Uważam, że to bardzo ważny temat i wszyscy doświadczeni feederowcy to potwierdzą. Moim zdaniem porządne przebadanie łowiska to klucz do sukcesu zarówno na rzekach jak i na stojącej wodzie. To co napiszę raczej nie dotyczy typowych komercyjnych "wanien" bo tam dno bywa najczęściej równe i jednolite, choć bywają wyjątki.
Na nowym nieznanym mi miejscu zaczynam od zbadania struktury dna i głębokości. Przy okazji znajduję też ewentualne zaczepy które mogłyby obrzydzić mi łowienie. Poświęcam na to sporo czasu i bywa że nawet i 20-30minut (szczególnie na rzece) ale to prawie zawsze procentuje chociaż bywa że czasem powoduje złośliwe komentarze gawiedzi.
Na wodzie stojącej poszukuję przejścia pomiędzy twardszym i miękkim dnem, wypłaszczenia za skarpą dna , granicy wodorostów itp. Takie miejsca uważam za ciekawe i tam łowię.
Do badania dna na ogół używam wędki którą będę łowił do której mocuję ciężarek 40-60g. Zarzucam w różne miejsca i czekam aż ciężarek opadnie na dno. Wspomniana metoda liczenia w pamięci przy odrobinie doświadczenia pozwala ocenić w przybliżeniu głębokość w danym miejscu. Po opadnięciu ciężarka wlokę go po dnie kijem ustawionym poziomo i ciągnąc wędką (nie kołowrotkiem) staram się wyczuć rodzaj dna. Kiedy trafiam np na większy opór może to oznaczać skarpę, roślinność albo muł na dnie. Przy odrobinie wprawy można je odróżnić szczególnie wtedy gdy używamy plecionki lub sztywnej żyłki. Ukształtowanie dna rozpoznaje się licząc w pamięci z maksymalną szybkością do momentu gdy szczytówka wskaże, że ciężarek dotknął dna. Powolne liczenie "sekundowe" niewiele daje bo nie pozwoli ocenić łagodnych zmian głębokości. Dla przykładu: doliczyłem w danym miejscu do 14 (głębokość np ok 3m) , podciągam 3 obroty korbki, plecionka na klip i zarzucam. Doliczyłem do 12 co oznacza, że dno podniosło się np o ok 0,5m. Tylko w taki sposób możemy poznać łowisko i wytypować obiecujące miejsce łowienia. Nie wiemy "dokładnie czy w danym miejscu jest np 3 czy 3,5m głębokości ale wiemy że jest spadek i to jest najważniejsze. Kiedy już wymacamy obiecujący kawałek dna należy pamiętać że koszyk zatrzymany w locie przez klip upadnie na dno po łuku np 1-3m bliżej brzegu zależnie od głębokości i uwzględnić ten fakt przy klipowaniu dystansu rzutu. Wyznaczony (i skwapliwie zaklipowany) dystans można przenieść na kołki pomiarowe albo po prostu policzyć i zapamiętać ile obrotów korbki kołowrotka wymaga ściągnięcie zastawu. Pozwoli to na łatwy powrót do dystansu łowienia np po zmianie zestawu itp.
Rzeki to osobny temat. Tu plecionka jest raczej konieczna bo żyłka przez swoją rozciągliwość utrudnia wyczucie dna. Ciężarków do badania dna używamy większych - ja używam 70-100g zależnie od siły uciągu. Poszukuję przede wszystkim podwodnych skarp lub przejścia pomiędzy dnem piaszczystym i żwirem. Na plecionce piach, żwir czy kamyki wyczuwa się doskonale. Takie miejsca uważam za najlepsze do łowienia feederem. Przy poszukiwaniach należy brać pod uwagę czy w danym miejscu zdołamy utrzymać koszyk. Napór wody na żyłkę (plecionkę) bywa bardzo duży i jest tym większy im jest głębiej i im dalej łowimy. Może się okazać że nawet koszyk 110g + towar jest wleczony po dnie. Dlatego od dawna łowię na Wiśle na cienkie plecionki (10lb z przyponem strzałowym lub 15lb bez strzałówki). Używam metalowych koszyków Flagmana 60 do 110g i bardzo jestem z nich zadowolony.
Nie próbujmy łowić bardzo daleko bo woda będzie szybko wlokła koszyki i nic z tego nie będzie. Mój typowy dystans łowienia na Wiśle w okolicy Puław to ok 30-50m. Wyjątek to spokojne leszczowe miejsca pomiędzy główkami gdzie na środku znajduje się piaszczysta płytka łacha którą trzeba przerzucić aby dostać się do głębszej wody. W takich miejscach trzeba rzucać nawet ponad 70m koszykami 70g +towar i więcej, co jest bardzo męczące i wymaga specjalnego sprzętu.
Jest także sposób "na skróty" . Stojąc wysoko na wale wiślanym obserwuję powierzchnie wody i typuję obiecujące miejsca. Pomocny okaże się tu lekki wietrzyk bo lekka falka uwidacznia pięknie płycizny, bystrza i anomalie dna. Potem siadam w wytypowanym miejscu , zarzucam wędkę i patrzę na szczytówkę i plecionkę badając jak woda znosi koszyk. Kiedy koszyk znajdzie niewielką skarpę zatrzymuje się na niej i dobra nasza ! Jeżeli po chwili koszyk rusza w dalszą podróż bierzemy o 10 g cięższy i robimy kolejną próbę.
Uwaga dla początkujących: Obserwując sąsiadów nad wodą często widzę jak ubijają zanętę w koszyku na "beton" i przerzucają zestaw co 20-30min. To zawracanie głowy a nie łowienie feederem. Nasze zadanie polega na ciągłym nęceniu "w punkt" a więc zanęta powinna w ciągu 2-3min opuścić koszyk a jej grubsze frakcje pozostać na dnie przytrzymując tam ryby. Zestaw przerzucam co 4-6min. Wtedy okazuje się że my mamy częste brania i łowimy ryby a sąsiedzi podejrzewają nas o czary lub jakieś tajne i upiornie drogie dodatki do zanęty.
Wreszcie mała uwaga o ustawieniu kija. Większość wiślanych wędkarzy ustawia wędki prawie pionowo i ja także przez długie lata tak robiłem. Obecnie zmieniłem ten zwyczaj i zwykle ustawiam kij pod kątem ok 30-45 stopni do lustra wody. Wiadomo, im mniej żyłki w wodzie tym mniejszy napór wody ale potem kark boli jak cholera. Wolę więc dla wygody założyć nieco cięższy koszyk i trochę opuścić szczytówkę.
Na zakończenie przyjacielska rada starego wędkarza. Jeśli okoliczności nas nie zmuszają nie szukajmy miejsca łowienia bardzo daleko 70 i więcej metrów. Na dłuższą metę takie łowienie to męczarnia, trudno utrzymać rytm 4-5min między kolejnymi rzutami, a i rzuty w miarę zmęczenia stają się coraz mniej celne.
Postscriptum:
Przykładowy ciężarek - marker do badania dna:
https://sklepdrapieznik.pl/sklep/koszyki-do-klasycznego-feedera-flagman/32966-ciezarek-flagman-mace-marker-lead-70g.html