 lat przeznaczana w ten sposób:
- 5% idzie na opłaty dla zarządów wojewódzkich/rejonowych i zarządu głównego
- 15% idzie na infrastrukturę posiadanych zbiorników (stanowiska, pomosty, kosze na śmieci, itp.)
- 80% idzie na ochronę zbiorników i kontrolę wędkarzy.
Przez, np. 10 lat 75-80% zbiorników koła jest absolutnie no-kill. Na pozostałych zbiornikach są rozmiary ochronne dolne i górne, oraz tygodniowy limit połowów (od poniedziałku do niedzieli włącznie można wynieść ze wszystkich, dopuszczonych zbiorników, np. max 5 ryb/3kg łącznie).
Przez pierwsze 10 lat nie ma żadnej kasy na zarybianie! Jest za to nacisk (i 80% kasy ze składek na posady straży wędkarskiej) na radykalne kontrole wędkarzy.

Po 10 latach koło, jeśli członkowie są "za", może część kasy (z tych 15%+80%) przeznaczyć na zarybianie. O potrzebie, ilości i gatunkach zarybienia decydują członkowie koła, po naradzie i dyskusjach (rozsądnych). Tylko koło i jego członkowie ma prawo do decydowania o zarybieniu. Żadnych odgórnych decyzji, elaboratów, czy jak tam się to nazywa ("uciekło" mi słowo).

Czy przez 10 lat stan i rozmaitość rybostanu samoczynnie się zwiększy? Czy przez 10 lat ścisłej kontroli wyrobi się w wędkarzach nawyk nienapychania zamrażarek, karmienia kotków, obdarowywania sąsiadów, ciotek rybami?
Chcesz zabrać rybę? To masz max 3 kg na tydzień, ale łów tylko tam, gdzie koło na to pozwala.
Korci cię złamanie praw koła? To jesteś gotowy na wykluczenie z Towarzystwa na 2 lata, a jak w ciągu tych 2 lat będziesz łowić, to kara 1000 zł i wykluczenie na 5 lat.

A co z zawodami wędkarskimi? Też nic nowego, ale może nieco zmodyfikować.
Na głowie zarządu koła jest organizacja zawodów, ale
- nie pobiera się od uczestników zawodów opłat wpisowych
- całość zawodów (grill, itp oraz nagrody) są sponsorowane: reklama sklepów ze sprzętem, przedstawicieli firm ze sprzętem, itp.

Offline Mad Dog

  • Użytkownik
  • **
  • Wiadomości: 79
  • Reputacja: 7
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Poznań
  • Ulubione metody: feeder
A gdyby tak spowodować rozwiązanie PZW? Likwidację Związku?

IMO, po pierwsze: Polski Związek Wędkarski jest tak naprawdę Związkiem Rybackim, który został zapoczątkowany w Polsce w 1929 roku.
Po drugie: PZW ma tyle wspólnego z wędkarstwem, że pobiera opłaty (składki) od wędkarzy. I na tym kończy się, de facto, wędkarska działalność Związku.
Po trzecie: PZW jest instytucją ukierunkowaną tylko i wyłącznie na zarabianie pieniędzy, co nie jest absolutnie po drodze z wędkarstwem jakimkolwiek (tym zdroworozsądkowym, z zamiłowania, czytaj: nie mięsiarzem).

