Może faktycznie odpłynąłem mocno przez te 20 lat ale nie mogę, nie potrafię uwierzyć, że takie spustoszenie polskiego rybostanu spowodowali wędkarze przez, powiedzmy ostatnie 30 lat. W moim wyobrażeniu wędkarze tak kiedyś, jak i dzisiaj odławiają zaledwie małą cząstkę tego, co jest odławiane przez rybaków sieciami, prądem i nie wiem jeszcze jakimi, na pewno bardziej skutecznymi, niż kiedyś metodami. I że to spustoszenie to przez rabunkową gospodarkę zarządców i dzierżawców wód państwowych, chcących osiągnąć maksymalny zysk, przy minimalnych kosztach i w krótkim czasie. Zanim im się jeszcze umowa dzierżawy nie skończy i nie przyjdzie kolejny, podobny włodarz.
I jeśli się chociaż częściowo mylę, i jeśli ubytek rybostanu to rzeczywiście w znacznej mierze wina wędkarzy to przepraszam za mój sarkastyczny wpis, że to Wy, wędkarze łowiący przez ostatnie 20 lat (bez personalnych wycieczek do użytkowników tego forum) dokonaliście tego spustoszenia. Ja w tym czasie przecież nie wędkowałem, jak więc mogłem użyć zaimka MY?
I jakkolwiek wciąż nie wierzę, że wędkarze to główny powód spustoszenia polskich wód to sam widzę, że skuteczność łowienia na wędkę dzisiaj jest znacznie większa niż kiedyś. Zdjęcie po lewej, z mojego awatara to autentyczne zdjęcie - moje jedyne trofeum sprzed 20 lat z całodziennego łowienia na tym samym zbiorniku komercyjnym, gdzie dzisiaj wyciągam po kilka kilogramów ryb na każdej wyprawie. I chociaż wędki i kołowrotki te same, to inne techniki, zanęty i przynęty. Zwłaszcza dostęp do technik i sposobów udostępnianych przez internet.
I jeśli to wszystko prawda to faktycznie należałoby zakazać zabierania ryb złowionych w niekomercyjnych zbiornikach, dopóki ktoś nie zabroni wędkowania w ogóle.
A po świeżą rybkę na staw hodowlany, ewentualnie, jeśli właściciel pozwoli to na komercję, gdzie łatwiej wyegzekwować zakazy i limity.
Niestety cywilizacja postępuje coraz bardziej i trzeba się pogodzić z tym, że dawne wędkarstwo odeszło już bezpowrotnie w przeszłość. Jeśli chcemy zachować jeszcze jego cząstkę to musimy MY się zmienić i bardziej dbać, żeby samemu tego całkiem nie zniszczyć. I jeśli my sami tego nie zrozumiemy (chłopaki z forum robią tu świetną robotę edukacyjną) to ryby wkrótce będziemy mogli zobaczyć tylko w atlasach albo te z chińskich hodowli na talerzu. Bo zakazy i nakazy łatwo wprowadzić, trudniej wyegzekwować.