Wybór jest prosty. Najlepsza metoda łowienia to ta, która sprawia nam najwięcej frajdy... i efektów. Ja jestem monotematyczny. Od wielu lat łowię niemal wyłącznie na drgającą szczytówkę, tam gdzie to możliwe, zanim jeszcze pojęcie feedera upowszechniło się w Polsce. Zaczynałem od spławika (niezapomniane wrażenia brania na spławik, widziane jeszcze wieczorem po zamknięciu powiek), próbowałem spinningu ale najlepsze efekty miałem z gruntu.
Kolosalne znaczenie ma to, gdzie łowisz i co się najlepiej tam sprawdza. Nieraz wędkując na wakacjach fantazjowałem o połowach na "mojej" wodzie, którą bardzo dobrze znam.
Tym nie mniej ciekawym i mniej leniwym polecam poznanie innych technik.