I... gdyby zamiast PZW było Polskie Towarzystwo Wędkarskie (jak to miało miejsce w Polsce na początku) lub Towarzystwo Miłośników Sportu Wędkarskiego? I gdyby jego struktura była taka:
- Zarząd Główny stanowi kilkuosobowa grupa, nowych (nie z kręgów PZW) miłośników wędkarstwa. Ludzi, którzy są od reprezentowania wędkarzy w odpowiednim ministerstwie/-ach lub władzach państwowych. Ludzie, którzy już dzisiaj są dobrze znani w środowisku wędkarskim, jako osoby dbające o dobro ryb i wędkarzy, bez zakus na zarabianie pieniędzy. (Czy tacy w ogóle istnieją?)
- Następnym szczeblem jest Zarząd Wojewódzki lub o większym obszarze - Zarząd Rejonowy. Te zarządy składają się, podobnie jak Zarząd Główny, tylko z kilkuosobowych grup ludzi uprawnionych tylko i wyłącznie do rozwiązywania spraw prawnych, organizacyjnych, itp.
- Ostatnim szczeblem jest, np. koło wędkarskie, które obejmuje obszar powiatu lub nawet gminy (chodzi o to, aby były one małe obszarowo). I to koło ma najwięcej do zdziałania i powiedzenia. Ma zarząd identyczny jak wyższe szczeble - tylko kilka osób. Koło ma pod sobą wody na swoim obszarze powiatu/gminy i zrzesza głównie wędkarzy z tego obszaru (stałych członków). Mogą być oczywiście odstępstwa, gdy np. wędkarz mieszka na granicy gminy/powiatu/koła i najbliższym (lub ulubionym) zbiornikiem jest zbiornik sąsiedniej gminy/powiatu/koła. Wędkarze z innych lub sąsiednich kół mogą też korzystać ze zbiornika lub zbiorników innych kół, np. czasowo (1 dzień, 3 dni, tydzień, miesiąc, itd.) za dodatkową opłatą.

Póki co, to żadna nowość...

Ale... kasa ze składek zbieranych prze koło jest przez, np. pierwsze 10 lat przeznaczana w ten sposób:
- 5% idzie na opłaty dla zarządów wojewódzkich/rejonowych i zarządu głównego
- 15% idzie na infrastrukturę posiadanych zbiorników (stanowiska, pomosty, kosze na śmieci, itp.)
- 80% idzie na ochronę zbiorników i kontrolę wędkarzy.
Przez, np. 10 lat 75-80% zbiorników koła jest absolutnie no-kill. Na pozostałych zbiornikach są rozmiary ochronne dolne i górne, oraz tygodniowy limit połowów (od poniedziałku do niedzieli włącznie można wynieść ze wszystkich, dopuszczonych zbiorników, np. max 5 ryb/3kg łącznie).
Przez pierwsze 10 lat nie ma żadnej kasy na zarybianie! Jest za to nacisk (i 80% kasy ze składek na posady straży wędkarskiej) na radykalne kontrole wędkarzy.

Po 10 latach koło, jeśli członkowie są "za", może część kasy (z tych 15%+80%) przeznaczyć na zarybianie. O potrzebie, ilości i gatunkach zarybienia decydują członkowie koła, po naradzie i dyskusjach (rozsądnych). Tylko koło i jego członkowie ma prawo do decydowania o zarybieniu. Żadnych odgórnych decyzji, elaboratów, czy jak tam się to nazywa ("uciekło" mi słowo).

Czy przez 10 lat stan i rozmaitość rybostanu samoczynnie się zwiększy? Czy przez 10 lat ścisłej kontroli wyrobi się w wędkarzach nawyk nienapychania zamrażarek, karmienia kotków, obdarowywania sąsiadów, ciotek rybami?
Chcesz zabrać rybę? To masz max 3 kg na tydzień, ale łów tylko tam, gdzie koło na to pozwala.
Korci cię złamanie praw koła? To jesteś gotowy na wykluczenie z Towarzystwa na 2 lata, a jak w ciągu tych 2 lat będziesz łowić, to kara 1000 zł i wykluczenie na 5 lat.

A co z zawodami wędkarskimi? Też nic nowego, ale może nieco zmodyfikować.
Na głowie zarządu koła jest organizacja zawodów, ale
- nie pobiera się od uczestników zawodów opłat wpisowych
- całość zawodów (grill, itp oraz nagrody) są sponsorowane: reklama sklepów ze sprzętem, przedstawicieli firm ze sprzętem, itp.
Zawsze to jakiś pomysł na zmianę. I tak już gorzej być nie może więc jestem za.
 :beer: :beer: :beer: :beer: :beer: :beer: