Co do lekkich koszyków to warto się zastanowić jak działa taki zestaw. Zadaniem koszyka jest kotwiczyć wszystko i wspomóc zacięcie, więc jeżeli waży on zbyt mało, ryba go przesuwa, podobnie jak ruch szczytówki...
ProBono, co do krąpi i leszczy. Jeżeli jest ich sporo, to przy łowieniu i podawaniu im 'żarcia' feederem wpadają one w amok żerowania. Trudno wtedy nie połowić. Ogólnie jednak przy zestawach z koszykiem zmiany średnic żyłek mogą wymiernie pomóc, oczywiście wszystko zależy na co się nastawiamy i jak budujemy zestaw.
Ogólnie co do Metody, to nie jest to technika poświęcona małym rybom, więc schodzenie tu z grubością żyłki często mija się z celem. Oczywiście rośnie nam zasięg i prędkość tonięcia, sama żyłka jest mniej widoczna na dnie, aczkolwiek jezeli łowi się prawidłowo, mocniejsza żyłka tez się dobrze zamaskuje. Tak naprawdę najważniejszy jest odcinek przy podajniku, tam musi być wszystko idealne. Nie grubość żyłki wpłynie na brania, ale fakt, czy żyłka leży zatopiona przy podajniku. Wystarczy umieścić zestaw na leciutkiej górce i szybko naciagnać żyłkę, i mamy coś, o co ociera się ryba. Na wodzie gdzie nie ma roślin, takie otarcie jest jak dla nas uderzenie o coś gdy idziemy ulica i tego nie widzimy. Szok. Ryba wtedy ucieka.
Najlepiej więc jest robić samemu doświadczenia i sprawdzać, porównywać, a co najważniejsze - wyobrażać sobie nasz zestaw pod woda jak działa. Musimy zdać sobie sprawę, że taki karp bada dno płetwami piersiowymi również, dotykając go. Zahaczenie o żyłkę na pewno nie zadziała tu pozytywnie. Dlatego przed odchudzaniem zestawów wg mnie lepiej jest popracować nad ich idealną prezentacją.
A co do grubości żyłek. W tym roku na Trencie od listopada do marca miałem niesamowite wyniki,, wszystko na białe. Moje zestawy a właściwie przypony to głównie żyłka 0.25 lub 0.26 mm. Pomimo, że na czystej często wodzie powinna dawać mniej brań, miałem ich naprawdę dużo, trzy gatunki - leszcz, kleń i brzana świetnie na to reagowały. Jest to jakby zaprzeczenie wielu teorii, ale jakoś to zdawało egzamin. Schodzenie z przyponami do 0.21 mm nie dawało mi większej ilości brań wcale, za to zmniejszała się moc zestawu. Dlatego zawsze dobrze jest coś wybrać. Schodzenie z zestawami poniżej pewnej granicy sprawi, że wiele ryb naprawdę ładnych stracimy. Warto zadać sobie pytanie czy warto. Jeżeli nastawiamy się na drobniejszą rybę jest to OK, ale łowienie z żyłką 0.16 mm i cieńszymi przyponami to wg mnie spore ryzyko. Przy Metodzie to niepotrzebna aberracja. Zgodzę się natomiast, że łowienie zimą białorybu, głównie płoci i leszcza, warto oprzeć o odchudzone zestawy. Oczywiście jednak sam koszyk musi spełnić swoje zadanie, a więc kotwiczyć zestaw, 5 gramów tego nie zrobi.