Do widzenia PIĘKNE i GOŚCINNE Podlasie! Miał być wyjazd i jest.
To były przewspaniałe trzy dni zgrupowania w tym niesamowitym regionie. Regionie, który ma to do siebie, że gdy przez niego podróżujesz nie możesz przestać podziwiać przyrody i masz ochotę zostać na zawsze. Już jadąc w pierwszą stronę i skręcając przed Królowym Mostem wiedzieliśmy, że jesteśmy tu gdzie czas zwalnia a człowiek odpoczywa od zgiełku i gonitwy.
Przez cały ten okres mieliśmy towarzystwo niesamowitych osób, które nie pozwoliły nawet na chwilę abyśmy czuli się niedopieszczeni. Tu trzeba być, to trzeba poznać aby zrozumieć jakim sercem jest to okraszone!
Spodziewaliście się, że wywieje nas aż tak daleko? Bo my jeszcze do niedawna nawet nie mieliśmy nawet takich marzeń, a tu proszę - koniec świata i jeszcze dalej... Gdybyśmy sięgnęli dalszych dystansów swoimi kijami feederowymi zaczepili byśmy o granicę Państwa
Cóż to jest za zbiornik! Ogromny, piękny, stawiający niesamowite wyzwania przed wędkarzem a jednocześnie pozwalający nacieszyć oko.
Mało tego, jeśli jeszcze nie wiecie jaki to fantastyczny region to musicie zdać sobie sprawę, że właśnie tutaj, gdzie jesteśmy odbywała się akcja filmu „Opowieści z Narni”.
Właśnie z tym nastawieniem podeszliśmy do wędkowania – jednym słowem liczyliśmy i wiedzieliśmy, że magia tego miejsca wciągnie nas bezpowrotnie.
Pierwszego dnia calutki dzień nad naszymi głowami utrzymywała się mgła, siąpił deszczyk a temperatura oscylowała w okolicy 6 stopni Celsjusza ale mimo to było kozacko!
Naszym celem były leszcze. Przez pierwsze dwie godziny nie było łatwo jakiegoś przechytrzyć, jednak później zaczęły się wkręcać i mogliśmy nacieszyć się wędkowaniem. Marcin jak zwykle pomiędzy leszczami przycelował karpiki a Maniek miał feederowe starcie z Siemianówkowym sandaczykiem.
Był to niesamowity początek świetnej przygody, po którym padliśmy z wycieńczenia, bo długa podróż i warunki atmosferyczne dały się we znaki.
Sobota zaczęła się dla nas oczywiście bardzo wcześnie. Jeszcze w powietrzu mamrotała poranna mgła a my już ciągnęliśmy wózki na brzeg zbiornika.
Nasza ekipa, towarzystwo ośmiu wędkujących osób, miała nie lada zadanie – trzeba było zrobić wycisk na podlaskich leszczach, testując i sprawdzając jednocześnie serie zanęt Sonubaits Dutch Master. Wiedzieliśmy, że potrzebujemy jasnej mieszanki, słodkiej z delikatną nutą ziołową. Wspólnie po pierwszym dniu eskapady wybraliśmy do łowienia wersję Yellow oraz Silver. Powstał z tego zaplanowany, jasny towar o zapachu waniliowo koprowym. Dla nas miodzio! Co ciekawe, dla leszczy tym bardziej.
Sobotni dzień bezdyskusyjnie z najlepszym wynikiem zakończył Adam Niemiec, ale czy spodziewaliśmy się czegoś innego po zawodniku, który ma doświadczenie międzynarodowe? Nigdy! Adaś uzyskał o około 30% lepszy wynik niż średnia pozostałych wędkujących.
Samo wędkowanie, bardzo przyjemne i aby dobrać się do leszczy w sposób regularny należało podawać przygotowaną zanętę odpowiednimi koszykami. Pośród wszystkich wędkujących, najczęściej używanymi i jednocześnie najbardziej skutecznymi w donoszeniu na dno przy tej głębokości, okazały się być Absolut Window Feeder oraz Distance Cage Feeder.
Pewne jest jedno, jeśli chodzi o leszcze i sposób podania towaru, to pozostajemy przy swoim, natomiast na ostatni dzień omówiliśmy nowe pomysły na temat zanęt. Byliśmy bardzo ciekawi jak na to zareagują ryby z tego przepięknego zalewu.
W niedzielę wpadliśmy na pomysł aby sprawdzić jak będzie się spisywała na takim wielkim i naturalnym zbiorniku mieszanka zanętowa w stylu angielskim z dodatkami mączek rybnych. Do tego celu przygotowaliśmy Soubaits F1 Dark w stosunku 50/50 z Super Feeder Bream i malutką ilością Dutch Master Yellow, z której nie mieliśmy zamiaru zupełnie rezygnować gdyż świetnie przez dwa poprzednie dni pasowała leszczom.
To było bardzo dobre rozwiązanie – Siemianówkowe leszcze meldowały się jak opętane. Co ciekawe wydaje się, że najwięcej większych sztuk było właśnie tym razem. Mało tego trafiały się ponownie karpiki, ale Marcin przycelował pięknego 33 cm lina. Wygrał tym samym konkurs pt „złów rybę, której się tu nikt nie spodziewał „
Przez wszystkie te dni bazowaliśmy głównie na koszykach Preston Innovations Distance Cage Feeder nawet na małych odległościach zaklejając je jeszcze taśmą izolacyjną. Bardzo dobre były również Absloute Window Feeder z tym, że ich używaliśmy na około 40 metr.
Bezproblemowe hole leszczy i minimalne problemy ze spinaniem zapewniły kije Supera SL. To już kolejny raz gdy podkreślamy, że te blanki do klasyka na takie wędkowanie są świetnym wyborem, a ten wyjazd to potwierdził - klasa sama w sobie.
Był to dla nas przepiękny czas i niezapomniane przeżycie. A nowe doświadczenie, które mogliśmy zdobyć jest wartością bezcenną! Za całą resztą zapłacisz kartą Mastercard
Byłoby to ogromnie niesprawiedliwe gdybyśmy nie wspomnieli o Paniach z Drapieżnika – zarówno internetowego jak i stacjonarnego. To one dopieściły temat regionalnego jedzonka do perfekcji. Wiecie jak to jest gdy tylu samców musi o siebie samemu zadbać? Tylko wędkowanie, rozmowy o wędkowaniu, planowanie wędkowania na następne dni oraz omówienie wyników z wędkowania, a na obiad coś z puszki... To właśnie dzięki tym wspaniałym Podlaskim kobietom było inaczej. Dziękujemy.
Serdeczne dzięki również dla Adama Niemca, za wiele wskazówek i niesamowite towarzystwo.