Autor Wątek: Tyczka – „must have” współczesnego spławikowca?  (Przeczytany 3332 razy)

Offline S76

  • Aktywny użytkownik
  • ***
  • Wiadomości: 225
  • Reputacja: 57
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Śląsk
  • Ulubione metody: waggler method
Witam Koleżanki i Kolegów,

do napisania tego postu skłoniły mnie obserwacje, poczynione po ponad 16 letniej przerwie w wędkowaniu.
W latach 90-tych często brałem udział w różnych zawodach spławikowych na poziomie koła i okręgu. W tamtych czasach podstawowymi technikami połowu były bat (głównie) oraz odległościówka. Tyczkę posiadali wówczas nieliczni zawodnicy, zresztą zaczęły się one pojawiać w zasadzie pod koniec tego okresu.

W dzisiejszych czasach wędkarza łowiącego na tyczkę można spotkać praktycznie na każdych zawodach - mistrzostwach koła czy nawet zawodach towarzyskich.
Nurtuje mnie pytanie - czy w dzisiejszych czasach osoba nie posiadająca tyczki ale sprawnie posługująca się batem oraz odległościówką jest w stanie regularnie osiągać dobre wyniki na zawodach spławikowych, czy będzie już raczej tylko „statystą”. Doprecyzowując - mam na myśli zawody na poziomie koła czy maksymalnie okręgu. Co o tym sądzicie?

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 563
  • Reputacja: 1978
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: Tyczka – „must have” współczesnego spławikowca?
« Odpowiedź #1 dnia: 18.10.2018, 14:10 »
Tyczka to raczej mus aby mieć dobry wynik. Dokładność łowienia, gruntowania, zacinania, nęcenia oraz amortyzator sprawiają, że trudno dorównać tu odległościówką lub batem. Na pewno można wygrać bez tyczki, jednak jest to ciężkie zadanie :)
Lucjan

timken

  • Gość
Odp: Tyczka – „must have” współczesnego spławikowca?
« Odpowiedź #2 dnia: 18.10.2018, 14:48 »
Zdecydowanie wszystko zależy od łowisk na których odbywają się zawody. Nie na każdej wodzie tyczka będzie najlepszym wyborem. Będą zbiorniki gdzie łowi się szybkościowo batem i takie gdzie na 13 -tym metrze ryb po prostu nie ma. Wtedy trzeba użyć odleglosciowki. Z tych trzech metod tyczka jest najprostszą ale i najdroższą metodą. ;)

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 563
  • Reputacja: 1978
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: Tyczka – „must have” współczesnego spławikowca?
« Odpowiedź #3 dnia: 18.10.2018, 14:56 »
Masz rację, jednak tyczka jest najbardziej uniwersalna i sprawdzi się w większości wypadków. Jeżeli ryba podchodzi blisko i można łowić 'do ręki' batem lub gdy odległościówką można obławiać dalsze miejsca i łowić większe ryby, to logicznie dobrze jest to robić. Ale to raczej rzadkie sytuacje. Oczywiście na na zawodach niższej rangi będzie łatwiej, jednak na okręgowych już nie...

Sam używam tyczki rzadko, jednak na zawody bym się bez niej nie ruszał, mając wagglera czy bata pod ręką...

Lucjan

timken

  • Gość
Odp: Tyczka – „must have” współczesnego spławikowca?
« Odpowiedź #4 dnia: 18.10.2018, 15:43 »
Faktycznie na większości naszych "rybnych" łowisk tyczka swoją dokładnością, precyzją łowienia i nęcenia, możliwością stosowania radykalnie odchudzonych zestawów będzie jedynym skutecznym narzędziem gwarantującym dobry wynik w zawodach. Niestety wielu zawodników tak uwierzylo w niezawodność tej metody , że zupełnie odpuścili pozostałe. Niewielu potrafi sprawnie i skutecznie posługiwać się matchowka lub batem  ;)

Offline ŁYSY0312

  • Zaawansowany użytkownik
  • ****
  • Wiadomości: 489
  • Reputacja: 77
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Reguły, Łomża
Odp: Tyczka – „must have” współczesnego spławikowca?
« Odpowiedź #5 dnia: 18.10.2018, 16:52 »
Dodatkowo, abstrahując od naszych "rybnych" łowisk PZW, tyczka ma jeszcze jedną zdecydowaną przewagę - na szybszej rzece batem, bolonką czy matchówką nie połowisz na zawodach (oczywiście są wyjątki). Kolejna sprawa - odległościówka, to świetna i skuteczna metoda, ale nie dla osób "w okularach" i z dużą wadą (tak jak ja) zwłaszcza jak trzeba łowić na naprawdę dużych odległościach.
Czy tyczka, to tak naprawdę kosztowna metoda? Hmm, moim zdaniem nie. Oczywiście jeśli chodzi o prywatne łowienie, lub na zawodach niższej rangi typu koło, klub, okręg. Pomagałem w tamtym roku koledze kompletować takie wyposażenie, że tak powiem "po taniości" i wyszło całkiem tanio. Sądzę, że co niektórzy użytkownicy na tym forum mają karpiówkę z kołowrotkiem droższą niż wyposażenie kolegi ;) Nie sprzęt łowi, tylko wędkarz.
Sam z resztą zaczynałem prawie 20 lat temu z tyczką 11m Mikado za 250zł, a siedziałem na wiaderku po farbie, i też jakieś wyniki były 8)
Kuba

Offline LisKula

  • Nowy użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 35
  • Reputacja: 3
  • Lokalizacja: Warszawa
Odp: Tyczka – „must have” współczesnego spławikowca?
« Odpowiedź #6 dnia: 18.10.2018, 17:59 »
Jako że większość naszych łowisk zawodniczych swoim rybostanem nie zachwyca a złapanie 2 bonusów z odległościowki graniczy z cudem i jest zazwyczaj loterią tyczka jest i będzie w większości przypadków niezbędna do jakiegokolwiek zbudowania wagi. Oczywiście należy brać też  poprawkę nie na bata ale raczej na uklejówkę gdyż budowanie wagi w ten sposób niejednokrotnie okazuje się efektywniejsze. Faktycznie kosz rolki kilka topów to koszty ale da się skompletować dość tanio fajne używane zestawy, które mogą dać dużo radości i lepsze wyniki.

Dla kolejnego zdołowania, na marginesie chcę tylko nieśmiało podkreślić że np w Czechach większość zawodników regularnie na pojedynczych zawodach odlawia odleglosciowką leszczowe łopaty którymi u nas można by obdzielić cały sezon.

Offline N3su

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 228
  • Reputacja: 316
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Sosnowiec/Newcastle
  • Ulubione metody: spinning
Odp: Tyczka – „must have” współczesnego spławikowca?
« Odpowiedź #7 dnia: 18.10.2018, 19:49 »
W dzisiejszych czasach wędkarza łowiącego na tyczkę można spotkać praktycznie na każdych zawodach - mistrzostwach koła czy nawet zawodach towarzyskich.
Nurtuje mnie pytanie - czy w dzisiejszych czasach osoba nie posiadająca tyczki ale sprawnie posługująca się batem oraz odległościówką jest w stanie regularnie osiągać dobre wyniki na zawodach spławikowych, czy będzie już raczej tylko „statystą”. Doprecyzowując - mam na myśli zawody na poziomie koła czy maksymalnie okręgu. Co o tym sądzicie?


Na zawodach na szczeblu koła moim zdaniem tyczka nie jest aż tak konieczna, by coś ugrać. Tutaj raczej to czysta zabawa i poziom jest zazwyczaj dość niski, chyba że należysz do jakiegoś koks koła. Natomiast jeśli chodzi o zawody okręgowe plus, tu już tyczka jest raczej niezbędna, by myśleć o osiąganiu dobrych wyników. Niestety u nas na zawodach wyższego szczebla 80% łowienia to tyczka. Tak naprawdę łowiska, na których odległościówka góruje nad tyczką, można wyliczyć na palcach jednej ręki. Są osoby przynajmniej w okręgu katowickim, które osiągają dobre wyniki bez użycia tyczek, ale jest to margines.
Jak myślimy o wędkarstwie wyczynowym na poważnie, to koszt tyczki nie jest wcale taki wielki. Dobry pak obecnie to wydatek 4-5 tys. zł, koszt odległościówek i batów jest niejednokrotnie większy. Chyba na tym poziomie nikt nie myśli, że starczy mu jedna wędka niekiedy trzy to mało.Obecnie dobre odległościówki też swoje kosztują,to nie czasy tak świetnych i legendarnych kijów jak Top Match gdzie jego odpowiednik dzisiaj kosztuje około 1000zł. a w swoim czasie był przystępny cenowo dla każdego.


Dla kolejnego zdołowania, na marginesie chcę tylko nieśmiało podkreślić że np w Czechach większość zawodników regularnie na pojedynczych zawodach odlawia odleglosciowką leszczowe łopaty którymi u nas można by obdzielić cały sezon.

Czechy to świetny przykład  gdzie właśnie match/bolonka rządzi a tyczka to margines.

Online Mosteque

  • Moderator Globalny
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 32 337
  • Reputacja: 1968
  • Płeć: Mężczyzna
  • MFT
  • Lokalizacja: Jaktorów
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: Tyczka – „must have” współczesnego spławikowca?
« Odpowiedź #8 dnia: 18.10.2018, 19:53 »

Czechy to świetny przykład  gdzie właśnie match/bolonka rządzi a tyczka to margines.

To raczej świetny przykład, jak wygląda łowienie na wodach, w których pływają normalne ryby i nie trzeba budować wagi narybkiem.
Krwawy Michał

Purple Life Matters

Offline N3su

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 228
  • Reputacja: 316
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Sosnowiec/Newcastle
  • Ulubione metody: spinning
Odp: Tyczka – „must have” współczesnego spławikowca?
« Odpowiedź #9 dnia: 18.10.2018, 20:08 »
To raczej świetny przykład, jak wygląda łowienie na wodach, w których pływają normalne ryby i nie trzeba budować wagi narybkiem.

Nie dobijajmy PZW. Czesi są wyjątkowi w skali EU nie ma drugiego kraju gdzie na zawodach techniki odległościowe tak dominują.  Polska tyczką stoi a Czesi rodzą się z odległosciówką w ręce.

timken

  • Gość
Odp: Tyczka – „must have” współczesnego spławikowca?
« Odpowiedź #10 dnia: 18.10.2018, 22:00 »
Jeden z dobrych zawodników w moim okręgu stwierdził , że na tyczkę to i małpę nauczyłby łowić ;) Sam zauważyłem wysyp pseudofachowców ze sprzętem za kilka tysi , którym się wydawało, że teraz to dopiero będą łowić. Nie jedne zawody zweryfikowały ich podejście gdy olał ich gość z batem siedzący na wiadrze :D Dobry sprzęt wiadomo sam nie łowi, ale zdecydowanie może pomóc. Zwłaszcza z dobrych rękach ;)

Offline S76

  • Aktywny użytkownik
  • ***
  • Wiadomości: 225
  • Reputacja: 57
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Śląsk
  • Ulubione metody: waggler method
Odp: Tyczka – „must have” współczesnego spławikowca?
« Odpowiedź #11 dnia: 20.10.2018, 18:55 »
Dziękuję bardzo za wszystkie odpowiedzi. Mam świadomość, że w pewnych sytuacjach (nawet w większości) tyczka będzie rozwiązaniem najlepszym. Napiszę jednak od razu – w moim przypadku nie chodzi o kwestie finansowe lecz zdrowotne. Mam zwyrodnienie kręgosłupa i łowienie na tyczkę (przynajmniej taką typowo seniorską - 13 m) nie wchodzi w rachubę. Nie myślę także o jakimś zaawansowanym wyczynie. Na chwilę obecną interesuje mnie wędkowanie na poziomie pozwalającym na powtarzalne zajmowanie wysokich miejsc (1-4) w kole, a w razie wyjazdu na zawody okręgowe ulokowanie się w okolicach połowy tabeli wyników. Po prostu chcę odtworzyć swój „performance” z dawnych lat i zastanawiam się, czy będzie to możliwe bez użycia tyczki. Mimo wszystko zdrowie jest dla mnie najważniejsze a wędkarstwo to tylko hobby.


Na zawodach na szczeblu koła moim zdaniem tyczka nie jest aż tak konieczna, by coś ugrać. Tutaj raczej to czysta zabawa i poziom jest zazwyczaj dość niski, chyba że należysz do jakiegoś koks koła. Natomiast jeśli chodzi o zawody okręgowe plus, tu już tyczka jest raczej niezbędna, by myśleć o osiąganiu dobrych wyników. Niestety u nas na zawodach wyższego szczebla 80% łowienia to tyczka. Tak naprawdę łowiska, na których odległościówka góruje nad tyczką, można wyliczyć na palcach jednej ręki. Są osoby przynajmniej w okręgu katowickim, które osiągają dobre wyniki bez użycia tyczek, ale jest to margines.


Koło, którego obecnie jestem członkiem, chyba raczej nie jest „koks kołem”. Z tego, co zdążyłem się zorientować (a do koła należę od kilku miesięcy), w zawodach spławikowych (mistrzostwa koła, zawody z cyklu GrandPrix) bierze udział zazwyczaj około 10 osób. W tym gronie 3 osoby posiadają tyczki z pełnym osprzętem + kombajny a pozostali łowią zwykłymi ok. 4 m wędkami teleskopowymi z kołowrotkami, siedząc na składanych stołeczkach i mieszając zanętę w 5-10 L wiadrze po farbie. Zawody najczęściej wygrywa któryś z tyczkarzy, ale często zdarza się, że 2 lub 3 miejsce zajmuje wędkarz bez tyczki. W tym roku podczas jednych zawodów na wodzie stojącej doszło nawet do niecodziennej sytuacji – „zwykli” wędkarze pokonali tyczkarzy (tyczkarze zajęli: 2, 4 i 7 miejsce).
W tym roku w kole znalazła się moja osoba, łowiąca batem na rzece i matchem na wodzie stojącej, co wzbudziło spore zainteresowanie zarówno tyczkarzy jak i „zwykłych” wędkarzy.

Faktycznie na większości naszych "rybnych" łowisk tyczka swoją dokładnością, precyzją łowienia i nęcenia, możliwością stosowania radykalnie odchudzonych zestawów będzie jedynym skutecznym narzędziem gwarantującym dobry wynik w zawodach. Niestety wielu zawodników tak uwierzylo w niezawodność tej metody , że zupełnie odpuścili pozostałe. Niewielu potrafi sprawnie i skutecznie posługiwać się matchowka lub batem  ;)

Mam podobne odczucia w odniesieniu do tyczkarzy z naszego ( i nie tylko) koła. O ile dobrze zauważyłem, oni na zawody nawet nie zabierają innych wędek (poza uklejówkami). Miesiąc temu brałem udział w spławikowych zawodach towarzyskich z udziałem osób z naszego koła oraz 7 kół „zaprzyjaźnionych”. Niestety łowisko zrobiło małego „psikusa” – ryby dobrze brały w zasięgu tyczki tylko na 10 pierwszych stanowiskach, na pozostałych kilkunastu trzeba było łowić dalej. I na tych kilkunastu miejscach tylko 3 osoby (łącznie ze mną) łowiły matchem. Jako ciekawostkę dodam, że po rozpoczęciu łowienia (a matchowałem od początku) sąsiad spojrzał na mojego wagglera w wodzie (20 m od brzegu) i zapytał – ty tak daleko zanęciłeś? Ja na to odpowiadam: tak. Sąsiad na to: dorzuciłeś tak daleko? Ja na to: nie, nęciłem procą. Wtedy do sąsiada odezwał się kolejny zawodnik – „widziałem kiedyś na zawodach w Czechach jak tak nęcili”.

Offline Modus

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 6 532
  • Reputacja: 1110
  • Ulubione metody: trotting
Odp: Tyczka – „must have” współczesnego spławikowca?
« Odpowiedź #12 dnia: 20.10.2018, 20:19 »
Można ewentualnie zainwestować w długi tyczkobat z górnej półki (np. wchodząca właśnie na rynek Daiwa Air System Whip), który oferuje znacznie większe możliwości niż klasyczny bat teleskopowy:




Offline katmay

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 8 295
  • Reputacja: 562
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Łowicz
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Tyczka – „must have” współczesnego spławikowca?
« Odpowiedź #13 dnia: 20.10.2018, 20:31 »


To raczej świetny przykład, jak wygląda łowienie na wodach, w których pływają normalne ryby i nie trzeba budować wagi narybkiem.

Nie dobijajmy PZW. Czesi są wyjątkowi w skali EU nie ma drugiego kraju gdzie na zawodach techniki odległościowe tak dominują.  Polska tyczką stoi a Czesi rodzą się z odległosciówką w ręce.

Nie wspominamy np o Włochach...

Wysłane z mojego SM-G930F przy użyciu Tapatalka

Marcin

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 563
  • Reputacja: 1978
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: Tyczka – „must have” współczesnego spławikowca?
« Odpowiedź #14 dnia: 21.10.2018, 08:47 »
Można ewentualnie zainwestować w długi tyczkobat z górnej półki (np. wchodząca właśnie na rynek Daiwa Air System Whip), który oferuje znacznie większe możliwości niż klasyczny bat teleskopowy:

Ja dodam, że Dave Harrell, jeden z najlepszych wyczynowców rzecznych w UK, używa tego bata wtedy kiedy trzeba, a chodzi o szybkość odławianych ryb (do ręki). Z bonusami często jest sobie w stanie poradzić, bo dołącza wtedy segmenty (ma chyba wersję 9 metrów), łowi krócej. Oczywiście problemem jest cena, to jeden z najdroższych batów ;)

To raczej świetny przykład, jak wygląda łowienie na wodach, w których pływają normalne ryby i nie trzeba budować wagi narybkiem.

Nie dobijajmy PZW. Czesi są wyjątkowi w skali EU nie ma drugiego kraju gdzie na zawodach techniki odległościowe tak dominują.  Polska tyczką stoi a Czesi rodzą się z odległosciówką w ręce.

Według mnie wiele zależy od rybostanu i łowisk. Tam jest sporo ładnego leszcza, trzymającego się dalej od brzegu, i odległościówka jest po prostu słusznym wyborem. W UK też pewnie by się sporo łowiło odległościówką, gdyby były zawody głównie spławikowe. Jednak jest lepiej, bo można używać innych technik, więc w grę wchodzi feeder (wędkarze są uniwersalni).

Ogólnie dobrze byłoby robić zawody gdzie łączy się techniki. Regulamin spławikowy w Polsce jest bardzo skomplikowany i restrykcyjny, a chodzi w sumie o to, aby jak najwięcej ludzi startowało.
Lucjan